Skocz do zawartości

polskipolak

Użytkownik
  • Postów

    40
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez polskipolak

  1. 1 godzinę temu, GurneyHalleck napisał:

    ... że z laską coś jest nie halo to może i fakt, ale ona postawiła sobie jakiś cel i go realizuje. Kolego @polskipolak - nie możesz jej napisać, żeby Ci dała spokój, względnie nie odpowiadać na jej wiadomości/SMS/zaczepki ? Bo ja Ciebie, przyznam się szczerze, nie rozumiem. Wychodzi z tego, że @red znów miał rację. A ty się weź ogarnij i przestać siedzieć okrakiem na barykadzie, bo zlecisz na łeb <-- metafora taka ...

    @GurneyHalleck, mój problem polega na tym, że nie lubię komuś tak wprost powiedzieć, daj mi spokój. Wolę już nie odpisywać na wiadomości i zaczepki.

  2. Faktycznie coś nie tak z tą laską.

    Pisze mi SMS, że ja nie mam humoru, że jej nie odpisuje, itp.

    Np. "Wydaje mi się, że masz do mnie o coś żal albo coś jest nie tak"

    "Zachowujesz się jakbym nie wiem zgwałciła cię"

    "chyba sama sobie coś wkręciłam, ale jak chcesz zrezygnować z kontaktu to proszę cie poinformuj mnie o tym dobrze?"

    Jak jej nie odpisuje na fejbuku to mi smsy pisze, na szczęście nie jest to zbyt często.

  3. 36 minut temu, UWAGA Samica Alfa napisał:

    Kurde, nie mam teraz czasu, ale specjalnie dla Ciebie odezwie się damski głos.

    http://braciasamcy.pl/index.php?/topic/4562-chce-ale-nie-chce/&page=1

    @polskipolak pozwolisz?

     

    Widzę, że @red pochylił się nad tematem, ja tylko uzupełnię. Takie zachowania to hańba dla mojego gatunku, więc zawsze będę to piętnować.

    Najtrafniejsze komentarze: @Nomorepanic, @Miner, @Oświecony też w sumie trafnie.

     

    Niepokojące informację zaczynają się od tego zdania:

    „Zaczęła mnie wypytywać co by było gdyby inaczej się zachowywała kiedyś, czy bylibyśmy razem. Później, że jaka to ona głupia była, itp.” – Ale po co o to pyta, skoro sama mówiła, że „nie jest wierna jednemu”. Tu się nic nie zmieniło. Dalsza historia tylko to potwierdza.

    „Teraz jest zaręczona, wyznaczony termin ślubu, częściowo opłacone wesele.” – To jest najważniejsze info tego postu i na tym bazujemy.

    „Rozmawialiśmy długo, ona zaczęła się przytulać, całować mnie i tyle.” – Ale przecież jest zaręczona! Dlaczego na to pozwalasz?

    „Chciałem więcej, ale ona nie chciała.” – Kpisz sobie? Jak to chciałeś więcej? Od laski, która jest zaręczona? O stary! Srasz we własne gniazdo, zaraz przeczytasz dlaczego.

    „powiedziała swojemu narzeczonemu, że się spotkaliśmy (…) A jej narzeczony się na to zgodził i niby nawet powiedział, że powinien mi podziękować, że ona ma teraz lepszy humor.” – Grubo jedzie ta lala. Manipuluje i do tego łże jak pies! A powiedziała mu, że się całowaliście? No właśnie.

    „Wczoraj do mnie napisała, że chce się spotkać i za 20min po mnie przyjedzie.” – Jak to, ona po Ciebie? A no tak, przecież jest równouprawnienie. :D

    „Pojechaliśmy w pewne ustronne miejsce.” – Z laską, która jest zaręczona? I do tego WIESZ, że jest zaręczona.

    „za chwile ona sama wchodzi mi na kolana i kładzie się na mnie, zaczyna całować po szyi.” – Wiesz co w takiej sytuacji zrobiłby Mężczyzna przez duże M? Zrzuciłby ją na ziemie.

    „Ja ręką po brzuszku i do piersi, to ona, że za wysoko mam ręce” – Niech już nie zgrywa takiej niedostępnej, PO COŚ przecież pojechała z Tobą w „ustronne miejsce”. Pogrywa sobie Tobą. I to mocno. Ona Ci się podoba, prawda? To zaraz przestanie.

    "chyba cie dziś rozczaruje" – No nie, to jest hit! Udaję niedostępną, staraj się, staraj. Podbudowujesz w ten sposób jej małe ego. Tam narzeczony, tu kochanek. Ależ jestem zajebista, rozchwytywana, wszyscy o mnie walczą. – myśli lala. Widzisz już w co wdepnąłeś?

    „Łapię ją za tyłek przez spodnie to pyta czy ma fajny tyłek, a ja mówię, że przez spodnie ciężko powiedzieć, a ona na to, że inaczej nie sprawdzę.” – Tiaaa. Jasne. Dalej gra niedostępną. A po co pyta o tyłek? Tyłek powinien być dla narzeczonego, nie dla Ciebie.

    „Po spotkaniu napisała mi, że czwartek ma wolny i mam się przygotować i spędzić czas z nią.” – Co to znaczy, że masz się przygotować? Co to za rozkazujący ton? Znaczy Ty masz się dostosować? Ło ho ho już jesteś na smyczy. Widzisz to?

