Skocz do zawartości

raven

Użytkownik
  • Postów

    178
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez raven

  1. Nie zamierzam, to żona ma składać, skoro zainicjowała temat. Nie. Co prawda, zanim wyszło, że zdradziła, to mieliśmy dogadaną kwotę, ale teraz wiem, że się na nią nie zgodzę i zaproponuję mniej.
  2. Masz na myśli negocjacje już na rozprawie czy chodzi o rozmowy przed?
  3. Mniej więcej wiem, zrobiłem rozeznanie. Żona żąda gdzieś 2 razy tyle ile zwykle jest zasądzane na 2-3 letnie dziecko, także spór będzie. To jest niestety dołujące. Będzie trudno przywyknąć, o ile to w ogóle możliwe.
  4. Myślę, że złoży, bo chce mieć czyste sumienie, żeby spotykać się z kochasiem, no i komfort, że to co robi jej nie zaszkodzi (ma świadomość, że mogę zbierać dowody). Nie mam złudzeń, że sąd przyzna jej opiekę, bo córka jest mała i z matką spędza większość czasu. Ale dzięki za sugestię, zapytam prawnika. Dobry pomysł, musiałby się tłumaczyć z intensywnych kontaktów tel/sms z moją żoną - jestem jednak przekonany, że będzie kłamać. Przecież sam ma żone, więc przyznając się przed sądem do romansu, ukręciłby na siebie bicz. Dowody zbieram, ale żona bardzo pilnuje, by zacierać ślady - wszystko od razu kasuje, czyści historie itp. Myślę, że się przestraszyła po wypłynięciu sprawy i teraz jest ostrożna. Pracują razem, więc najczęściej kontaktują się osobiście, co jest dla mnie utrudnieniem w sprawie, bo nie mam możliwości, by cokolwiek udokumentować. Jest jeszcze kwestia alimentów, która będzie sporna - spodziewam się, że jeśli pójdzie nie po myśli żony, to zacznie się mścić w najgorszy możliwy sposób - utrudniając mi kontakty z córką...
  5. No też tak myślę, ale ona teraz sądzi, że będzie mieć z nim jakąś przyszłość. A on ją będzie wykorzystywać, dopóki będzie mu się dawała. Wiadomo - mechanizm wiele razy tutaj opisany Zastanawiałem się jeszcze nad opcją narobienia mu smrodu po sfinalizowaniu spraw majątkowych, bo dysponuję już pewnymi danymi, ale nie wiem jeszcze czy warto się w to bawić. Spodziewam się, że w pozwie nakłamie, bo przecież nie wspomni o swoim przyjacielu - jaka będzie moja odpowiedź nie wiem na dzień dzisiejszy, poczekamy na treść pozwu.
  6. Czy ja wiem - ona jest tak okręcona przez swojego lowelasa, że jak tylko opuszcza próg domu, to kieruje wszystkie swoje myśli w jego stronę - takie mam wrażenie po lekturze "tego i owego". Wg planu tak, żona. Dlaczego pytasz?
  7. Sądzę, że od razu zacznie mi sugerować, że może kogoś mam lub miałem od jakiegoś czasu - jak wtedy reagować? Utrzymywać ją w niepewności? W najbliższy weekend szykuje mi się wyjście z kumplami, więc chyba dobry punkt wyjścia do zmiany postawy
  8. Witajcie, Kolejna odsłona w sprawie - otóż okazuje się, że małżonka w dalszym ciągu utrzymuje relacje z przyjacielem. Po tym jak się przyznała, twierdziła, że nie będzie tego kontynuować, w co nie uwierzyłem, a teraz jeszcze uzyskałem konkretne potwierdzenie. Pracują razem, więc widzą się dziennie, do tego on jej wyznaje miłość (jest żonaty i ma dziecko), ona mu co prawda nie, ale deklaruje, że jak myśli o bzykanku, to tylko z nim. Żenada... Ustalenia majątkowe mamy podjęte, stopniowo wdrażamy w życie, ale cały czas rozważam opcje wystawienia jej za drzwi, bo ciężko żyć w takim fałszu i mając taką wiedzę. Co sądzicie?
