Jestem tutaj nowy, ale chciałbym podzielić się z Wami moją historią przemyśleniami i problemem z kobietami z którym nie potrafię sobie poradzić.
Zacznę od początku - forum polecił mi kuzyn. Kuzyn którego traktuję jak Brata.
Czasy gimnazjalne były dziwne, bo wtedy za wiele się w głowie nie ma chociaż może trochę to ukształtowało mnie takim jakim jestem.
Byłem wtedy w związku z dziewczyną. Dziewczyną na, którą jak teraz patrzę to pluję sobie w brodę, że zachowałem się jak skończony idiota kończąc znajomość.
Ale dlaczego zakończyłem znajomość? Bo oczka mi zarosły tzipką innej dziewczyny (w przenośni, bo jakoś o seksie wtedy mało myślałem).
Będąc już rok z nią poznałem inną bardziej otwartą, pogadaną i równie ładną jak ona i mi odjebało. Zakończyłem znajomość i jak się pewnie domyślacie przez tą drugą zostałem kopnięty w dupę.
Trudno było minęło.
Czasy technikum to już inna bajka, wydoroślałem, łatwiej przyszło mi poznawanie dziewczyn i zaczęły się pierwsze zabawy z dziewczynami, pierwszy seks, pierwszy związek w szkole średniej.
W czwartej klasie technikum poznałem dziewczynę. Zakochałem się.
Byliśmy razem półtorej roku. Bardzo ciężkie półtorej roku. Ja po szkole od razu poszedłem do pracy żeby na siebie zarobić, zapewnić sobie dobre życie, osiągnąć coś samemu, a nie przez pomoc kogoś innego - dla własnej satysfakcji. Początek znajomości jak z bajki, ale po 2-3 miesiącach ciągłe spóźnienia, wyjścia ze znajomymi, codzienne wizyty bez dnia przerwy i ciągłe kłótnie - zaznaczam tylko, że ona nie pracowała ani nie poszła na żadne studia. Siedziała w domu, i niczym się nie przejmowała. Ja zapewniałem rozrywkę, a rodzice pieniążki. Ale skończyło się. Powiedziałem dość, nie dam się traktować jak szmata i zakończyłem ten związek. Męczyłem się po tym wszystkim, ale stosunkowo krótko. Może tydzień i zacząłem szukać odskoczni (na szczęście nigdy jakoś bardzo nie ciągnęło mnie do alkoholu) więc zacząłem szukać dziewczyn z którymi mógłbym się zabawić. Na początku szło całkiem opornie, jednak po związku nie wiedziałem za bardzo jak się za to zabrać, ale po czasie udało mi się „upolować” pierwszą, drugą i tak kolejne aż do czasu.
Po ponad dwóch latach skakania z gałązki na gałązkę poznałem dziewczynę. Była z mojego miasta, ale mieszkała na stałe w jednym z większych miast w naszym kraju, a przyjechała tutaj w odwiedziny do rodziny i tak się poznaliśmy - nie osobiście, ale przez T*nder.
Spotkaliśmy się było fajnie, miło. Wróciła do siebie - wciąż było fajnie, a ja widząc to zacząłem się coraz bardziej starać i o nią zabiegać i o ile dziwiłem się sobie to miałem wrażenie, że przyciągam ją do siebie. Kolejne spotkanie - wspólny wyjazd w góry. O dziwo sama zapłaciła za wynajęcie pokoju, ja opłaciłem dojazd, ale jednak byłem miło zaskoczony tym, że nie traktuje mnie jako bankomat. Kolejne spotkanie u niej w mieście. Przyjeżdżam, otwiera mi drzwi zaprasza do środka podaje obiad i mówi, że pewnie jestem zmęczony po całym dniu pracy, a póżniej zaprasza do sypialni w wiadomym celu. Więc motylki w brzuchu, że to ta jedyna, bo nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłem i przez to jej zachowanie zacząłem znów coraz bardziej się starać i zabiegać o jej względy. Wtedy było pięknie, ale czar prysł gdy wróciłem do domu, kontakt się zmniejszył do kilkunastu, a nawet kilku wiadomości dziennie. Nie było już rozmów, zaczęła wychodzić ze znajomymi, przyłapałem ją nawet na tym, że założyła znów T*nder. Dobrze, że nasze miasta dzieliła taka odległość, że na Tinder można było taki zakres KM ustawić. Zrobiłem jej o to awanturę, przeprosiła usunęła i sprawa ucichła i znów zaczynało być dobrze więc znów zacząłem się starać tak jak wcześniej nie zwracając uwagi na to co się rzeczywiście dzieje. Ograniczyłem kontakt ze znajomymi, bo gdyby chciała pogadać chciałem być pod telefonem, bo gdyby napisała chciałem od razu odpisać. Wyssała ze mnie bardzo dużo energii i chęci do czegokolwiek, wizyta u psychologa który średnio mi pomógł, ale na szczęście miałem wyżej wspomnianego Brata - gościa, który powiedział mi, żebym się ogarnął i nie dał sobą tak pomiatać. Po wielu cierpieniach jakie przeżyłem, a które wydarzyły się w stosunkowo krótkim czasie, bo zajęło to 4 miesiące zdecydowałem się zakończyć tą znajomość. Znów tydzień przygnębienia i przeszło.