    „Co chwile mi zadaje pytania czy żałuję tego co robimy, czy chce dalej mieć z nią kontakt, czy popsuła mi plany na wieczór, itp.” – Upewnia się, że w razie gdyby, to winę może zwalić na Ciebie. To Ty chciałeś. Ona niewinna.

    „O co tej kobiecie chodzi?” – O seks. Udaję niedostępną a tymczasem już na początku pokazała, że jest… (sam wstaw określenie). Pompuje swoje niskie poczucie własnej wartości Twoim kosztem. Ona nie lubiła się bawić facetami tylko LUBI. Nadal. Czas teraźniejszy. Jej narzeczony na bank jest nieświadomy. Powinieneś odciąć się od niej jak najszybciej i anonimowo uprzedzić go o jego narzeczonej. Chociaż, ja nie wiem jak Mężczyźni zachowują się w takich sytuacjach. Nie jestem mężczyzną.

    „Nie chce się z nią wiązać tylko podupczyć.” – Ale po co chcesz grzebać w g…? Tylko się umażesz.

    „I w tym mój największy problem. Jedna mnie zdradziła, kolejna się mną bawi. Zajebiście...” – Ale to nie znaczy, że Ty też masz zdradzać, bawić się innymi. Nie zniżaj się do jej poziomu i do poziomu laski, która zdradziła Ciebie.

    „Czyli koniec ze spotkaniami z tą panną.” – A jak myślisz???

    „Podejrzewam, że nie widzę nic w tym złego przez to, że sam zostałem zdradzony i przestałem widzieć wielu złych stron zdrady. Tym bardziej jeśli dziewczyna sama się narzuca. Chociaż do pełnej "konsumpcji" nie doszło.” – Zaraz Ci przywalę! :angry: Nie tłumacz się w ten sposób, bo wywalą Cię z tego forum.

     

    Masz niskie poczucie własnej wartości, bardzo niskie. Właśnie przez baby. Myślisz, że jak Ciebie kiedyś zraniono to masz prawo ranić innych? To droga donikąd.

    I niestety Red nie przesadza. Szczególnie w tym zdaniu, dlatego Ci je wytłuszczę:

    Twoje standardy moralne są bardzo niskie, skoro próbujesz przelecieć loszkę, która niedługo wychodzi za mąż. Nic ciebie nie usprawiedliwia, nawet to, że ona sama dąży do kontaktu cielesnego. 

     

     Jestem załamana :(, 4 miechy na forum i takie kwiatki, a mówią, że to Kobiet nie da się wyedukować...

     

     

    Widać jak mało wiem o kobiecych zagrywkach i jak bardzo muszę zmienić podejście do kobiet.

    Na forum od 4 miesięcy, ale miałem spory przestój w przeglądaniu i udzielaniu się na forum.

    Temat z tą panną zamknięty. Przynajmniej z mojej strony.

    Czas się wziąć za siebie i zmienić wiele w sobie i swoim życiu.

    Dziękuję za analizę ;-)

  4. 2 godziny temu, red napisał:

     

    Ja zwyczajnie wczułem się w sytuację autora wątku. Przecież widać, że on ma obsesję seksualną na punkcie tej kobiety, kumulowaną latami. Obsesję umiejętnie podsycaną przez obiekt na dodatek.

     

    Nie jest jeszcze poziom obsesji patologiczny, który prowadził by z jego strony do przemocy na tle seksualnym. Jednakże jest to taki robak, który wyżera powoli jego duszę.

     

    Facet podlega silnym emocjom, nie łapie tego co się dzieje, dobrze, że zapytał na forum.

     

    Zresztą bądźmy szczerzy, kobiety są lepsze w graniu na emocjach od nas, "na żywo" podczas rozmowy z kobietą wyłapuję jakieś 60-70% jej manipulacji co i tak uważam za znakomity wynik, później zawsze przychodzi refleksja co pominąłem, zawsze coś się da dopisać do listy. Ja jestem typ gruboskórny, szybko motylki mi się nie odpalają, dzięki temu mam łatwiej.

     

    Przeciętny facet, któremu zaczyna zależeć w jakikolwiek sposób, ma obcięte spektrum postrzegania zachowań kobiety.

     

    Autor wątku zwyczajnie ma klapki na oczach. Jedynym rozwiązaniem dla niego jest jak podałem w pierwszym poście, spierdalać jak najdalej.  Jako narzędzie  zawsze będzie przegrany, nawet jeśli jakimś cudem zaliczy, to cena jaką zapłaci za ten seks będzie bardzo, bardzo wysoka.

     

     

    Trochę przesadzasz red.

    Przez kilka lat w ogóle nie miałem z nią kontaktu, nie myślałem o niej, ni nic. Dla mnie zawsze była w koszyku "kur*y", to nie jest jakieś love story.

    Fakt, po tym co napisaliście widzę w tym manipulacje i daje się na nie zrobić. Dziś zmieniłem podejście jak napisaliście.

    Nie zależy mi na niej, nawet nie ciągnie mnie do niej. Ma wiele cech, które dla mnie skreślają kobietę.

    Mi chodzi tylko o fizyczność. Nic więcej.

    Ale jak widać z jej zachowania, niby podpuszcza, ale jak przychodzi co do czego do zakaz wjazdu.

