Jakies dwa lata temu, byłem w strasznej desperacji. Od trzech miesiecy po rozstaniu z ex nic nie zamoczyłem i zacząłem z nudów szukac na portalach typu sympatia itd. Trafiła sie jedna chetna wiec nie zmarnowałem szansy. Na fotkach wydawała sie troche "przy kości" ale w granicach jeszcze jakiejś normy mieszkała parenascie km, praktycznie w górach wiec pojechałęm se na wycieczke. Kupiłem winko itd no i mnie zaprosiła na chate. Kurwa, nie dośc że okazała się rubsza to jeszcze wyższa ode mnie ! No ale uj, już spaliłem paliwo na dojazd to nie można zmarnować okazji Ona wypiła z tego wina może kieliszek, ja musiałem reszte butelki bo nie mogłem patrzec na tego wieloryba na łóżku. Jakoś nie wiem dlaczego, zajrzałem se pod łózku i zobaczyłem kilka drewnianych kołków średnicy koło 25cm podstawionych żeby sie nie zarwało... Jak to badłem to żem nie wiedział czy mam sie śmiacz czy płakać No ale mizianko sie jakieś wywiązało, nie wiem dlaczego żem chlapnał patele, ale kurwa takiego boczku żem jeszcze nie lizoł Tak jej dobrze było że sie trzęsła jak galareta hhehe, Jak przyszło co do czego to sprzęt niestety osłabł,,, ani gałki ani nic nie pomagało, Jedyna pozycja jaka byłą możliwa to ona nade mną ( aż strach czy mnie nie zgniecie) Niestety nie umiałem skończyc mimo wszystkich przeróżnych wyobrazen . Po wszystkim rano szybko pitłem do auta i do domu. Mało tego jeszcze chciała żebym z nią poszzedł na studiówke....