Drodzy Bracia Samcy, czytam sobie z zaciekawieniem i zdziwieniem o Waszych relacjach, randkowaniu i skoro jestem na tym forum, poproszę Was o opinie, uwagi lub whate’er. Opis jak poniżej: jestem kilka miesięcy po rozstaniu z facetem. Związek kilkuletni - rozkład pożycia tak to nazwijmy ładnie 🙂 Po ogarnięciu swoich spraw prywatnych, spróbowałam kilka razy umówić się na spotkanie w męskim towarzystwie- nawiązane w oparciu o jakieś wspólne zainteresowania, etc. Nie korzystam i raczej nie zamierzam korzystać z wszelkiej maści portali randkowych. Chyba jestem starej daty i nie chce się czuć jak na targu niewolników czy towar w katalogu. Szkoda mi czasu i energii na takie zagrywki. Wole pobiegać, poćwiczyć ciało czy naukę hiszpańskiego 😆 I oto jak skończyły się moje przygody: Spotkanie nr 1 - jakiś drink nad Wisła- wcześniejszy kontakt epistolarny, jakieś flow w rozmowie. Po spotkaniu w facecie budzi się pruderyjność - dowiaduje się, ze ubieram się zbyt sugestywnie 😂 Hmmm skórzane spodnie, marynarka i obcasy. Rozbawiło mnie to wiec szkoda mojego czasu. Spotkanie nr 2 - jakiś spacer letnia pora. Rozmowa z kolega z branży, gdy się ulokowaliśmy na bulwarach - widzę zw koles jakiś pobudzony dziwnie i zbacza w rozmowie w kierunku „erotomana gawędziarza”. Widoczna erekcja. Jestem w szoku i kończę spotkanie. Po jakimś czasie dowiaduje się, ze kolega ma partnerkę ale szuka tej innej gałęzi. Kontakt urwany- szkoda mi tylko jego kobiety. Spotkanie nr 3 - jakieś kino- za które płace ja. Po seansie widzimy się drugi raz na wieczornym spotkaniu. Facet po spotkaniu dokonuje projekcji w swojej głowie-zaczyna się od męczących SMS z rana po próby dzwonienia jak jestem w pracy itd. Gdy zawracam mu uwagę, ze ma to znamiona stalkingu- dowiaduje się, ze odrzucam jego uczucia. Hmmm zabawne dla mnie bardzo. Spotkanie nr 4 - umawiam się z kolesiem na bieganie. Okazuje się, ze Pan ma problem nawet z marszobiegiem. A niby aktywny na tym polu. Okey zdarza się. Ale po co kłamać?? Jak mu zwracam uwagę na to-Pan biegacz rozzłoszczony, rozpoczyna serie inwektyw w moja stronę. I najzabawniejsza uwaga- ze ja kastruje mężczyzn bo jak go poznałam miałam szpilki 12 cm. 🤣🤣🤣 Ehhh czuje się totalnie jakbym grała role w czeskim filmie. Nie wiem czy to esencja życia czy inna przypadłość. I wy narzekacie na kobiety, etc. Rozumiem ale jak to wytłumaczyć. Nie wiem z czego to wynika. A ciekawi mnie przyczyna strasznie. Uważam się za osobę wymagająca jeżeli chodzi o relacje damsko-męskie. I nie o wygląd tu chodzi ale osoba musi być interesująca, mieć pasje, stawiać na swoj rozwój. Ja taka jestem i oczekuje wzajemności. Ale może mnie Panowie uświadomicie z czego to wynika?? Męska psyche mi obca. Przy takich doświadczeniach - ja wole skupić się na sobie bo szkoda czasu na rozhisteryzowanych Panów. Ps. Przepraszam za potok składniowy - przeglądarka w tel ma swoje ograniczenia, słownik także. 🙂