Skocz do zawartości

Pocztowy

Użytkownik
  • Postów

    566
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    400.00 PLN 

Treść opublikowana przez Pocztowy

  1. Dziewczyny nie robiły się w trupa, bardziej przychodziły dla towarzystwa, ja też głównie przychodziłem dla towarzystwa, a nie na łowy.
  2. Z tą osobowością nie jest wszystko takie czarno białe, jak mogłoby wynikać z tekstu. Gdzieś od pierwszej klasy gimnazjum zawsze byłem osobą popularną ze sporą ilością koleżanek i cotygodniowa wódeczka w krzakach z kilkoma laskami, to była dla mnie norma, zwykle ja plus kolega i kilka dziewczyn. Nie miałem partnerki chyba tylko dlatego, że zapatrzyłem się w dziewczyny, które mnie nie chciały i wtedy nie widziałem poza nimi świata. Na studia też wszedłem z przytupem i bardzo szybko się zaaklimatyzowałem, na samym początku jak jeszcze nie znałem ludzi i mi się chciało, to ciągle byłem w centrum uwagi i dostawałem więcej zaproszeń na jakieś wspólne spędzenia czasu, niż miałem chęci, bo przykładowo naprawdę wolałbym się teraz pouczyć albo jednak porobić coś z męskim gronem. Teraz dalej dostaje zaproszenia, ale trzymam się już jakoś na uboczu, bo w momencie jak zorientowałem się, że tutaj związku nie wyłapię, to cała werwa i chęci ze mnie uleciały, plus pewnie spadek nastroju dał się we znaki z powodu gorszego okresu w głowie. Kompletnie inaczej sytuacja wygląda jak mam podejść do dziewczyny w celu podrywu, bo jakoś mam wbite na banie, że jestem unattractive. Jakbym wiedział, że jestem przystojny i mogę podbić i nawijać byle jakie gówno, żeby złapać kontakt z dziewczyną i dalej samo pójdzie, to myślę, że cały problem by zniknął, a tak mam strach przed sytuacją, że z góry jestem odrzucony niezależnie, co zrobię i co powiem. Jestem raczej introwertykiem, który zawsze jakoś dawał radę wybić się w towarzystwie. Zwykle mój nastrój jest jak nierówna sinusoida, 80% czasu jestem raczej zamknięty w sobie, a w 20% odpalam się i ludzie w moim towarzystwie płaczą ze śmiechu i praktycznie wszyscy zapamiętują mnie z tych 20%. Wiem, że z tekstu raczej nic takiego nie wynika, co opisuje wyżej, ale piszę cały czas z dość mocnego dołka i jeszcze nie miałem okazji pokazać się z innej strony. Tutaj z pewnością jest sporo prawdy. Jakiś czas temu doszedłem do wniosku, że mogę wyglądać lepiej albo gorzej, ale nigdy nie osiągnę wyglądu przyciągający dziewczyny, więc postanowiłem zainwestować w status, a tutaj dalej lipa. Branie mam podobne jak wtedy, co nic nie miałem. Czas jest jak zbyt krótka kołdra, żeby zakryć całe ciało. Wygląd, status, hajs-jak dla mnie mogę uciągnąć maksymalnie dwa, a teraz staram się dołożyć trzecie jako tako. Nie można być wymiataczem na każdym polu, bo człowiek wreszcie się zajebie. Zwłaszcza że zainwestowałem tam, gdzie dostałem jakieś chody genetyczne, czyli w myślenie, ciało dostałem może aspirujące do średniego. Głupio byłoby rzucać to, w czym jestem dobry, że skupić się na czymś, do czego nie mam predyspozycji i finalnie jeszcze otrzymać przeciętny wynik. Wtedy trening musiałby znaleźć się mniej więcej w centrum mojej pracy i musiałbym zaniedbać inne rzeczy. Nigdy żaden siłacz nie był znany z pisania wierszy, a żaden pianista nie posiadał przy okazji sylwetki Pudziana. Ludzie zwykle maksymalizują jedną sferę swojego życia. Rady podałeś mi dobre, żeby wycisnąć wygląd, bo skoro inne rzeczy nie działają, to co niby zostaje? Tylko, żeby ulepić coś z niczego i żeby jeszcze podobało się, to dziewczynom, to naprawdę trzeba włożyć solidną pracę. Czy dam radę ją wykonać jest już pod dużym znakiem zapytania, obecnie jestem na etapie zrzucania nadmiaru tłuszczu w stosunku do wątłego ciała.
