-
Posts
1,727 -
Joined
-
Last visited
-
Donations
900.00 PLN
Profile Information
-
Płeć
Kobieta
Recent Profile Visitors
18,362 profile views
Amperka's Achievements
Starszy chorąży sztabowy (12/23)
3.1k
Reputation
-
@meghan Bądź dla siebie dobra. Widzę dużo podobieństw między Tobą a mną. Nieumiejętność docenienia siebie, nadmierne poczucie odpowiedzialności, niemożność odprężenia się, odczucia przyjemności. Ty się lepiej znasz na psychologii, ale to prawdopodobnie bierze się z naszego wychowania. Nie wiem co Ci doradzić, bo jak już @sol wspomniała, ten instynkt macierzyński jest bardzo silny. Podejrzewam, że u Ciebie szczególnie, bo masz kontakt z dziećmi, jesteś czuła i taka mamina. Wierzę, że Ci się uda, zresztą tyle już się Tobie udało - spójrz na siebie, doceń siebie. Jesteś fajną babką. Chociaż dawno się modliłam, to dzisiaj chwilę poświęcę na tę myśl o Tobie - może to coś da. Myśli determinują efekty. Jak masz gorszy dzień, to pisz. Wesprzemy. Ty też jesteś ważna w tym wszystkim.
- 154 replies
-
- niepłodność
- bezpłodność
-
(and 5 more)
Tagged with:
-
Czy Twój mąż jest szczęśliwy?
Amperka replied to Pejo's topic in Niedojrzali emocjonalnie faceci - ploty - dupoobrabialnia ;)
Ja mężczyzn lubię, uwielbiam i ogólnie łyżkami bym jadła. Ale to wraz źle I bądź tu mądra... -
@Hubertius No to jesteś król życia, takiego Cię lubię. Nie bój nic. Przerwy dobrze robią kreatywnym ludziom. Jak masz oszczędności, to gwizdaj na nich. Zawsze zdążysz się gdzieś zahaczyć. W korpo to tak działa, że powinieneś to traktować jak nachapanie się, na tyle na ile Ci to służy i nara. A jak Cię pytają, czemu już w poprzedniej nie pracujesz - to mówisz, że zbyt schematyczne miałeś zadania, a Ty nie chcesz klepać jak małpa, tylko robić coś twórczego i ich masz. Na razie wypocznij sobie z miesiąc, dwa, a potem coś zacznij myśleć. Trzymaj się i w ogóle się nie przejmuj. Na luzie, łobuzie Aha, i ta zmora w korpo mówienia wszystkim na ,,Ty". O ile trudno byłoby zadzownić w piątek po godzinach i powiedzieć ,,Panie Piotrze, mam prośbę o wykonanie pilnego zadania", tak prosto jest klepnąć esa ,,Piotrek, weź zrób ważnego kejsa, ASAP"
-
Chciałam napisać, że wkurzyło mnie szukanie małej czapki mikołaja po wszystkich sklepach, bo jutro zawody sportowe i dzieci mają być w czapkach mikołaja (a ja - Matka Roku (wyślijcie na mnie sms-a) dopiero dzisiaj się zebrałam żeby kupić), ale głupio mi się tak żalić na bzdury pod ostatnim postem. @Hubertius jak miałeś toksynę w pracy, to wyświadczają Ci przysługę. Mnie raz tak psychicznie dojeżdżali w korpo, że sama nie zauważałam, jak wpadam w jakąś psychodelę, zaczynałam na ulicy patrzeć przez ramię, czy ktoś mnie nie obserwuje, sprawdzałam maile po nocach, wpadłam w paranoję. Rzuciłam papierami w końcu, chociaż nie miałam jakichś oszczędności i dobrze zrobiłam. Z głodu nie umrzesz, a psychicznie wypoczniesz. Nie ma tego złego będzie dobrze
-
Spędzamy dużo czasu. Mnóstwo czasu. Praktycznie całymi dniami. Ale te zajęcia są sensoryczne: hamaczki, jakieś sensoryczne sprzęty dla dzieci - naprawdę super. Po prostu nikt tu nikomu nie wciskał zaburzeń, ale zostałam zacytowana przez @Morfeusz że sugerujemy się modą jak na botox. Pisała @maria kilkukrotnie o pewnych objawach, które przypominały mi mojego syna. Robisz diagnozę i masz zajęcia dodatkowe dla dziecka organizowane ze szkoły. I ok - wiem, że to państwowe pieniądze, ale ja się dużo zrzucam, a sama mało korzystam. Zresztą nie o to chodzi, po to to jest. Piszecie tak, jakby to była jakaś podyplomówka dla rodziców. Oczywiście, że tak nie jest. Jest to obciążenie i wysiłek - zajęcia są czasami o 7.00, czasami w trakcie przedszkola, trzeba wozić, zwalniać z przedszkola na te zajęcia, czekać tam - bo trwają godzinę, ale to się robi dla dziecka. A z tym "wyprowadzeniem" to mi się wbiło, bo moja teściowa kilka razy tak już mówiła (ona z medycznej rodziny). I w sumie trafnie. To nie jest najważniejsze. Bo ja nie chciałabym, żeby mnie ktoś wyprowadzał, ale jakby jakaś fajny pan mi robił masażyk na NFZ to czemu nie (a mój syn właśnie tak miał).
