Skocz do zawartości

przyszlyrozwodnik

Użytkownik
  • Postów

    60
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez przyszlyrozwodnik

  1. @Dobi  masz  rację że to mało,  ale zawsze coś.  niestety  chyba  cięższym  pociskiem jakiego mogę wobec niej użyć  jest  potwierdzenie jej że w  trakcie  rozwodu będę  walczyć o opiekę nad dzieckiem.  

     

    To będzie największy cios ale jeszcze nie czas na niego. 

     

    Zona się już drugi dzień nie odzywa i  czeka aż będę chciał ją przeprosić,  niech czeka

  2. To i ja dorzucę swoje trzy grosze.... dosłownie

     

    Mieszkam w Krakowie, piastuje dumne stanowisko Kierownik Magazynu, w  6 lat stażu i co miesiąc 2200zł - do tego oficjalnie tylko 1800  dramat (szukam roboty)

     

    Wg mnie dla samotnego faceta poziom podstawowy dobrego godnego życia to okolice 5-6 k na rękę  spokojne życie to okolice 10k

    natomiast dla mnie "bycie bogatym" to się zaczyna od ok 30 K 

  3. Niestety @toreador masz trochę racji. Mam wiele sprzecznych myśli w głowie  ... jednak ciągle działam.

     

    w sobotę kłóciłem się z moją czyli normalka ale one zaczęła wyciągać coraz bardziej temat dziecka więc postanowiłem za radą Guru sprowokować ją do czegoś szalonego. Zrzuciłem na nią "bombę" i powiedziałem prost "Nie będzie żadnego drugiego dziecka ani kredytu na mieszkanie, nie zgodzę się na nic z tych rzeczy aż nasz związek nie wyjdzie z kryzysu"  Wiem doskonale że już nie wyjdzie ale przewidywałem ciekawą reakcję i nie pomyliłem się. Zaczęła tak histeryzować jak jeszcze nigdy, rzucała się po meblach, łkała krzyczała, itp itp

    najciekawsze nagrało się pięknie na dyktafonie

    (Żona) Wiesz dobrze że ostatnio nie radzę sobie ze sobą! Nie potrafię znieść nerwów, jestem bliska jakiejś nerwicy albo depresjii, przez ciebie taka jestem, nie potrafię już sobie z tym ani ze sobą poradzić
    (Ja) Sama mówisz w jakim to strasznym stanie jesteś, czy uważasz że to odpowiedni czas na dziecko?

    (Ż) Jak możesz!!?? Powinieneś mnie teraz wspierać, zrobić wszystko bym wróciła do formy a ty się jeszcze nade mną znęcasz, dowalasz mi w takiej chwili 

    Kobieca logika lvl 9999999 . Później stwierdziła że jeżeli ja uważam że nie jest czas na dziecko to ona uważa że to nie jest czas na seks (nie mogłem wytrzymać i się zaśmiałem pod nosem- takie to przewidywalne)
    Na dowód tego próbowała zmusić mnie do ....sexu. Zrzuciłem ją z siebie stanowczo mówiąc NIE, więc wpadła w jeszcze większą histerię, 

    Było jeszcze kilka prób wymuszenia na mnie reakcji, np wyszła z pokoju łkać w kuchni , wróciła po 20 minutach z pretensjami że za nią nie poszedłem żeby ją pocieszyć.


    Nie wiem czy to wystarczy żeby w razie czego udowodnić w sądzie że jest niezrównoważona, ale zawsze coś, 

    Jak bracia oceniacie moje zachowanie? czy gdzieś złamałem ramę?

     

  4. Dnia 6.12.2016 o 19:31, Dobi napisał:

    @przyszlyrozwodnik - Dla baby nie ma czegoś takiego, jak "dobro dziecka". One czegoś takiego w ogóle nie znają. Mało tego - większość z matek nie ma nawet poprawnych relacji z własnymi dziećmi, traktują je jak laleczki do zabawy. Nie potrafią dzieci wychowywać, pokazywać im świata. Mają tylko wymagania i co rusz stawiają im ograniczenia - "tego nie wolno!" - dlaczego nie wolno? - "bo nie!".

    Moja córka skarży się, że matka nie pozwala jej nawet biegać po mieszkaniu, bo sąsiad się skarży. Teraz córka ma 5 lat, ale takie akcje były od samego początku... a jaki hałas może zrobić na przykład dwuletnie dziecko? - No żaden!
    Gdybym ja miał takich sąsiadów, to opierdoliłbym ich jak bure suki. Nie będą mi tu decydować, co moje dziecko może robić w moim domu!

    Dlatego u mnie córka biega ile chce. Robi, co chce. Nawet jej nie uciszam, gdy się wygłupiamy i trochę hałasuje. Wie, że u taty może. Jeśli z czymś przesadza, to od razu mówię, że nie wolno i egzekwuję to.

