Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'singielka' .
-
Kilka dni temu miałem przyjemność przeczytać w internecie, artykuł dotyczący aż 10 objawów dziwaczenia się singli. Problem w tym, że sam artykuł nie do końca był zaadresowany do singli, lecz bardziej do ogółu osób odwiedzających dany portal, niezależnie od stanu cywilnego. Wiadomo jak w Polsce postrzegani są single, pisząc najdelikatniej – źle. Mam wrażenie, że społeczeństwo i media, wypowiedziały takim jak ja – singlom – wojnę. Niemniej jednak można śmiało zauważyć, że wszelkie, problemy jakie niby posiadają single, można również śmiało przypisać osobom, które znajdują się w jakiś związkach – lepszych czy gorszych. Artykuł dotyczył 10 objawów dziwaczenia się singli; oto one: 1) Stronienie od pornografii – z własnego doświadczenia wiem, że wszelkie pary, również często i gęsto korzystają z tego dobrodziejstwa, jakim są stronki z takimi filmami. Szkoda tylko, że w większości robią to mężczyźni, którzy padli ofiarą, kupczenia dupy ze strony ich partnerek 2)Dotrzymują sobie towarzystwa – no jasne, przecież pary nie dotrzymują sobie towarzystwa, tylko dotrzymują sobie towarzystwa innym parom przez co, próbują wzmocnić swój status społeczny. A taki singiel…jedyną, wartościową osobę jaką widzi do dyskusji to właśnie on sam. Jest to poniekąd efekt społecznego wypierania takiej jednostki, z grupy. Szkoda tylko, że kiedy pary mają problemy – ratunku szukają w poradach singla. 3) Najczęściej roznegliżowani – nie widzę niczego złego w tym aby we własnych, czterech ścianach, chodzić w stroju Adama. Przecież ludzie w związkach, kiedy mieszkają ze sobą, również często i gęsto, w ciągu dnia albo hasają na golasa albo w byle czym na sobie. Rozumiem, że zdrowe i normalne związki to takie, które spać do łóżka chodzą ubrani jak na wyjście do Opery? 4)Nadużywanie używek – kolejny punkt, mający kompromitować biednych, niechcianych singli, którzy widzą ucieczkę od problemu w używki związane z alkoholem albo papierosami. O innych używkach nawet nie będę wspominać. Musimy w końcu zrozumieć, że w normalnych związkach nie ma miejsca na coś takiego jak alkohol. Kto to widział aby szerzyć patologie…? 5)Krążenie po ścieżce samotnika – mnie ciekawi bardziej po jakiej ścieżce chodził autor lub autorka artykułu, kiedy go tworzył lub tworzyła? Być może odleciał na drugi krąg sprawdzić czy nie ma awarii podwozia? Ja tam w sumie lubię moją ścieżkę samotnika – ale jeszcze bardziej wolę ścieżkę wojownika, podróżnika, zdobywcy i odkrywcy…przynajmniej nie mam ograniczonej drogi z pracy do domu. Co ciekawe wiele par również wybiera podobne drogi co do singli…wszakże spacery od telewizora do laptopa to oznaka ciężkiej samotności. Z pewnością autor artykułu jeszcze nie odkrył, że cierpi na ból mózgu. 6)Nie zamykają drzwi do toalety – czy to można w jakiś sensowny sposób komentować? 7) Jedzenie wprost z lodówki – single podobnie jak pary, jedzenie zwykle trzymają w lodówce. Chyba, że jesteś już tak zdziczałym singlem, że w każdy poranek, wychodzisz do pobliskiego parku i polujesz na gołębie…z łuku…niekoniecznie kupidyna. 8)Huśtawki nastrojów – tutaj bardziej jest to problem samego nastawienia u singla, mogę się zgodzić, że niektórzy mają problem aby czerpać z bycia singlem jak najwięcej się da. Jeśli nie potrafią przebywać sami ze sobą, to w żaden sposób nie uda im się dobrze czuć, będąc z jakąkolwiek kobietą. Ale jest i druga strona medalu – w związkach huśtawki nastrojów zazwyczaj występują u kobiet – Nas to raczej nie powinno dziwić. Przecież kobiety będące w związkach, mają całą masę wyuczonych i nabytych narzędzi kontroli i manipulacji mężczyzny począwszy od kupczenia ciałem, po manipulację opinii w oczach rodziny i znajomych, na huśtawce nastrojów kończąc. Jeżeli jakiemuś facetowi, w związku, zaczyna pojawiać się jakakolwiek huśtawka nastrojów – to jest ona spowodowana tylko i wyłącznie huśtawką emocjonalną wywołaną przez kobietę, w celu uzyskania przez nią, dowolnej korzyści. 9) Brak dbania o porządek – nie wiem jak Wy, ale mi nigdy nie przyszło do głowy aby spać lub żyć na śmieciach. Nawet będąc z samicą, nigdy nie pozwoliliśmy sobie na to, aby na własnym gruncie tworzyć wysypisko śmieci. Owszem brudasy zdarzają się wszędzie, ale to jest kwestia raczej już wychowania i pochodzenia społecznego. 10) Sprzątanie raz na miesiąc – odnosi się to podobnie, co do punktu 9. Moja ocena tego artykułu oraz wartości merytorycznych jest następująca: Brakuje w Polsce, porządnego dziennikarstwa społecznego. Artykuł jest słaby, tendencyjny, uderza i obraża całą masę ludzi nie będących w żadnych związkach – formalnych, nieformalnych. Ale ludzi zapewne inteligentnych, wykształconych czy realizujących swoje pasje i zainteresowania. To, że ktoś dzisiaj jest singlem, nie znaczy, że będzie nim zawsze. Nawet jeśli ktoś uzna singlowanie za swoje życiowe powołanie – to obowiązkiem jest uszanowanie takiej woli i decyzji. Cała 10 zarzutów pod adresem rzekomego dziczenia się singli na jakimś, bliżej nie określonym etapie życia, spokojnie można również wrzucić w przeciwny artykuł o dziczeniu ludzi, którzy znajdują się obecnie w związkach. Szkoda tylko, że autor tematu – kiedyś go znajdę – nie odważył się poruszyć bardzo fundamentalnej kwestii – kim jest dzisiaj singiel? Co to znaczy być singlem? Być może to oznaka jedyne głupoty i tendencyjności a może niewiedza lub brak zwyczajnej, dobrej woli ze strony autora artykułu. Mnie osobiście pozostaje na te 10 zarzutów, spuścić zasłonę milczenia…i oddać komentowanie ich w Wasze ręce.
- 17 odpowiedzi
-
- 1
-
- niezależność
- pierdolenie
- (i 21 więcej)
-
Artykuł na Onecie - nowoczesne samotne kobiety
rarek2 opublikował(a) temat w Manipulacje kobiet i obrona przed nimi
Witam Braci Podczas porannego przeglądania prasy internetowej natrafiłem na artykuł o samotnych kobietach. Polecam lekturę Mały fragmencik. "Jestem samotna, ponieważ… boję się nieudanego związku. Zainwestowałam w siebie dużo pieniędzy. Po burzliwym rozstaniu przeszłam dwuletnią psychoterapię. Jestem w trakcie studiów podyplomowych. Potrafię się utrzymać i uważam siebie za dość zaradną osobę. Dlatego nie chcę wiązać się z kimś przypadkowym. Z mężczyzną, który będzie na mnie wisieć. Z jakimś słabym kolesiem, który nie wie czego chce w życiu. Boi się zadeklarować. Boi się odpowiedzialności. Nie chcę miałkiego związku z kimś, kogo będę musiała ciągnąć za uszy, a współcześni faceci tacy są. Pragną, aby się nimi opiekować. " Od siebie dodam - że z moim doświadczeniem - żadnych deklaracji w moim życiu już nie będzie, a zabawy w branie odpowiedzialności - ja na takie miałkie robaczki nie dam się już złapać. Ponadto Pani pisze kłamliwie - że radzi sobie sama w dużym mieście. Jednak pisze że pracuje w bibliotece - a mieszka w kawalerce udostępnionej jej przez znajomych bo pojechali za granicę. CO będzie jak wrócą?? Tak to Ona sobie właśnie radzi - mając mieszkanie za free (bez kredytu i kosztu najmu) każdy pajac z biblioteki sobie poradzi. Ponadto - artykuł stawia kobiety jako te pokrzywdzone biedna żabusie bo przecież nie one się rozwodzą i nie one zdradzają i oszukują i nie one biją i znęcają się nad dziećmi i mężem. Po lekturze tego forum i po moim doświadczeniu - nabyłem umiejętność realnego/ właściwego czytania takich artykułów. Stąd też prośba o komentarze pod artykułem - sami wiecie jakie. " Po czwarte wyobraźnia: kobiety znają liczbę rozwodów, nieściągalność alimentów, przemoc mężczyzn wobec kobiet (potężny problem w Polsce) więc wolą nie łączyć się z nikim na stałe. To zresztą zew dzisiejszych czasów: ludzie lubią się spotykać w czasie weekendu i praktykować tak zwaną "miłość współbieżną", niż zamykać się w sytuacji wzajemnych odpowiedzialności. Po piąte: Internet. W nim się żyje (gada, flirtuje, a nawet uprawia seks) lepiej niż w realnym świecie." Wisienka na torcie to ---- " Anna jest atrakcyjną 49-latką " - HAHAHHAHA padłem ze śmiechu. No i jeszcze jedna sprawa "Iwona ma 38 lat i 12 letniego syna. Od sześciu lat wychowuje go sama, ale chłopiec ma regularny kontakt z ojcem. Iwona mogłaby mieć niejednego partnera, jednak uważa, że ciąży nad nią jakieś fatum. Jest niezwykle atrakcyjną brunetką, która - jak mówi sama o sobie - przyciąga albo drani, albo nieudaczników" - My wiemy dlaczego przyciąga drani i dlaczego też nieudaczników. Drań = bad boy = pragnie silnego samca. Nieudacznik - provider - toż to samotna matka jest. http://kobieta.onet.pl/w-2035-roku-co-trzecie-gospodarstwo-bedzie-jednoosobowe/erfqztz Z prognoz demografów wynika, że w 2035 roku co trzecie gospodarstwo będzie jednoosobowe i tworzone w większości przez samotne kobiety, a już dziś nie brakuje ich przede wszystkim w dużych miastach. Dlaczego kobiety wybierają życie w pojednynkę? Foto: Shutterstock W 2035 roku co trzecie gospodarstwo będzie jednoosobowe W skrócie Dlaczego więc jest samotna? Duże miasto - moja przystań Nie po to tyle w siebie inwestuję! Matki siłaczki Znajomi mają przerąbane Same, bo inteligentne? Hej, jestem Dominika. Mam 34 lata i jestem samotna. Dziwnie mi to brzmi, bo to nie jest do końca prawda. Mam mnóstwo koleżanek, dwie wspaniałe przyjaciółki, oddaną siostrę, rodziców. Nie ma dnia, w którym nie mogłabym spotkać się z kimkolwiek. Jestem sama w tym sensie, że od 5 lat nie żyję w związku z mężczyzną. Taki jest mój wybór. W kawalerce Dominiki jest przytulnie. Młoda kobieta aranżuję przyjazną atmosferę. Kawa dymi z porcelanowych filiżanek. Sączy się zapach z kadzidełka, palą świeczki. W takich warunkach trudno mówić o samotności, bo jest po prostu przyjemnie. Dominika uśmiecha się. O tym, jak wciąż bolą rany po zerwaniu długoletniego związku i jak codzienne życie w pojedynkę potrafi być nieznośne, przyznaje dopiero po dwóch godzinach spotkania. - Nie czuję