  3. Teraz gruntownie wszystko przemyślałem i jestem praktycznie pewny, że moim głównym problemem jest potrzeba poczucia akceptacji u kobiet. Kiedy widzę albo słyszę opowieści jak dziewczyny walczą o jakichś innych facetów z mojego otoczenia, żeby zaciągnąć ich do łóżka albo wyciągnąć na randkę na miasto, to pojawia się we mnie mocne uczucie żalu, że coś takiego mnie ominęło. Wydaje mi się, że takich rzeczy nie idzie zaspokoić/zagłuszyć żadnymi pasjami i nawet zarobkami. Prawdopodobnie płatne seksy też nie nareperują mojej psychiki i jakaś forma wewnętrznej dziury mimo wszystko dalej we mnie pozostanie. Najpewniej wpływa to na obniżenie mojego nastroju i cholera wie jakie kompleksy jeszcze we mnie hoduje. Może wewnętrzne poczucie wstydu jest w sporym stopniu z tym wszystkim związane. Jeśli wyciągnięcie pieniędzy dla ładnej dziewczyny i zabulenie za spotkanie miałoby rozwiązać problem, to pewnie bym nie zakładał nawet tego tematu, ale jeszcze muszę się przekonać jak sprawa wygląda w praktyce.
  4. @Goya Świetny pomysł, od dawna chciałem nauczyć się tańczyć i dobrze gotować, skorzystam jak będę miał więcej czasu. Wydaje mi się, że nie sam brak dziewczyny jest problemem, ale emocjonalna potrzeba posiadania zainteresowania u płci przeciwnej. Wychodzisz na miasto i widzisz dziewczyny lub pary albo siedzisz sam w pokoju i myśli o byciu odtrąconym zaczynają atakować. Teraz przyjechałem do rodzinnego domu i zamulam przy komputerze i jakaś taka pustka we mnie narasta. Wstaje rano i poza obowiązkami nie mam żadnego pomysłu na jakąkolwiek aktywność, za oknem pogoda kiepska, to nawet na spacer nie mam ochoty. Jeśli chodziłoby tylko o zaspokojenie popędu w byle jaki sposób, to powinienem być zadowolony ze swojej sytuacji. Jeśli do sierpnia nie znajdę dziewczyny, a zapewne nie znajdę, to mógłbym zrobić projekt, żeby 5 dni w tygodniu przez cały miesiąc latać na rokse, mógłbym zamieścić cały przebieg na forum w formie jakiegoś pamiętnika. Wyznaczyłbym jakąś sumę pieniędzy np. 6000 zł, co daje równe 300zł na wizytę. Od października też nie widzę przeszkód, żeby chodzić 1-2 razy w tygodniu. Osoba, która chce po prostu zadymać powinna być w niebo wzięta. Zobaczymy, co czas pokaże. Może i po tych wszystkich przeżyciach dalej będzie mi brakować jakiejś osoby przy boku. Zresztą ciężko ocenić, musiałbym najpierw mieć porównanie z fajnego związku.
  5. Skończyła się renta po ojcu, to musiała znaleźć nowe źródło finansowania. Jak widać robot rozpoznał twojego brata jako cel spełniający wymogi. Chłop ustawiony, kasa jest, baba robi co chce.