Kolejne dziewczyny, kolejne skoki z gałęzi na gałąź, zabawa - wtedy przekonałem się jakie są kobiety. Jak łatwo je zbajerować i się nimi zabawić. Dostarczyć trochę emocji, wiadomość, że przyjadę do niej w nocy gdy tego nie oczekuje i robiły wszystko co tylko chciałem, a nigdy nie myślały, że tak zrobią.
Kolejny rok i aktualna sytuacja. Poznałem dziewczynę na imprezie sylwestrowej ze znajomymi. Przyjechała, nie piła, była kierowcą. Od razu wzbudziła moje zainteresowanie. Ładna, uśmiechnięta - w skrócie jak dla mnie mocne 8/10 bez wstydu można wyjść razem na miasto. Dziewczyna która ma zainteresowania inne niż najbardziej popularne czyli jakieś kosmetyki, moda itp. Interesuje się motoryzacją, ale nie na zasadzie blachary która leci na pierwsze lepsze auto tylko lubi grzebać w motocyklach (dla zobrazowania Megan Fox w filmie Transformes ). Zbliżyliśmy się do siebie, nie było seksu czy zabaw, ale jakiś taniec, przytulenie i całus w policzek. Odwiozła mnie do domu, bo piłem.
Sobota - Zaproponowałem spotkanie, ale napisałem jej, że wolałbym nie prowadzić samochodu, bo po sylwestrze mogą stać więc zaproponowała, że to ona do mnie przyjedzie więc się zgodziłem. Zabrała mnie i później przedstawiła mnie swojej mamie. Co prawda telefonicznie, ale przedstawiła. I tak było miło i tutaj właśnie pojawia się pierwsze ale. Wspomniała mi coś o tym, że w poniedziałek ma jechać do znajomego pomóc mu właśnie robić przy motocyklu. Myślę spoko, to dopiero drugi dzień.
Niedziela - Pisanie od rana, umówiliśmy się na pizzę, ale jednak plany się zmieniły i wraz ze znajomymi wylądowaliśmy u niej. Posiedzieliśmy, było miło, we dwoje leżeliśmy, bez żadnego skrępowania przytulała się itp, wrzuciła zdjęcie na IS na którym też byłem. Znajomi poszli do domu, a ja zostałem i znów mi mówi o tym, że w poniedziałek jedzie do tego znajomego i zacząłem drążyć co to za znajomy. Okazało się, że to jej były chłopak który też zajmuje się motocyklami, ale hobbystycznie. Nie spodobało mi się to, ale na takim etapie znajomości nie mogę jej tego zakazać. Wyraziłem swoje niezadowolenie, byłem bardziej oschły, ale cóż mogłem zrobić.
Poniedziałek - Pisała od rana normalnie, ale jednak pojechała do niego. Cały czas odpisywała, wysyłała zdjęcia co robi itp. Ja w tym czasie spotkałem się z kumplem i jego dziewczyną żeby podpytać o tą sytuację - dowiedziałem się, że wypytywała o mnie więc w głowie miałem, że jednak wzbudziłem jej zainteresowanie. Powiedziałem jej, że jeżeli tam pojedzie we wtorek ma mnie pocałować.
Wtorek - Normalny kontakt, poszliśmy coś zjeść super zachowanie. Podczas jazdy, klepnąłem ją w udo, popatrzyła na mnie i powiedziała, że tutaj powinienem trzymać, a nie klepać. Więc tak zrobiłem, i po chwili usłyszałem tekst, którego nigdy nie słyszałem, a mianowicie „Cieszę się, że dałam się namówić na bycie kierowcą na tym sylwestrze” i „Gdy Cię zobaczyłam w sylwestra właśnie tak wyobrażałam sobie nasze spotkania” więc moje ego urosło kilkukornie, a ona zrobiła to co jej powiedziałem, że ma zrobić jeśli pojedzie i pocałowała mnie.
Środa - Znów spotkanie u niej ze znajomymi. Od samego początku siedziała obok mnie, całowała przytulała, zachowywała się tak jak byśmy byli parą, beż żadnego skrępowania przy znajomych. Stwierdziłem, że skoro ja u niej byłem to czemu by jej nie zaprosić do mnie i tak też zrobiłem. Zgodziła się.
Czwartek - Rozmowa od rana normalna. Została poproszona o opiekowaniem się domem pod nieobecność właścicieli, ale zapytała czy będę mógł przyjechać do niej i dostała na to zgodę. Napisała, że wróci do domu, ogarnie się i przyjedzie. Więc czekam. Wróciła, poszła się ogarniać i cisza. Cisza. Cisza. Więc dzwonię i pytam o co chodzi. Odebrała zaspana i powiedziała, że zaczęła źle się czuć, położyła się i zasnęła. Od razu jej powiedziałem, że skoro się źle czuje to mogła od razu napisać coś, a nie zostawiać bez wiadomości. I pytam czy przyjeżdża, bo jak nie to ja pakuje się w auto i jadę do niej, bo jak się umówiliśmy to się mamy zobaczyć. Poprosiła o jeszcze 30 minut i żebym zadzwonił. Jako człowiek bardzo punktualny, minutnik na 30 minut. Czas się skończył więc dzwonie. Odbiera i mówi, że już jedzie i zaraz będzie u mnie. Myśle fajnie. Przyjechała. Wieczór spędzony naprawdę miło.
Piątek - Pierwszy dzień w który od rana dziwnie się zachowywała, ale byliśmy umówieni, że przyjadę do tego domu, którym się opiekowała. W trakcie dnia napisałem do niej wiadomość, że mam luźną propozycję na niedzielę, ale chce o tym porozmawiać jak się zobaczymy. Jako odpowiedź dostałem wiadomość, że znajomi ją zaprosili żeby pojechała z nimi w niedzielę na termy. Od razu trochę dziwnie się poczułem, ale stwierdziłem, że porozmawiam z nią jak się zobaczymy. Na wejściu widziałem już, że coś jest nie tak i nie myliłem się, bo od razu powiedziała, że się źle czuje, ale zostałem. Pytam o co chodzi z tym weekendem, że trochę słabe zachowanie jak powiedziała, że jedzie z nimi nie pytając mnie o cokolwiek, ale znów krótki czas znajomości i niewiele mogłem zrobić. Jakiś film i wg i jakoś wieczór mijał po czym słyszę, że chce żebym pojechał do domu, bo chce iść spać. I to jest kolejna rzecz której nie mogłem zrozumieć. Mogłem przecież spać z nią i wrócić później, ale cóż miałem zrobić. Zebrałem się i pojechałem do siebie.
