Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'wyjazd' .
-
Życie za granicą
deleteduser125 opublikował(a) temat w Niedojrzali emocjonalnie faceci - ploty - dupoobrabialnia ;)
Widziałam, że w tematach dostępnych dla braci przewijają się historie dot.zycia poza granicami naszego kraju. Kto z naszych forumowiczów jest na obczyźnie? Jak oceniacie tamtejszą codzienność? W jakich przypadkach rozważacie powrót do kraju? Dobrego dnia! P.S.nie chcę wywoływać dyskusji o tym, jak w Polsce jest źle (bo wiemy jak jest b.źle), chciałabym przeczytać jak wygląda życie w danym kraju oczami naszego rodaka.- 5 odpowiedzi
-
- polska
- języki obce
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Witam serdecznie szanownych braci. Od dłuższego czasu zmagam się z poczuciem braku przynależności do grupy osób z podobnymi zainteresowaniami co ja w podobnym zakresie wiekowym (co również przekłada się na moje poczucie osamotnienia). Brak mi rozwoju swoich kompetencji zawodowych jak i tych miękkich, społecznych. W pracy, którą wykonuje (zadupie + wszędzie daleko) większość to ludzie starsi +40 (mój wiek to 20 wiosen). Kobiet w wieku rozrodczym jak można się do myśleć, niema (o seksie nawet nie wspomnę). Co niektórzy moi koledzy ze średniej powyjeżdżali za granicę, tylko kilku poszło na studia dzienne a reszta kisi się na swoich wioskach. Nie wiem czemu ale gdy wsiadam do autobusu w drogę do pracy (na kolejną wiochę) mam wrażenie jakbym cofał się w czasie, jestem jedną z może trzech osób z całego autobusu poniżej < 30 -stki. Szczerze czuję się jak stary dziadek, jakbym już wszystko przeżył, przeraża mnie to. Chciałbym aby wyjazd do dużego miasta zapełnił ten brak ale wiem, że to wszystko będzie potrzebowało czasu i stopniowego rozwoju, pytanie czy tam znajdę to czego szukam? Czy może dramatyzuję i to tak po prostu musi wyglądać, "takie jest życie"?
- 26 odpowiedzi
-
- wyjazd
- metropolia
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Witam Panowie! Biję się z myślami już któryś rok. Chcę opuścić nasz kraj.Miejsc docelowych mam kilka:Albania,Macedonia,może któryś z krajów Ameryki Płd. Kasy mam odłożone na mniej więcej na 2- 2,5 roku spokojnego życia(wynajem mieszkania,jedzenie,media,itd.) Znam dobrze j.angielski i komunikatywnie j.hiszpański. W Polsce żadnych zobowiązań(0 kredytów,żony,dzieci). Tutaj pracuję i na zarobki nie narzekam. Jestem posiadaczem ziemi i domu na pół ze siostrą(zapisane w testamencie). Serce mówi jedź i się nie oglądaj.Rozum,to bezsensu,może się nie udać. Nie mam pojęcia czym mógłbym się zajmować na miejscu(stawiam na własną działalność gosp.)Wyjechać nie trudno,rozwalić kasę przez 2 lata też,ale co potem? Zaznaczam,że Albanię znam całkiem dobrze(najlepiej z tych wszystkich krajów). Zrobiłem sobie listę za i przeciw: Plusy: -niskie ceny(jedzenie,media,prąd,gaz,paliwo,podatki) -niskie koszty życia,ewentualnie wynajmu mieszkania -ceny mieszkań takie jak u nas +/- ,ewentualnie trochę niższe -rozwijający się rynek -mój wiek(31 lat-nie mam nic do stracenia oprócz kasy) -nie mam zobowiązań -rynek otwarty na turystykę( coraz więcej przyjeżdżających Polaków i innych narodowości) -Albania nie jest w UE Minusy: -obca kultura -70% muslimów -brak znajomości języka -prawdopodobny problem ze znalezieniem pracy -ograniczony budżet w tyś Polskę kocham.W końcu to moja ojczyzna,ale czuje się tutaj zmęczony,duszę się.Wcześniej podzieliłem się tym pomysłem ze swoją ex(wyśmiała mnie)Teraz jestem sam.W Polsce mam mamę,siostrę i kilku znajomych.Dużo trenuje bjj,ale to moja pasja,a nie sposób na życie. Za każdym razem jak wyjeżdżam na Południe,czy to Albania,czy Chorwacja,czuje się jak u siebie.Wyluzowany,zadowolony,pełen życia i werwy. Jestem w kropce.Z jednej strony rzucić wszystko i wyjechać ,to istne szaleństwo,ale z drugiej,to moje życie,a mnie ewidentnie od kilku lat ciągnie na Południe. Jaka jest wasza opinia Panowie? Warto zaryzykować i wyjechać?