    Po rozwodzie dla bab mają znaczenie tylko dwie rzeczy:
    1. Dowalenie byłemu mężowi - A najłatwiej to zrobić, odbierając mu kontakt z dzieckiem, które on kocha.
    2. Pieniądze w postaci alimentów - W polskich sądach jest tak, że jeśli matka izoluje dziecko od jego taty, to dostaje wyższe alimenty - bo przecież ojciec nie wychowuje dziecka. 
    Opieka naprzemienna zależy tylko i wyłącznie od tego, czy baba się na to zgodzi. Nie znam przypadku, aby sąd ustalił tę formę opieki w przypadku braku zgody "mamusi".

    Jest jeszcze jedna ciekawostka. Wszędzie pojawiają się kobiety, które żalą się na ojców swoich dzieci, bo ci się nimi nie interesują... No nie interesują się, bo prawdopodobnie zrezygnowali z walki o dzieci i zaczęli układać sobie życie. Wtedy taka loszka nie może szantażować byłego męża dzieckiem, bo niby jak? - Skoro on nie interesuje się dzieckiem, to i tak izolowanie go od taty nic nie da.

    Nie znam żadnego przypadku, aby baba żądała, by sąd zobowiązał ojca dziecka do utrzymywania kontaktów z dziećmi (a jest taki ustawowy obowiązek). Znam natomiast bardzo wiele przypadków, że "mamusia" pozwala tylko na minimalny kontakt z dzieckiem. Kontakty te bardzo często uniemożliwia przez całe lata... i nic.

    Polskie prawo jest złe, ale nie jest jakieś najgorsze. Problem w tym, że za ladą w sądzie siedzą baby, które patrzą tylko w jednym kierunku. Widzą tylko dobro "mamusi", nazywając to "dobrem dziecka".

    Trzy razy zbierałem się żeby Ci odpisać ale ciągle mi coś przeszkadzało w trakcie. 

    Co do sędzin to liczę że za kilka lat kiedy dojdzie do wymiany pokoleniowej i odejdą postkomunistyczne obiboki przyjdzie jakiś nowy standard. Obym się nie pomylił. 

    Też mam wrażenie że na więcej wolności córce pozwalam, oczywiście moja żona uważa że ją rozpuszczam mimo iż kiedy mała przegnie reaguje bardzo stanowczo. Ale żonie nie przegadam bo jest nauczycielką więc ma "licencje na rację" w sprawie dzieci. Nie da się jej przekonać. 

     

    Chciał bym podziękować @Silny za odpowiedz w radiu samiec na moje pytanie. Nie wiem czy moja żona ma borderline - kilka osób po poznaniu mojej historii to podejrzewało ale prawdy nie dowiemy się nigdy bo ona nigdy się nie zgodzi na terapię. Na pewno ma wszystkie objawy DDA, swoją bezdennie niską samoocenę podnosi jedynie na mnie, moim kosztem. Jeśli ja ją uwielbiam, komplementuje itp itp to jest przez chwilkę ok. Sama dołuje siebie i swoje otoczenie, do wszystkiego jest negatywnie nastawiona. Nagrywam jej akcje regularnie od pół roku, mam już sporą biblioteczkę nagrań od wielkich afer po histeryczną reakcję na moją propozycję pójścia na terapię (zrobiłem to specjalnie by w sądzie wykazać że miałem dobre chęci). Będę robił to nadal. Wcześniej wyznaczyłem jej i sobie termin do końca roku, albo będzie lepiej między nami albo się rozwodzimy ale teraz zastanawiam się nad przesunięciem tego terminu aby zdobyć więcej nagrań, czegoś tak spektakularnego jak to o czym mówiłeś w nagraniu. 

    niezależnie czy ona jest prawdziwą borderką czy tylko DDA z syndromem księżniczki jestem po tych latach wrakiem. Zdaję sobie Marku sprawę że będę potrzebował profesjonalnej pomocy psychologicznej by pozbierać się po tym "związku". 

  5. Dnia 2.12.2016 o 13:02, Dobi napisał:

    Moja córka miała 2,5 roczku, gdy zaczęła się walka rozwodowa.

    Tak małe dzieci nie pamiętają szczegółów tego, co się działo, ale pamiętają emocje i to, co przeżywały. Córka wie, że tata zawsze traktuje ją poważnie i nigdy nie oszukuje - dlatego teraz ma do mnie zaufanie.
    Na początku było bardzo trudno. Robiłem wszystko, aby córka możliwie najłagodniej przez to przeszła. Niestety przez matkę-psychopatkę było to niemożliwe. Wielokrotnie wyrywała mi z rąk córkę, która krzyczała przeraźliwie, że chce zostać z tatą. Szlag mnie trafia, jak teraz to sobie przypomnę. Tępa dzida sama widziała, jak dziecko przeżywa rozstanie z tatą, a i tak wmawia sobie, że tata dziecku jest niepotrzebny, bo ma babkę...
    Żadne dowody i argumenty przeciwko ex nie były brane pod uwagę. Nawet na sali sądowej udowodniłem wiele jej kłamstw, z których nie potrafiła się tłumaczyć i sama się "zakręciła", gdy przedstawiłem dokumenty... a ona i tak jest wiarygodna dla sądu. To moim zeznaniom sędzia nie dała wiary.

    Ta cała sprawa rozwodowa, to jest taki teatr. Niech facet myśli, że może coś zrobić. Wyrok już zapadł, ale scenkę musimy odegrać....

    Na początku córka nie rozumiała, co się dzieje. Chciała mieć dwoje rodziców jednocześnie. Gdy była u mnie, to ciągle chciała oglądać film z wesela. Dziś już nie chce na to patrzeć. Mówię jej prawdę. Nie wie, co się stało i dlaczego. Z resztą sama zaczęła o wszystko obwiniać matkę - zauważyła, że nie może spędzać z tatą tyle czasu, ile chce, bo matka dzwoni i każe wracać. Nerwowo reagowała na telefony od niej.

    Dobra. Nie będę się rozpisywał na ten temat, bo zaczynam się denerwować.

    W każdym razie, musisz wiedzieć, że szanse na opiekę naprzemienną są znikome, jeśli "mamusia' się na to nie zgodzi.
    Znam konkretny przypadek, gdzie ojciec wychowuje jedno dziecko w opiece naprzemiennej od lat (bo mamusia się zgodziła), a drugie - z inną matką, spotyka raz na parę miesięcy (mamusia skutecznie izoluje dziecko od taty i nikt z tym nic nie robi). Dla sądu nie ma znaczenia to, że dla pierwszego dziecka jest dobrym ojcem. "mamusia" drugiego dziecka powiedziała, że on jest zły i to się liczy. To jest najważniejsze.

    Dziecko bardzo cierpi przez rozstanie rodziców. Jeśli suki grają  nimi, to już w ogóle jest tragedia. To wszystko jednak wraca po pewnym czasie. Później chodzą stare babki i żalą się, że dzieci o nich nie pamiętają.... Ale nie przyznają się nikomu, że spierdoliły życie własnym dzieciom.

     

    To co piszesz jest przerażające.  uważam że takim postępowaniem kobiety w  imię niby mieści niszczą i okaleczaja  swoje dzieci. społeczeństwo ba to pozwala i jeszcze popiera bo  matka w  końcu pokazała ojcu dziecka kto tu rządzi. 

     

    Dawno dawno temu rozmawiałem z  moja o  sprawach  kiedy matka ogranicza widzenia z  dzieckiem ojcu,  przysięgala  wtedy że nigdy nie robiła by czegoś takiego chyba żeby facet zagrażal  dzieciom. jak wiadomo przysięga kobiety oznacza tylko to że wtedy w tej chwili wierzyła w to co mówi i bardzo ciekawy jestem co z tego w jej głowie zostało. 

     

    U  mnie trwa festiwal roszczeniowej  postawy,  bo na Mikołajki  dostała nie taki prezent jak chciała i  nie w taki sposób jak chciała.  do tego dziś w  wieczór mikolajkowy  zamiast spędzać wspaniałe wieczór z nią to siedzę z JEJ  babcią u  lekarza  bo potrzebowała  pomocy. (Poprosil  mnie o  to  treść) 

    Straszne to wszystko jest. 

     

    Skończyłem czytać "co z tymi kobietami" i  obawiam się trochę "kobietopedii"  duży wstrząs,  duża ilość  kłamstw w  które wierzyłem zostało mi ujawnionych.  to niewiarygodne  że tu trafiłem na to forum. 

  6. 2 godziny temu, Dobi napisał:

    Z doświadczenia własnego i innych wiem, że jeżeli baba nie zgodzi się na to, aby dziecko mieszkało z ojcem, to nie ma na to najmniejszych szans. Może się nad nim znęcać, niszczyć je psychicznie, a i tak każdy ma to w dupie. Wiele dzieci żyje w prawdziwej patologii, bo tak ustalił sąd na żądanie "mamusi" - oczywiście "dla dobra dziecka".

    Żadna przemoc psychiczna nie ma znaczenia. Jedynie przemoc fizyczna otwiera tym baranom w sądach oczy. Wtedy już nic nie da się ukryć. Jeśli dziecko ma połamane nogi i ręce albo pociętą twarz, wtedy zaczynają działać. Wszystko tylko po to, aby nie wybuchła afera w mediach. 

    Wiem, że na baby działają naprawdę mocne haki. Same muszą zadać sobie sprawę z tego, że mają dużo do stracenia. Wtedy da się z nimi jakoś rozmawiać... o ile nie pójdzie do adwokata. Jeżeli nawiąże kontakt z psychopatą, to zabroni jej rozmawiać z mężem i będzie dążyć do wzniecenia konfliktu nawet wtedy, gdy go w ogóle nie ma. No musi być konflikt, bez tego sądy w Polsce nie mogą istnieć. Wtedy trzeba ustalić miejsce pobytu dziecka przy matce, bo oczywiście ojciec jest agresywny i nie potrafi dzieckiem się zajmować. To jest standard.

    Materiały dowodowe w postaci nagrań mają znaczenie tylko wtedy, kiedy dostarcza je baba. Jeżeli mężczyzna chce coś udowodnić, to sędzia ma je w dupie. Wszystko zgodnie z prawem, bo przecież sąd ma swobodę oceny materiału dowodowego :) Może uznać, że nagranie, na którym "mamusia" katuje dziecko nie jest wystarczającym dowodem przeciwko niej. Bardziej wiarygodne mogą być jej zeznania, że to ojciec bije dzieci.

    Oto Polska właśnie.

    Nagrania jednak dobrze jest mieć, ale trzeba z tym uważać. Mnie bez przerwy napierdalają za to, że nagrywam ex zawsze, gdy jest w pobliżu. Doradzał mi to mój adwokat, a także policjanci, których ex wzywała na interwencję. To oni stwierdzili, że ona jest niebezpieczna i sama może walnąć się w pusty łeb, a później oskarżyć mnie o pobicie, dlatego powinienem wszystko nagrywać.
    Sąd nie powołał policjantów na świadków, w ogóle zlał ten temat.... i uznał, że to ja jestem potworem, bo nagrywam. Zgodnie z logiką, jeśli ktoś nie ma nic do ukrycia, to nagrywanie mu nie przeszkadza, prawda? - W sądzie nie ma logiki.
     

    W sprawie dzieci w Polsce jest po prostu przepierdolone.
    Pisałem o tym w paru tematach. Może napiszę jeszcze jeden zbiorczy o tym, jak wygląda małżeństwo i ewentualny rozwód od strony prawnej i dlaczego nie warto w to wchodzić.


    Przed całą akcją dobrze jest zebrać informacje. Jeśli jeszcze nie kontaktowałeś się z innymi ojcami, to radzę to zrobić. 
    Na facebooku jest wiele grup ojcowskich.
    Szczerze mówiąc, to odradzam DzielnyTata i DzielnyOjciec. Oni są zafiksowani na jednym punkcie i nie myślą rozsądnie.

     

     

    Niestety ale nie mając w tej kwestii doświadczenia a jedynie info od innych ojców wiem że nie mam szans na stałą opiekę nad mała. Nie uda mi się udowodnić że jest pijaczką, bije dziecko itp bo tego nie robi a jak sam zauważasz znęcania psychicznego nikt w sądzie nie bierze pod uwagę. Można próbować walczyć o opiekę naprzemienną ale i to w polskim sądzie jest niemal cudem. Bardzo martwi mnie fakt iż córka jest bardzo mała, zaraz skończy 3 lata co oznacza że ledwo zapamięta okres kiedy z nią mieszkałem. Mam z nią taki świetny kontakt. 

     

    Tak czy siak, nagrywam wszystko wokół siebie 24h - raz o mało nie wpadłem ale się udało. 

     

    Najczęściej padającym z jej ust słowem od jakiegoś czasu jest "najważniejsza". Chce czuć że ona jest najważniejsza i odmienia to przez wszystkie przypadki. To jest problem bo ja nie mam zamiaru wokół niej skakać i się jej podlizywać a to dla niej właśnie jest pokazywanie że jest najważniejsza. 

    Od niedawna wcale nie pijemy oboje alkoholu (ja przestałem gdy wziąłem się ostro za ćwiczenia a ona sam nie wiem czemu, chyba po raz milionowy też bierze się za odchudzanie które nigdy nie nastąpi) ale wiem że na święta "pęknie" i zacznie pić swoje ulubione winko. Jednym ze sposobów by zrobić z niej agresora jest sprowokowanie kłótni jak będzie trochę wypita. Może zrobi coś nieobliczalnego. 

  7. Dnia 30.11.2016 o 07:51, Dobi napisał:

    @przyszlyrozwodnik - Najważniejsza sprawa - w przypadku rozwodu masz jakieś 80% szans na to, że sąd ograniczy Ci na siłę kontakty z córką. Oczywiście na wniosek jej matki i dla dobra dziecka.

    Myśląc o rozwodzie, facet musi naprawdę bardzo dobrze to wszystko zaplanować, aby baba nie mogła wyciągnąć żadnego argumentu przeciwko niemu. Nie wystarczy być dobrym tatą, aby móc wychowywać swoje dziecko po rozwodzie. To matka musi być naprawdę popierdolona, aby sąd zdecydował o tym, że jednak ojciec będzie dziecko wychowywał. Tutaj nie obowiązuje zasada domniemania niewinności. Tzn. obowiązuje tylko w przypadku baby. Facet zawsze jest winny, jeśli swojej niewinności nie udowodnił.

     

    To jest dla mnie mega problem, nie chce stracić kontaktu z córką. Dodatkowo dom w którym będzie mieszkać mała jeśli żona z nią ucieknie jest toksyczny aż oczy pieką. 

     

    Dnia 30.11.2016 o 18:50, wojskowy33 napisał:

    Dokładnie tak jak pisze @Dobi . Dlatego nie ma co spieszyć się z rozwodem, póki nie ma pewności, że stara loszka out a dziecko zostanie w domu. A jak to zrobić zgodnie z prawem to nie mam pojęcia.

     

    A z tym nie robieniem loda to ręce mi opadają. Bo te kurwy nie robią loda swoim mężom, ale jak pozna fajnego kochanka, to obciąga do końca bez oporów i jeszcze się chwali kochankowi, że pierwszy raz w życiu połknęła. A na palcu obrączka :mellow:

     

    Z lodem to mnie już nie tylko ręce opadają jak na nią patrzę ;P Zastanawiałem się nad sposobem mniej zgodnym z prawem aby wymusić na niej agresywne zachowanie które bym nagrał ale nie wiem czy zdobędę się na to. 

     

     

    Czytam "co z tymi kobietami" i jestem aż wstrząśnięty. Zwłaszcza felietonem o pozostawaniu w związku ze względu na dzieci, bardzo trudny i mocny tekst. Kiedy ją skończę kupuję pakiet 3 pozostałych książek. BTW ogarnąłem sobie przeróbkę pdf na audiobook za pomocą IVONY i jak ktoś nie ma czasu na czytanie to bardzo polecam tą formę. Tym sposobem książka leci w samochodzie i na słuchawkach w trakcie pracy. Trzeba tylko znieść że tekst Marka czytany jest przez beznamiętny KOBIECY głos, co mocno kontrastuje z treścią ;P

  8. @Dobi U mnie sytuacja między moją żoną a dzieckiem wygląda identycznie. Do łez rozbawiła mnie sytuacja kiedy w pracy do wykonywania pewnego zlecenia potrzebowałem używałem ozdobnych kamieni (takich nic nie wartych) z chyba akrylu, różnokolorowych i ładnych. Wziąłem dwa duże zielone kamyki dla córki bo wiedziałem że jej się bardzo spodobają. Dałem je małej która oczywiście była zachwycona a moja żona na to  do córki "widzisz kochanie tatuś mógł by dać jeden kamyczek tobie a jeden mamusi ale woli dać oba tobie" - no kurwa zazdrosna o kamyczek

     

    Takie zachowania są częste, kiedy córka się do mnie przytuli czy sama z siebie da buziaka to żona przybiega z krzykiem że ona też chce i ją mi z rąk wyrywa. 

     

    Mała często mówi że chce iść do tatusia, ale tak jak piszesz ja o to nie zabiegam, nie staram się być lepszy i mnie nie kuje zazdrość kiedy czasem mała powie ze chce do mamy. Faceci wg mnie do takich sytuacji podchodzą normalnie a kobiety dostają szału. 

     

    @Medulla_Oblongata Zdaję sobie sprawę z tego że masz rację. Wiem że ogromnym nakładem mojej pracy jestem w stanie ją w jakimś stopniu kontrolować ale ten związek to będzie wieczna walka na śmierć i życie oraz stan pernamentnego kryzysu. W sumie to sam mam już straszliwy mętlik w głowie bo świadomość oraz  logika mówi "spieprzaj gdzie się da i to natychmiast" to jednak wewnętrzne JA jeszcze nie potrafi dokonać tego kroku. Pod wpływem twojej wypowiedzi napisałem o to zapytanie do Marka w wątku Samcze Radio. Zobaczymy może się do tego ustosunkuje. 

  9. Witaj Marku, wielu z nas braci, tak jak i ja, trafia tutaj w momencie krytycznych kryzysów w związkach czy małżeństwach. Proszę abyś pomógł takim osobom jak ja zrozumieć ważną kwestię. Czy porzucić kobietę od razu po uświadomieniu sobie jej manipulacji i krzywd jakie wyrządziła nam przez lata (w moim przypadku DDA i prawdopodobnie borderka) jednocześnie skazując się na ostracyzm społeczny jako facet który opuszcza rodzinę bez powodu. Przecież nikt nie zrozumie powolnego cierpienia zadawanego przez przeszło 10 lat. Czy jednak próbować uzyskać jakiś koronny argument który definitywnie zakończy sprawę. Część braci radziło podstawienie jej kochanka, wykorzystanie jej porywczości i sprowokowanie jej do przemocy itp. 

     

    Drugie rozwiązanie wydaje się kuszące bo poprzez wpajane nam wzorce mimo iż uważam że mam pełne moralne prawo wyrzucić tą kobietę z mojego mieszkania to i tak sumienie i przyzwyczajenie do tej sytuacji ciągle nie pozwala mi tego zrobić. Dochodzi do tego jeszcze obawa o późniejsze utrudnianie kontaktu z dzieckiem. 

     

    Dziękuje Ci Marku za to co robisz, staram się teraz szybko nadrabiać zaległości w mojej wiedzy. Słucham kilka godzin dziennie twoich audycji, czytam forum i "co z tymi kobietami" później czas na "Kobietopedię".

     

    Pozdrawiam

  10. @wojskowy33

    Oczywiście loda  nie robi i  opiera  się temu z  wielką siłą.

    Staram się na każdy jej odpal  zareagować  natychmiast. rozbraja  mnie  to że ona konkuruje o  moja uwagę z  własną  córką,  jest ewidentnie zazdrosna o wszystko co zrobię dla córki. 

     

    Ograniczeń ilość obowiązków domowych jakie na mnie spoczywają bardzo zdecydowanie i będę to robił dalej metodą gotowanej żaby. 

     

    Z przygodami  na razie się powstrzymam  bo każdą kasę o  której ona nie wie odkładam.  nie ma tego dużo  ale kilka stow  na profesjonalistke  mi szkoda :D

  11. @Dobi  może wielu facetów  tak mówiło ale nie wierzę w  to że ona złoży pozew,  jest jej za wygodnie,  przez lata spełnialem  jej potrzeby teraz się trochę popsułem  ale w  sumie nie jest jej źle,  musiała by mieć bardzo dobrą inna gałąź, a  niestety  urody już nie ma.  dodać do tego wystarczy negatywny stosunek do ludzi i  już na żadnego białego rycerza nie ma szans. 

    Musiał bym zorganizować kogoś kto ją poderwie  i  bardzo chciał bym to zrobić, 

     

    Czytałem kiedyś o  agencjach  które pozdrawiają  laski  facetom o  usługach w  druga stronę nie mogę znaleźć nic. 

  12. Dnia 26.11.2016 o 18:20, Brat Jan napisał:

     

    Uważaj, żeby po twojej deklaracji rozwodu nie nabrała kredytów bo oprócz alimentów zapewne będziesz je spłacał sam.

     

    Jeżeli widzisz poprawę relacji ze swoją babą i chcesz spróbować co z tego będzie to nie deklaruj terminu lecz zmieniaj tą relację na lepszą dla Ciebie na bieżąco, szantażowanie baby rozstaniem moim zdaniem jest nie po męsku i oznacza słabość samca.

     

    Wcześniej pisałeś, że zajmujesz się "domowymi obowiązkami", czy zrobiłeś już jakiś podział żeby się odciążyć oraz żeby baba miała trochę zajęcia i zaangażowała się w "domowe ognisko"?

     

    Domowe obowiązki są już podzielone, ja robię wszystkim śniadanie bo wcześniej wstaje a ona kolację itp. W tej kwestii wzięła się do roboty. Ten termin jest bardziej dla mnie niż dla niej, jeśli do tego czasu zobaczę utrzymanie pozytywnych efektów to rozważę zostanie z nią a jeśli nie to koniec. Czysta uczciwość nakazała mi poinformować ją o tym terminie. 

     

    20 godzin temu, toreador napisał:

    Czytam Twój wątek i Ci kibicuje.

    Nie rozumiem tylko co Ciebie skłania do dania szansy osobie, która miała Cię za śmiecia przez tyle lat.

     

    Nawet jeśli będą mieli rozdzielność i żona nie poinformuje o tym kredytodawcy, wciąż będą oboje odpowiedzialni za spłatę.

    Musiałaby podczas zaciągania kredytu pokazać wypis z rozdzielności i wziąć pokwitowanie, że kredytodawca widział. 

    Popierdolone, ale tak jest.

     

     

     

     

    Bardzo dziękuje, sam nie wiem co sprawia że daję jej jeszcze szanse. Jest to splot wielu czynników ale niestety jeszcze nie wyrwałem się całkowicie z presji otoczenia, liczę się ze zdaniem innych chodź bardzo z tym walczę. Nie wiem czego się ze strony finansowej spodziewać w razie rozwodu, może się stać wszystko i poczynię wszelkie środki zaradcze. 

     

    Niestety znów mamy regres bo nie spełniam "jej oczekiwań" i nie zrobiłem nic żeby "ona czuła się najważniejsza" .Zareagowałem dość ostro ale chyba za słabo bo ciągnęło się to cały dzień. Jej księżniczkowatość jest ogromna bo pieściłem jej ego przez lata i teraz bardzo ciężko to z niej wygonić.  

     

  13. 31 minut temu, Adolf napisał:

        Prawdę mówiąc nie chce mi się z Tobą gadać, czuję że nie jesteś swój. Ogarnij siebie i swoją babę.

     

    Albo pierdolnij to wszystko w cholerę.

     

     

     

     

    Co dla Ciebie oznacza "nie swój"? Czy ciągle mam konflikt myśli co z nią zrobić? Tak, zwłaszcza że tresura przynosi efekty. 

    Prawdę mówiąc trzeba było ją rzucić pół roku temu kiedy zdałem sobie sprawę z tego jak głęboko w dupie jestem. teraz zmieniło się dużo bardzo dużo i jeszcze bardziej się skomplikowało. 

    Termin został wyznaczony albo się dostosuje albo żegnam i to już bez sentymentów. popełniłem wiele błędów teraz staram się nadrobić. Wiedza czerpana z felietonów i audycji  Marka daje bardzo dużo

  14. 25 minut temu, Adolf napisał:

    @przyszlyrozwodnik. Przeczysz sam sobie. Chcesz się rozwieść, to się rozwiedź!

    Czego płaczesz że kasa, ja jestem oszczędny, że kredyty. Sam się na to godzisz.

     

    Szkoda czasu i prądu.

     

    Pozdrawiam.

    masz rację dlatego cały czas  działam w tym kierunku. Zbieram kasę i dowody. 

    Ten termin który jej wyznaczyłem to raczej dla mnie czas na przygotowania, trochę treningu własnej psychiki ale minimalne szanse jej jeszcze daję. Do końca roku nie daleko

  15. 25 minut temu, Adolf napisał:

    W jakim sensie za daleko?

     

    psychicznym, od pół roku w jakimś sensie się przygotowuje do rozwodu i zdążyłem sobie zaplanować bardzo wiele rzeczy które zrobił bym po rozstaniu na które nie mogę sobie pozwolić będąc z nią. 

    Zaplanowałem rzeczy których chciał bym się nauczyć, cechy które chciał bym w sobie wypracować. Będąc z nią nie osiągnę tego wszystkiego. 

     

    Jak w wielu związkach problemem jest kasa, ja zawsze byłem oszczędny a ona wydawała każdą kasę jaką miała a nawet więcej. Nie zgadzam się na wiele wydatków i zwłaszcza branie kredytów jednak wg niej "życie na kredycie" to zupełnie normalne i wszyscy tak robią.  Nie twierdze że trwoni pieniędzy na rzeczy niepotrzebne, jednak wymyśla strasznie potrzebne rzeczy bez których bym się obył. Wiem o tym doskonale że nie ważne ile byśmy zarabiali przy niej odkładanie jest wieczną walką. Najlepiej mi to wychodzi po kryjomu. 

  16. Chciał bym zeby opcja zaproponowana przez wojskowego zadziałała i udało mi się znaleźć dla niej kochanka. idealne rozwiązanie jednak nie mam zupełnie pojęcia jak to zorganizować. Niestety muszę się wam przyznać że zaczynam mieć ciśnienie na jakąś samicę. Odkąd zacząłem ćwiczyć i zmieniłem podejście do życia, jakoś bardzo mnie zaczęło ciągnąć do jakiejś "przygody". Na razie nie pozwolę sobie na nic bo ona by mnie zniszczyła jak by wypłynęło. 

     

    Tresowanie jej sprawia mi z jednej strony ból bo to jednak dla mnie nie naturalne zachowanie a z drugiej przyjemność gdy widzę efekty. Cały czas przygotowuje sie do rozwodu, odkładam kasę i nagrywam. Jeśli tresura się uda to może z nią zostanę ale nie wiem czy już nie zaszedłem za daleko

  17. Dnia 20.11.2016 o 18:17, wojskowy33 napisał:

    A masz już wszystkie dowody do sądu? Jesteś pewien, że mała zostanie przy Tobie a laska się wyniesie?

     

    To, że jej powiesz tak wprost, że to koniec tylko osłabi Twoją pozycję. To tak jak byś grając w karty pokazał je przeciwnikowi. Skup się na celu jaki chcesz osiągnąć, a nie na tym żeby informować z wyprzedzeniem swoją loszkę, bo w ten sposób działasz na swoją niekorzyść. Od kiedy ona uświadomi sobie, że to naprawdę koniec i rozwód, staniesz się jej śmiertelnym wrogiem i zrobi Tobie piekło. Musisz wszystko przemyśleć i rozegrać to tak, żeby ugrać to co dla Ciebie ważne, czyli mała zostaje a loszka wypad.

     

    Ja podsunąłem pomysł z tym, żeby ktoś inny ją wyrwał i ułatwił Tobie zadanie, ale może są jakieś prostsze sposoby?

     

     

    postanowiłem skorzystać z twojej wcześniejszej rady i postawiłem jej jasno warunki, daję nam czas do końca roku, przed sylwestrem siadamy i robimy "rachunek sumienia" i albo będzie między nami dobrze albo się rozstajemy. Opierała się "po co terminy? czyli mam męża tylko do końca roku? itp " ale postanowiłem i w końcu to uznała. Co więcej wymusiłem na niej obietnice poprawy wielu konkretnych rzeczy w naszym związku (wiem że słowo kobiety jest gówno warte ale mam to nagrane) a w zamian nie obiecałem jej nic :) uczę się na błędach. 
    Specjalnie nie opisywałem tu wszystkiego od razu bo chciałem zobaczyć co będzie dalej. Ona zachowywała się przez kilka dni spoko więc ja w ramach "nagrody" więcej z nią rozmawiałem, dotykałem itp. Wczoraj była pierwsza kłótnia i to od razu o dziecko (zapalił mi się alarm w głowie - będzie shit test - nie spierdol tego) powiedziałem swoje racje, że rozumiem że jest podenerwowana bo mamy ostatnio z córką problemy i zareagowała zbyt emocjonalnie ale nie ma racji. 
    Poszła sobie przemyśleć sprawę do łazienki a jak wyszła to mnie przeprosiła za aferę bo "ona jest zmęczona i podenerwowana sytuacją z małą (nie śpi) " i niepotrzebnie na mnie podniosła głos. Fuck wiem że to niewiele w waszych oczach ale dla mnie to sukces. Przepraszała mnie potem jeszcze kilka razy i prosiła żebym nie chował urazy
    Nie pamiętam już sytuacji kiedy ona ostatnio przyznała się do błędu. Widzę że nie czuje się pewnie w "nowej rzeczywistości", ale relacja jest lepsza, seks też dużo lepszy

     

    Chodź co do sexu to też pierwszy raz ją zjebałem po fakcie bo co chwilę zamiast wypinać dupsko to się oglądała i wkurwiała na łóżko które zaczęło skrzypieć. Zajebiście mnie to wytrącało z akcji.  Znów przyznała mi rację że nie potrzebnie to robiła. Cuda bracia cuda

     

    • Like 5
  18. @wojskowy33  ale ja już jej chyba nie chce dac  szansy z prostego powodu,  chodź by zrobiła wszystko czego oczekuje  to nie będę z  nią szczęśliwy.  wiem to bo znam jej charakter aż nazbyt dobrze.  różnice między nami  przez lata stały się przepaścią. 

     

    Ona twierdzi że chce naprawiać wszystko,  że ona  da z  siebie sto  procent ale tylko jeśli ja zrobię to samo.  stawia ciągle warunki,  chce byśmy zapomnieli o przeszłości ale jak ja mam jej zapomnieć kilkanaście lat poniżania i pomiatania  mną?  chyba nadszedł czas żeby jej wprost powiedzieć że to koniec, 

  19. @XYZ  oczywiście masz rację ale wiesz że rozmowy w jakiejś formie nie unikne ,  mam zamiar jej powiedzieć że jak się jej nie podoba to niech jedzie do mamusi,  

     

    W  zasadzie uświadomiłem sobie że martwię się czymś niepotrzebnie, i  tak czeka mnie ostracyzm  społeczny jakim podlegają faceci po wyjściu z matrixa,  Nawet gdybym znalazł obiektywny dobry pretekst by to zakończyć nie zmieniło by się nic.  niestety lubię być lubiany,  źle znoszę krytykę i boli mnie to że będę postrzegany przez otoczenie jako  złego samolubnego  faceta co zostawił żonę

  20. @wojskowy33  to by było zdecydowanie zaliczanie pasztetow :P

     

    A  tak btw  to sytuacja  się zaostrzyla, zażądała ode mnie deklaracji czy się będę starał o nią z całych sił czy to kończymy,

     

    Jakieś porady przed tą rozmowa wieczorem?  jak argumentować?  czy może sprowokować ja żeby zrobiła coś głupiego?   Mam trochę stres bo chce odejść ale nie chce zostać tym  złym co wyrzuca z domu kobietę z  dzieckiem. 

  21. Oczywiście że moja żona uważa że z nią jest wszystko ok a ja jestem powalony. Muszę przyznać że trochę skutki przynosi stosowanie wobec niej części technik jakie tu zalecacie. pół roku temu kłótnia się kończyła tym że to ja mam się o nią starać a ona potem jak już to zobaczy to też się zacznie starać. Teraz to one mnie błaga bym zaczął się starać chodź troszkę bo ona sama tego nie uciągnie (kiedyś użyłem wręcz tych samych słów), 

    idziemy drobnymi kroczkami w stronę rozstania, powinienem to uciąć tak jak radzicie i czuje w sobie ze się bardzo do tego zbliżam, potrzebowałem na to czasu i jeszcze trochę potrzebuje ale odkąd tu jestem poczyniłem niebywałe postępy. Już  jestem w stanie wyobrazić sobie siebie mówiącego te słowa. Naprawdę chciał bym mieć dobrą podkładkę pod wywalenie jej z domu ale jeśli się nie uda to trudno, i tak ją wywalę. Kiedyś powiedziałem sobie że ta sytuacja ma się rozwiązać do końca roku, termin się zbliża

    ogólnie teraz jest fatalnie, ona wiecznie ryczy, na nagraniach wychodzi że się o wszystko czepia i cokolwiek robię jej się nie podoba. 

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.