Skocz do zawartości

Matthew88

Użytkownik
  • Postów

    172
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Matthew88

  1. Też miałem podobną sytuację w wieku chyba 20 czy 21 lat. Tylko nie była mężatką, a byłą dziewczyną, która miała 2 letni związek. Mówiła, że się rozstała, był głównie sex. Gdy się okazało, że nie do końca mówiła prawdę, zawinąłem się. Czułem się chujowo po czym stwierdziłem, że świadomie nigdy nie wejdę w taką relację. To jest już bardziej kwestia swojego kręgosłupa moralnego i po prostu postanowienia. Nie neguję nikogo kto rozbija rodziny i nie chwalę tych, którzy tego nie chcą. Suka nie da pies nie weźmie. Suka da, pies też nie musi brać. Jeśli by się tak zdarzyło, bo wiadomo że wiemy o sobie tylko tyle na ile nas sprawdzono, napewno bym nie chciał wysłuchiwać o byłym, jaki był itd bo to byłby brak szacunku co do mojej osoby. To jest jej przeszłość nie moja i mnie to nie interesuje. A skoro w kółko opowiada tzn ze ta przeszłość nie jest zamknięta i gówno prędzej czy później wybije.
  2. Ja rozumiem, że chciałbyś dzieciaka, że zazdrościsz kumplom. Tylko jak go "stracisz", bo matka się rozmyśli to wrócisz do punktu wyjścia z myślą czemu nie słuchałem doświadczonych braci. Jest jakaś tam szansa, że może akurat Tobie wyjdzie, ale z opisu kobiety wynika coś innego. Piszesz też, że za własne pieniądze, a później, że od matki. Dodatkowo jeśli dziewczyna taka zaradna, to za parę lat gdy już dzieciak się odchowa na tyle, że pójdzie do przedszkola, szkoły, panna stwierdzi, że nie potrzebuję Cię do opieki nad nim, dobrze zarabia, a alimenty dodatkowo podniosą jej komfort życia. Może sobie przygruchac kogoś kto jej na chwilę pomoże, a Ty będziesz w czarnej dupie i wiązał koniec z końcem by zapłacić comiesięczna jałmużnę, bo pańcia się rozmyśliła.
  3. Mi chodzi o to czy ktoś może spotykał się z panną w czasie trwania rozwodu. Nie wierzę, że panna tylko się żali i czeka na pocieszenie, ale też musi gdzieś wylewać te złe emocje. Pytam czy ktoś ma takie doświadczenie. Wiem, że tutaj nie popiera się wchodzenia w taki układ dopóki nie ma orzeczenia, ale może ktoś to przeżył zanim wyszedł z matrixa Czy z winy czy nie, czy może się spotykać czy nie to jest inna bajka. Zaczęło się gdy były jeszcze więzi. Bardziej zależało mi by kogoś ustrzec albo zachęcić do takiego układu. Tylko może być potraktowany jako plasterek.
  4. Jest parę wątków na forum o związkach z samotnymi matkami. Czy ma ktoś doświadczenie jak to wygląda gdy kobieta jest w trakcie rozwodu? Nie ukrywam, że pytanie trochę osobiste. Wali mnie, że ktoś dyma moja jeszcze żonę, ale wkurwia mnie, że typ wie o wszystkich pismach procesowych itd. One zawsze muszą się wszystkim na około chwalić /żalić? Naprawdę nie można tego załatwiać między zainteresowanymi i pełnomocnikami? Wszystkie tak robią czy tylko moja ex musi być poklepana po plecach (i nie tylko).
  5. Nagrywa oj nagrywa. Jeszcze nie udało jej się mnie sprowokować. Chciałem napisać priv, jednak nie mogę, chyba muszę mieć więcej komentarzy czy coś, nie doczytałem regulaminu. Taki mamy plan na Twój drugi akapit, niestety nie mogę tutaj na forum go teraz zdradzić, bo jak wiadomo internet nie jest do końca anonimowy i mógłbym sobie strzelić w stopę.
  6. Dzięki, chyba takich słów potrzebowałem. Wszystko to robię z dzieciakami na ile oczywiście się da w covidzie. Doszkoliłem się za pomocą literatury jak rozmawiać i jak słuchać dzieci. Moje rozmowy z nimi są oparte na równości, traktuję ich poważnie i dostosowuje się do ich emocji. Zawsze jestem przy nich radosny i robimy to na co mają ochotę, nic na siłę. Problem mam jeszcze trochę techniczny, ale to sam jakoś muszę wypracować, bo młody lubi grać w piłkę, no a młoda nie bardzo. Samemu ciężko dwójkę naraz ogarnąć. Moja to wie, tylko teraz jest czas rozpraw, więc chce jak najwięcej ugrać dla siebie, a dzieci to dobry materiał by mnie zmiękczyć. Zły ojciec chce im przecież mieszkanie zabrać. Moje dzieci wiedzą już, że dom to nie mury tylko miejsce w którym są kochane.