-
Cześć Bracia, potrzebuję waszej rady. Moja sytuacja wygląda następująco. Rzuciłem pracę całkiem niedawno jako handlowiec. Pracowałem w tej firmie akurat niecały rok. Miałem już dosyć tego całego ciśnienia i średnich zarobków. Najgorsze było to, że poziom absurdu w tej firmie sięgał zenitu i praktycznie codziennie trzeba było się angażować w jakieś absurdalne rozwiązania. W dodatku przez nieklarowny podział ról i spychologię sam czułem się jakbym miał związane ręce i nie miał wpływu na to co robię. W dodatku produkty które sprzedawałem jako pracownik dystrybutora były takie same jak u innych tylko w droższej cenie plus droższy transport co solidnie podcinało wszelkie działania u klientów. I rzadko kiedy miałem szanse. Managerka nie potrafiła zarządzać ludźmi, wprowadzała tylko niepokój i bardzo często mówiła, że mamy między sobą coś załatwiać w firmie. Ja byłem uzależniony od stacjonarnego handlowca który robił mi wyceny (z wielkim wyrzutem). Tu pojawiał się często konflikt. Z czasem miałem tego dosyć. Z mojej bezsilności i braku sensu tej pracy. Skoro handlowiec stacjonarny miał dostęp do cen i i tak załatwiał jakąkolwiek sprzedaż telefonicznie z moimi klientami. Bzdura totalna. Temat poprzedniej pracy mógłbym opisywać w nieskończoność. Obecnie mam 28 lat, doświadczenie w paru firmach handlowych jako przedstawiciel. Ale szczerze zaczynam się już brzydzić tą robotą. Jestem jakby wypalony po ostatniej firmie. Skończyłem licencjat zaocznie na jednej z technicznych uczelni. Ale kierunek raczej słaby. Mam średnią znajomość angielskiego. Ostatnio zrobiłem dla siebie nawet kurs personalnego trenera bo tym się interesuje. Ale traktuje to raczej jako hobby ewentualnie mógłbym przyszłościowo traktować to jako drugą pracę. W zeszłym roku rozstałem się ze swoją ostatnią partnerka która wykazywała wszelkie możliwe cechy DDA albo BORDERLINE. Swoje przeszedłem ale mnie to już nie rusza, pożegnałem się i poszedłem w swoją stronę. W związku z tym wróciłem do rodziców na piętro ( ekonomia). Jedyny problem taki, że do miasta to jakieś 15 km i ciężko o transport jeśli nie ma auta. A jako handlowiec zawsze latałem firmowymi autami. Ale atmosfera w domu nie jest zbyt fajna. Niby jest wszystko ok ale ojciec to strasznie toksyczny człowiek w dodatku matka widzę przejęła od niego mnóstwo cech przez te wszystkie lata. Oboje uciekają w robotę i tak było od zawsze. Praca, praca, praca, krzyki, chwila ciszy i znowu... i tak w kółko. Kiedyś stary mnie często lał (parę razy poszła krew z nosa, pręgi na plecach od pasa). W tej chwili nawet by o tym nie pomyślał bo bym zrobił z niego jesień średniowiecza. Ale swoje pamiętam. Zresztą to mega ciężki człowiek do życia. Pomimo tego, że mieszkam u góry to i tak często dochodzi do konfliktów chociaż ja staram się być pokojowo i miło nastawiony. Wiem, że to w gruncie rzeczy dobrzy ludzie tylko kiedyś rodzicie ich złe wychowali i nigdy nie byli w stanie nad sobą popracować lub zapanować nad emocjami. Nigdy nie było