  9. Żoną się już nie przejmuje, jej wybory, to będzie ponosić konsekwencje. Tylko martwię się o córkę, bo jest mała (2,5 roku), więc po rozstaniu teściowa może jej pomieszać w głowie...
  10. Na ten moment mamy, ale żona pozostaje pod silnym wpływem swoich rodziców, którzy zachęcają ją do wyprowadzki już teraz i wojny. Kilka dni temu dali temu wyraz - żona nie odbierała telefonu przez jakieś 3h, bo miała inne zajęcia i zostawiła go w innym pomieszczeniu, więc nagli wpadli niezapowiedzianie do domu z krzykiem i wyzwiskami do żony (własnej córki), że dlaczego nie odbiera, co to ma znaczyć i że ma się natychmiast wyprowadzić itp itd. Ogólnie akcja w domu i przed nim, sąsiedzi nawet to widzieli... Finalnie żona została, podtrzymując stanowisko, że rozstajemy się w zgodzie, a rodzice odjechali wzburzeni. Po tym wszystkim małżonka zaczęła mieć wyrzuty sumienia (!), że nie miała ze sobą telefonu, zadzwoniła do swojej matki niemal ją przepraszając za to... Dla mnie zupełnie niezrozumiała postawa, ale żona zawsze była pod silnym wpływem matki i gdy się kłóciły, to zawsze pierwsza rękę wyciągała żona, nigdy odwrotnie, nawet gdy wina była ewidentnie nie po jej stronie. Dlatego obawiam się, że jak sfinalizujemy sprawy i żona się wyprowadzi, to zacznie się mieszanie teściowej w jej głowie i głowie naszej córki...
  11. Tak, piekielnie trudne. I jeszcze nie polepsza sprawy fakt, że małżonka zrobiła ze mnie winnego całej sytuacji przed swoją rodziną - a ta jej bezkrytycznie wierzy. Jak się układają Twoje kontakty z dzieckiem po rozwodzie? Żona nie robi problemów? Tego się bardzo boję, że kiedyś jej coś odbije i zacznie pogrywać córką...
  12. Owszem, ale pokłady żalu i pretensji z obu stron są spore i to wymaga dużego wysiłku, by nie wybuchać. Całość procesu może zająć nawet pół roku, więc trzeba się konkretnie uzbroić w cierpliwość...
  13. Sugerujesz, żebym wyrzucił z domu? Rozważałem, jednak to oznacza, że zabiera też córkę i jak twierdzi - składa pozew z orzeczeniem o winie i żadnego zgodnego podziału majątku przed rozwodem. A to oznaczałoby kilkuletnią wojnę...
  14. Witajcie, Dawno nie pisałem, bo sporo się działo W skrócie - wyszło na jaw, że małżonka od kilku miesięcy ma przyjaciela, któremu, jak twierdzi, tylko się zwierzała ze swoich problemów, rozterek itp. Wiem, że zdradziła mnie emocjonalnie, czy fizycznie nie wiem, ale to już nie ma większego znaczenia. Oczywiście winą za to obarczyła mnie, tłumacząc, że musiała szukać bliskości i atencji poza małżeństwem... Na ten moment żyjemy razem z planem rozwodu bez orzekania o winie, mamy zamiar wpierw podzielić się majątkiem (warunki już dogadaliśmy), a jak to będzie zrobione, ona złoży pozew o rozwód. Mamy zgodność co do opieki nad dzieckiem i alimentów. Oby się udało W powyższej sytuacji tak, chcę się rozwieść. Nie jestem już w stanie jej zaufać, przez ponad 3 miesiące ukrywała fakt posiadania i kontaktów z przyjacielem, którym okazał się jej kolega z pracy (wyższy rangą). Co prawda twierdzi, że chce z nim skończyć, bo on sam ma żonę/dziecko, ale i tak już nie chce ze mną żyć i uważa, że rozwód to jedyne rozsądne wyjście. Na siłę jej nie zatrzymam, to nie jest życie. Obyśmy tylko wytrzymali ten czas zmian, bo ze względu na córkę żyjemy i mieszkamy razem póki co...