    Więc lepiej zerwać kontakt, bo jeszcze później będzie, że to ja ją napastowałem, to ja się próbowałem do niej dobrać, itp.

  5. 1 godzinę temu, Oświecony napisał:

    @polskipolak, panna szuka u Ciebie tego, co chłopaki wyżej napisały, ale moim zdaniem szuka też emocji - silnego samca, który ją chwyci za włosy i zerżnie, bo najwyraźniej ten jej potulny narzeczony jej tego nie daje.

     

    Robię tak, że ją ciągnę za włosy, czy pewnym ruchem przyciągam do siebie, ale o rżnięciu nie ma mowy. Chyba, że ja się za to zabieram zbyt pizdowato...

    Była sytuacja dwuznaczna o zrobieniu loda, ale jak przyszło co do czego powiedziała tylko "chyba ci dziś popsuje plany na wieczór"

     

    Wnioski. Olać, nie spotykać się, co najwyżej popisać, a i to lepiej ograniczyć.

  6. 31 minut temu, Miner napisał:

    Jeżeli wiesz, że dziewczę wychodzi za mąż nie wolno Ci jej tknąć. Jeżeli chcesz taką sytuację wykorzystać to znak, że nie masz honoru.

     

    Podejrzewam, że nie widzę nic w tym złego przez to, że sam zostałem zdradzony i przestałem widzieć wielu złych stron zdrady. Tym bardziej jeśli dziewczyna sama się narzuca. Chociaż do pełnej "konsumpcji" nie doszło.

     

    33 minuty temu, Miner napisał:

    Gdybyś miał dla siebie i rodzaju męskiego jakiś szacunek całą akcję wykorzystałbyś co najwyżej do podbudowania własnego ego.

     

    W jaki sposób podbudować swoje własne ego?

    Nie powiem, po sobocie sam czułem się trochę dowartościowany, ale po ostatnim wydarzeniu trochę mi to spadło. A po tym co mi napisaliście to już całkiem spadło to do zera.

     

    Ona wiedziała, że zostałem zdradzony i mówi do mnie "co ty sobie o mnie musisz pomyśleć, skoro zachowuje się jak twoja była, ale w sumie to trochę inna sytuacja" i pyta co chwile co myślę o tym co robimy, co myślę o niej

  7. Dzięki red. Dzięki, że poświęciłeś czas i się rozpisałeś. Wiele mi to dało do przemyślenia.

     

    6 minut temu, Nomorepanic napisał:

    Ona Cię rozgrywa, jesteś jej pionkiem, ona kontroluje sytuację a Ty się dajesz rozgrywać jak mała dziewczynka. Na ruchanie znajdź sobie laskę z mniej więcej czystą sytuacją i bez aż tak rażących ciągot do manipulacji. Zdaje się, że ta jest akurat w tym dobra (albo Ty tak nieświadomy!).

     

    Chyba jedno i drugie. I w tym mój największy problem.

    Jedna mnie zdradziła, kolejna się mną bawi. Zajebiście...

    Czyli koniec ze spotkaniami z tą panną.

  8. 6 minut temu, mac napisał:

    Moim zdaniem wykorzystuje twoje napalenie, żeby się dowartościować, weszła w tryb ostatniej, wielkiej przygody. Takich bolców, jak ty to może mieć w setkach, ja bym się nie zdziwił. Ogólnie śmiech na sali :) 

     

    Najśmieszniejsze jest to, że gdy ja rozmawiam z nią normalnie, nie dobierając się do niej to ona dobiera się do mnie, a jak ja zacznę się dobierać do niej to ona stopuje.

  9. Witam,

     

    Bracia pomóżcie mi rozwiązać zagadkę związaną z pewną znajomą.

    Za czasów szkoły średniej (jakieś 6-7 lat temu) spotykałem się z pewną dziewczyną. Ona z góry powiedziała, że nie chce mieć chłopaka i nie jest wierna jednemu. Spotkania polegały tylko i wyłącznie na spędzaniu wspólnie czasu, przeważnie u niej w domu, jakieś całowanie, masaże, ale bez seksu. Byłem młody i niedoświadczony w tych sprawach. 

    Później jakoś znajomość się rozeszła i kontakt się urwał. Ja znalazłem dziewczynę, z którą później byłem 4 lata.

    A jakiś tydzień temu odezwała się znajoma z dawnych lat. Trochę popisaliśmy i w sobotę się spotkaliśmy. Ona zaczęła mi mówić, że cieszy się, że kontakt wrócił, że jej się zawsze ze mną dobrze rozmawiało, itp.

    Zaczęła mnie wypytywać co by było gdyby inaczej się zachowywała kiedyś, czy bylibyśmy razem. Później, że jaka to ona głupia była, itp.

    Teraz jest zaręczona, wyznaczony termin ślubu, częściowo opłacone wesele. 

    Rozmawialiśmy długo, ona zaczęła się przytulać, całować mnie i tyle.

    Chciałem więcej, ale ona nie chciała.

    Na drugi dzień napisała mi, że powiedziała swojemu narzeczonemu, że się spotkaliśmy, że mamy kontakt i że ona potrzebuje takiego kolegi. Niby nie powiedziała rzeczy, które by ją pogrążyły. A jej narzeczony się na to zgodził i niby nawet powiedział, że powinien mi podziękować, że ona ma teraz lepszy humor.