przytulania, uczuć itp. W związku z tym i ja przez większość życia byłem gburem. Łatwo było mnie wyprowadzić z równowagi, nie potrafiłem okazywać uczuć. Trochę się zmieniło we mnie przez ostatnie rozstanie z kobietą. Bo zacząłem się dużo zastanawiać w tej materii. Sporo czytałem na ten temat. Doszedłem dlaczego przyciągało mnie do takiej a nie innej kobiety, dlaczego tak się zachowywałem. Pracuje cały czas nad tym i widzę, że jestem dużo pozytywniejszym człowiekiem, częściej się uśmiecham. Jednak relacje w domu i tak są daleko od ideału a braku szacunku do mojej osoby już w tym wieku po prostu nie potrafię znieść. I teraz pytanie co dalej ? Myślę coraz bardziej o wyjeździe do UK. Na początek nawet do jakiejś prostej roboty. Zrobić język perfekt, czytać dużo książek, jakby była opcja pójść może gdzieś do szkoły i się asymilować. Kasę można odłożyć kupić sobie jakieś mieszkanie na kredo tutaj w PL i wynajmować. Posiedzieć przez X lat i mieć parę mieszkań w PL. Kiedyś się frustrowałem, że przez to nie założę rodziny. Ale mi przeszło. No bo cóż innego tu robić? W domu siedzieć już nie mogę bo daleko od miasta plus atmosfera. Dużo ćwiczę na siłowni i mam problem z dojazdami do miasta w chwili obecnej (obawiam się, że na emigracji nie będę miał warunków a kocham ćwiczyć...) Mam swoje lata i fajnie by było być już w jakimś stopniu być zabezpieczonym finansowo. Mam jakieś oszczędności ale nie chcę się wywalać całkowicie z kasy przez kolejne miesiące bezrobocia. Ze znajomym rozkręcam mały biznes ale można go prowadzić z zza granicy w dodatku nie ma pewności, że wypali i potrzeba trochę na to czasu summa summarum. Lubię robić muzykę i od niedawna czytać książki. Oczywiście treningi na siłowni to podstawa. Teoretycznie mogę robić to wszystko za granicą. I teraz pytanie do was ? Jak myślicie warto spadać za granicę? Da się w miarę normalnie żyć i odkładać trochę forsy ? Szczerze mam dylemat bo póki co z pracą w Polsce jakąś konkretną się nikt nie odezwał. A w tej chwili potrzebuje już takich finansów żeby się usamodzielnić i odciąć całkowicie od starszych. Zeby coś sobą reprezentować no i mieć swój kwadrat na który mogę zapraszać koleżanki. Bo u mnie na piętrze nie bardzo bo wszystko słychać . Wiem bo sprawdziłem parę razy, zresztą trochę wstyd w tym wieku mieszkać nad starymi. To nie to co chciałbym sobą reprezentować. Wiadomo jest wygodnie ale trzeba wychodzić ze strefy komfortu. Nie widzę robienia kolejnych studii tutaj albo zmiany zawodu od nowa. Bo to strasznie długo potrwa zanim zacznie się zarabiać sensowne pieniądze. W dodatku ze studiami nie ma żadnej gwarancji a płacić trzeba. Przez większość swojego życia byłem zagubiony głownie chyba przez wychowanie i atmosferę w domu. Latałem po imprezach bez celu, piłem z fałszywymi znajomymi, szukałem uznania w innych. Ale to już dawna przeszłość. Teraz zaczynam dostrzegać różne mechanizmy. Medytuje, rozciągam się. Mam codziennie rutynę rano. Staram się wstawać codziennie o 6:00. Pomimo tego, że