-
Ale przecież nikt tych dzieciaków nie oznacza na czole. Ja też każdemu tego nie melduję. Mają dodatkowe zajęcia w szkole, jakieś wsparcie pedagogiczne, a w domu normalnie trzeba funkcjonować. Mój syn chodzi na piłkę (na początku było ciężko, ale teraz jest coraz lepiej), jeździmy na baseny, na zajęcia karate razem. Kilka osób mi mówiło, że mój syn mocno się zmienił pozytywnie. Kto wie o co chodzi, to mówi - że fajnie go wyprowadziliśmy. I tyle. Co będzie dalej, czas pokaże. Jakbym nie zrobiła diagnozy, to nie miałby 3 lata zajęć dodatkowych w ośrodku (te zajęcia uwielbiał) i też by się starzał, ale ja osobiście myślę, że mu to bardzo pomogło - dlatego doradziłam. Też mam nadzieję, że może z czasem to okaże się tylko jakiś rodzaj osobowości, ale te zajęcia są naprawdę fajne i wspomagają rozwój dzieci, które mają pewne odstępstwa od normy. Co to ma wspólnego z botoxem? Ale to tak jakby ktoś pisał: a po co będziesz z dzieckiem gdzieś na sporty chodzić, grać z nim w piłkę, którą kuk kupił - teraz te lewackie baby to by tylko dmuchały na dziecko. Przecież i tak jakoś wyrośnie. Po co będziesz z dzieckiem siedzieć książki czytać, albo jakieś fajne sensoryczne zabawki kupować, na które kuk musi zarobić - przecież i tak jakoś wyrośnie. Nic na siłę, nic ponad siły, ale chyba lepiej, że się dba o rozwój dziecka.
-
Impreza w remizie.... o matko, co to był za balet do rana. Byłam przebrana za Pandę Kung Fu (bo miał być jakiś motyw bajkowy). Oczywiście garstka osób się przebrała. Odpalam się na takich fajnych, swojskich imprezach zupełnie, tańczę cały czas, potem śpiewanie przy stołach (które w sumie sama zainicjowałam). I mój mąż, który patrzy i się śmieje ze mnie. Potem na drugi dzień pytam - ,,zrobiłam wiochę?". A on - ,,no co Ty Ptysiaczku, wszystko w normie, byłaś sobą" I się uśmiecham sama do siebie, jak sobie przypomnę
-
@Morfeusz ja w sumie sama długo tak myślałam, więc mnie to nie oburza. Obyś miał rację, że przesadzamy, ale jak dziecko pójdzie na dodatkowe zajęcia sensoryczne, czy logopedyczne, to przecież nikomu się krzywda nie dzieje. Jeżeli kilka osób dookoła Ci mówi, że coś jest nie tak, to chyba nie należy tego lekceważyć. To nie są koszta dla rodziny, za coś przecież do licha płacę te wysokie składki zdrowotne. Jak można dziecku pomóc, to czemu nie. Nikt nie napisał, że te dzieci są gorsze, są po prostu inne. Mają problemy z pewnymi normami społecznymi. Pisałam, że ja w sumie myślę, że też coś mam - mam tiki, bujam się, jestem przesadnie ekstrawertyczna w towarzystwie, a potem się odcinam - ale tak jak pisałam, dorosłych już nie ma co męczyć, ale dzieciom można pomóc, skoro są takie narzędzia.
