Skocz do zawartości

raven

Użytkownik
  • Postów

    178
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez raven

  1. Jak napisał @Normalny - dam jej szansę, dla mnie to też byłaby wygodniejsza opcja, a jeśli będzie to wykorzystywać negatywnie, to pozew o ustalenie kontaktów. @rewter2 - jakie Twoje zdanie na temat "wspólnego" pisania pozwu?
  2. Sąd tyle zasądził? W jakim wieku to dziecko? Chyba gruba przesada, nie słyszałem o takich alimentach.
  3. Witajcie, Powracam do istoty tematu - minęło trochę czasu, update się należy Sprawy majątkowe zamknięte - rozdzielność, a co wspólne, zostało podzielone. Definitywnie. Samica zobowiązowała się w ciągu miesiąca opuścić dom. Pozostaje kwestia rozwodu - jak wiecie, mamy zgodność co do tego, że ma być bez orzekania o w. Małżonka nawet oczekuje, że wspólnie siądziemy i zredagujemy pozew (ona oficjalnie wystąpi jako powód, a ja będę pozwanym), bo obawia się, że sam mógłbym się pokusić o złożenie pozwu i w nim obwinić ją o rozpad pożycia. Ciekaw jestem, co radzicie w tej sytuacji, jak to rozegrać Kilka dodatkowych informacji: - mamy zgodność co do tego, że ma być bez orzekania o winie - nie chcemy orzekania "sztywnych" kontaktów ojca z dzieckiem, tzn. kontakty te mają być każdocześnie ustalane między rodzicami, a władza ojca ma pozostać nieograniczona - nie mamy zgodności co do wymiaru alimentów, tzn. samica sądzi, że mamy, jednak wg oczekuje za wiele (1,5k na 3-letnie dziecko). Zastanawiam się, czy bawić się w to "wspólne" pisanie pozwu, czy zupełnie olać temat - w końcu to ona się chce rozwodzić, to może niech się produkuje z pozwem. Z drugiej strony spodziewam się, że nawsadza wówczas sporo kłamstw co do powodów rozpadu, bo przecież nie napisze, że zdradziła i że zakochała się w innym
  4. @jaro670 Czytałem, historia niemal nieprawdopodobna, chyba tak niska samoocena i poczucie własnej wartości prowadzą do takiej determinacji, by mieć jakąkolwiek babę. Tak robię, planuję już działania i aktywności jak się wyprowadzi, do tego wiosna za pasem - będzie dobrze Dzięki Bracia!
  5. Tak, jego SMV jest zdecydowanie wyższe niż jej - początkowo myślałem, że chce tylko się nią zabawić, potrzymać na boku. Ale jak pisałem, poszperałem trochę i wiem, że mają wspólne plany na przyszłość Białorycerstwo w czystej postaci? Jestem ciekaw Twoich przemyśleń, myślę, że to mieści się jak najbardziej w tym wątku. @Normalny Twoje rady są bardzo cenne, miałeś podobne doświadczenia, czytam więc z uwagą @piratos Moje myśli nie idą już w tym kierunku, przetrawiłem to. Próbuję natomiast zrozumieć, co nim kieruje, skoro decyduje się iść w taką stronę, z czystej ciekawości - czy po czterdziestce można być jeszcze takim białym rycerzem?
  6. W ogóle nie mam takich myśli, chcę mieć regularny kontakt z córką. Jedyne moje obawy to, czy ex nie będzie utrudniać, bo jeszcze przed nami rozwód, alimenty itd.
  7. Myślę już tylko o tym, co będzie po wyprowadzce - wtedy faktycznie zacznę żyć dla siebie, mimo że rozwód jeszcze formalnie przede mną, ale w kwestii składania kwitów, to już rola samicy. Ostatnio nawet zauważyłem, że im bliżej rozstania, to samica zaczyna być coraz bardziej zamyślona, jakby zasmucona - wydaje się, że zaczyna do niej docierać, jakie decyzje podjęła i zaczyna obawiać się, czy podoła. Znając moją ex, sądzę, że ona zacznie dużo szybciej go naciskać na wspólne zamieszkanie, bo ona ma taką konstrukcję psychiczną, że samej będzie jej trudno. Poza tym, samotna matka z dzieckiem - wiadomo, do czego dąży. Barierą dla niej może też okazać się jej rodzina - konserwatywna, tradycyjna, dla której szybkie wstawienie nowego faceta, może być trudne do przełknięcia. Nie są rówieśnikami, on jest po 40-ce. Dzieli ich niecałe 10 lat. Wczoraj jeszcze raz wysłuchałem audycji Marka "Obyś cudze dzieci..." - też mi się to wydaje totalną abstrakcją. A nawet jeśli, to dziecko jak podrośnie, może wypomni mu, że to on robi w jego własnym kiblu, zamiast ojciec
  8. Witajcie, Czas leci, finalizujemy sprawy majątkowe, właściciwie jesteśmy w przede dniu zamknięcia tego rozdziału. Po nim już nic nie będzie takie samo - klamka zapadnie, a samica zacznie się pakować i szykować do wyprowadzki, która ma nastąpić do półtorej miesiąca (sama utrzymuje, że zrobi to jak najszybciej, ale musi wpierw zorganizować swoje mieszkanie). Dzięki za rady, mogę powiedzieć, że w miarę się ogarnąłem, żyje, działam i planuję życie PO Czytam forum regularnie, również archiwalne tematy, próbując też odnieść doświadczenia innych do tego, co mnie spotkało. W tzw. międzyczasie, dowiedziałem się też kilku szczegółów dot. kontekstu odejścia żony. Niektórzy z was sugerowali, że jej gach prawdopodobnie się nią bawi i wykorzystuje sytuacje, a koniec końców jak ona zacznie go naciskać na wspólne mieszkanie i życie, to on ją zostawi - czyli klasyka gatunku. Tymczasem, dzięki dotarciu do wiarygodnego źródła (), wygląda to następująco: - gość od kilku lat żyje w udawanym małżeństwie (tłumaczy, że ze względu na dziecko, które jest teraz w wieku szkolnym), bo z żoną nie dogaduje się od dawna - w momencie, gdy poczuł jakąś chemię z moją samicą, zaczął się w relację angażować itd. - do tego stopnia, że otwarcie o tym powiedział swojej żonie, proponując rozwód ze swojej winy - ta generalnie się nie sprzeciwia, spór natomiast jest w zakresie podziału majątku - chce go wycisnąć jak tylko się da - poinformował o swoich planach nie tylko swoją żonę, ale i jej rodzeństwo i swoich rodziców - nie przeszkadza mu, że moja samica ma małe dziecko - deklaruje, że będzie się nim dobrze opiekował, bo bardzo kocha moją samicę - wiem jak to brzmi, ale mówią to z pełnym przekonaniem Zastanawia mnie, tym bardziej po lekturze wątków na forum dotyczących związków z samotnymi matkami i wychowywania obcych dzieci, czy on jest świadomy tego, w co się pakuje. Nie chce mi się wierzyć w miłość i motylki w brzuchu, które miałyby go motywować do pakowania się w taki układ. Poza pracą, nie wie jaka jest samica w "warunkach domowych", bo skąd ma to wiedzieć. A w pracy jest tylko powierzchowność - każde ładnie ubrane, ona wymalowana, trochę udawania itp. Ponadto moja samica dalej utrzymuje, że przez pierwsze lata po rozwodzie, będzie z nim utrzymywać luźną relację LAT, mają mieszkać osobno. Dopiero po jakimś czasie decyzja o zakupie wspólnego gniazdka i wspólne życie. A dodatkowo z jego strony to wygląda tak, że ma przed sobą kilkuletnią wojnę rozwodową ze swoją małżonką, co też może mieć wpływ na jego związek z moją samicą. Jakieś przemyślenia, wnioski?
  9. Zbieraj mimo wszystko. Moja tez zaczela kalkulowac, co prawda dogadalismy sie co do podziału majątku, ale w kwestii poziomu alimentów nie - tzn. ona myśli że tak, ale do tej kwestii na razie nie wracam. Ja do mojej też zagrałem białorycersko, ale zanim wyszła zdrada. Jak już się przyznała, to uznałem, że nie ma czego ratować ani rozpatrywać jakichkolwiek powrotów - baba nie miała i już nie będzie mieć do Ciebie szacunku.
  10. Pewnie, dobre przygotowanie do negocjacji to podstawa. To ona nie wie czy chce rozwodu? Może zbierz na nią jakiś materiał, przyznała się do zdrady (nagrywałeś??) - w razie gdyby Ci powiedziała, że się waha, ale wiadomo że będzie utrzymywać relację z gachem - możesz ją ponaciskać.
  11. Ciekawa porada? Twój adwokat ma chyba zadatki na psychologa? Dlaczego bez rozwodu? Jak jej się odmieni i zmieni front, to będzie miała łatwy powrót. Może to potem wykorzystać przeciw Tobie - takie mam wnioski po lekturze forum i radach braci w mojej sprawie. Jeśli macie zgodę, co do podziału majątku, to lepiej zrobić to w pierwszej kolejności, a potem zająć się rozwodem. Adwokat doradził Ci, by czekać na jej pozew czy byś Ty składał?
  12. Masz bardzo podobną sytuację do mnie - poczytaj mój temat w tym samym dziale, może już czytałeś Z tą różnicą, że moja małżonka znalazła sobie gościa starszego i żonatego z dzieckiem i planuje z nim też związek LAT. Zdecydowanie nie ma czego. Moja ukrywała romans ponad pół roku, a jak się przyznawała, to i tak z trudem i na skutek tego, co byłem w stanie jej udowodnić. Mechanizm racjonalizacji - idento Plus, że jej rodzina jest po Twojej stronie - u mnie małżonka zanim wyszła zdrada, nastawiła wszystkich swoich przeciwko mnie (zły mąż, ona się dusiła i była samotna w małżeństwie), a jak sprawa romansu ujrzała światło dziennie, to umniejszała jej znaczenie, oczywiście tłumacząc, że to moim zachowaniem doprowadziłem ją w ramiona innego Nie ma sensu i nie ma czego ratować. My mamy małe dziecko, to żona sie bedzie wyprowadzać, więc zdecydowalismy, że do czasu podziału majątku pozostajemy w domu. Ale powiem Ci, że to jest mega trudne życie, bo świadomość jedno, a podświadomość drugie i co jakiś czas są ostrzejsze momenty To, co Ci mogę doradzić - zbierz w miarę swoich możliwości jakieś dowody, to będzie zawsze Twój as w rękawie, gdyby jednak małżonka zmieniła strategię. Ja już spory materiał zgromadziłem - trzymam go na wszelki wypadek. Póki co mamy zgodę co do podziału majątku i rozwodu bez orzekania, ale jak radzą koledzy - nigdy nie wierz kobiecie. Zdecydowanie spokój, opanowanie, pokazanie, że Cię nie rusza sytuacja. Ale to jest cholernie trudne, sam to przechodzę, są różne momenty. Pamiętaj, że to jest gra z obydwu stron - na każdy Twój ruch, postawę jest jakaś odpowiedź drugiej strony. Czasem emocje biorą górę - to normalne i raczej nieuniknione. Na drugie pytanie odpowiedź da Ci forum i lektura Marka. To samo pytanie sobie zadawałem i ono co jakiś czas powraca.
  13. Jakbyś czytał w moich myślach. Dzięki, pokrzepiające jest to, że to faza przejściowa. Tak jest, co nas nie zabije, to nas musi wzmocnić!
  14. Witajcie, Jasne, to jest jedyna słuszna droga, staram się to tak układać w głowie i w codziennym życiu. Ograniczyłem kontakty do minimum, jak jesteśmy poza domem, to kontaktu brak. W domu w zakresie związanym tylko z córką, a gdy ta idzie spać, to już każdy zajmuje się sobą (mieszkamy w domu, więc jest łatwiej). Nie działa to jednak na zasadzie przełącznika, wiem, że jest to proces i wymaga czasu, ale jak radził jeden z użytkowników - to są emocje, które dzieją się tylko w mojej głowie i trzeba nad nimi zapanować. Czasem te emocje to próby ustalenia, co ją skłoniło do pójścia do innego i zdrady, czego jej zabrakło, że zdecydowała się na taki krok - sama utrzymuje, że czuła się przeze mnie olewana (bo ważniejsza była moja praca i pasja), że brakowało jej mojej obecności, bliskości itd. Z drugiej strony, jak sobie analizuję jak wyglądał seks w naszym małżeństwie i przed nim, to w zasadzie 99% zbliżeń inicjowałem ja, a im dłuższy był nasz staż, to zgłaszała coraz większy opór. Choć jak już doszło do seksu, to rozkręcałem ją na tyle, że się angażowała - były różne pozycje, eksperymenty, lodzik itd. Jednak częstotliwość zbliżeń malała - przez ostatnie 2 lata średnio raz na tydzień. Może ten gość ją tak pobudził, że jej się wszystko poprzestawiało w głowie?
  15. Na ten moment jest mi trudno to sobie wyobrazić. Ona podkreśla, że odchodzi "dla siebie", cokolwiek to znaczy. Ale ok, gdzieś tam delikatnie biorę pod uwagę taki scenariusz. Generalnie sytuacja na ten moment jest pod kontrolą, formalności związane z podziałem majątku są w toku (potrwają jeszcze kilka tygodni), a w domu jest spokój. Jednak bardzo trudno tak żyć, nawet widząc się niewiele w ciągu dnia. Żona już nawet nie kryje się specjalnie ze swoim gachem - tzn. pisze z nim na telefonie nawet jak jestem w pobliżu, w weekend pojechała z nim na "randkę" itp. Komunikuje jej, że ma tego nie robić przy mnie i jak jestem w domu, ale specjalnie się nie przejęła. Co radzicie, bracia? Zupełnie odpuścić czy jednak próbować wyznaczać jakieś granice ze względu na fakt, że jeszcze razem mieszkamy?
  16. Teoretycznie jest takie ryzyko. Ale ona jest bardzo dumna i oznaczałoby to, że przyznaje się do błędów - mało realne moim zdaniem. Poza tym, po tych wszystkich akcjach - moja czujność jest wyostrzona jak nigdy. A tak czysto po ludzku, to nie wiem jak mógłbym jej znów w pełni zaufać. Trzeba działać dalej - konsekwentnie?
  17. Podzielam. Nie wyobrażam sobie powrotu do czasów minionych po tym co zaszło.
  18. To raczej mało realne, bo na razie jest tak jak przez lata było, czyli żona dba o zawartość lodówki, a ja o wszystkie koszty stałe (dom, rachunki za wszystko, przedszkole) + czasem sfinansuję jakiś zakup odzieży/butów dla córki.
  19. To jest jeden z powodów, dla których się w nim zakochała - "przy nim się wreszcie śmieję" Zastanawiam się, czy na tym etapie nie zaszkodziłoby mi to. Chodzi o sprawy finansowe. Bo jeżeli żona kochasia nic nie wie i spotykając się z nią to ja bym ją uświadomił, to może przeżyć szok. I momentalnie gościa wystawić z domu, a on wtedy może dostać gazu i zacząć naciskać na moją żonę, by ta jak najwięcej ode mnie wyciągnęła, bo zacznie się kreować na ofiarę itd. Nie widzicie takiego ryzyka?
  20. Ona utrzymuje, że odchodzi dla siebie, a nie dla niego Abstrahując jednak od tego, myślę, że jej też zależy na szybkim podziale, bo dostanie większą kasę od ręki i będzie mogła się wtedy wynieść i nabyć jakieś M2. W przypadku walki i podziału przez sąd, raz że nie miałaby na to szans, dwa, że cały proces mógłby zając kilka lat. Wtedy musiałaby mieszkać u mamusi, a jak widać do tej pory, niechętnie się tam wybiera.
  21. Myślę, że to, że mam więcej kasy i mogę sobie pozwolić. Ona wie, że formalności podziałowe wymagają nakładów (koszty dzielimy po połowie) i musi nieco przycisnąć pasa. Też tak powoli zaczynam myśleć, że gadka jakoby jej gach powiedział swojej żonie, że się zakochał i chce się rozwieć z orzeczeniem o swojej winie - jest bujdą. Wydaje mi się, że albo on zwodzi moją żonę w ten sposób, albo moja żona jest w nim tak zakochana, że sama wymyśla do mnie takie tezy.
  22. Dzięki za rady. Przebolałem w jakimś stopniu zdradę, ale potrzebna była awantura ostatnio, jednak zainicjowana przez żonę. Byłem w dobrym humorze, jakiś zakup nowych ubrań, co niezwłocznie zauważyła i zaczęła robić wyrzuty. Skończyło się na krzykach i wyzwiskach, ale nic więcej. Co prawda groziła, że zaraz się wyprowadzi i zabierze dziecko, dzwoniąc po rodziców - powiedziałem, że ma drogę wolną - jednak finalnie tego nie uczyniła. Potem opadnięcie emocji i powrót do deklaracji, że rozstajemy się w zgodzie. Mam nadzieję, że dotrwamy, jesteśmy na etapie dzielenia dóbr, co wymaga oczywiście czasu - mnóstwo formalności.
  23. You know how it works Tak robimy. Wciąż zamieszkujemy razem ze względu na córkę. Ale jest to bardzo trudne, bo teraz znam przebieg jej romansu w szczegółach i to jest mega ciężko ją dziennie oglądać i sobie różne rzeczy wyobrażać... Nie potrafię zrozumieć, skąd u niej tyle pewności, jak mówi, że chce z nim układać sobie życie na nowo - on nie jest jakąś atrakcyjniejszą partią ode mnie w sensie finansowym, jest 11 lat starszy, a osobiście dorobiłem się już więcej niż on. Ona twierdzi, że jej nie chodzi o pieniądze, tylko bliskość i takie tam:)
  24. Boi się, ale zaraz kontratakuje, że ona wykaże moje zaniedbania i będzie orzeczenie z winy obu stron. Te moje zaniedbania to praca i pasja. Twierdzi, że pokazał jej wiadomość sms od jego żony, w którym wypytywała męża o nią. Nie wiadomo w co i komu wierzyć? Ta ich wspólna przyszłość - że po rozwodach mają mieszkać osobno jakieś 2-3 lata, a potem kupić coś wspólnie i zamieszkać razem.
  25. Nowa odsłona w sprawie - żona przyznała się do wszystkiego - do romansu, który trwa niemal pół roku, do zdrady fizycznej również... Powiedziała, że się kochają i że on rozwodzi się dla niej. Pozwu jeszcze nie złożył, ale wg niej to kwestia dni... Planują wspólną przyszłość, zamieszkanie... Dla mnie szok. Odchodzi i od razu wprowadzi córce obcego faceta, nie potrafię tego ogarnąć. Nie wiem jak teraz się zachować w kwestiach rozwodowych, wspólnego mieszkania itd.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.