  6. Po przeczytaniu wszystkich wpisów doszedłem do kilku wniosków. Po pierwsze muszę coś zrobić z towarzyszącym mi uczuciem wstydu. Dzisiaj nie chciałem wchodzić na forum, bo uznałem, że zrobiłem z siebie ofiarę w internecie i pewnie pojawiły się już jakieś wyśmiewające mnie posty. Po drugie tak jak wspominał @Waginator, dziewczyny w moim wieku nie lecą (wcale?) na kolesi z lekarskiego, a na kasę, tylko jeśli przekłada się ona na merca S, a nie jakieś drobniaki. Z tego wychodzi, że praca i studia, tylko mi wszystko komplikują, bo inaczej mógłbym siedzieć cały dzień na siłowni albo zajmować się jakimiś ciekawymi rzeczami i walić fotki na wycieczkach. Po trzecie chyba wszystko się sprowadza do takich prozaicznych rzeczy jak wygląd i popularność. Czyli, żeby zaimponować młodym dziewczynom nie mając najlepszych genów, trzeba być znanym youtuberem albo coś podobnego, a dla starszych będę tylko łatwym dostępem do kasy? Jak tak naprawdę hajs wygląd i status mają się do rynku matrymonialnego? Tylko wygląd się liczy, a status dopiero jak jest na poziomie kolesia z własnym pałacem? Ja nie jestem jakiś mega wymagający wobec kobiet, cały czas mówimy o zainteresowaniu sobą chociażby średniej dziewczyny bez lepszych perspektyw na przyszłość. Chyba powinienem zmienić środowisko, ale nie mam za bardzo jak. O kur..., ale gówno, jeszcze wszystko reklamują araby murzyni i transy. Trochę zabawne, ale spróbuje jak tylko się przełamie, żeby latać na roksy. W mediach społecznościowych kreuje się głównie iluzje, a takie wyjazdy wydają mi się do tego idealne. Jeśli nie korzystałeś dawno z tindera, to tam większość lasek ma wpisane w zainteresowaniach podróże, czyli bujanie się po świecie za hajs starych i przydupasów. Na instagramach i innych szajsach tak samo. Zresztą zawsze chciałem odwiedzić te miejsca.
  7. Tylko w jaki sposób miałbym zmienić tą mentalność i jak rozpoznam, że została zmieniona? Kiedy nie będzie mi zależeć, żeby mieć bliższe relacje z kobietami? Nie będzie mi zależeć, a później wyjdę na ulice, zobaczę fajną laskę i znowu wrócę do punktu wyjścia, taka robota głupiego. Gdyby mój kolega informatyk, który zarabia dużo więcej i zna płynnie angielski zgodził się na wyjazd, to chciałbym pojechać, bo sam pewnie bym się zgubił na lotnisku albo nie dotarł do hotelu lub kurortu na wyspie. Kilka dni temu jak byłem u fryzjera, to widziałem takiego typa w kolejce. Niski, włosy na żelu, brzuch większy, niż baba w ciąży. Wtedy pomyślałem, że jakbym był takim kolesiem, to nawet nigdy na rokse bym nie skoczył. Kiedyś wystawiłem ofertę, że jestem lekarzem szukającym stałego związku na portalu, gdzie raczej przesiadują starsze kobiety i tam było dużo większe zainteresowanie, niż u 20 latka na tinderze. Jedna kobieta (35 lat) wysłała wiadomość od razu z fotką i był taki milf, że aż mi dygnął. Napisałem, że mam 30 lat i chyba tam siedziało mało kobiet w takim wieku, bo głownie pisały +/- 35 lat, którym młodszy nie przeszkadzał.
  8. @NoHope Ja mam w takie rzeczy kompletnie wbite, nie jestem zakochany w żadnej kobiecie, dla mnie moją dziewczyną może być Beata, ale jak będzie Małgosia, to mi zwisa jeśli Małgosia też mi się podoba. Jak Beata i Małgosia polecą w ślinę z kolesiami z klubu, to jak jutro poznam Karolinę z warzywniaka, to tamte dla mnie nie istnieją. Z pewnością są duże. Ja nie podbije do dziewczyny, tylko z tego powodu, bo nie chce być kolejnym typem, który próbuje coś ugrać albo uznam, że skoro nie jestem przystojny, to będzie tylko nerwowa sytuacja jak ona chce odgonić natrętną muchę. Jedna z niewielu pozytywnych rzeczy, które wynikają z całej tej sytuacji, to jest to że robię już praktycznie wszystko dla siebie, a nie dla kobiet. Ja po prostu nie wierze, że nowe szmaty albo dodatkowe 3 cm w bicku coś zmienią.
