Skocz do zawartości

Derpson

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

435 wyświetleń profilu

Osiągnięcia Derpson

Kot

Kot (1/23)

8

Reputacja

  1. W maju mam urlop, wie kiedy będę w Polsce więc sam się przekonam czy się przypadkiem magicznie nie pojawi w okolicy. Ale fakt, teraz nawet po głębszej analizie nie tylko wczorajszej rozmowy jak i ogólnie większości wspomnień ze związku dostrzegam liczną ilość manipulacji jakich stosowała w moją stronę. To co mnie ciekawi to to czy manipulowała bo jest uszkodzona? Czy manipulowała bo wiedziała, że się na to łapię? I czy zdrowa kobieta równie sprawnie manipuluje jeśli może. Pewnie masz rację, ale niestety tak jak @icman napisał - żeby to zrobić to musiałbym być niezależnym emocjonalnie, przynajmniej nie w takim stopniu jak jestem teraz. Od przedwczoraj twardo żadnego kontaktu mimo wypisywanych wiadomości, a podczas rozmowy telefonicznej to moja asertywność była chwilowa i tylko powtarzanie sobie w głowie myśli "próbuje manipulować, grać mną" jako-tako mnie trzymała. Mi dalej na niej zależy, tęsknię i uczuciami jestem zaangażowany. Gdybym zastosował to o czym wspominasz to raz, że długo bym w tym nie wytrwał, a dwa że cały czas byłem kompletnie inny więc i tak nie byłbym stały w swoich działaniach i wiedziała by, że to fałsz. I tak myślę, że w 100% nie zrobiłem tego co chciała bo sądzę, że liczyła że zostanę jako "kolega" czy opcja zapasowa jakby coś tam nie wyszło. Muszę jednak myśleć o sobie, nawet jeśli mogło to być dobre pole treningowe, testowanie reakcji. Mam do ogarnięcia głowę, którą zaniedbałem i wydawało mi się, że samo zniknie z czasem. A im bardziej nad tym myślę to tym bardziej uświadamiam sobie, że mam nieprzepracowane kwestie z dzieciństwa. Również należy wziąć pod uwagę, że panna jest uszkodzona, a jak @Kogut napisał, wszelkie próby dalszej zabawy w tej kwestii będą dla mnie destrukcyjne, już były do tej pory. Zwłaszcza życie ze świadomością, że pewnie jest inny bolec, a jak chłop ma bardziej ogarnięty mental to i tak moje gierki testowe nie będą miały raczej sensu.
  2. Finał. Po ostatniej wiadomości, którą udostępniłem dostałem wiadomość głosową, w której mnie przeprasza, że faktycznie mogłem źle zrozumieć. Zero reakcji z mojej strony. Po jakimś czasie zadzwoniła do mnie, odebrałem i powiedziałem czemu to zrobiłem. Oczywiście z całego mojego monologu i tak wyłapywała takie fragmenty, które odbierała jako atak. Po chwili "rozmowy" zaczęła iść w kierunku ugody. W końcu zaczęła płakać i mówić "nie zostawiaj mnie, błagam". Zszedłem z tonu i zacząłem ją uspokajać (spokojnie, czułem że to manipulacja). Później jak już zeszło, zaczęła mi mówić jak się czuje. Że chciałaby zniknąć, że czuje się źle, że ciągle kogoś rani. Wtedy sam napomknąłem, że potrzebuje pomocy specjalisty. Odpowiedź - nikt nie jest w stanie jej pomóc. No okej. Po chwili zaczęła mi opowiadać, że zasługuję na kogoś wyjątkowego bo jestem cudowny, i że powinienem ją zostawić. Mówiła to bardzo smutnym głosem. Dodała jednak, że ona nie chce mnie zostawić bo to oznaczałoby, że nie mielibyśmy ze sobą kontaktu (kiedyś się mnie zapytała czy gdybyśmy zerwali to czy mielibyśmy ze sobą dalej kontakt - moja odpowiedź była przecząca). Po czym kontynuowała temat samopoczucia, tego że jest beznadziejna, że rani, że ona ma problemy z uczuciami, że często ma myśli samobójcze i czuje się niewystarczająca. I oczywiście, że lepiej będzie jeśli nie będziemy razem, a ona już nie ma zamiaru wchodzić w żadne relacje żeby nikogo nie krzywdzić. I wtedy oczywiście sam podziękowałem za znajomość, życzyłem wszystkiego dobrego i oznajmiłem, że kontaktu mieć nie będziemy. Dziękuję Wam wszystkim chłopaki za złote rady. @Kogutdzięki za zaznajomienie z pojęciami takimi jak lęk przed odrzuceniem oraz lęk przed bliskością. Żywy przykład tego wszystkiego. @calltoactionFakt, zdecydowanie po jej próbach obwiniania mnie za "zostawienie" w trudnej chwili śmiało można stwierdzić, że w manipulacji jej idzie przyzwoicie. Wcześniej na mnie działało. @OGÓR Pewnie masz rację. Osobiście uważam, że tekst że lepiej żebyśmy nie byli razem bo nie chce mnie ranić właśnie oznacza, że jest ktoś inny/jest otwarta na kogoś innego, a to że nie chce mnie stracić to zapewne właśnie kwestia tego by mieć tampon, orbitera, koło zapasowe które będzie żyło nadzieją. @Optimus Prime Nie wykluczam, że jest to możliwe, ale niestety póki co to jestem zbyt psychicznie słaby żeby "ustawiać" pannę. @icman Właściwie to tak, z bólem potwierdzam. Liczyłem, że moja opiekuńczość, troska i wyrozumiałość zostaną nagrodzone. W sumie taktyka mojego życia, byciem miłym uniknąć problemów i zgarnąć profity. Wnioski: 1. Zanim zacznę bawić się w związki to ogarnąć głowę oraz mindset. Zacząć pracować nad poczuciem własnej wartości oraz syndromem miłego gościa. 2. Nie idealizować kobiet. 3. Zwracać uwagę na możliwe problemy psychiczne, stawiać siebie na pierwszym miejscu i nie bawić sie w ratownika. 4. Nie bawić się w związki na odległość. Generalnie nie obwiniam jej, nie czuję nienawiści nawet jeśli jest już nagrzana na nowego bolca. Uważam, że nawet zdrowa, nieskrzywiona laska by mnie puściła kantem przez moją uległość, bycie potrzebującym, chęć kontroli, ciągłą niepewność, brak umiejętności dawania emocji oraz poczucie niższości.
  3. Robię overthinking od wczoraj już niestety. Łudziłem się na coś poważniejszego 😮‍💨 Bez kitu, nie wiem na co się łudziłem. Generalnie to wydawało mi się, że jest inna. Na imprezy nie chodzi, pić nie pije, nie pali. Na podstawie poważniejszych rozmów to zdrowe wartości, które potrafiła podeprzeć sensownymi argumentami. Nabrać się dałem najwyrażniej... Zabawne bo zawsze powtarzała, że zależy jej na spokojnej i zdrowej relacji, takiej gdzie obie strony się wspierają, gdzie generalnie panuje jakaś harmonia XD Mówiła, że po tym co przeszła ona chciałaby zbudować zdrowy związek z wartościami. Ogólnie to wydawało mi się, że powinienem ją wspierać i spróbować pomóc jej przejść przez to wszystko - w sumie sam jak miałem jakiś problem to mnie wspierała w tym. Sam sobie wciskałem, że będzie już lepiej jak zamieszkamy razem, a ona wyrwie się z tego domu. Właśnie biję się z tą myślą, że tutaj byłoby inaczej. Ale rozsądek mówi coś innego - bo w sumie co innego kryzys kilkudniowy, a co innego jak ten "kryzys" ma się już od miesiąca gdzieś. Jak już były rozmowy to często odpowiedzi zdawkowe typu "ta" albo "dobrze". Jak szła spać to zawsze mówiła, od jakiegoś czasu po prostu znika. @update Panna wykasowała ostatnią wiadomość, którą tu wrzuciłem i napisała coś takiego https://i.ibb.co/sVhWnqS/elo1.jpg https://i.ibb.co/vHZyVPk/elo2.jpg Właściwie to ona myśli, że napisałem to przez niewłaściwe zrozumienie, gdzie zrozumiałem prawidłowo, ale jak napisałem wyżej - po połączeniu kropek, czyli potrzebuje pobyć sama kilka dni + majówka + kolega, któremu ona się podoba (on jej rzekomo nie, nie dba o siebie xD) + ostatnie wydarzenia w postaci zmniejszonego zainteresowania, zaangażowania itd. tłumaczonymi problemami z psychiką uznałem, że coś jest w ch*j nie tak. Jeszcze ostatni fragment - "kolejna sytuacja która mnie tylko upewniła, że byle jaka sytuacja to Ty rezygnujesz" gdzie zawsze wcześniej ją próbowałem wspierać i mocno to przeżywałem xD Ale do ch*ja pana, czemu ja sobie ją racjonalizuję, dlaczego w głowie mi się ciśnie, że zachowałem się źle...
  4. Przerażające... Przerażające tym bardziej, że ja sam czuję wyrzuty sumienia, no bo nie jest temu winna. I jakoś siedzi we mnie jakaś głupia nadzieja, że to okres przejściowy, że ta jej uczuciowość wróci. Ona widziała będąc dzieckiem jak ojciec pobił matkę do nieprzytomności, kilka lat później pobił ze skutkiem śmiertelnym partnera matki. Od tamtego czasu ma ataki paniki, z którymi jej pomagałem, nawet przez telefon jak mnie nie było w Polsce. Chora sprawa. Więc jak to jest? Ona w tym momencie szuka następnej ofiary? Ja się stałem już za łatwy? Skąd ta zmiana zachowania? PS: Nie dodałem drugiej wiadomości, której wysłała mi kilka godzin po tej, którą wrzuciła (z mojej strony zero reakcji). https://i.ibb.co/chrYs8d/mess3.jpg
  5. Witam. W zeszłym roku (wrzesień) poznałem dziewczynę w swoich okolicach w Polsce (pracuję i mieszkam w Niemczech, ale dość często jestem w naszym kraju). Poznaliśmy się zaraz przed moim wyjazdem także poznawanie się kontynuowaliśmy przez pisanie/rozmowy. Ja 25 lat, ona 18. Bardzo się polubiliśmy - dziewczyna z fajnym poczuciem humoru, do porozmawiania o wszystkim. Wszystko to szło tak naturalnie (trochę czułem jakbym znalazł tego jednorożca). Wpadł mi ten hormonalny haj, którego nie miałem już naprawdę kawał czasu. Sam jestem nieśmiały, mam wiele kompleksów i coś co uświadomiłem sobie stosunkowo niedawno - nieprzepracowane problemy z dzieciństwa. Byłem singlem spory kawał czasu. Pojawiły się uczucia, z obu stron. Było dużo troski, ciepła i ogólnie czułem, że mam kogoś bliskiego. Ujęło mnie to, że jesteśmy do siebie bardzo podobni pod względem tego co lubimy, a czego nie, oraz opinii na wiele tematów (naprawdę, w wielu przypadkach). Był ten love bombing z jej strony, ale na seksy czekałem do grudnia (wtedy zjechałem do Polski). No i seks fajny, krępowała się na początku, ale było dobrze, dała mi się całkowicie zdominować. W międzyczasie jednak wychodziło stopniowo, że ma problemy z dzieciństwa. Ojciec "porzucił" ją kiedy mała, lał matkę, pił - miejscowy patus. Ma dwójkę rodzeństwa od innego ojca, a matka z kolei od 7 lat jest z nowym mężem. Z matką trudne relacje, częste kłótnie. Czy to wszystko? Ależ nie. Okazało się, że ona ma takie stany jakby depresyjne i wahania nastrojów. Z czasem zaczęła mi mówić o co chodziło. Była molestowana, a jako dziecko korespondowała z pedofilem. Jak sama przyznaje - szukała akceptacji bo w domu jej nie miała. Nigdy się z nim nie spotkała - jej słowa. Coś jeszcze? Oczywiście. Po czasie dowiedziałem się, że kiedy się poznaliśmy to była w związku z toksykiem, który bardzo źle ją traktował, ale jak sama przyznała to ona również nie najlepiej się z nim obchodziła. No ale nic, dzielny ratownik księżniczce pomoże. I wszystko było git jakoś do lutego. Od tamtego czasu wahania nastrojów zmieniły się, uczuć zaczęło stopniowo brakować, ale ja dalej dawałem uwagę, troskę. Wszystko miało być wynikiem stresu związanego