  15. Nie chce się zgodzić na terapie, podtrzymała żądanie rozwodu, ale bez orzekania o winie, za porozumieniem stron. Teraz pewnie diabeł tkwi w szczegółach...
  16. Tylko po co skoro deklaruje, że chce rozwodu za porozumieniem stron? Chyba że masz na myśli by mieć coś w zanadrzu, na wypadek walki w sądzie. Tak? Sugerujesz, bym nie godził się na rozwód i obstawał przy terapii? Pisałem wyżej, że nie chce już wspólnego konta. Tylko przez jakiś czas miała takie oczekiwanie. Wcześniej miałem dostęp do jej rachunku, ale od momentu, gdy zaczęła mówić o rozwodzie, zmieniła swoje dane dostępowe. Pytanie czy jest to wystarczające, bo w danych nadawcy przelewu ze swojego drugiego konta miałeś pewnie wpisane swoje dane, a nie pracodawcy:) Tylko w tytule rozumiem, że wpisywałeś np. "wynagrodzenie"?
  17. Rozważam... Tylko spodziewam się, że jeżeli tak zrobię, to nie będzie chciała się układać i rozwodzić bez orzekania, bo "gdzie jest moja połowa kasy?" A batalii sądowej lepiej chyba uniknąć, żeby była szybka i sprawna ewakuacja, prawda?
  18. Twierdzi, że właśnie praca, rozwijająca się kariera - niedawno awansowała, choć nie siensie formalnym, tylko praktycznym - większa odpowiedzialność, poważniejsze zadania i związane z tym docenienie otoczenia. To jej się zaczęło podobać. Na sugestie, że kogoś może mieć - reaguje nerwowo i kontrataktuje, że brak byłoby czasu itd. Miałem okazję prześwietlić telefon - żadnego podejrzanego śladu, nic.
  19. Może właśnie mnie testuje w ten sposób? A w glowie już sobie podjęła decyzję, że chce odejść, tylko potrzebuje się do tego przygotować. Chce żyć jak dotychczas, rezygnacja z hobby byłaby rezygnacją w jakimś stopniu z samego siebie - tak myślę. Poza tym uważam, że nasz dotychczasowy układ był ok, czego żona nie podziela. Dodatkowo zaczęła mi zarzucać, że blokuję ją zawodowo, bo musi opiekować się córką, gdy ta jest chora, a "ty siedzisz wygodnie w pracy...". Odparłem, że dopóki to ja przynoszę większy hajs do domu, to jest to naturalny podział, jednak ona tego zupełnie nie akceptuje. Uważa, że ma być 50/50 niezależnie od tego, ile kto zarabia...
  20. Dzięki za cenne rady i sugestie. Na ten moment sytuacja wygląda tak, że żona się waha, tzn. twierdzi, że nie podjęła jeszcze ostatecznej decyzji czy chce się rozwodzić i myśli o pójściu na terapię, potem za kilka godzin gdy prowokuję rozmowę, zmienia zdanie - i tak kilka razy przez weekend. Gdy mówiła, że jednak rozwód, to podkreślała, że nie chce prać brudów i tylko za porozumieniem stron (bez orzekania o winie). Co o tym myśleć bracia?:)
  21. Niestety tak, ona jak i jej rodzina naciskali na małżeństwo, do tego stopnia, że jej rodzice nawet przez jakiś czas nie uznawali naszego wspólnego mieszkania bez ślubu. Uległem więc... Potem dziecko, ale podkreślam, że córkę kocham i nie chcę stracić z nią kontaktu. Był taki moment, ale od jakiegoś pół roku mocno schudła i wróciła do swojej dawnej, atrakcyjnej figury. Nie, ale świadczą o tym przelewy z jej konta i mojego na wspólne konto trzecie, które mamy tylko do obsługi kredytu. Dodam, że cel gromadzenia tych oszczędności też był wspólnie obrany - wcześniejsza spłata kredytu... Na bieżące życie nie