  9. Myślę, że roksa jest dobrym pomysłem, ale póki nie zrzucę tłuszczu do 8% BF raczej się nie wybiorę, bo się wstydzę. Na samym początku raczej skorzystam z jakichś masaży ze zwaleniem pytonga albo zakończone francuzem, bo na normalny seks trochę się boje wbijać. Zresztą z tego, co widziałem, to dobre laski tam obsługują, a dla mnie takie przeżycia i tak zapewne będą 15/10. Jestem w o tyle dobrej sytuacji, że mnie blokuje brak czasu i uczucie żenady przy rozebraniu się, niż pieniądze. Na pieniądze chytry nie jestem, nie lubię jak ktoś znajomy próbuje mi oddawać jakieś grosze, kiedy postawie piwo w barze, a skoro na dziwki chcę wydać siano, to wstyd nie byłoby przelać czegoś na forum za pomoc. Dzisiaj przeleje symboliczną stówkę za pomoc. Wiem, że nie ma czym się chwalić i kwota jest niska, ale jestem zarejestrowany pierwszy dzień i ma być, to bardziej symbol podziękowania. Jak ktoś ma jakieś pomysły jak podnieść atrakcyjność za pieniądze, to śmiało poczytam. Szczerze mówiąc, mógłbym przepuścić wszystko, co mam na jakieś zabawy albo zainwestować w siebie na różne sposoby i nie mówię tutaj o kursach językowych itd, tylko rozrywkę. Pieniądze będę miał okazje zarobić po studiach, a teraz wole środki przeznaczyć na zabawę zamiast odmawiać sobie wszystkiego, żeby uciułać hajs, który później będę mógł zarobić w miesiąc.
  10. Na samym początku chciałbym podziękować za każdy wpis. Odwołując się do pierwszego, to nie jestem bufonem, nigdy do żadnej dziewczyny nie pisałem bufonowato, a wręcz przeciwnie. Jak ona mówiła mi, że studiuje jakiś ekstremalnie bieda kierunek np. prywatny marketing, to zawsze odpisywałem, że super, bo przyda mi się coś tam bla bla bla z jej studiów. Chciałem tylko podkreślić, że przewaga pozycji nawet nad przeciętną dziewczyną kompletnie mi nic nie dała. Wiadomo, co można przeczytać w internecie, jak nie masz powodzenia u dziewczyn, czyli popraw hajs wygląd status, więc uderzyłem w te wszystkie rzeczy w poście. @Brat Jan Niestety nie jestem lekarzem, jestem jedynie studentem. Kobiety szukające stabilizacji po trzydziestce, patrzą raczej kompletnie inaczej, niż dziewczyny świeżo po maturze, w trakcie studiów. Wydaje mi się, że w mojej grupie wiekowej liczy się przede wszystkim wygląd popularność jakieś takie rzeczy, a nie perspektywy na przyszłość i ciężka praca, żeby uciułać trochę grosza. Nie miałbym żadnego wstydu jakbym wiedział, że jej się podobam i jest na mnie napalona, a kompletnie inna sytuacja jak robi to za pieniądze albo wcale, bo zmyła się zanim doszło do czegokolwiek. Raczej nie, w grupie na tym kierunku możesz mieć 80% dziewczyn w grupie i masz koleżanki zamiast kolegów, bo po prostu kolegów nie ma żadnych do poznania. Chciałem nie definiować, ale wychodzisz na miasto, widzisz dziewczynę z fajnym tyłkiem i pękasz, a trudno się cieszyć z jakichkolwiek sukcesów jak nawet kasjerka stoi bokiem, żeby nie złapać przypadkiem kontaktu wzrokowego. Wtedy tak jakby wali mi do głowy, że tyle osiągnąłem w życiu, że przeciętna dziewczyna nie ma ochoty na mnie spojrzeć. Prawda. Wolałbym już wydać na rokse. Tym autem przyjechałbym z komisu i zostawił na parkingu na wieki wieków amen, bo tyle jest mi potrzebne. Musiałbym specjalnie wymyślać jakieś okazje, żeby było nim gdzie pojechać. Jestem mocno potrzebujący, ale o dziwo niezdesperowany. Nie wyobrażam sobie, żebym mógł dać się poniżać jakkolwiek dziewczynie, czy dawał się szantażować. Mnie po prostu boli, że nawet nie ma okazji, żeby doszło do takiej sytuacji. Dziewczyny były ciekawe mojej przeszłości i im pewnie nawet nie przyszło do głowy, że mógłbym mieć takie problemy z kobietami. Dla nich rozwiązanie jest proste, jeśli nie masz faceta, czyli idziesz do klubu albo umawiasz się z kimś z tindera, one nie mają świadomości jak, wygląda to wszystko od męskiej strony. Wszyscy są studentami leku. @GriTo Dobrze wyczułeś język niepewności, bo zastosowałem go tutaj celowo. Nie dlatego, że jestem takim wirtuozem intrygi, ale kiedyś czytałem książkę o sposobie wyrażania się i mowie ciała i zwyczajnie od tego momentu zwracam mocno na to u siebie uwagę, a te wszystkie słowa niepewności wplotłem, bo realnie taka niepewność każdego dnia mi towarzyszy. Jakbym napisał post językiem turbo koksa, to nijak miałby się do rzeczywistości. Dlaczego? Też teraz się nad tym zastanawiam. Przecież ja takiej kasjerce 6/10 pewnie bym ustawił życie przy dobrych wiatrach. Ja mam taki problem, że w przyszłości pewnie będę miał, ale teraz nie mam i nawet jak trochę teraz mam, to nie mam jak z tego korzystać, bo nawet jak mam pieniądze, żeby kupić sobie motor albo autko i pojechać w podróż, to nie mam czasu. Ja się bujam od pracy do nauki i tak w kółko. Co mi z tego, że mógłbym teraz pojechać na 2 tygodnie nad morze na wakacje, jak nie mam szansy tego zrobić?