się żadną singielką. Nie jestem lwicą salonową i nie robię kariery w korporacji. Pracuję w bibliotece, a to mieszkanie mam do dyspozycji dzięki uprzejmości koleżanki mojej mamy, która wyjechała za granicę. W innym razie mieszkałabym jeszcze z rodzicami, ale to wydaje mi się po prostu straszne. Dlaczego więc jest samotna? - Jestem samotna, ponieważ… boję się nieudanego związku. Zainwestowałam w siebie dużo pieniędzy. Po burzliwym rozstaniu przeszłam dwuletnią psychoterapię. Jestem w trakcie studiów podyplomowych. Potrafię się utrzymać i uważam siebie za dość zaradną osobę. Dlatego nie chcę wiązać się z kimś przypadkowym. Z mężczyzną, który będzie na mnie wisieć. Z jakimś słabym kolesiem, który nie wie czego chce w życiu. Boi się zadeklarować. Boi się odpowiedzialności. Nie chcę miałkiego związku z kimś, kogo będę musiała ciągnąć za uszy, a współcześni faceci tacy są. Pragną, aby się nimi opiekować. Duże miasto - moja przystań Z prognoz demografów wynika, że w 2035 roku co trzecie gospodarstwo będzie jednoosobowe i tworzone w większości przez samotne kobiety. Już dziś co czwarta kobieta w pełni sił zawodowych żyje samotnie. Szczególnie w dużych miastach, gdzie łatwiej jej zamarkować swoją samotność i zachować jednocześnie pozory życia we wspólnocie, bo jednak żyjąc w bloku lub pracując w dużej firmie ma się ludzi dookoła, tworzy się, choćby i anonimowa, społeczność. - Co ciekawe, samotne kobiety w dużych miastach nie są wcale krwiożerczymi karierowiczkami, które myślą wyłącznie o kolejnym awansie i miewają wpływowych kochanków – mówi terapeutka, Jadwiga Morawska. - To jeden z rozlicznych stereotypów odchodzący do lamusa. Samotne kobiety w wielkim mieście to obecnie dziewczyny ze średniej klasy społecznej. Nie zawsze super wykształcone, jednak – samodzielne. Umiejące zadbać o siebie i utrzymać się na rynku pracy, żyjące jednak z dnia na dzień, bez większych planów na przyszłość. A przede wszystkim – bez partnera. Filozofka i etyczka, Magdalena Środa, uważa natomiast: Wymieniłabym pięć czynników, które powodują, że kobiety wybierają samotność. Po pierwsze: emancypacja. Kobiety stały się i chcą być samodzielne, niezależne i chcą samorealizować się nie tylko w obrębie rodziny, ale przede wszystkim w obrębie swoich ambicji. Stereotyp "kobiety jako matki" i "kobiecości jako macierzyństwa" stracił swój fatalizm. Okazuje się, że można być szczęśliwą będąc po prostu sobą i ze sobą. Po drugie; na ten stan rzecz mają wpływ mężczyźni. Od dawna mówię, że mamy w Polsce wielu mężczyzn, ale bardzo niewielu partnerów. A wyemancypowane kobiety potrzebują partnerów, a nie macho czy nieudaczników. Wiele młodych dziewczyn mówi, że jeśli nie znajdą mężczyzny, który będzie je traktował po partnersku, to wolą samotność. Po trzecie: rynki pracy, które wymagają od kobiet dyspozycyjności, poświęcenia, aktywności, bycia lepszymi niż mężczyźni i praktycznie dają mało szans, by te wymagania połączyć z rodzicielstwem. Po czwarte wyobraźnia: kobiety znają liczbę rozwodów, nieściągalność alimentów, przemoc mężczyzn wobec kobiet (potężny problem w Polsce) więc wolą nie łączyć się z nikim na stałe. To zresztą zew dzisiejszych czasów: ludzie lubią się spotykać w czasie weekendu i praktykować tak zwaną "miłość współbieżną", niż