Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'triceps' .
-
Niech bice i trice rozpieprzą mi rękawki
Marek Kotoński opublikował(a) temat w Pakowanie/ suple/ prochy
Mam trochę książek o ćwiczeniach, sporo czytam i latami ćwiczę, ale przyznam się teraz że kompletnie zgłupiałem i nie wiem co robić. Każdy mówi czy pisze coś innego, a moje doświadczenia z ciałem są zupełnie inne od tego, co zdaniem fachowców powinno się ze mną dziać. Zacznijmy od budowy ciała. 180cm wzrostu, obecnie 88kg z czego większość to smalec na plecach i boczkach, ręce i nogi szczupłe. Wszyscy mi dają max 75kg, na tyle wyglądam, brzuch jak wciągnę to prawie go nie widać. Od 13 roku życia bawiłem się drążkiem, więc brzuch miałem zawsze bardzo silny, podciągnięcia z czasem opanowałem, od 16 roku życia głównie worek bokserski, tu już na poważnie ćwiczyłem ile dało radę ciało i ćwiczę codziennie w ramach możliwości, nawet te parę minut, by ciało nie zapomniało jak się uderza pięścią. Później po rzuceniu palenia przytyłem do 102kg, no i schudłem do chyba raz 84kg, a teraz 88, 87 cały czas. Nie żrę ciastek, czasem pizzę czy kebaba, ale rzadko. Chciałbym mieć grubsze łapy - większy bic i tric, przedramię też by się przydało, nogi ewentualnie też mogłyby urosnąć, a smalec z tułowia won. Czego ja nie ćwiczyłem... robiłem serie na absolutne wykończenie aż prawie płakałem, by pobudzić mięsień do wzrostu - siedem dni wolnego, jadłem mięcho, zero ciastek, nic. Robiłem ćwiczenia ciężkie, ale nie doprowadzając do zgonu mięśnia, dbałem o regenerację - nic. W końcu ćwiczyłem metodami Tsatsouline (czyli jak trójboiści) na czystą siłę - przypływ sił spory, nic nie urosło za to, bo od tego protokołu nie rośnie nic poza siłą. Brałem L glutaminę, kreatynę, taurynę i masę tego gówna na które przepuściłem sporo hajsu. To co ja mam teraz zrobić? Przy robieniu masy trzeba żreć, ale nie chcę dodatkowych kg, więc? Jak to ćwiczyć wszystko? Kolana mnie bolą nawet wtedy, gdy schodzę po pochyłym na dół - zresztą ortopeda mi opowiadał, ilu kolesiom robili operacje po przysiadach ze sztangą, nie wspominając o fanach martwego ciągu, a każdy taki cwany że wie jak robić - a później kolana i plecy zniszczone. To samo piszą spece od kalisteniki a ja nie znam nikogo co mocno ćwiczył i by nie miał problemów z kolanami. Obecnie myślę że spróbuje tak - rozpierdolić łapy do zgonu i 6 dni na regenerację, ale czy jedną serią rozjebać, czy wieloma? Piszą różnie - po co wiele serii, skoro impuls do mięśnia poszedł? Po co go później katować? Zależy mi na razie na masie mięśnia, czyli sarkoplaźmie, siłę później szybko można dobić, to akurat mi się udawało. No ale jak jeść? Czy jak będę jadł mniej, mięsień urośnie? Szaleństwo z tym wszystkim. Mięśnie skatuję tak - pompki na takich małych (20cm) poręczach z bardzo małym rozstawem dłoni (zależy mi na tricu, klatę mam za dużą) a stopy w górze na krześle - dobić się. Druga seria na wszelki wypadek na poręczach, nogi będę miał na ziemi żeby to dłużej trwało - Ferris pisze że 7 powtórzeń i opuszczanie 5s a podnoszenie łapy też 5s - co ma dać maksymalny efekt na masę, oczywiście do zgonu totalnego mięśnia. Bicka zrobię przez podciąganie australijskie na jednej z poręczy, bo robi też tył barków przy okazji, i umożliwi mi ten system 7 x 5s na opuszczanie i podnoszenie rąk i zezgonowanie. Plecy zrobię przez mostki, przy okazji skatuję mięsień dwugłowy, a czterogłowy wolę lekko, bo pójdzie kolano. Dodatkowo jak zwykle szyję, dłonie itd. ale to już poza tym. Chodzi mi o masę na łapach. Coś mi doradzicie?