  7. Bracia poradźcie coś, bo mnie myśli zeżrą. Jaki macie kontakt z dziećmi po paru latach widzenia ich co drugi weekend, w momencie odejścia wiek 4 i 6 lat. Mam strasznie silną więź z nimi, tęsknią strasznie, młody już nauczył się jak kombinować by się ze mną spotkać w dodatkowe dni, nie narażając się matce. Boję się, że to wszystko szlag trafi, że wejdzie nowy tatuś do domu i dzieci stopniowo będą się oddalać, aż stracę szacunek i zostanę dla nich bankomatem. Są to przecież bardzo małe dzieci, którymi bardzo łatwo idzie manipulować. Narazie ciężko mi się poskładać i np dzisiaj miałem je 2,5 h, a po ich wyjściu 2 h mojego płaczu jak dziecko. Nigdy bym nie pomyślał, że można za kimś tak tęsknić.
  8. Jakieś 6 lat temu kończyłem z pracą w DE. Mieszkałem w hotelu robotniczym w pokoju dwuosobowym, po opłaceniu tego pokoju (chyba 275 euro) zostawało mi ok 2500 euro. Normalny etat w fabryce jednak z dwoma sobotami roboczymi. Wynajęcie mieszkania dwu pokojowego to był koszt ok 900 euro (Monachium) Czy to dużo czy mało, każdy musi sam oszacować. Dla mnie wtedy było dużo, bo byłem na dorobku, nie potrzebowałem wygód. Żarcie głównie z Polski.
  9. Nie mam do gacha pretensji o to że wziął sobie moją żonę. To jest jej wina. Problem z nim mam taki, że on w swojej chorej głowie zaplanował, że będzie zastępował ojca. Tu też wina żony, ona go powinna uświadomić, że dzieci ojca mają. Z dziećmi się trudno rozmawia. Zadają pytania. Czasem mam problem odpowiedzieć tak by nie winić matki, ale jednocześnie nie brać winy na siebie. Pytanie np czemu nie będę na śniadaniu wielkanocnym? Odpowiedziałem, że nie mogę, że zadzwonię. Na drążenie tematu, powiedziałem w końcu, że mama mi nie pozwala. Muszę utrzymywać w ich oczach dobry wizerunek matki i ojca. Jednak gacha nie ma w tych założeniach.
  10. Przykre jest tylko to, że jest na to wszystko przyzwolenie społeczne. Facet zostawia rodzinę jest tym złym, matka wypierdala ojca z domu, jest taka biedna i trzeba ją wspierać. A ta taka biedna, że musi się bolcować. Szkoda mi tylko dzieci, bo zaczęła się alienacja. To wszystko dla potrzeb sądu gdyż więź między mną a nimi jest ogromna o czym żona sama zapewniła w pozwie, że jest na równi jak z matką. Ktoś doradził, że może być to przeszkodą w uzyskaniu rozwodu, więc trzeba tego ojca wyeliminować. Nie patrzy się na nich tylko na własną dupę. Dzisiaj ten frajer przyjechał z pizzą i dzieci nie chcąc mnie martwić, nie odbierały telefonu. W takich chwilach mam załamania No ale to normalne bo sprawa jest jeszcze dosyć świeża. Niech dalej przyznają matką dzieci, majątki, dają 700 najlepiej plus, alimentów 80 procent wypłaty ojca i będzie państwo pro rodzinne minus.
  11. Gach nie mieszka tam. Był raz wtedy co zadzwoniłem, bo sąsiad mi doniósł, wysłał zdjęcie jego samochodu. Narazie niech tam żona mieszka z dziećmi. Dla nich to trudne tracić ojca i mieszkanie naraz. Do rozwodu jeszcze daleko, bo terminy u nas są z kosmosu. Mi wygodniej tu gdzie jestem - 10 km dalej. Chcę odciąć się od fałszywych ludzi, zająć się sobą. Teraz mieszkam w centrum i mam wszędzie bliżej. Mam blisko psychologa, pracę itd. Dzięki tej sytuacji odzyskuje lepszy kontakt z braćmi. Poznaje nowych ludzi mimo epidemi. Jest ok. Co wypłakałem to wypłakałem. Teraz trzeba podwinąć rękawy i wziąść się za siebie. Sytuacja o której piszesz jest też schematyczna. Kobiety myślą tylko tu i teraz, zero spojrzenia na konsekwencje w przód. Myślałem zawsze że moja jest ogarnięta życiowo, ale jakże się myliłem. Jak już chciała zmienić gałąź to by sobie chociaż znalazła kogoś o wyższym statusie materialnym. Ja "swoje piwo" wypijam, na nią przyjdzie czas. Za rok o tej porze będę stał w innym miejscu, ale to małymi kroczkami. Sprawami sądowymi się nie przejmuje, niech się martwi adwokat. Ja i tak nie mam na to wpływu. Sądy rodzinne mają swoje prawo i swoje widzimisię, więc nie warto zaprzątać sobie teraz tym głowy. Odzyskałem swoje zdanie po tylu latach, jeszcze podniosę swoją pewność siebie i jak stanę przed sądem stabilny emocjonalnie, to sędzina gdy spojrzy na moją żonę będzie pukać się w głowę. Dzieci są trochę małe, żebym ugrał opiekę naprzemienną gdy żona się nie zgadza, ale zrobię co się da by to ugrać. Jak nie to dzieci się przyzwyczają do nowej rzeczywistości. Nie one pierwsze i nie ostatnie.
