Ukladanka tożsamościowa
Siedzę sobie na zajęciach online. Przede mną - na ekranie - nudny wykładowca. Skręcam głowę w lewo, by zająć czymś wzrok.
Tył książki. Wielki, czerwony napis: "ROTMISTRZ PILECKI". Przeczytałem ją miesiąc temu… Przy okazji święta niepodległości… oraz przy okazji pracy nad poczuciem tożsamości narodowej, definiowanej – mam nadzieję – już indywidualnie.
W mojej okolicy mam takie jedno miejsce – pomnik ku pamięci pewnej ilości osób z okolicznych wsi, rozstrzelanych przy strumyku w lesie. Sanktuarium.
Każdy mój pobyt w tym spokojnym miejscu wiąże się z ciężkimi rozmyślaniami, które próbuję skonfrontować z życiem tych ludzi, życiem zapewne, pełnym planów, marzeń, wspomnień, życiem zakończonym na podstawie czyjegoś podpisu jednego dnia, i wciśnięcia spustu dnia następnego.
Czy byli Bohaterami? Czy równają się z Rotmistrzem?
Wszyscy nie żyją.
Co pozostaje?
Pielęgnować akt ich niewinności?
Ale tak samolubnie, trzymając wszystko w sobie?
Potępiać „katów, szpicli, tchórzy”?
Przecież to Ci sami, którzy teraz rozdają karty.
Czy nie powinniśmy być wściekli?
Miałbym więc pytanie: Czy sprawiedliwie jest pielęgnować pamięć ludzi zadeptanych, osądzonych, zdradzonych jedynie w zaciszu własnego umysłu? Nie planuję tego przekazać kolejnemu pokoleniu.
Znasz odpowiedzi? ^^
PS: Ten pomnik. Za każdym razem, jestem tam jedynym gościem.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia