Witajcie Bracia w ten ponury dzień.
Chciałem się was zapytać czy mieliście do czynienia z takim problemem jak mój (szczerze mówiąc to chyba każdy miał z tym do czynienia, taka kurtuazja J). Nie pracuję tylko uczę się w domu programowania, obsługi linuxa, gita itd. itp. Plany miałem wspaniałe: będę miał czas, będę w domu i na spokojnie zajmę się swoim rozwojem.Gówno prawda. Siedzę w cały dzień w domu, a mimo to ledwo wyciskam 2 – 3h nauki.
Po drugie jak rano wstaję po 10h snu, to dalej jestem śpiący i dalej przez kolejne 3h ziewam i chodzę jak zombie. Kawa nie pomaga. Owszem pobudza, serce zaczyna pompować, rozkręca się fizjologia, a mózg jak spał tak śpi. Pobudzone ciało, a umysł by najchętniej spał i spał… Wkurza mnie cholernie to pieprzone lenistwo i oglądam sobie jakieś filmiki motywacyjne na YT, ale już nawet to przestało działać. Wiem, że na sukces trzeba ciężko pracować, ale na wiedzy się kończy.
Powiedziałem sobie: jest 12:00 siadam i się uczę mimo wszystko. Ok… uczę się, ale to tylko pozory, próbuję się skupić, a umysł mi po prostu nie przyjmuje nic. Wyrzyguje to co ja mu podaję. Z tego rodzi mi się frustracja i presja, że muszę zdobyć umiejętności i potem pracę. Irytuje mnie nauka programowania, ale jak już posiądę wiedzę i sam tworzę to już jest satysfakcja i radość.
Jak walczycie z takim porażającym nieróbstwem? Jestem zajebistym leniem, ale potrafię myśleć i boję się, że będę musiał podjąć radykalne kroki… Skoro się uczę tylko 3h dziennie to powinienem iść na resztę dnia do roboty. Gdzieś moja podświadomość nie chce współpracować ze mną. Podejrzewam, że jest jakiś konflikt na linii świadomość – podświadomość. Świadomie, chcę osiągnąć sukces (czyli zdobycie pracy i wyprowadzenie się z domu), ale podświadomość (chyba) twierdzi, że jest ciepełko i jedzenie za free to trzeba korzystać i się lenić i trzeba świadomość zgnieść i zabić jej ambicje, bo jest przecież dobrze to na cholerę się wysilać?