Wiecie co, long story short się postaram. Poznałem dziewczynę na czacie internetowym. Spotykam się z tą laską (dzieli nas odległość ok. 3 godziny drogi od miejscowości naszych) od 3 miesięcy. Mamy oboje po 24 lata. Widzieliśmy się 7 razy na całe weekendy (nie było możliwości więcej, bo wakacje zaplanowe zanim się poznaliśmy albo inne plany zrobione przed poznaniem) raz u niej raz u mnie. Na pierwszym spotkaniu zaczęliśmy się całować, było blisko ale ja nie chciałem seksu na pierwszej randce bo nie miałem zabezpieczenia. A ona po tych pieszczotach pytała czy nie uznam jej za łatwą. Na drugim spotkaniu już się kochaliśmy. Seks super, laska ma orgazmy. Jest zadowolona, komplementuje ten seks. No i tak spędzamy sobie czas przyjemnie, raz u niej raz u mnie ale o uczuciach nikt nic nie mówi. Zdarzy się, że ona powie, że tęskni. Mamy kontakt codzienny na messengerze i dzwonimy do siebie co jakiś czas. Nie poruszam tematu związku, myślę, żeby ona sama o to spytała. Ale ona tego tematu nie porusza. Ostatnio wybierała rocznicę naszą, mówi o dzieciach np. zastanawia się jakby wyglądały. Coś tam o ślubie ale to w żartach chyba. No i ostatnio podczas rozmowy na czacie mi wypaliła: "że nie jesteśmy parą". Ciut mnie to uderzyło. No bo skoro, spotykamy się (na wyłączność - z nikim nie randkuje i portal randkowy odinstalowany) uprawiamy seks, chodzimy za rękę i mamy codzienny kontakt to co to jest jak nie związek? Może mam inną definicję wynikającą z moich poprzednich związków. Spotykamy się dalej. I tak tkwię w takim fwb?
Laska jest bardzo ogarnięta życiowo, ma kilka fajnych cech ale muszę poznać ją lepiej.
Pytanie do Was - zastanawiam się czy to jest materiał na coś więcej niż seks. Czy to łatwa dziewczyna? Nie uważa nas za parę. A skoro bzykała się ze mną bez ustalenia do czego to udostępnianie krocza ma prowadzić poza zabawą, to to normalna graczka.