Skocz do zawartości

Moja historia


Rekomendowane odpowiedzi

Powiem Ci, że trochę Cię rozumiem, dzisiaj jest moja przyjaciółka w Anglii, o którą jestem zazdrosny, z moim (nie wiem czy jeszcze) przyjacielem i robią sobie fotki i jeszcze spędzą razem 3 dni. Ja miałem być w Anglii, ale tak się złożyło, że już nie jestem. Staram się spoglądać na to z innej strony, mianowicie, jakbym miał tam być to bym był, gdybym chciał z nią być, to bym zdecydował się na wychowywanie jej dziecka i bycia we friendzone, może bym się starał, ale ja chyba nie chciałem się starać, ona chyba też nie, zresztą jeszcze myślę, że jeżeli takie wydarzenie potrafię wytrzymać bez większych problemów i natrętnych myśli, to to czyni mnie gotowym, żeby w końcu się rozejrzeć za jakąś fajną panną ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Większość facetów ma taką przygodę. Wiem ciężko się teraz czujesz, ale później jej podziękujesz, że nauczyła Cię życia... Wszystko jest po coś, ty już wiesz jakie są kobiety i dobrze dla ciebie!

 

dla wszystkich :D
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

....

 

Ziom, musze Cie zmartwic ale opisales typowa historie AFC jakich jest miliardy na swiecie. Wiekszosc z nas tam byla. 

Czas zaczac leczenie, jezeli nie chcesz przechodzic przez cos podobnego w nastepnym zwiazku. Bedziesz przechodzil przez inne sytuacje/stadia/... ale czul sie tak samo chujowo jak nie zakumasz podstaw o co chodzi :)

 

Przeczytaj w takiej kolejnosci:

1. Rollo Tomassi - The rational male  http://www.amazon.com/Rational-Male-Rollo-Tomassi/dp/1492777862/ref=sr_1_3?ie=UTF8&qid=1432480354&sr=8-3&keywords=rollo+tomassi

2.The Rational Male - Preventive Medicine  http://www.amazon.com/Rational-Male-Preventive-Medicine/dp/1508596557/ref=sr_1_1?ie=UTF8&qid=1432480354&sr=8-1&keywords=rollo+tomassi 

 

Jak Cie nie stac na ksiazke (a powinno byc, bo to najwazniejsza rzecz jaka mozesz zrobic teraz, wyedukowac sie), to mozesz poczytac bloga: http://therationalmale.com/

 

Jest duzo iunnych ksiazk, ale mi sie podobaja te, na obudzenie. Jak je przeczytasz to sie odezwij, to Ci polece nastepne jakies, juz dla tych co poklneli czerwona pigulke :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Na wstepie chcialem zaznaczyc, ze jestem osoba z natury nieufna i podejrzliwa wiec nigdy nie sadzilem, ze ktokolwiek a tymbardziej kobieta bedzie w stanie doprowadzic mnie do stanu psychicznego w jakim jeszcze niedawno bylem a z ktorego powoli wychodze.

 

Moje doswiadczenia z kobietami opieraly sie na krotkich acz intensywnych kontaktach, ktore z racji na brak perspektyw szybko konczylem. Mam swoje zasady, ktorych sie trzymam i jesli moja niedoszla partnerka ich nie spelniala to nie bylo o czym gadac. Az do pewnego momentu.

Moja pierwsza powazna partnerke poznalem na poczatku studiow. Ladna, inteligentna, miala stypendium naukowe i prace w korporacji, wielu facetow za nia biegalo ale byla zajeta. Ja zajetych nie ruszam bo nie szanuje kobiet, ktore rzucaja faceta dla innego. Wiedzialem, ze paru gosci bylo w niej nieszczesliwie zakochanych i bylem raz swiadkiem jak kokietowala innego na imprezie bedac w zwiazku.

 

Tak czy inaczej nasz kontakt ograniczal sie do paru rozmow przez 3 lata. Na poczatku zeszlego roku, jak sie pozniej dowiedzialem, zostala rzucona przez swojego faceta, osmieszyl ja publicznie przy swoich znajomych. Jej zainteresowanie moja osoba zauwazalnie sie zwiekszylo. Zaczela pisac, proponowac, ze pomoze mi z nauka itp. Potem zaproponowala mi spotkanie. Ja w tym czasie spotykalem sie z inna a, ze widzialem jasno jakie sa zamiary owej panny, grzecznie odmowilem bedac w zgodzie z wlasnymi przekonaniami. Ja kobiet nie zdradzam i zdrada sie brzydze. Z dziewczyna z ktora sie spotykalem nic nie wyszlo i po 3 msc przestalismy sie widywac. Jakis miesiac pozniej glowna bohaterka tej opowiesci znowu zaproponowala spotkanie. Tym razem sie zgodzilem, bylem troche zly po ostatniej kobiecie i uznalem ze nie mam nic do stracenia. Szybko doszlo do zblizenia miedzy nami, po jakims miesiacu wyladowalismy w lozku jako para. Jak mi pozniej powiedziala, fakt, ze jej odmowilem sprawil, ze bardziej sie mna zainteresowala i uznala mnie za wyzwanie. Pozatym bylem raczej tym niegrzecznym chlopcem, majacym specyficznych kolegow, nie lubiacym ludzi, pare awantur na koncie i blizsze kontakty z dragami.