    Wczoraj do mnie napisała, że chce się spotkać i za 20min po mnie przyjedzie.

    Pojechaliśmy w pewne ustronne miejsce.

    Od słowa do słowa, przeszliśmy na tematy "ciekawsze", za chwile ona sama wchodzi mi na kolana i kładzie się na mnie, zaczyna całować po szyi.

    Ja ręką po brzuszku i do piersi, to ona, że za wysoko mam ręce

    Ja ręką po brzuszku i w dół, to ona "chyba cie dziś rozczaruje"

    Łapię ją za tyłek przez spodnie to pyta czy ma fajny tyłek, a ja mówię, że przez spodnie ciężko powiedzieć, a ona na to, że inaczej nie sprawdzę.

    Po spotkaniu napisała mi, że czwartek ma wolny i mam się przygotować i spędzić czas z nią.

    Co chwile mi zadaje pytania czy żałuję tego co robimy, czy chce dalej mieć z nią kontakt, czy popsuła mi plany na wieczór, itp.

     

    Może ktoś miał podobną sytuację. O co tej kobiecie chodzi?

    Bo z jednej strony pokazuje, że chce, ale tak naprawdę nie chce. I to nie jest typ cnotki, a raczej w druga stronę. Przynajmniej takie wrażenie sprawia, a i sama mówiła, że kiedyś lubiła się bawić facetami

  10. 2 godziny temu, Adolf napisał:

    Jak zaproponowali Ci 4 stówy za używanie słów wulgarnych w m-cu publicznym, to musiałeś w jakiś sposób podnieść im ciśnienie. Miałeś browara w ręku? Czy stał otwarty obok?

     

      To zresztą mało ważne bo, zostałeś obwiniony z innego artykułu KW. Jeżeli sprawę skierują do Sądu grodzkiego to prawdopodobnie sąd wymierzy Ci grzywnę w takim samym wymiarze.

    Ale masz zawsze prawo do składania wniosków dowodowych, powoływania świadków, tzn. masz większe prawo do obrony.  Jest też możliwość że jeżeli zgłosisz się do prowadzącego sprawę (nr.tel. powinien być na wezwaniu do KP), i pogadasz z nim, to pójdzie Ci na rękę i wystawi tego kwita na 400. Bo nikt nie lubi za dużo roboty i lepiej mu będzie zakończyć sprawę w postępowaniu mandatowym.

     

    Nie znam sprawy, dla tego Ci nie doradzę abyś nie popadł w większe kłopoty. Może opisz dokładniej całą sytuację.

    Sprawa wygląda tak:

    Jakaś 4 w nocy, piliśmy piwo na schodach starego dworca, podjechała policja, piwa leżały na schodach. Kolega dostał 100zł mandatu, koleżanka (jego dziewczyna) nie dostała (bo jak to powiedział policjant "jest kobietą w tym towarzystwie i mandatu nie dostanie", a ja nie przyjąłem mandatu 100zł, policjanci wypisywali mandat dla kumpla, a ja w rozmowie z kumplem coś tam przeklnąłem, ale nie w stronę policji czy też mając na celu ich obrażać, nie mam tego w zwyczaju. Dla mnie zawód jak każdy inny, nawet sam się zastanawiałem czy nie iść do policji. Kumpel dostał mandat i odjechali.

    Po kilku dniach dostałem wezwanie na komisariat. Na komisariacie złożyłem wyjaśnienia. Policjant powiedział, że chodzi o usiłowanie spożywania alkoholu w miejscu publicznym i używanie słów powszechnie uznawanych za wulgarne w miejscu publicznym. Policjant zapewniał, że nie chodzi o to, że niby coś w stronę policjantów mówiłem.

    Zaproponował mi za to 400zł. Ja się nie przyznałem. Później wydrukował moje wyjaśnienia. Dal do podpisu jakiś protokół. Na pierwszej stronie protokół praktycznie w ogóle nie wypełniony, więc zapytałem dlaczego daje mi nie wypełniony protokół do podpisu. To zaczął mówić, że on wie jak wypełniać protokół i mam podpisać. Trzy razy tak mówił, aż w końcu zabrał protokół i powiedział, że to jest "złośliwa odmowa podpisu". Na drugiej stronie były moje wyjaśnienia, więc podpisałem. I była jeszcze jakaś formułka, której już teraz nie pamiętam, ale podpisałem.

    Dziś do mnie dzwoni kumpel, że do jego dziewczyny przyjechała policja i że ma wezwanie na komisariat i mnie się pyta co ma zrobić, choć sam mówił, że nie chce żeby ona miała problemy później itp.

    Więc mówię, nie będę go namawiał do zeznawania na moja korzyść skoro sam nie chce tego zrobić, bo później w razie co będzie na mnie, że go namawiałem i będzie jeszcze gorzej.

    Tak wygląda sprawa.

    Dlatego pytam co w tej sytuacji najlepiej zrobić? Pójść odwołać zeznania? Czy co?

    Chociaż wydaje mi się, że skoro już sprawa toczy się dalej to nie będzie takiej możliwości.

     

    1 godzinę temu, RedBull1973 napisał:

    Możesz iść w zaparte, a tuż przed sprawą sądową zaproponować na piśmie dobrowolne poddanie się karze, np. w wysokości 100 zł.