Sobota - Znów trochę dziwnie od rana, ale znów miałem do niej jechać, bo byliśmy umówieni na „podwójną randkę” z moim Bratem i jego dziewczyną. Przyjechałem do niej i na dzień dobry dostaje bardzo słabą wiadomość, a mianowicie „Dzisiaj znajomi mnie poprosili, żebym ich odwiozła do domu, ale nie wiem o której godzinie”. Więc od razu jej mówię, że no sory, ale wczoraj krótko się widzieliśmy i myślałem, że dzisiaj dłużej posiedzimy, ale przynajmniej powiedziała, że nie jedzie w niedziele nigdzie. Pojechaliśmy na tą kolację. Zauważyłem trochę inne zachowanie w miejscu bardziej publicznym niż gdy jesteśmy sami. Brat też mi to powiedział, że zauważył, że próbuje coś na zasadzie „pokazania swojej wyższości”. Wróciliśmy do niej, leżymy jakoś półtorej godziny, i słyszę, że musi już jechać. Żyłka na czole mi wyskoczyła z zirytowania, odwróciłem się od niej i powiedziałem, że no bardzo słaba sytuacja. Od razu, odwróciła się do mnie, zaczęła przytulać i całować, ale znów - cóż mogę zrobić? Wróciłem do domu. Zero wiadomości. Napisałem, że idę spać. Zero wiadomości. W nocy około 1;30 (wróciłem od niej przed 22, a miała tylko ich przywieźć i wrócić spać) dostałem od niej filmik na S*apie - część z Was pewnie wie co to za aplikacja - jak z*pierdala, 150km/h autostradą i wciąż zero wiadomości.
Niedziela - Wstałem rano, cisza. Dzwonię i pytam co się dzieje? Dlaczego się nie odezwała, ani nic. Odpowiedziała, że zapomniała. Pytam o której wróciła - odpowiedziała, że wolę nie wiedzieć więc jej powiedziałem o tym filmiku i „zj*bałem ją przez telefon” przeprosiła, ale powiedziałem jej, że porozmawiamy o tym później i, że jadę coś załatwiać. Nie odpisywałem jej i przez półtorej godziny dostałem kilka wiadomości czy jestem zły, czemu nie odpisuje itp. Przetrzymałem ją chwilę po czym odpisałem jej, że porozmawiamy później. Pojechałem do niej i zaczęliśmy rozmawiać o sytuacji z wczoraj. Powiedziałem, że jeżeli spotykamy się na poważnie to sytuacja do której doprowadziła wczoraj była conajmniej nie na miejscu, a wręcz chujowa. Zapytałem czy traktuje mnie poważnie - odpowiedziała tak. Więc powiedziałem, że skoro traktuje mnie poważnie to więcej tak nie zrobi. Pokornie skinęła głową w dół, przeprosiła kolejny raz i powiedziała, że więcej tak nie zrobi. Cały wieczór byłem bardziej chłodny i traktowałem ją trochę z dystansem - to ona ciągle mnie przytulała, całowała itp. Stwierdziłem, że tym razem nie dam się wyprosić więc zebrałem się sam i wyszedłem.
Poniedziałek - Normalnie napisała do mnie rano. Odwiedziłem ją w pracy, bo pracujemy w tej samej firmie - ja na bardziej poważnym stanowisku, a ona na produkcji.
Obiecałem jej odwiedziny jeszcze w sylwestra gdy dowiedziałem się gdzie pracuje. Przyszedłem po przerwie. Zobaczyłem uśmiech na jej twarzy i usłyszałem, że dobrze, że przyszedłem bo miała pisać czemu jeszcze mnie nie ma skoro obiecałem. Umówiliśmy się, że jutro do mnie przyjedzie.
Wtorek - Od rana się do mnie dobijała, ale zaspałem i jej odpisałem dopiero jak dojechałem do pracy. Odwiedziłem ja standardowo, a ona jako, ze prace zaczyna wcześniej ode mnie to zaproponowała, że jutro rano będzie do mnie dzwonić żebym nie zaspał wiec jej powiedziałem o której ma zadzwonić. Później do mnie przyjechała. Leżymy, rozmawiamy, miło spędzamy czas i rozmowa zeszła na temat odwiedzin i opowiada, że zanim przyszedłem to poszła po jakieś materiały i powiedziała do znajomego z pracy, że musi szybko wrócić, bo kolega ma przyjść (tak chodziło o mnie). Trochę mnie to zirytowało i jej mówię, że skoro spotykamy się na poważnie to chyba jestem kimś więcej niż kolegą. I pytam czy z kolegami też się całuje i daje się łapać za dupę? Powiedziała, że nie, ale dopowiedziała, że razem tez nie jesteśmy wiec odpowiedziałem jej na to, że czas to zmienić. Przemilczała i nie odpowiedziała. Zachowywała się niby normalnie, dalej całowała i przytulała, ale widziałem po niej, że ta rozmowa siedzi jej w głowie. Powiedziała jeszcze, że chciałaby żebym jutro ją też odwiedził. Pojechała do domu, napisała, ze dojechała i że idzie spać dobranoc. Bez emotek, bez emocji nic. Pożegnałem się i cisza.