 

Oczywiscie mowila, ze gdybym przy niej caly czas tak sie zachowywal to nie moglibysmy byc razem. Bo rzecz jasna przy niej bardzo sie zmeinilem. Spokornialem, uspokoilem sie,  zmniejszylem kontakt z przyjacielem, ktory fakt faktem jest niebezpiecznym czlowiekiem generujacym problemy ale to inna historia. Teraz to widze, ze wlasnie ta aura ja przyciagala. Ale do rzeczy. Po jakims miesiacu wpadlem po uszy. Zakochalem sie a zawsze uwazalem, ze do tego nie dojdzie. Jej osoba stala sie dla mnie sensem zycia i wszystko co robilem podporzadkowywalem jej. Ona tez byla dla mnie bardzo dobra, czula, dbala o mnie. Wielogodzinne rozmowy, jej teksty o tym jak to jest jej dobrze, ze nigdy nie byla taka szczesliwa. Powiedziala, ze jestem 1 facetem za ktorego chcialaby wyjsc, ze nie moze sie doczekac kiedy zamieszkamy razem. Pomimo, ze dziewczyna byla niestbailna emocjonlanie, byla sklocona z rodzicami i oczywiscie wolala towarzystwo facetow niz kobiet, nie mogla usiedziec na tylku, obiad na miescie przynajmniej 3 razy w tygodniu do tego kino i co jakis czas wyjazd do innego miasta a do tego spotkania ze znajomymi non stop (pozdrawiam Subiektywny ;)) to staralem sie to akceptowac. Czesto to ona placila za mnie, kupowala mi ubrania wiec w kwestii finansowej nie mam jej nic do zarzucenia. Niestety nie ma rozy bez kolcow. Przez jakeis 3-4 miesiace regularnie wracal temat jej bylego ktory ja zniszczyl psychicznie. Jak juz wspominalem zostawil ja i osmieszyl. Jak mi pozniej powiedziala bo na poczatku bedac slaba i zagubiona mam wrazenie, ze byla szczera, zdradzila go z kolega ze studiow (pocalunek) na samym poczatku zwiazku. On jej niby wybaczyl ale ona potem odwalala spotykajac sie z kolegami i nie mowiac mu o tym. Gosc byl mega zazdrosny i zabronil jej widywania sie z kimkolwiek a potem ja rzucil, tak w skrocie. Co ciekawe ona niby tez chciala z nimz erwac ale nie potrafila (sila mezczyzny pokazujacego, ze mu nie zalezy). Tak czy inaczej zacisnalem zeby i ja z tego wyciagnalem.

 

Potem mowila wszytskim, ze bezemnie by sobie nie poradzila blabla. Niestety wiedzac to wszystko tez bylm bardzo zazdrosny. Ja unikalem sytuacji problematycznych tzn. nie chodzielm na imprezy, nie spotykalem sie z kolezankami (nie mailem tego w zwyaczaju badz co badz).  Ona ciagle chciala gdzies wychodzic, po wielu klotniach bo klocilismy sie ciagle, tez zrezygnowala ze spotkan z kolegami, chociaz miala czelnosc spytac mnie czy moze sie spotkac z gosciem z ktorym zdradzila bylego "bo przeciez to bylo dawno i w sumei to tego nie chcialam". Zostal tylko jej przyjaciel. Gosc jasno dawal do zrozumienia, ze jest nia zainteresowany ale wg niej to nie byl zaden problem. Bylem zakochany wiec zazdrosc z mojej strony byla ogromna. Widywali sie raz na miesiac albo dwa, niby wszystko okej, pisala jak z nim byla ale wiedizalem jak sie zachowuje przy kolegach, kokietowala ich niemal bezwiednie. Za kazdym razem sie o to klocilismy. Po jakims czasie poznalem jej zanjomych, ona powiedziala, ze rozumie co mi przeszkadza w jej zachowaniu wzgledem innych facetow i bylo wzglednie dobrze. Do tego wszystkeigo doszedl aspekt jej ambicji. Dla niej zwiazek na odleglosc nie byl problemem, chciala studiowac w wawce, pracowac za granica. Ja jasno postawilem granice, ze dla mnei zwiazek na odleglosc nie istnieje.