-
Nie będę pisać nic pokrzepiającego, bo wiem, że to zabrzmi śmiesznie, bo mam swoje dzieci. Jedynie mogę się podzielić innym doznaniem, które też mnie prześladuje przez wzgląd, że jestem zadaniowcem (to makabryczna cecha). Podobnie jak Ty, gdy pojawia się problem, to od razu chcę to zakończyć, znaleźć rozwiązanie i przejść dalej do kolejnego etapu. Jak się okazało, że musimy zrobić diagnozę synowi to od razu podeszłam do tego zadaniowo. Umówiłam spotkania, badania słuchu, eeg itd. Dostaliśmy diagnozę, więc od razu załatwiałam zajęcia, jeździliśmy na zajęcia, robiliśmy zadania. Pani powiedziała o kocyku sensorycznym - od razu zamówiony itd. itd. Ale ja w dalszym ciągu nie zmieniłam swojego postrzegania syna - cały czas od niego wymagałam rzeczy, które wymagam od córki, nie przyjmując do wiadomości, że on wymaga innego podejścia. Nie chciałam sobie uświadomić (dać się sobie samej przekonać), że tego nie da się odfajkować, przepracować przez dzień, miesiąc, rok. W moim życiu na wszystko mam wpływ, coś sobie zaplanuję i staram się to wykonywać. A tutaj bezradność. Żadne zagęszczanie ruchów, nadmierna gorliwość nic nie da, a może nawet spowodować traumę. Musiałam (i ciągle muszę) na stałe i na zawsze polubić, pokochać i zaakceptować to, że syn ma inny sposób bycia i patrzenia na świat. To dla mnie nie jest łatwe, bo ja lubię mieć wszystko podporządkowane pod swój schemat zadaniowca. A tu trzeba po prostu dać sprawom płynąć bez pośpiechu i wierzyć, że wszystko będzie dobrze (mam nadzieję, że odnajdujesz jakąś cząstkową analogię do swojego położenia). Trzymaj się Gośka, robisz wiele dobrego dla swojej małej społeczności. Masz wymagającą ale bardzo wartościową pracę, dzieci Cię kochają. Kiedyś wyrosną z nich wspaniali dorośli ludzie dzięki Tobie. "Nie wszystek umrzesz", niech to Cię trzyma na powierzchni.
- 154 replies
-
- 2
-
- niepłodność
- bezpłodność
-
(and 5 more)
Tagged with:
-
Dalej to się kręci, ale dziewczyna jest naprawdę ładna. Brat powiedział, że się nie oświadczy (mimo, że wszyscy nalegają) dopóki nie kupi działki na siebie i ona nie znajdzie stabilnej pracy. To nie jest zero-jedynkowe. Mój brat ma lekki asperger (tak myślę) i stawia sprawy bardzo racjonalnie. Już przyjeżdżają do nas rzadziej...ale Brat jest twardy mimo, że wszyscy cisną na żeniaczkę. On nie chce. @Kiroviets jakie ja mam homonto ładne i ręcznie robione... piękny Chłopaku, życz mi powodzenia i idę robić swoje
-
Widzisz, trzeba wszystko zaorać i posiać od nowa. Ja się nie boję, że mój mąż mnie uderzy czy obrazi, bo nigdy w życiu się nie uniósł. Ale jest na tyle skryty, że jakbym się dowiedziała, że jest potrójnym agentem, to by mi kopara nie opadła i to mnie trzyma w ryzach. Czasami nawet tak sobie żartuję w towarzystwie, a on się śmieje... śmieje buńczucznie i lekceważąco. (pozdrawiam wszystkich panów i panie w CIA i MI6 inflitujących moje rozmowy ;)).