ze szkołą i czegoś co siedzi w jej głowie, ale ona nie potrafi odpowiedzieć co. Zaproponowałem jej żeby poszła na terapię, odpowiedziała że nie jest w stanie otworzyć się przed obcym człowiekiem. No okej, wierzyłem że w końcu ją namówię. Po tygodniu? uczuć z jej strony - podobna sytuacja. Znowu ogarnięte po rozmowie i było tak znośnie. Do czasu. Jakoś od trzech tygodni sytuacja z nią to równia pochyła. Mniej uczuć, mniej kontaktu, seksu zero (byłem raz w Polsce w tym czasie), a jakikolwiek rozpoczęcie tematu w tym kontekście, próba rozpalenia jej jest odbijana. Podobno nie może tego robić przez psychikę, sama się zadawala. Odkąd się znamy to normą było to, że chodziła spać ok. 17-18 i wstawała ok. 3 w nocy. Teraz jest podobnie - z tym, że śpi do 6-7. Jakby robiła coś w nocy? Niedawno poznała kolegę, który zaprosił ją na wspólny wypad w sobotę na jakiś festyn. Nie podobało mi się to co dałem do zrozumienia, ale nie zabroniłem jej - pytała mnie czy może jechać. Wróciła taka oschła jeszcze bardziej co skończyło się kłótnią w sumie. Generalnie dużo czerwonych lampek mi się odpaliło w ostatnim czasie. Sam trochę zacząłem o tym za dużo myśleć (ogólnie nadmiernie myślę). Chociażby niedawno napisała, że jestem dla niej za dobry i zasługuję na kogoś lepszego. W każdym razie dziś rano napisała mi, że jej nikt nie rozumie, że jej stan psychiczny się pogarsza, że potrzebuje pobyć kilka dni w samotności. I wtedy pomyślałem sobie, czy to aby nie jest tak, że jutro zaczyna się majówka i po prostu chce spędzić ją z kimś, a potrzebuje pretekstu żeby się nie kontaktować. Wtenczas napisałem jej "w porządku, rozumiem" i do tego, że życzę jej wszystkiego dobrego. Jej odpowiedź zamieszczam w screenie. Jej potrzeba samotności jest tak wielka, że jest dostępna na whatsappie cały czas. Żeby nie było. Ja sam zyebałem i sam w cholerę muszę przepracować co sam w sumie widzę - wychowany w domu z dominującą matką, za dziecka odtrącany przez własne kuzynostwo często, o kolegach nie wspominając. Nadwaga od x lat, z którą wreszcie zacząłem walczyć (6kg w dół w nieco dwa tygodnie). Głowa też do ogarnięcia. Uwierzyłem w wielką miłość, dawałem dosłownie całego świata - cały czas wolny poświęcałem jej, więc podejrzewam, że byłem needy. Tylko no właśnie, czy to aby tylko problem needy, a tego że ona od początku szukała ofiary. Kogoś kto nie jest przygotowany na manipulacje. Cały czas staram się porównywać to z materiałami Morfeusza od "musisz wiedzieć", ale momentami widzę, że próbuję sobie to racjonalizować czy wmawiać sobie, że nie jest tak jak mi się wydaje. Przeraża mnie powrót do tej szarej, samotnej rzeczywistości. Mam też wyrzuty sumienia, że zostawiam ją z problemami/ Dopiero próbuję przełknąć czerwoną pigułkę i prócz tego, że biję się sam ze sobą to dalej pewne rzeczy ciężko mi zrozumieć. https://i.ibb.co/MGZmJTc/mess12346.jpg - odpowiedź Dziękuję za wszelką pomoc, rady oraz zj*eby które mi się należą.
  6. Szczerze powiedziawszy to na to forum wchodzę drugi raz w swoim życiu - za pierwszym razem jako osoba przepełniona wzorcami rodem z komedii romantycznych, uznałem tutejszą treść za stek bzdur. Wybaczcie. Ale jako, że dostałem już kilka razy w ryj od życia to zacząłem powoli zaznajamiać się z redpillem. Wracam tu po poradę, żeby zrozumieć coś, ale też żeby łatwiej przyswoić rzeczywistość (także nie planuję uciekać po jednym temacie).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.