  11. Cześć, wpadłem zapytać Braci starszych w wierze, bo trochę zaczęły kończyć mi się pomysły i sam chyba nie wpadnę na nic mądrego, co pozwoli mi ruszyć z miejsca. Mój problem jest dość typowy, chociaż wydaje mi się, że zaczynam kompletnie z innego miejsca, niż większość osób, które skarżą się na bycie mało atrakcyjnym dla kobiet. Mam lekko ponad 20 lat, jestem studentem medycyny, pracuje i jak na studenta zarabiam dobre pieniądze, lepsze od swoich rodziców. Mieszkam u rodziny i poza jedzeniem praktycznie nie mam żadnych wydatków, można powiedzieć, że pod względem finansowym mi się przelewa. Jestem osobą dość lubianą na uczelni, mam trochę kolegów i koleżanek, zaproszeń na piwko we wspólnym gronie dostaje więcej, niż pozwala mi czas i rozsądek w umiarkowanym piciu. Jeśli potrzebuje pomocy/notatek itp. zawsze mam do kogo wyciągnąć rękę. Wydaje mi się, że koleżanek mam nawet więcej, niż kolegów. Zaproszeń na jakieś grupowe aktywności dostaje głównie od nich. Z wyglądu jestem (chyba) przeciętniakiem, wzrost 180 cm, twarz (chyba) normalna, włosy gęste bez zakoli. Generalnie mam sylwetkę skiny, ale niestety ostatnio do skiny doszło fat, jednak już przeszedłem na dietę i redukuje wagę od 10 dni. Chcę dojść do poziomu BF poniżej 10% i w miarę swoich skromnych możliwości czasowych budować sylwetkę lekko umięśnioną z bardzo małą ilością tłuszczu. Na giga mięśnie i bycie wymiataczem raczej nie mam warunków życiowych i genetycznych, więc stawiam sobie realne cele. Obecnie dodatek fat mogę normalnie ukryć pod ubraniami. Patyczakiem totalnym nie jestem, jakieś mięśnie tam posiadam, jednak okryły się tłuszczem. Mimo bycia przyszłym lekarzem i ogólnego ogarnięcia życiowego, które pozwala mi zarobić kilka patyków miesięcznie dalej jestem przeźroczysty dla kobiet. Na uniwersytecie znam tylko studentki lekarskiego, tutaj raczej nie mam żadnego pola manewru, w swoim bliskim gronie nie mam do kogo zaatakować, a te z dalszych kręgów traktują mnie jak powietrze. Imprezujemy w zamkniętym gronie kilkunastu osób, nie spotykam co tydzień 10 wolnych dziewczyn szukających związku. Główną serię porażek z kobietami odniosłem jeszcze przed studiami lekarskimi, więc mam doświadczenie i po prostu widzę, że nie ma sensu podbijać, jeśli jest brak jakichkolwiek sygnałów. Po portalach randkowych nie spodziewałem się niczego dobrego, ale skala porażki przerosła moje oczekiwania. Nie udało mi się nic ugrać nawet z dziewczynami po gówno kierunkach albo szkołach policealnych typu technik farmaceutyczny lub asystentka stomatologa. Raczej nie była to moja wina, że pisałem jakbym był walnięty, bo większość od samego początku nie była zainteresowana konwersacją. Par miałem jakoś +150 w dużym mieście, ale na tinderze kupiłem golda, więc zwykle like = para. Na zdjęciach i tak wyglądałem wyraźnie lepiej, niż w realu, więc próby udawania jeszcze przystojniejszego kolesia mijają się z celem Koleżanki mnie wypytują, czy mam dziewczynę albo kiedy ostatni raz