zamykać się w sytuacji wzajemnych odpowiedzialności. Po piąte: Internet. W nim się żyje (gada, flirtuje, a nawet uprawia seks) lepiej niż w realnym świecie. Nie po to tyle w siebie inwestuję! Anna jest atrakcyjną 49-latką. Podobnie jak Dominika ma za sobą psychoterapię i wciąż wkłada wiele wysiłku w samodoskonalenie się. Jej pasją od niedawna jest mindfulness oraz medytacja Vipassana. Dobra pensja w agencji PR oraz stabilna sytuacja mieszkaniowa (Anna odziedziczyła mieszkanie po rodzicach), pozwalają jej konsumować pieniądze wyłącznie na siebie. Ponad to Ania angażuje się w wolontariat (raz w tygodniu odwiedza dzienny dom opieki społecznej dla staruszków i poświęca swój czas pensjonariuszom) oraz wysyła regularnie niewielkie fundusze na rzecz edukacji dziewczynki z Afryki. Anna jest również praktykującą katoliczką. Co roku bierze w opiekę duchową dziecko poczęte zagrożone aborcją. Modli się za jego szczęśliwe narodzenie. - Pierwsza rzecz jaka przychodzi ludziom na myśl o samotnej kobiecie to taka, że jest super nieszczęśliwa, a to nieprawda – mówi Ania. – Nie czuję się nieszczęśliwa. Przeciwnie, mam przeświadczenie, że moje życie jest wypełnione sensem, jednak minęło trochę czasu, zanim do tego doszłam. Przed kilkoma laty byłam związana z mężczyzną. W sumie, mam za sobą trzy poważne związki, z których ostatni omal nie skończył się małżeństwem. Skończył się… rozstaniem. Partner zdradził mnie z koleżanką z pracy. Z perspektywy czasu nie żałuję, że dałam sobie z nim spokój. On jest już po rozwodzie. Relacje damsko-męskie (psychologia) – różnice między płciami, porady Stres (definicja) – sposoby na stres w pracy. Jak go pokonać? Ania niechętnie opowiada o swoich byłych. Pozamykała te rozdziały i nie chce ich rozgrzebywać. Zapytana, dlaczego teraz nikogo sobie nie poszuka, konkluduje: - Wiesz, nie chciałabym być z byle kim. I już na pewno nie w głowie mi romanse. Inna rzecz, że nie bardzo wiem, gdzie mogłabym znaleźć tego wymarzonego? Na portalu randkowym? Mam spokojne, poukładane życie. Masę emocji dostarcza mi praca. Nie dokucza mi moja samotność. Jedyne, czego żałuję: że nie urodziłam dziecka. Tymczasem okazuje się, ze samotne matki w wielkich miastach stanowią obecnie aż 20 procent spośród opiekunów dzieci. Dla porównania, samotnych ojców jest niespełna 3 procent. Dlaczego aż tyle pań wychowuje swoje potomstwo w pojedynkę? Matki siłaczki Iwona ma 38 lat i 12 letniego syna. Od sześciu lat wychowuje go sama, ale chłopiec ma regularny kontakt z ojcem. Iwona mogłaby mieć niejednego partnera, jednak uważa, że ciąży nad nią jakieś fatum. Jest niezwykle atrakcyjną brunetką, która - jak mówi sama o sobie - przyciąga albo drani, albo nieudaczników. Rozmawiamy w jej wysmakowanym mieszkaniu na Ursynowie. Syn jest na zajęciach z języka hiszpańskiego. Naszą konwersację przerywają częste telefony od kontrahentów Irminy. Kobieta prowadzi dochodową działalność w branży rozrywkowej. Jest jak człowiek orkiestra. Nie ma sprawy, której by nie załatwiła. Pełna energii, ekspresji, nawet teraz, w domowych pieleszach – świetnie ubrana i wymalowana. Jednak – samotna. - Powiem ci tak. Z czasem samotność staje się wygodna. Pewnie, że są momenty, kiedy brakuje tego męskiego ramienia do wypłakania się. Najtrudniej