    Ja tak zrobiłem z mandatem drogowym za przekroczenie prędkości, i sąd się zgodził!

    Zapłaciłem połowę + koszty , co i tak było korzystne dla mnie.

     

    Nie rozumiem, dlaczego znajomi nie chcą zeznawać na Twoją korzyść ???

    I dlaczego aż 400zł mandat - musiałeś nieźle nawywijać! Wyzywać funkcjonariuszy albo nieźle "kozaczyć", inaczej  dostałbyś 50 albo 100 zł co najwyżej...

    Tutaj ma być sprawa w sądzie bez mojego udziału, a dopiero później jeśli będę chciał się odwołać to dopiero będę mógł uczestniczyć w sprawie, więc kiedy taki wniosek w razie co złożyć? Masz jakiś wzór?

  11. Witam,

    Jakis czas temu nie przyjalem mandatu za usilowanie spożywania alkoholu w miescu publicznym. Mandatu nie przyjąłem. Dostalem wezwanie na komendę. Zlozylem zeznania, ze nie pilem. Teraz znajomi dostali wezwanie jako swiadkowie. A ze oni przyjeli mandat, a ja nie to teraz nie chcą zeznawac na moja korzyść zeby nie miec problemow. 

    Moje pytanie. Czy moge isc odwolac zeznania na komisariat i jednak przyjac mandat?

  12. 1 godzinę temu, greturt napisał:


    Powiedzialem juz. Ale po co ci to wiedziec? Jak kobiecie dobrze to na chuj drazyc temat. Wiesz dobrze, ze jedna ci powie ze jak ja 20cm kluje w macice to ona jest w niebie a inna ci powie, ze jak ja dobrze wylizesz to jej juz wszystko jedno czy wsadzisz czy nie. Nie zaprzataj sobie tym glowy, serio. Ja tak robie i uwierz mi - mam przejebane.

    Dlaczego masz przejebane?

  13. 1 godzinę temu, parafianin napisał:

    Pisales ze kobieta akceptowala jakim jestes. Nie czepiala sie. Nie chciala cie zmienic. Wielu by dalo sie pokroic za to by nie byli urabiani, a nie ciagle mieli musztre nad głową - to zle, tamto popraw, to zle zrobiles, tu sie zle zachowales, umyj sie, posprzataj. Masz tendencje i chec do bycia pantoflem? Sa takie, wiecznie dążące do zrobienia idealu ze swojego faceta, ale pod wlasny, egoistyczny swiatopogląd i brak pokazania czegos takiego jak akceptacja. By potem jak juz go zmieni to go rzucic bo juz jej nudno, uległ, więc gardzi nim jeszcze bardziej.

    Tu nie chodzi o to, że mi przeszkadzało, ze się nie czepiała o wszystko, ale chodzi o takie proste sprawy. Idziemy na zakupy, pokazuje jej dwie koszulki i pytam w której lepiej wyglądam, a ona mi mówi, że w obu jednakowo. Nawet kiedyś wybrałem jedną fajną koszulkę, a drugą taką, której za żadne pieniądze bym nigdy nie ubrał i wiedziałem, że kolor tej koszulki jest kolorem którego ona nie lubi, a ona i tak powiedziała, że w obu mi ładnie.

    O takie coś mi chodzi, a nie o urabianie żebym chodził pod jej dyktando. Takie proste sprawy jak właśnie ubiór. Zawsze pokazywałem jej rzeczy, które mi sie podobają i mówiłem żeby pomogła wybrać między dwoma lub więcej rzeczami. A ona i tak zawsze swoje. Z fryzurą tak samo, czy miałem mega krótkie czy dłuższe i nie ogarnięte włosy, dla niej było to bez znaczenia. Z wagą tak samo. Jak byłem przy sobie i miałem 105kg (nie kulturysta tylko brzuszek) to jej nie przeszkadzało, a jak miałem 80kg i duuużo mniejszy brzuszek to również jej pasowało.

    I tak jak wspomniałem, nie chodzi mi o urabianie, ale wzajemną pomoc w doskonaleniu siebie. 

    Według Was mogę być pantoflem, ale mi przeszkadzało to, że w każdym aspekcie naszego wspólnego życia nic jej nie przeszkadzało.

    Tak jakby była obojętna na to wszystko. A obojętność to nie jest nic fajnego.

  14. 3 godziny temu, parafianin napisał:

    To by byla glupota jakbys wybaczył. Wiekszej byc nie moze.
    Ale jestes na dobrej drodze ku przebaczeniu jak widze, bo 2 pytanie jest sie przejmowaniem tym co powiedziala. Znowu stawiasz ją wyżej niz samego siebie. Kurwe niz siebie samego wyzej.

    Nie mam zamiaru jej wybaczać. Najlepiej chciałbym się odciąć od niej raz na zawsze i nie przejmować się tym co się z nią dzieje i z kim się puszcza, ale to jest silniejsze ode mnie.

    Póki co robię tak żeby z każdego spotkania wyjść "zadowolony", "zaspokojony".

    Nawet ograniczam całowanie się z nią do minimum. Byle jak najszybciej ją rozebrać i dobrać się do tego czego chcę, a jak ma okres to również trening ust jej się przyda. Nie uważam się za hojnie obrażonego przez naturę, ale co z tego skoro i tak zawsze wychodzę ze spotkania "zadowolony, "zaspokojony".