obecnie nie pracuje. Szlifuje angielski, czytam. Staram się minimalizować tracenie czasu na głupoty. Nie palę, nie piję zbyt często alkoholu ze względu na treningi. Ale chcę coś ze sobą w końcu konkretnie zrobić zawodowo. Mam dosyć łudzenia się pracą handlowca. Wypaliło mnie to i pozbawiło złudzeń. Przez kombo wykształcenia i mojego doświadczenia zawodowego nie mam zbyt wielu tutaj opcji. Co myślicie? Mieliście kiedyś takie doświadczenia? Może macie jakieś sugestie ? Z góry będę wdzięczny za wszelkie rady bądź sugestie bardziej doświadczonych ode mnie. Nie ukrywam, że zawsze trochę brakowało mi starszego mentora w życiu ze względu na to, że ojciec miał raczej wylane na mnie i moje wychowanie. Oczywiście się nie użalam mówię po prostu jak jest/było Poniżej ku pokrzepieniu wklejam fragment z książki którą przerabiam obecnie. D. Deida "Droga pełniejszego mężczyzny": "Bądź gotowy zmienić w życiu dosłownie wszystko. Mężczyzna musi być gotowy oddać się swojemu celowi w 100 %, wypełnić swoją karmę lub zerwać z nim i porzucić tę określoną drogę życia. Musi być zdolny do tego by nie wiedzieć co zrobić ze swoim życiem wkraczając w okres niepewności i oczekiwania na pojawienie się wizji lub nową postać celu. Ten cykl zdecydowanego, konkretnego działania, po którym następuje okres, kiedy nie wiadomo, co się do cholery dzieje, jest naturalny dla mężczyzny, który zrzuca z siebie warstwy przeznaczenia, rozluźniając się w prawdzie."
-
Propozycja wyjazdu, jak jej to przedstawić?
kafu opublikował(a) temat w Na linii frontu - podrywanie.
Witam, Potrzebuje pomocy kogoś doświadczonego kto nieco naprowadzi mnie w jaki sposób można przedstawić nowo poznanej dziewczynie propozycje wyjazdu na majówkę. Jakich słów dobrac, jak to zformułować. Krótki opis relacji: poznałem ją na afterze po koncercie na którym doszlo dość szybko do całowania, macania itp. do seksu nie doszło. Myślałem że to poprostu taka panna, typowa klubowiczka. Nie chciałem jej brać do siebie bo nie interesuje mnie zbytnio mechaniczny seks. Kilka dni po wspomnianym afterze umówiłem się z nią na spotkanie. Poszliśmy na piwo. Ku mojemu zdziwieniu okazało się że ma ona całkiem fajne zainteresowania ( dokładnie takie jak moje) jest oczytana noi jak na kobietke inteligentna. Ona studiuje we Wrocławiu a ja w Katowicach i w kato jest raz na dwa tygodnie. W tym tygodniu właśnie przyjeżdża. Planuję umówić się na kolejne spotkanie i przedstawić jej moja propozycje wyjazdu na 3-4 dni. Wyjazd ten ma być do rezydencji mojej siostry która mieszka w pięknej okolicy pod lasem w miejscowości z pięknym parkiem, jeziorem. Piszę z nią rzadko natomiast przedstawiłem już jej chęć spotkania przy najbliższej okazji oraz zapytałem się jej czy ma jakieś plany na majówkę bo jeżeli nie to ja na najbliższym spotkaniu coś jej zaproponuje. Tak więc moi drodzy czy mogę liczyć na jakieś wskazówki jak rozegrać to na spotkaniu?- 58 odpowiedzi
-
- wyjazd
- dziewczyna
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami: