Witam Panowie !
Na forum natknąłem się wczoraj w nocy - przypadkiem - czytając historię @Tajski Wojownik dotyczącą jego wojaży i ku przerażeniu zacząłem dostrzegać pewne zależności i podobieństwa. Ze mną jest już raczej okej, ale opiszę wam moją sytuację - ku przestrodze i nauce.
Myszkę poznałem w 2019 roku - kolega, którego znałem już dość długi czas poznał nową dziewczynę i dzwoniąc do mnie na FaceTime z okazji urodzin (przebywałem w tego w Anglii) ukazała mi się jej koleżanka - istota wręcz niebiańska (blue pill wtedy przemawiał pełną gębą). Oczywiście od razu zainicjowałem kontakt i zaczęła się „wielka miłość” - do tej pory prezentowałem raczej postawy Red pillu, zajmowałem się wcześniej muzyką i raczej nie miałem problemu z kobietami - same ze względu na „status” lgnęły w moją stronę, nie wchodziłem w żadne związki a każdy Red flag traktowałem jako ostateczne pomachanie na dowidzenia. Będąc jednak sam w innym kraju poczułem potrzebę „bliskości”. Znajomość się rozwijała, więc w czerwcu postanowiłem pojawić się w jej mieście w Polsce - akurat wypadały moje urodziny była okazja. Spędziliśmy super tydzień, wszystko układało się świetnie - potem jej przyjazd do UK, kolejny mój do Polski. Ze względu na sytuację w jej domu rodzinnym (matka, która się nad nią „znęcała” i chciała ja wyrzucić) oraz tęsknotę postanowiłem w listopadzie wrócić do Polski - myszka wniebowzięta, wielkie plany. Na początku aby uzbierać pieniądze na wynajęcie wymarzonego lokum w centrum miasta zamieszkałem u kolegi - udało się - ruszamy po wymarzone myszki mieszkanie. Jest nadal sielanka - aż do Świąt Bożego Narodzenia - jedziemy w moje rodzinne strony, spędzamy razem święta, a moja mama bierze mnie na stronę przed wyjazdem i mówi mi, aby na myszkę uważać bo coś jest z nią ewidentnie nie tak. Olewam temat i wracamy na Sylwestra - jest naprawdę dobrze. I tutaj zaczynają się cyrki - myszka oskarża mnie o kradzież jej pieniędzy w trakcie imprezy noworocznej (mimo, że miałem swoje) oraz wyciąga do mnie ręce - po uderzeniu prowadzę ją na balkon i tłumaczę, że nigdy nie pozwolę sobie na przemoc i jeśli to powtórzy to jej po prostu oddam - myszka rozumie, jest spokój. Zaczynamy pracować z myszką razem - tworzą się dziwne zależności - myszka ma swoje finanse, które przeznacza na siebie - ja nas utrzymuje. Z regularnego seksu, który był super zaczynaja się wymówki, zmęczenia. Zaczyna się Covid - myszka kładzie się w łóżku, w domu syf, o seksie mogę zapomnieć. W połowie kwietnia podejmuję decyzję o tym, że nie będę się tak dłużej bawił i wracam w rodzinne strony - myszka oczywiście łzy, szloch, ale musiała wrócić do jakże złej matki. Sytuacja trwała 4 miesiące - myszka była u mnie raz - także związek był już wtedy spalony, ale z niewiadomych przyczyn nadal w mocy. Wróciłem do miasta, zamieszkałem z kolegą i jego żoną, ponieważ Myszka nadal nie kwapiła się aby dzielić wszystko 50/50 czy nawet pracować.
Spróbowaliśmy jeszcze mieszkania razem, ale ostateczna decyzja - wyjeżdżamy do Anglii - Covid, lepsze życie. I tu zaczyna się horror…..
Wyjechałem na początku Grudnia, aby przygotwać grunt. W międzyczasie wyszła sytuacja, w której musieliśmy przebukować bilety, ponieważ myszka nie dostałaby odpowiednich papierów na pobyt - oczywiście za to zapłaciłem ciężkie pieniądze. Myszka przylatuje, ma kwarantannę 2 tygodnie, pracuję, utrzymuje nas. Wigilia - myszka od rana w płaczu i histerii - nie tak miało to wyglądać ona chce do rodziny, nie ogarnąłem kolacji wigilijnej - byłem w tym czasie w pracy. Wielka kłótnia, obarczanie winą.
Sylwester - ostatni dzień kwarantanny myszki, plany na wyjście do znajomych - myszka oburzona, że kilka godzin wcześniej widziałem się z kolegą i wypiłem kilka piw - awantura, zakazy wyjścia - osrałem to poszedłem na imprezę bez niej wracając co kilka godzin - kosztowało mnie to półtora miesiąca pełnej kontroli i uległości myszce.
Myszka miesiąc na moim utrzymaniu, bo akurat nie było przyjęć do miejsca pracy do którego docelowo przyleciała - jej angielski nie istniał - także utrzymywanie dwóch osób.
Myszka idzie do pracy, po kilku dniach oświadcza mi że jest jej za ciężko i jak nie ogarnę czegoś innego to wraca do Polski - używając znajomości załatwiam myszcze lżejszą pracę w tej samej firmie - niektórzy czekają na to latami, ja miałem kolegę „wyżej”.
Myszka zarządza przeprowadzkę - przeprowadzamy się, jest w miarę.
Przeprowadzamy się po raz drugi - myszka nie dogadała się z koleżanką - do domu w którym mieszkało już 5 osób oraz kilka psów (mam uczulenie - była to dla mnie katorga). W domu tym poznaje w porządku gości - zakumplowałem się z nimi - myszce to oczywiście nie pasuje i przeprowadzamy się do własnego domu po kilku miesiącach.
Myszka zaczyna się dziwnie zachowywać - nie miała tu koleżanek nagle stroi się, wychodzi, ukrywa telefon. Zrywamy - śpimy w osobnych pokojach, ona już się nie kryje że kogoś ma - ja korzystam z usług Pań do towarzystwa. W końcu nie wytrzymuje w Grudniu, zabieram jej telefon znajduje „białego rycerza” - wyrzucam ciuchy przez okno, rycerz zjawia się na białym koniu - pomyślałbyś - koniec historii. Myszka wraca, przeprasza, ja mając również coś na sumieniu „wybaczam”. Jest przez półtora miesiąca tak sobie, potem myszka wyjeżdża na urlop do Polski - miał trwać dwa tygodnie - trwał dwa miesiące - naprawiała zęby. Chcieli ją wyrzucić z pracy - uratowałem, załatwiłem psychologa.
Myszka wraca i stawia ultimatum - albo ja albo twój kolega, który z nami mieszka (czysty Red pill, gdyby nie on dawałbym sobie rogi robić do dziś) - wyprowadza się. Rozmawiamy, piszemy, próbujemy się zejść - myszka nie gra fair - instagram, tinder huczy, spotkania z „kolegami” po kilka godzin, wyjazdy - nie wytrzymuje, wybucham i kończę ostatecznie tą znajomość.
Reasumując - nie popełniajcie mojego błędu Panowie, nie wierzcie, nie dajcie sobie wejść na łeb - nieważne czy Polka, Tajka czy jakakolwiek inna - chodzi im tylko i wyłącznie o zasoby. Dziś już z lekką głową wynajmuje dom, w którym mam współlokatorkę - nie dałem sobie wejść na łeb - mam posprzątane, uprane a nawet i coś tam się wydarzyło - a wszystko to dzięki temu że zacząłem znowu inwestować w siebie.
Pozdrawiam Panowie i czekam na ewentualne wskazówki na przyszłość.