jest w bezsenne noce, gdy syna nie ma w domu. Wtedy wstaję i zaczynam pracować. Lubię pracować w nocy. Wymyślam nowy event i już mam głowę zapełnioną. Wolę polegać na sobie. Na mężczyznach sparzyłam się. Iwona ma adoratorów, nie powie, że nie. - Ale co to za faceci? - krytykuje. - Najbardziej zniechęca mnie nieszczerość. Oni chcieliby mieć ciastko i zjeść ciastko. Ja mam prawie 40-lat więc nie rozglądam się za młokosami, a mężczyźni w moim wieku są przeważnie w jakichś związkach. I te jakieś ich związki odstręczają mnie. Szukam mężczyzny z uporządkowaną sytuacją osobistą. Takiego, który jest np. po rozwodzie i płaci alimenty. Nie robi szopek na swój temat. Toksycznym układom powiedziałam STOP. Zbyt często ulegałam facetom, którzy mnie najzwyczajniej w świecie wykorzystali. Cechą wyróżniającą samotne kobiety w wielkich miastach jest ich samodzielność – mówi terapeutka Jadwiga Morawska. – One wiedzą jak sobie poradzić, jak przetrwać w miejskiej dżungli i na niełatwym rynku pracy. Mają wiele cech, które im to ułatwiają: urok osobisty, zadbaną aparycję, przebojowość, pragmatyzm. Samotne matki wybierają trudy rodzicielstwa w pojedynkę, bo nie chcą, aby dziecko dorastało w cieniu toksycznego związku rodziców. Eliminują ze swojego życia nieudanego partnera opierając się na silnej wierze we własne możliwości podsycanej przez ruchy pro kobiece oraz też – na pomocy z zewnątrz, chociażby ze strony matki czy siostry. Jedyne, z czym sobie nie radzą, to nawiązanie dobrej i trwałej relacji z mężczyzną. Paradoks współczesnych czasów, w których żyją i mają przed sobą tyle perspektyw polega między innymi na tym, że dając je kobiecie, odebrał jednocześnie mężczyźnie możliwość do wykazania się przed swoją damą serca. A one za tym tęsknią. Z kolei Hubert Kotarski, socjolog z Uniwersytetu Rzeszowskiego tak to ujmuje: "To, że kobiety są bardziej wymagające, wynika z coraz większych wymagań, które stawiane są w stosunku do nich. To pewnego rodzaju paradoks, bo jeśli społeczeństwo, czyli również mężczyźni, wymaga od kobiet coraz więcej, to ich wymagania w stosunku do społeczeństwa muszą być coraz większe. Można przewrotnie powiedzieć, że ten los zgotowali sobie sami mężczyźni. Ci jednak mężczyźni, którzy mają świadomość rosnących wymagań w życiu społecznym, jakie dotyczą kobiet na polu rodzinnym i zawodowym, łatwiej godzą się z faktem, że kobiety również podnoszą poprzeczkę w stosunku do mężczyzn". Znajomi mają przerąbane Dominka po kawie proponuje aromatyczną herbatę. – A może zostaniesz jeszcze i obejrzymy jakiś dobry film na HBO? Lubię noce. Jestem kotem. Ożywiam się wtedy fejsbukowo – śmieje się dziewczyna. Dominika zauważa, że w nawiązaniu trwałej relacji z mężczyzną przeszkadza jej również to, co obserwuje w innych związkach jej rozlicznych znajomych. – Wiesz, jestem w takim wieku, że dużo moich rówieśnic rodzi teraz dzieci. W tym czasie, gdy one są zaabsorbowane maleństwem, ich faceci bujają nocami po Internecie i zwierzają się, również mnie, że mają czasami dość tych domowych pieleszy. Boże, jak łatwo nakręcić ich na internetowy romans! I wtedy sobie myślę: po co mam tęsknić za czymś, co potem i tak rozczarowuje. Trawa po drugiej stronie rzeki zawsze wydaje się bardziej zielona. Dominika jest niezwykle