    A po drugie tutaj spotykam się z nią gdzieś po kryjomu w wiadomym celu, a na boku pisze z innymi pannami, choć i tak średnio mam ochotę znów wchodzić w związek.

    Że tak powiem, na niej chce "potrenować" różne rzeczy, bo i tak nie traktuje jej jak normalnej kobiety.

    Ona zresztą też mnie nie traktuje tak jak kiedyś. Nie interesuje się mną aż tak. Jedyne pytania, które mi zadaje to "jak w pracy?", "co robiłem danego dnia?", "jakie mam plany na kolejny dzień?", gdy ją odstawię do domu i później rozmawiamy przez telefon to pyta "czy jestem już w domu?". Więc nie przejmuje się tym co się ze mną dzieje, moim zdrowiem i innymi rzeczami związanymi ze mną.

    Także pomijając już sam fakt tego co zrobiła to i tak nic by z tego nie było, skoro jej nawet nie interesuje co się ze mną dzieje. A taka kobieta mi nie potrzebna. W sumie przez cały związek mało się mną interesowała. Co bym nie ubrał było ok, jakiej fryzury bym nie miał było ok, czy miałem długie czy krótkie paznokcie było ok, czy miałem 105kg czy miałem 82kg też było ok, czy pracowałem czy nie pracowałem też było ok, na zakupach co bym jej nie pokazał dla siebie jej się podobało. Nic jej we mnie nie przeszkadzało. A paradoksalnie mi przeszkadzało, że jej nie przeszkadzało nic we mnie i często o tym rozmawialiśmy, ale rozmowy nic nie dawały.

    Także szukam złotego środka żeby się od niej uwolnić, ale nie na chwilę tylko na cały czas. Myślę nad wizytą u psychiatry albo podobnego specjalisty, bo sam nie potrafię sobie poradzić. A i rady wielu osób również nie pomagają. Więc mam nadzieję, ze jakaś terapia mi pomoże wyjść z tego.

     

    Co do mojego drugiego pytania to przejmuję się tym, dlatego, że mam obawy przez stosunkiem z innymi kobietami, czy faktycznie ze mną jest coś nie tak i kolejne partnerki będą tak samo uważały.

    Pojechał bym na dziwki z Roksa, ale i dziwka prawdy nie powie :P

     

  15. 5 minut temu, greturt napisał:


    Chociaz tyle. Sluchaj no, jesli ta sytuacja ci odpowiada to dymaj ja bo tylko na to zasluguje. Dymaj ja tak, zeby tobie bylo dobrze - nie jej. Jak bedzie narzekac to powiedz jej, zeby sobie poszla do tamtego to ja wyrznie jak jej sie podoba najbardziej.

    Czuje, ze troche sie wczuwasz w to i cos do niej czujesz jednak caly czas. Dla mnie szkoda czasu. Nie wiesz jak jest z tamtym typem, nie wiesz czy jak ja popierdoli to ona cie nie strzeli na dziecko. Ja juz kiedys sobie ustalilem pewna zasade - uprawiam seks tylko z laska, ktora gdyby mi pow pewnego dnia: "jestem w ciazy" to powiem "to zajebiscie!". Wiadomo, posucha troche jest ale ruchanie bez stresu przynajmniej.

    Bylo dziesiatki watkow o zdradzie. Nie zazdroszcze, tym bardziej ze bylo fajnie jak mowisz. Pozdr!

     

    Ona niby się zapiera, że z tamtym gościem się nie spotyka już, nie ma z nim żadnego kontaktu, itp. Ale skoro kiedyś kłamała to z jakiej racji ma teraz mówić prawdę.

     

    A odpowie ktoś na moje drugie pytanie? Bardziej mnie to drugie pytanie męczy :P

  16. Nie chce zakładać nowego tematu, wiec zapytam tutaj.

    Powiedzcie mi Panowie jak to jest. Przez kilka dni laska zachowuje się jak suka, traktuje mnie jak szmatę, nie chce rozmawiać, mówi, że ma tego wszystkiego dosyć, że zmieni numer telefonu żebym do niej nie dzwonił, że nie chce ze mną być, że już ma dość ciągłych kłótni, a na drugi dzień odwiedzam ją, ona ma podobne podejście, ale jak stwarzam sytuacje w której daje jej buziaka to ona zmienia podejście o 180 stopni i sama rzuca się na mnie i zaczyna całować, po chwili przestaje i mówi, "dam znać jak ojciec pójdzie do pracy, a teraz idź". Dostaje SMS "już" przyjeżdżam, a ona w samej koszulce i majtkach otwiera mi drzwi, idziemy do pokoju i zaczyna się. Najśmieszniejsze jest to, że miała okres, a mimo to chciała seksu. I od tego czasu pisze codziennie czy się spotkamy, pisze co robi w ciągu dnia. Całkiem jak nie ona przed tą sytuacją. Spotykamy się wieczorem gdzieś w aucie i po chwili gadki pyta się czy może przyjść do mnie na kolana, a później wiadomo.

    Moje pytanie: Skąd taka nagła zmiana zachowania?

    I drugie pytanie: Czy jestem aż taki kiepski w łóżku skoro raz stwierdziła, że masaż łechtaczki, który robię jej swoimi palcami daje jej więcej przyjemności niż seks?