  12. Mieszkanie na kredyt na mnie przed ślubem. Stan deweloperski. Wszystko za moje zrobione. Dowodem może być film z wesela gdzie widać że wszystko jest urządzone. Ona wtedy nie pracowała tylko studiowała. Tą kwestię adwokat załatwi, się tym nie przejmuje. Mam dowody na wszystko. Mam korespondencje ich z przeciągu roku czasu. Mam świadków itd. Wina jak coś będzie wspólna, bo taka jest prawda. Oboje spierdolilismy parę rzeczy, ale było to do naprawy choćby ze względu na dzieci. Pani się wymiksowala a to bilet tylko w jedną stronę. Nie dzwonię, nie piszę. Nawet o dzieciach nic bo wizyty są ustawione a kontakt mam z nimi bezpośrednio, mają swój telefon. To była jednorazowa akcja w lutym. Pani policjantka przyjęła moje zeznania, pośmialiśmy się i jest oddalone. Każdy popełnia błędy. Ja teraz potrzebuje czasu i spokoju by wszystko sobie ogarnąć. Z nikim się nie spotykam i narazie nie będę dopóki nie poukładam się emocjonalnie. Nie jestem zwierzęciem, wytrzymam bez bzykania. Co do kolesia to naprawdę życzę mu by tu trafił bo sobie zjebie życie na wlasne żądanie. Kawaler, bezdzietny. Ona go nie potrzebuje by ją utrzymywał,bo ona dobrze zarabia, on mniej odemnie. Podwładny z pracy, który ją wspiera i słodzi. Porucha przy tym itd ale ma problem bo się wkręcił emocjonalnie. Więcej nie będę o nim pisał. Niech się sam uczy na błędach. Moja jeszcze żonka, też się musi sama przejechać.
  13. Może byłoby lepiej. Jednak mieszkanie na mnie daje mi większe możliwości uzyskać opiekę naprzemienną. Luz. Młody jeszcze jestem. Całe życie przedemną. Sorki za post pod postem, ale chciałem jeszcze dopisać, że będę cierpliwie czekał na tym forum na mojego następcę, tylko coś w temacie samotnych matek. Wtedy zostaniemy kolegami, a kto wie może i przyjaciółmi. Narazie jest dla mnie "wrogiem" a to dlatego, że dzwoniłem jeden jedyny raz do niego, żeby powiedzieć mu, żeby przynajmniej do rozwodu nie próbował przekupywać moich dzieci - bo już raz ich zobaczył i wręczył uoomonki. Mógł powiedzieć jak facet ok, nie będę Ci wchodził w drogę z dzieciakami, ale on rzekł, że dzieci sobie wybiorą kogo wolą. Gość nawet nie wie jaką ja mam więź z dzieciakami a do tego geny. (testy dna niepotrzebne bo są kropka w kropkę ja)
  14. Ktoś się pytał o angielski. Tak zna angielski. Czy dawałem w palnik? Moje picie zostało ocenione przez lekarza jako picie szkodkiwe. Oczywiście, że było problematyczne. Nie byłem agresywny po alko, nie robiłem awantur. Przestałem pić 3 miesiące przed wyprowadzką, nie pije do tej pory. Gdyby to było głównym powodem to pani postarałaby się, żeby choć trochę próbować uratować małżeństwo. Samochód mój, z mieszkaniem problem, ale od tego mam adwokata faceta, który się na tym zna, by poszło po mojej myśli czyli mieszkanie zostaje, coś tam spłacę myszce. Dzieci oczywiście chciałbym opiekę. Na swoje interesy przyjdzie czas po rozwodzie. Teraz cenie sobie stabilność na etacie. Nie będę sobie stresu dodawał.