Środa - Wstałem zanim zadzwoniła, ale czekałem na telefon czy dotrzyma słowa. Dzwoni, mówię, że nie śpię, a ona na to okej no to pa. Cisza, zero wiadomości, dojechałem do pracy, cisza. Miałem sprawę do załatwienia w okolicach jej miejsca pracy wiec podchodzę hej hej, a ona, że nie ma czasu. Pytam o co jej chodzi, że się tak dziwnie zachowuje, a ona, że o nic. Powiedziałem, że w takim razie idę. Pożegnałem się, odwróciłem na pięcie i poszedłem.
Historia jest uzupełniana na bieżąco.
Nie pamiętam konkretnych dni, ale robiła kilka razy sobie zdjęcie ze mną, wysyłała moje zdjęcie komuś z rodziny więc spora część osób wie, że istnieję i że się z nią spotykam.
Dobra dobra. Napisałeś taką epopeję, ale o co Ci chodzi?
Nie mam problemu ze znalezieniem sobie dziewczyny. Uważam się za przystojnego faceta, potrafiącego się zachować. Jeśli chodzi o dziewczyny, z którymi dochodzi tylko do 2/3 spotkań to przychodzi mi to bardzo łatwo. T*nder, kilka wiadomości jesteśmy umówieni, na spotkaniu przechodzę do konkretu czasami w nawet może za bardzo chamski sposób, ale działa. Pamiętam sytuację gdy pojechałem do pewnej dziewczyny, ale bez większej chęci. Obiecałem, że przyjadę, a słowa dotrzymuję więc pojechałem, ale chciałem szybko sprawę zakończyć. Po 20 minutach spotkania powiedziałem jej wprost „zrób mi loda”, a ona co? Uklęknęła, rozpięła spodnie i zabrała się do roboty. Z takimi dziewczynami nie mam problemu.
Spotykam się tylko z dziewczynami, które przypadają mi do gustu, a jak to mówią „gust jest jak dupa, każdy ma swoją” . Nigdy nie schodzę poniżej 6 w swojej skali, ale to tylko dziewczyny do dobrej zabawy, bo do spotykania się to minimum 8.
Problem pojawia się on gdy poznaję dziewczynę, która naprawdę mi się podoba. Dziewczynę z którą naprawdę chciałbym się spotykać. Taka jak ta z powyższej historii. Jak zaczynam się angażować to daje z siebie 100% żeby pokazać się z jak najlepszej strony, żeby ona to doceniła, że jestem, że się staram. Usuwam praktycznie kontakt z innymi dziewczynami z którymi kręciłem do zera. Mam swoje koleżanki i to do tego bardzo atrakcyjne, ale to tylko koleżanki i do nich nie podchodzę jak do potencjalnych kandydatek na dziewczynę. Kiedyś przeczytałem, że warto mieć atrakcyjne koleżanki i się z nimi pokazywać publicznie, bo podobno wzbudza to zainteresowanie innych kobiet. Wiem, że pewnie popełniam wiele błędów i z tymi drugimi dziewczynami nie mam takich problemu, bo podchodzę do nich całkiem inaczej, ale w obecnej sytuacji najzwyczajniej na świecie boję się o jej reakcję, że powiem coś źle, że się obrazi, albo zareaguje nie tak jak bym tego chciał. Najchętniej spotykałbym się z nią codziennie, bo naprawdę świetnie spędza mi się z nią czas, bo w jak się widzimy naprawdę widzę jej zaangażowanie chociażby poprzez całowanie i przytulanie.
Wiem, że jest tutaj wielu facetów z bagażem życiowym którzy z pewnością wiedzą jak wybrnąć z takich sytuacji i właśnie Was proszę o pomoc.