  17. Dnia 9.03.2016 at 01:29, greturt napisał:

    @Assasyn dalej chcesz brnac w to gowno? Bo ja bylem w tym przez pol roku i uwierz mi - strata czasu i chuja zrobisz! Oczywiscie twoj przypadek moze byc inny, ale przez pol roku nauczylem sie o kobietach tyle, co na tym forum.

    Panna byla typowym school-crush. Jakies mizianki, buzi w szkole itp ale nic konrketnego. Rozkochalem i popierdolilem bo wtedy w glowie byly browary, kumple... Spotkalismy sie przypadkiem po latach. Zlozylem jej zyczenia na dzien kobiet, padla propozycja drinka, od slowa do slowa a ze zawsze byla chemia miedzy nami to wzialem ja za dupe pod domem i pocalowalem. Odwzajemnila. I teraz sie zaczyna plejada kurestwa. Oscarowe role. Zaczelo na ktorejs "randce":
    - mam chlopaka od kilku lat i jestem szczesliwa
    - to czemu odwzajemnilas pocalunek i mi nie powiedzialas?
    - bo nie pytales czy kogos mam (kurwa...)

    Spotykalismy sie ukradkiem, raz ja sie z nia widzialem, raz jej chlopak. I powiem, ze wtedy miejscami miala te "straszne wyrzuty sumienia" jak tu opisywane w wielu watkach, m.in @Gekoneks i @polskipolak (tak, czytajcie co sie dzieje pod drugiej stronie barykady). Hasla, ze nie powinnismy sie spotykac, ze ona go kocha i czuje, ze go oszukuje itp. Kiwalem glowa, widzialem ze sie bardzo opiera i cierpi wewnetrznie. Pomoglem jej bo nie moge patrzec jak kobieta cierpi. Za kazdym razem gdy pod stolem w restauracji/pubie/klubie kladlem dlon na jej cipce i zaczynalem masowac przez bielizne pytajac czy jest pewna tego co mowi, niskim glosem do ucha, cudownie bol moralny ustepowal. Dziewcze nabieralo rumiencow, zaczynalo sie rozkrecac. Mielismy kilka takich spotkan, gdzie kategorycznie mowila, ze to koniec i ona nie moze tak zyc, ale po dwoch godzinach mowila mi do ucha, ze chce mi zrobic loda w ubikacji bo nie moze wysiedziec. Wam tez tak mowila, ze ma wyrzuty sumienia i was skrzywdzila a wczoraj byla wieczorem z kolezanka na piwie?

    Zaczynaly sie telefony, klamanie, ze jest u kolezanki itp. Wyjezdzala z chlopakiem na wczasy, ale pisala ze chcialaby zebym ja byl zamiast niego... Byla jednak przebiegla i kusila mnie strasznie. Pewnego dnia machnalem jej kluczami do domku przed nosem i powiedzialem, ze mam swietne miejsce i moze to wszystko zrealizowac. Oczywiscie zaprzeczenia, moralna bitwa, ze ona zartowala itp. Powiedzialem tylko: moja oferta jest aktualna do jutra. I tak skonczyl sie nasz wieczor. 2h pozniej sms: "zgarnij mnie jutro z pod domu o 18. Nie wiem co ja robie...". W podrozy tylko: "ale nie bedziemy nic robic, nie moge nic robic, obiecaj itp", "Obiecuje - pojdziemy sobie na kolacje, wypijemy drinka, zrobimy sobie masaz, bedzie sympatycznie". Masaz jak wiadomo najlepsza sciema i najlepszy wstep do seksu na oporne laski, wiec za chwile miala nogi za glowa i tak nam pol nocy zeszlo i rano jeszcze. W drodze powrotnej oczywiscie telefon, ze byla u kolezanki na noc i wraca. Wieczorem smsy do mnie z kazdym detalem co bylo i co by jeszcze chciala.

    Tak minely 2miesiace i pewnego dnia sms: "co robisz nudze sie". "Przyjedz, jestem sam w mieszkaniu". Byla za chwile taksowka, jak najlepsza prostytutka. Standardy: "przyjechalam ci powiedziec, ze to koniec". Aha i ciuch po ciuchu na ziemi. Za kazde jej "nie" gubila jedna czesc garderoby. Wyszla godzine pozniej. Napisala wieczorem, ze ten fajfus z nia takich rzeczy nie robi i ze mogla zostac dluzej. "Czemu mnie nie zatrzymales!" - bo chcialas wyjsc to wyszlas, nie jestes dziecko zebym cie lapal i kazal zostac. Wszystko tak ladnie sie krecilo, przez chwile nawet mialem ochote ja odbic i udalo by mi sie, gdybym powiedzial jej jedno magiczne zdanie - "kocham cie, pragne cie, badz ze mna". Moze jestem staroswiecki, ale dla mnie te slowa zarezerwowane sa dla wyjatkowej kobiety i tylko jednej to w zyciu powiedzialem. Ogrom jej kurestwa jednak tak przechylal szale, ze nie potrafilem z glebi mojego serca wydobyc zadnych uczuc i jedyne co mowilem to, ze ma niesamowita cipke, chce ja rznac w kazdym miejscu, jakie ma cialo itp. Maskowalem to ladnymi slowkami i "planami na przyszlosc jesli tylko zerwie ze swoim chlopakiem". 

