Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'transmisja' .
-
Słowem wstępu Będąc już dość znudzonym rutyną pracy oraz dnia codziennego, postanowiłem wprowadzić coś nowego do swojego życia - coś, gdzie mógłbym potencjalnie łączyć coś przyjemnego z pożytecznym. Doszedłem do wniosku, że to pora, aby spróbować swoich sił w transmisjach gier na żywo, albo też po angielsku - "streamingu". Dodatkowym argumentem "za" był fakt, że granie dla "samego siebie" przestało być motywujące, w końcu ślęczenie przy monitorze tylko po to, żeby przejść jakąś grę, w totalnym milczeniu, bez komentarza, a następnie zakończyć ją i "tyle". Czemu by nie spróbować grać na oczach publiki, w międzyczasie prowadząc z widzami dyskusje i komentując bieżące wydarzenia na ekranie i świecie. Brzmi w teorii fantastycznie. W dalekiej przyszłości, gdyby się to rozkręciło, to nawet byłoby możliwe uzyskanie z tego jakichś potencjalnych korzyści finansowych, gdybym zaczął być dobry w tym, co chcę robić. Więc patrząc w dalszej perspektywie - przyjemne z pożytecznym. W końcu komputery to moje hobby, zawód i zainteresowanie. Grami komputerowymi zajmuję się gdzieś od podstawówki. Moje pierwsze wrażenia i wnioski z własnego streamu. Już jestem po trzech transmisjach, zainteresowanie kanałem póki co - zerowe Nie od razu jednak Rzym zbudowano - zdaję sobie sprawę, że na zbudowanie renomy i zainteresowanie widzów kanałem muszę spoooro popracować, więc się nie załamuję, a mam nawet ubaw z siebie. Najgorsze uczucie do przełamania, to prowadzenie monologu do kamery i monitora, gdy na kanale nie ma widzów, a chce się zachęcić ludzi do oglądania transmisji. Jestem przyzwyczajony do tego, że podczas grania raczej milczę w skupieniu, a niestety (dla mnie) - profesjonalnym nadawcom widzę gęba się prawie nie zamyka. Przede mną jak widzę jeszcze sporo praktyki w tym zakresie. Z widzami trzeba się integrować/komunikować nawet gdy nikogo na kanale nie ma, gdyż w każdym momencie może się jakiś pojawić. Niesamowicie to się kłóci z moim bardzo upierdliwym pod względem logiki umysłem. Lecz jak to mówią - "trening czyni mistrza". Muszę tylko wierzyć, że się uda. Drugie to fakt, że na kanale średnio było 2-óch widzów: ja (kontrola streamu, czy transmisja idzie płynnie itp.), oraz moja luba, (gdy włączyła transmisję w pokoju na laptopie :D) Oprócz tego mało kto tu póki co zabłądził na mój kanał. Chociaż miałem już nawet 3 wpisy na czacie wczoraj, lecz zauważyłem je jakieś 5 minut po napisaniu, co autorzy uznali za olewkę z mojej strony i wyszli. Ten błąd już (mam nadzieję) naprawiłem i okno czatu wysunąłem na dość widoczne miejsce na drugim monitorze, oraz włączyłem powiadomienia, aby nie umknęła mi następnym razem żadna wiadomość od widza. To zabawne, bo widok na kanale licznika, który mówi mi, że nikt tego nie ogląda, średnio raczej motywuje, aby zacząć więcej gadać Ale jednocześnie żeby ktoś oglądał, muszę zacząć więcej gadać. Taki paradoks... Jakoś to ogarnę. Przynajmniej zmusiłem mikrofon i kartę graficzną, aby zaczęły normalnie współpracować z programem do nadawania, więc fonia i obraz są w miarę ok. W miarę, gdyż moja karta dźwiękowa to tak naprawdę kawałek kartofla z dopiętymi gniazdami (zintegrowana na płycie "gównej"), której nadrzędną można powiedzieć funkcją jest przewodzenie dźwięku ze źródła do głośników. Redukcja szumu wg. tej karty polega na włożeniu w uszy dwóch korków po winie - tak to przynajmniej oceniłem po próbnym nagraniu. Na szczęście naście filtrów dźwiękowych i pół doby dobierania ich ustawień, jak też zwyzywanie na czym stoi branża produkująca podzespoły komputerowe - nie poszły na marne i osiągnąłem ostatecznie dość przyzwoity efekt końcowy. Wyświetleń już mam łącznie jakieś 60, więc mimo wszystko ktoś się choć na chwilę napatoczył na kanał i przynajmniej naście sekund się przyjrzał tej, jakby to określić - póki co amatorskiej transmisji. Może zostawi to jakiś trwalszy ślad w ich pamięci i pozwoli jeszcze powrócić na mój kanał, aby rzucić okiem na postępy świeżo praktykującego "streamera". Jeżeli chcecie sami ocenić owoce mojej amatorskiej pracy, zapraszam do pooglądania materiałów: https://www.twitch.tv/stahuk (Mam nadzieję, że nie łamię regulaminu, wklejając tutaj link) Jeżeli macie dla mnie jakieś porady, chcecie wyrazić opinię czy też uwagę - zapraszam do dyskusji w komentarzach, bądź też w prywatnej wiadomości.
-
Pewien popularny bloger z powodu rozpadu swojego małżeństwa postanowił umrzeć przez ukąszenie czarnej mamby. Prosił też w trakcie transmisji aby przekazali jego żonie wieść o jego śmierci. Kolejny mężczyzna, który umiera z powodu kobiety, która go zdradziła Co o tym sądzicie bracia? link - https://www.wprost.pl/swiat/10077759/Popularny-bloger-dal-sie-ukasic-czarnej-mambie-Swoja-smierc-transmitowal-w-Internecie.html treść: 31-letni Arslan Valeev popełnił samobójstwo, dając się ugryźć czarnej mambie. Swoją samobójczą śmierć uwiecznił w relacji na żywo prowadzonej w Internecie. Media informują, że mężczyzna najprawdopodobniej był zdruzgotany po rozpadzie swojego małżeństwa. W trakcie nagrania miał prosić przerażonych widzów, aby dali znać jego byłej żonie o tym, co zrobił. Arslan Valeev i jego żona Ekaterina „Katya” Pyatyzhkina byli słynną parą blogerów i prowadzili na serwisie YouTube kanał dotyczący hodowli węży i kotów. Mieli setki tysięcy fanów na całym świecie. Sam moment ukąszenie węża nie został uwieczniony na nagraniu. Widać jednak, że mężczyzna ma ranę od ukąszenia na dłoni. W pewnym momencie oddech meżczyzny zaczyna znacznie przyspieszać, a jego kończyny drętwieją. Pod koniec filmu widać, jak mężczyzna wstaje z krzesła i wyłącza kamerę. Wkrótce potem, 31-latek zmarł. Mężczyzna podczas nagrania podaje widzom numer do swojej żony, prosząc ich, aby wysłali jej wiadomość i napisali, że „bardzo ją kocha”. Jeden z mężczyzn, który oglądał transmitowane wideo, wezwał do Arslana Valeeva karetkę pogotowia. Służby po jakimś czasie zjawiły się na miejscu, jednak mężczyzny nie udało się uratować. Przyjaciele Arslana przekazali w rozmowie z mediami, że jego żona dopuściła się zdrady. Z kolei doniesienia medialne mówią o tym, że powodem rozstania pary było to, że 31-latek pobił swoją żonę. W zeszłym tygodniu mężczyzna miał przeprosić Ekaterinę Pyatyzhkinę za swoje zachowanie, jednak już wcześniej kobieta wniosła pozew o rozwód. Miała także być w nowym związku.