miałem, a ja próbuje zbywać rozmowę, bo nie mam zbytnio, czym się pochwalić XD, a wstydzę się przyznać jak jest naprawdę. Pojawiły się nawet plotki, że jestem homo i ja tego nie dementuje, bo wole mieć łatkę pedzia od przegrywa. Na ulicy widzę sporo ładnych i średnich dziewczyn i jakoś wywołuje to we mnie frustracje, w teorii powinienem mieć to gdzieś, ale jakoś ghosting, zimne spojrzenia obniżają mi nastrój i poczucie własnej wartości. Generalnie poczucie odtrącenia mocno zbija mi samoocenę, czuje się tak trochę nikim. Nawet jakbym umówił się na spotkanie przez internet, to nie chciałbym tam iść, bo byłbym przekonany, że nie spodobam się fizycznie dziewczynie i będzie chciała szybko uciec. Wątpię, żeby takie nastawienie pozwoliło mi poczuć się luźno na spotkaniu twarzą w twarz. Jak siedzę sam często atakują mnie dziwne myśli i uczucie wstydu, które czasem muszę odreagować. Samoocenę całe życie miałem mocno zbijaną, głównie przez przedszkolanki i nauczycielki, zawsze słyszałem, że jestem najgorszym najsłabszym uczniem, nic ze mnie nie będzie i jak tak dalej pójdzie pewnie skończę w więzieniu. Pomyślicie, że wszystkiemu jest winne to, co mam w głowie, ale to nie jest prawda. Ja potrafię siedzieć sam z 6 dziewczynami i zapomnieć, że jestem tutaj jedynym facetem, czasem przyjdzie do mnie pogadać koleżanka albo zaprosić na szluga, ja się z tym wszystkim czuje kompletnie normalnie. Wśród kolegów też nie jestem na dole hierarchii. Pomyślałem, że może warto by było zacząć budować jakoś swój atrakcyjny profil w social mediach, ale nie wiem jak się za to zabrać. Obecnie zastanawiam się, czy nie wykupić jakieś najtańsze wycieczki na Malediwy i Miami, żeby zrobić sobie sesje zdjęciowe i zwiedzić trochę świata. Na internecie idzie znaleźć najtańsze opcje po około 6 k PLN. Mam pieniądze, mam status i przerasta mnie zdobycie młodej kasjerki z żabki. Nie wiem, czy ja jestem taki żałosny, czy świat zwariował. Stać mnie na rokse (świeć panie nad jej duszą), ale póki nie poprawie sylwetki, to wstydziłbym się iść do ładnej dziewczyny. Ostatnio jak wsiadałem do pociągu, to widziałem jedną dziewczynę z arabam, a jak wysiadałem to drugą z murzynem. Patrząc na takie obrazki, będąc przymusowo samotnym mam ochotę przeprowadzić się do innej części świata. Zastanawiam się co mogę jeszcze ze sobą zrobić? Super sylwetki w ciągu miesiąca nie zbuduje, wyżej swojego statusu już chyba nie postawie, operacje plastyczne raczej też nie wchodzą w grę. Wiem, że pewnie wielu z was powie mi, żebym wszystko olał, żebym dalej skupiał się na zarabianiu pieniędzy i studiowaniu, żebym czytał książki albo zapisał się na siłownie, ale mi się wydaje, że posiadanie partnerki jest jakimś takim elementem, który trudno wypełnić czymś innym. Pewnie w jakiś sposób da się dziewczynami za kasę, ale jeszcze tego nie próbowałem.
  12. Pocztowy

    Cześć

    Cześć, do ekipy dołącza młody gniewny i żądny przygód.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.