Skocz do zawartości

Raven94

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Raven94

Kot

Kot (1/23)

0

Reputacja

  1. Z góry przepraszam jeśli temat powinien wylądować gdzieś w innym dziale, świeżak jestem. Panowie, postanowiłem założyć tutaj wątek ze względów jakby to powiedzieć, myślę że w pewnej formie terapeutycznych i posłuchać waszych rad, może słów otuchy. Postaram się opisać zwięźle, krótko i treściwie o co chodzi. Mianowicie, lat na karku już 26 i tu wpadam z sednem sprawy nie owijając w bawełnę, jestem prawiczkiem. Nie jest ze mną źle tak do końca, poznałem w życiu dwie dziewczyny i relacja z nimi zaowocowała fajnymi historiami, było klasycznie, ze wszystkimi pierdołami, spacerki, rozmowy, przytulasy, całusy i inne sprawy fizyczne, ale jednak twierdze pozostały niezdobyte i oba desanty się nie udały. Straciłem tylko czas, odniosłem porażki, ale staram się wyciągać z tych znajomości lekcję i powoli poznaję zasady gry. Problem jaki mam prócz tego rzeczywistego i wiadomego bycia prawiczkiem jest jakby podzielony na dwie, może trzy części. Doświadczenie jakie zyskałem przy znajomościach z tymi dwiema dziewczynami w moim życiu pokrywa się z innymi historiami, teorią jaką w Internecie, w tym także tutaj przeczytałem. Co z tego wynika? Dziewczyny zeszły mi już kompletnie z piedestału i przestałem białorycerzyć, to dobrze oczywiście. Jednak mimo wszystko teraz patrząc już na nie, nadal z całym szacunkiem, wydają mi się w tej chwili mało porywające i zupełnie pozbawione jakiejkolwiek wyjątkowości. Po prostu mi się już nie chce przechodzić przez te etapy jeszcze raz od nowa z każdą kolejno poznaną dziewczyną. Straciły jakoś na znaczeniu w moich oczach i są dla mnie zupełnie obojętne. Jednak mimo wszystko wciąż mam nadzieję na stworzenie jakiejś wartościowej relacji z dziewczyną, z którą będzie można pogadać, która będzie miała coś w głowie, bo te wszystkie puste lale mnie nie kręcą zupełnie, może wyglądają spoko, ale wolę przeciętne, mądrzejsze, ogarnięte szare myszki. Można by brutalnie powiedzieć, (przepraszam za wyrażenie) że chciałbym kumpla z cipą, ale ciężko trafić jakiś przyzwoity okaz. Dodam że nie jestem śmiały w kontaktach z dziewczynami i mało polowałem, zagadałem może ze 4 razy w swoim życiu, w krew nie weszło i nie wychodzi to jak wytrawnemu doświadczonemu łowcy. Za każdym razem nawet jak widzę fajną dziewczynę, którą można by poznać od razu nawet nie startuję, bo mi się przypomina ta obojętność wobec nich, z góry zakładam, że znów będzie taka nijaka jak reszta. Mega problemem jest dla mnie to jak w towarzystwie ktoś wspomni coś na temat mojego braku dziewczyny, mimo że z nikim o tym nie rozmawiałem, że jestem prawiczkiem, niemalże wszyscy to wiedzą. To idzie wyczuć. Niejednokrotnie zostałem przez najbliższe otoczenie pół żartem pół serio wyszydzony przez bycie prawiczkiem i to mnie mega dołuje i frustruje. Nie wiem jak sobie z tym odszczekiwaniem i darciem łacha poradzić. Zmiana towarzystwa nie wchodzi w grę, bo to rodzina, znajomi z którym znam się od dziecka, koledzy, przyjaciele i nawet własny brat. Wielokrotnie słyszałem, że "cipki nawet nie wąchałem" w życzeniach i to przy stole jeszcze z innymi gośćmi życzenia "żebym sobie w końcu poruchał", przegięcie totalne, byłem zupełnie zmieszany i nie wiedziałem jak zareagować, a to zakłopotanie tylko potwierdziło to jaka jest u mnie sytuacja. Wkurwia mnie ta presja narzucana przez resztę stada i to spychanie mnie na bok, patrzenie z góry, bo oni swoje podboje już mieli lata temu i cwaniakują. Od razu dodam, że wizyta u pań do towarzystwa w grę nie wchodzi, wiem że załatwienie sprawy za pieniądze tylko pogorszy problem i wcale tematu nie załatwi. Było by to przypieczętowanie porażki definitywnie i poddanie się, miałbym do siebie większy żal i zero poczucia satysfakcji z pójścia na łatwiznę. Chcę zdobyć szczyt góry, a nie zapłacić i wjechać na niego kolejką. Podsumowując: Szanuję kobiety, ale nie widzę w żadnej jak na razie jakiejkolwiek wyjątkowości, stały się takie bezpostaciowe. Do zatknięcia flagi na szczycie potrzebuję jednak procesu i wchodzenia na ten szczyt, wybranie łatwiejszych opcji odpada. Potrzebuję relacji. (wiem że te dwa punkty mogłyby się wzajemnie wykluczyć, bo piszę o relacji, a wyjątkowości nie jestem w stanie już zobaczyć, ale być może będę mógł ją nadać w jakiś sposób) Najgorsze w byciu prawiczkiem nie jest bycie prawiczkiem samo w sobie, najgorsza jest "szydera" osób najbliższych, znajomych, kolegów, przyjaciół, czy rodziny i z tym niejako mam największy mega problem, który mnie zajebiście frustruje, to traktowanie z góry, bo ja dziewczyny nigdy nie miałem na dłużej i nie wiem gdzie się wsadza nawet. Z tym zupełnie nie umiem i nie wiem jak sobie poradzić, bo każde odpysknięcie i nerwowa reakcja tylko utwierdza to że z kobietami i seksem mam problem. Jak z tym wygrać? Przepraszam również za brak akapitów i wcięć w tekście, ale jeszcze nie ogarnąłem do końca edycji tekstu tutaj. Po cichu liczę, że mnie dobrze przyjmiecie i nie pojedziecie po mnie jak reszta ludzi z mojego otoczenia.
  2. Raven94

    Cześć.

    Cóż, witam się ze wszystkimi tutaj obecnymi tak jak jest napisane w regulaminie. Lat 26, trochę czytam forum, bo lubię, jest tu dużo przydatnych, treściwych i życiowych historii, porad, bardzo sobie cenię możliwość korzystania z wiedzy starszych i bardziej doświadczonych samców. Mam nadzieję, że pobyt tutaj z kontem będzie ciekawszy. Także witam jeszcze raz.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.