  15. Witajcie jeszcze raz. Chciałbym tylko po krótce opisać moją historię. Nie potrzebuję porad. Chcę Was oślepić swoją zbroją. Poznałem żonę już prawie 12 lat temu. Ona studiowała, ja pracowałem w Niemczech. "Kupiliśmy" sobie mieszkanie, planowaliśmy wesele, dzieci itd. Standardowo. Miałem wiele czerwonych sygnałów (teraz już wiem, że jest to osoba mocno apodyktyczna, wręcz neurotyczna) i popełniłem mnóstwo błędów. Oczywiście pieniążki przywoziłem w ojro w gotówce, a potem wymieniałem i wpłacałem na konto pani (możecie się śmiać, już sie pogodziłem z moją głupotą). Pani miała wszystko co chciała. Zapragnęła jednak dziecka. Odwlekałem to jak najdłużej, mówiłem by skończyła studia, będzie ślub a potem kolej na dziecko. Zrobiliśmy tak, że w dniu wesele była już zapylona. Stwierdziłem, że nie chcę być weekendowym ojcem i jak sie urodzi syn to zjeżdżam do kraju. Było tacierzynskie, bezrobotne potem niemieckie, ale równocześnie byłem nieoficjalnym współwłaścicielem pubu, więc nie siedziałem w domu, tylko pracowałem. Później przyszła kolej na kolejne dziecko, zmiana pubu na większy już oficjalnie. Rano byłem z dzieciakami w domu, popołudniu do pracy, żeby pani mogła rozwijać swoją karierę. Gdy oboje dzieciaków chodziło już do żłobka /przedszkola dostałem ultimatum, że albo bar albo rodzina, bo praca 7 dni w tygodniu itd. Oczywiście wiadomo co wybrałem. Poszedłem na etat i pani się otworzyły oczy. Człek ze średnim wykształceniem, bez doświadczenia w branży zarabia więcej niż pani mgr. Zaczęła szukać nowej pracy. Po starej znajomości dostała się do firmy produkcyjnej, tam szybki awans na kierownika, wypłata dwa razy do góry poszła. Dodatkowo po pracy, praca dodatkowa online. Ja w tym czasie zajmowałem się dzieciakami. Pani obrosła w piórka, silna niezależna kobieta. Tam męska część załogi zaczęła podchody, zaczęły się porównania, kalkulacje itd i w końcu pańcia nie kocha, trzeba odpocząć (listopad) Moja wina, bo lubiłem wypić sobie piwo po pracy i na weekend, więc zostałem alkoholikiem. Wszystko przyjąłem na klatę, nie chcę Wam opowiadać jak się poniżałem, prosiłem itd bo to standardowy schemat rycerski. Jak przystało na Zawiszę wszystkie oszczędności zostały na "wspólnym" koncie. Po tygodniu, silna niezalezna kobieta nie potrafiła wytrzymać sama, więc uruchomiła nową gałąź z pracy. W styczniu poszedł pozew rozwodowy. Sąd w ramach zabezpieczenia (w połowie marca) przyznał mi dzieci jeden dzień w tygodniu na 2,5 godziny i co drugą sobotę od 10 do 18:30. Szybciej nie miałem problemów by brac dzieci nawet codziennie, ale widocznie były zbyt szczęśliwe. Alimenty 900. Teraz czekam na pierwszą rozprawę, termin nieznany. Postanowiłem skończyć całkowicie z alko, chodzę na terapię do psychologa aby rozkminic moje dzieciństwo (dda). Zacząłem po wyprowadzce ćwiczyć, zmieniłem fryzurę, zmieniłem styl ubioru (w końcu miałem wybór i nie musiałem nikogo słuchać), w pracy podwyżka załatwiona i tak sobie żyję na spokojnie lecz nieszczęśliwie, bo brakuje mi moich dzieciaków. Do Pani oczywiście uczucia też nie wygasły, ale stara się bardzo by minęły rzucając mi takie kłody pod nogi. Raz zadzwoniłem do niej o 24, że nie życzę sobie by obcy facet, przesiadywał w moim mieszkaniu dodatkowo kiedy są w nim dzieci, to od razu poszła notka na policję, że ją nękam. Ogólnie akcji było dużo w naszym małżeństwie, byłem pizdą (nadal jestem, dopiero zobaczyłem że jest wyjście z tego matrixa) dałem wszystko od siebie co mogłem, idealny nie byłem i nie będę. Jednak teraz zaczynam nowe życie, będę walczył tylko o jak największe kontakty z dziećmi. Teraz możecie już się trochę ponabijać z mojej historii, nie obrażam się
  16. Witajcie. Jestem Mateusz 32 lata, w trakcie rozwodu, 2-ka dzieci, złota zbroja jeszcze na mnie wisi, ale już pomału odpada. Czytam forum już dłuższy czas. Chcę z Waszą pomocą być wreszcie wolny od destrukcyjnego, wpojonego myślenia. Pozdrawiam wszystkich
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.