 

Niby dla mnie zrezygnowala ze studiow w warszawie chciaz jak teraz analizuje to raczej dla siebie bo potrzbeowala wtedy faceta obok ktory ja bedzie pocieszal w trudnych chwilach po bylym. Tak czy inaczej znosilem jej humory ale zawsze gdy cos mi sie nie podobalo dawalem to jasno do zrozumienia. Przez to chyba, na brak seksu nie moglem narzekac. Przez neicaly rok gdy bylismy razem odmowila mi moze ze 3 razy. To byl jeden z czynnikow ktory mnie uspil. Jakies 2 miesiace przed rozstaniem zaczalem zauwazac cos dziwnego. Przestala byc dla mnei czula jak kiedys, nie byla juz taka bezbronna i wrazliwa. Widywalismy sie prawie codziennie ale mialem wrazenie, ze juz ja to zaczyna meczyc. Oczywiscie gdy poruszalem ten temat zwalala to an stres i zmeczenie. Na 10 dni przed rozstaniem na jej urodziny zabralem ja na turniej tenisowy, spelnilem jej marzenie. Lodzik dzien w dzien tez uspil moja czujnosc. Potem pare dni pozniej kolacja w restauracji, itd. Dzien przed impreza urodzinowa ktora robila u siebie zerwala ze mna. Nie dala po sobie nic poznac do tego momentu. Powiedziala, ze juz nie ma sily sie zmieniac, ze meczy ja moja zazdrosc i ze jestem z nia nieszczesliwy.

 

Powiedziala, ze sie zmaknela w sobie i od jakeigos czasu nie mowila mi wysztskiego (swietny sposob rozwiazywania problemow). Zyczyla mi powodzenia, powiedzialam, ze moge zawsze na nia liczyc i chce miec ze mna kontakt. Bylem tym zupelnie rozbity, bylem na samym dnie. Nie spalem, nie jadlem, nie moglem myslec o niczym innym. Oczywiscie w akcie desperacji upodlilem sie jak szmata proszac zeby to przemyslala, ze sie zmienie, ze generalnie zrobie wszytsko. Oczywiscie, wyznania milosci i kwiaty na nic sie zdaly. Ona potrzebowala czasu ;) Klasyczna taktyka zrobienia sobie ze mnie kola zapasowego. Mowila mi, ze ot dla niej tez bardzo trudne, ze nie mzoe spac itd. Trwalo to jakis miesiac. Do momentu gdy kolezanka nie powiedziala mi, ze podejrzala jej w telefonie, ze jej kolega (o ktorego sie keidys poklocilismy bo spotkala sie z im wytluamczyc mu cos na studia i spoznila sie godzine na spotaknie ze mna) jest zapsiany z buziaczkiem i generealnie ciagle do niego pisze. Oczywiscie wczesneij gdy bylismy razem mowila, ze nia mam byc o co zazdrosny. W tym momencie otrzasnalem sie , powiedzialem jej co mysle i zerwalem kontakt. Miesiac pozniej sa juz para :)

 

Koniec koncow ta sytuacja poza ogromna iloscia stresu i zszarganych nerwow nauczyla mnie wiele. Wszystko mozna wyczytac w felietonach Marka ale jednak dopoki sie tego nie doswiadczy to ciezko uwierzyc. A jednak, nawet laska, ktora z pozoru nie chce kasy, jest kochajaca do samego konca i ktorą sie trzyma krotko moze odwalic taki numer.

 

Od rozstania minely troche ponad 2 msc a ja nadal mysle o tym codziennie, coraz mniej ale jednak. Planowalem z nia zycie, jedyna osoba przed ktora sie tak otworzylem. I co mi z tego przyszlo? Bol i cierpienie. Ale tez bezcenna nauka.

Najgorsze jest to, ze teraz chyba juz nie bede w stanie zadnej zaufac i sie poswiecic w 100%. Obecnie gardze kobietami, uwazam je za puste stworzenia, majace piekna powloke i okropne wnetrze. To sie pewnie zmieni z czasem ale jedno jest pewne. Panie wyhodowaly sobie kolejnego skurwysyna odartego z pieknych zludzen. Na wlasne zyczenie.

 

Vincent: Dwie uwagi:

 

1. Nie twórz takiej ściany tekstu, utrudnia to bardzo odbiór i zniechęca do czytania. Jest coś takiego jak "enter" do robienia przerw między wierszami.

2. Staraj się popełniać mniej błędów gramatyczno-fleksyjnych, stosuj w miarę możliwości polskie znaki, bo ja wszystkiego za Ciebie poprawiać nie będe.

 

Marek: Wstawiłem entery, ściana nie do przebrnięcia :)

 

 

Niech za komentarz z mojej strony posluzy:

 

 

HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHA

 

 

Nie bierz tego do siebie. Za jakis czas zrozumiesz....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.