    Pewnego dnia jednak dowiedzialem sie, ze koles kleknal. Czar prysl, powiedzialem sobie - pierdole. Chlop z 2metrowym porozem. Ona w strachu czy ja ze zlosci czegos mu nie powiem, nie pokaze zdjec itp. Bylem z lekka wkurwiony, ale cos cudownego sie stalo - ustapila resztka empatii dla niej i usprawiedliwiania w mojej glowie jej puszczalstwa. O 180 stopni wszystko sie odwrocilo. Jej obraz zagubionej dziewczyny, ktora "przed slubem chciala sprobowac z innymi mezczyznami i sie wyszalec jeszcze (tak, tak - jej slowa)" rozpierdolil sie na gorze lodowej jak Titanic.

    Wyszlismy na drinka porozmawiac. Machnela pierscionkiem:
    - nie mozemy sie juz spotykac wiecej. Teraz naprawde. On sie mi oswiadczyl, czekalam na to X lat.
    - ok, gratuluje.
    - co? Nie jestes zly?
    - Nie, dlaczego?
    - myslalam, ze bedziesz wsciekly
    - to twoje zycie, twoje wybory. Chcesz tego to bedzie
    - chce tego. Mam nadzieje, ze nie zemscisz sie na mnie, nie powiesz mu o nas. Jestes inteligentnym facetem i dzentelmenem (sprytna zagrywka zeby ukryc kleksa w majtach).
    - nie, nie zamierzam ci rujnowac zycia, ktore od lat sobie po kawalku ukladalas. Nic bym tym nie osiagnal.

    To byla najwieksza kara jaka chyba moglem dla niej przygotowac. To ona bedzie mu patrzec w oczy, przyrzekac i zyc z ta swiadomoscia do konca. Poczula ulge, ale ja wiedzialem co bedzie. Kurwy trzeba pietnowac - powiedzialem sobie... Reszte historii wielu z was sie domysla. Jej romans z innym typem, maz dowiedzial sie i tak o nas i o nim, ma jej hasla, przeglada telefon, podsluchuje rozmowy, dziewczyna jest nieszczesliwa bo boi sie rozwodu przy tylu dowodach jej zdrad...

    Do meritum. Assasyn jesli chcesz sie bawic w to - naprawde szkoda czasu. Nie mysl, ze ona jest jakas specjalna, ze uparles sie na nia jak osiol. Wiesz czemu to jest mylne wrazenie? Kobieta jak zdradza jest tak nakrecona emocjami, ze wystarczy, ze ja dotkniesz w kolano a ona juz bedzie miec orgazm. Podbudowalem swoje ego w lozku strasznie na niej, ale to iluzja. Wszystko co zakazane smakuje 10x lepiej. Co do uswiadamiania goscia? Dalbym sobie siana. Rozpierdolisz to w drobny mak, dziewczyna cie znienawidzi, chlop bedzie chcial cie zajebac albo sobie cos zrobi. Potrzebujesz tego? Jesli on jest zdradzany to zdecydowanie rycerzy albo osiadl na laurach. Jesli rycerzy to mozesz byc pewien, ze zamiast "dziekuje, ze uswiadomiles mi, ze mam w domu kurwe" dostaniesz srogi wpierdol.

    Pietnujmy kurestwo - dajmy im cierpiec. Amen!

     

    Mega mocny post. Daje dużo do myślenia i wiele wyobrażeń. Niestety dla mnie tylko te negatywne.

    Ale wielki plus za to co napisałeś. Daje mi wielkiego kopa do wywalenia w kosmos mojej ex, a gdy znajdzie kogoś to zrobić z niej taką szmatę jak w tym poście.

  18. Dnia 8.03.2016 at 00:38, kriss035512 napisał:

    Wg mnie dobrze jej z tobą w łóżku ale jako partnera woli tamtego.Odpuść bracie,ona nie jest tego warta.Przechodziłem to samo,latałem jak pies,błagałem,prosiłem aż powiedziałem dość-i to było najlepsze rozwiązanie.Na dyskotekach za piwo miał ją każdy-typowa rusałka czyl-ten mnie rusał,tamten rusał...

    Miała nawet swój cennik-200 za numerek.Zadłużyła mieszkanie i uciekła do kochanka o 30 lat starszego bo ja odciąłem ją od mojej wypłaty.

    Gadałem z kolesiem,mówiłem jaka ona jest-na początku uwierzył a potem wpadł w jej i jej mamusi sidła i wziął pasożyta do siebie.Ma hajs to ona będzie się go trzymać,zwłaszcza że barachło jest pokaznej wielkości.

    Całe szczęście że z nią nie jestem bo puściłaby mnie z torbami bez skrupułów.

     

    Tutaj jest raczej odwrotna sytuacja. Raczej byłem średni/kiepski w łóżku, ale było jej ze mną dobrze. A gość, z którym mnie zdradziła to typowy playboy, więc i pewnie dobry ruchacz. Ale teraz to już i tak bez znaczenia...

    U nas nie było problemów typu, że ja mam wszystko stawiać, mam jej usługiwać, że ciągnęła ze mnie kasę. Było bardzo dobrze, mało kłótni. Każdy nam zazdrościł związku, że się tak dogadujemy i w ogóle.

    Ale jak widać skończyło się to inaczej...

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.