oczytaną humanistką. Nie ma tematu, na który nie podjęłaby dyskusji. Dlatego ma wielu kolegów i wierzy w przyjaźń damsko-męską. Na nielicznych randkach lubi testować mężczyzn w kierunku ich wiedzy i intelektu. Męski mózg uważa za najseksowniejszy organ w ich ciele. -Tylko żal duszę ściska, jak czasami mało mają w tych głowach, a z butów wychodzi słoma – żali się dziewczyna. Uważa, że takich "słomiarzy" spotykała na "speed-randkach", na które kiedyś chodziła. Przestała, bo, jak twierdzi, przeważają na nich zdesperowani mężczyźni pod lub po 40-tce. Przeważnie informatycy. - Spotkasz się z takim, a on daje do zrozumienia: "Zobacz, jaki jestem fajny, ustawiony. Staraj się teraz, maleńka…" A ja nie mam zamiaru nadskakiwać mężczyźnie. Chcę, abyśmy funkcjonowali na równych prawach. Jako partnerzy. Dlatego Dominika czeka na tego właściwego. Dla którego jej trud włożony w pracę nad sobą nie pójdzie na marne. Same, bo inteligentne? Satoshia Kanazawa i Norma Li, psycholożki ewolucyjne z Singapore Management University i London School of Economics and Political Science, przebadały grupę ponad 15 tys. osób. Były wśród nich przede wszystkim te osoby, które stronią od towarzystwa innych i preferują spędzać czas wolny w samotności. Badaczki interesował związek między sposobem spędzania wolnego czasu a poziomem inteligencji. Ich badania prowadzą do wniosku, że, jak powszechnie wiadomo, towarzystwo innych ludzi czyni nas szczęśliwszymi, ale osoby o wyższym ilorazie inteligencji są wyjątkami od tej reguły. - A wiesz, że coś może w tym jest – śmieje się Ania.- Znam trochę ludzi żyjących podobnie jak ja. Są to zarówno samotne dziewczyny, jak i mężczyźni. I tego nie można im odmówić, że są inteligentni. Magdalena Środa tak to ujmuje: Do tego typu stwierdzeń trzeba wiarygodnych badań, ale chyba nie da się ich zrobić, poza tym test na inteligencję niewiele mówi. Osoby samotne mają z pewnością znacznie większe szanse rozwoju (uczenia się, podróżowania, doświadczania świata) niż osoby obciążone rodziną i dziećmi (szczególnie jak jest ich dużo). Powiedziałabym, że nie o inteligencję tu chodzi, lecz o możliwości. Nie jest jednak powiedziane, że zwiększenie pola naszych możliwości zwiększa nasza inteligencję, wrażliwość, etc. Na pewno nie zwiększa ich nieudany, obciążający związek lub wielodzietność. Ale też życie z kimś, odpowiedzialność za innych, troska, wspólne przeżycia, dzieci - to daje szczęście nawet tym, którym nie starcza inteligencji. Jadwiga Morawska konkluduje: - O samotności nie zawsze decyduje nasz świadomy wybór. Współczesne czasy, które w pewien sposób nakręciły koniunkturę na "singielstwo", sprzyjają takim postawom. Żyjemy w czasie znaczących przemiany kulturowo-obyczajowych, których niejakim skutkiem ubocznym jest samotność. Ale decyzji o życiu w pojedynkę upatrywałabym jeszcze w czymś innym – to również wynik wygórowanych oczekiwań wobec ewentualnego partnera, wynikający z głębszej samoświadomości tego, jak związek może wyglądać, co ma mi dać, czy będzie spełnieniem moich potrzeb, zgodnym z moim ja. Ta indywidualizacja XX i XI wieku doprowadziła również do tego, że pragniemy partnera precyzyjnie skrojonego na naszą miarę. Zwłaszcza kobiety podniosły poprzeczkę. One umieją jej sprostać. A mężczyźni?