brakuje. Nie jestem przekonany, raczej nie ma czasu by się z kimś spotykać, bo poza pracą spędza czas w domu z dzieckiem... Chyba że ma kogoś na oku w pracy... Ma przyjaciółkę, z którą odnowiła teraz kontakt po niemal roku przerwy i która ma za sobą rozwód (mąż ją zdradzał, było to 2-3 lata temu). Po tym spotkaniu z nią, oświadczyła mi właśnie, że już nie kocha i chce odejść. Tak, mamy po trzydzieści kilka lat. Czy uważacie, że warto się godzić na rozwód za porozumieniem stron? Tego ona chce, ale oczywiście popartego odpowiednim podziałem majątku. A jeśli się nie godzę na rozwód, to grozi pozwem z orzeczeniem o mojej winie. Z poradnikiem już się zapoznaję:)
  22. Witajcie Bracia, Przyszedł czas, by opisać swoją historię. Z żoną znamy się od 12 lat, od 8 mieszkamy razem, a małżeństwem jesteśmy od lat 3. Mamy 2,5-letnią córkę. Dotychczas byliśmy zgodnym małżeństwem, jednak od połowy ubiegłego roku zaczęło się psuć - co jakiś czas drobne kłótnie, fochy związane głównie z moimi aktywnościami, tj. - praca - poświęcam jej około 50h tygodniowo; zastrzeżenia, że spędzam zbyt wiele czasu w biurze, a nie z rodziną; ponadto, odkąd mamy dziecko, a żona po rocznym urlopie macierzyńskim powróciła do pracy, to problemem stały się choroby dziecka - gdy nie było kogoś do opieki, najczęściej ona brała zwolnienia, ja bardzo rzadko (moja praca przynosi znacznie większy dochód niż jej, więc powtarzam jej, że powinniśmy traktować ją priorytetowo) - do żony ten argument jednak nie trafia; poza tym zwykle poświęcam jakiś czas na pracę na urlopach, tzn. jestem pod telefonem, odpisuję na maile wieczorem itd. - hobby - moją pasją jest rower, w sezonie spędzam około 100-120h na rowerze (marzec-październik), zwykle to są 3-4 treningi na tydzień - zupełnie tego nie rozumie i co jakiś czas z tego powodu wybuchają awantury, że rower ważniejszy od rodziny/dziecka/żony itp.; ponadto problemem są zakupy związane z tą pasją (odzież, części, gadżety itd.) - słabość do nowinek technologicznych - głównie telefonów, żona nie akceptuje tego i w miarę częstych wymian moich urządzeń - nawet jak się zgadza, to po zakupie potrafi mi to wypominać jeszcze długo. Ponieważ mieszkaliśmy razem przed ślubem prawie 6 lat, zawsze mieliśmy osobne konta, wydatki dzieliliśmy na zasadzie ona opłaca żywność, ja biorę na siebie wszystkie rachunki, kredyty, czynsze, media itp. + co jakiś czas, jeśli potrzebowała, dolewam na jej prośbę; po ślubie nie zażądała wspólnego konta od razu, dopiero od połowy ubiegłego roku zmieniła zdanie; ponieważ nie byłem do tego przekonany, przeciągałem temat ile się da‚ tzn. do dziś nie mamy wspólnego rachunku. - po ślubie zdecydowaliśmy się kupić dom na kredyt (własność wspólna, nie mamy rozdzielności), bazując na wspólnym ustaleniu, że ja poniosę 2/3 raty, żona 1/3; sposób ponoszenia reszty wydatków się nie zmienił i pozostał‚ jak w punkcie wyżej. Sytuacja znacząco się pogorszyła tuż po świętach Bożego Narodzenia - po powrocie z pracy żona miała konkretniejszego focha, co od razu wyczułem. Dopytywałem więc stanowczo o powody i zaczęła wyrzucać: - zaniedbuję rodzinę (praca, rower w sezonie, za mało czasu poświęcam dziecku i jej) - nie wspieram w wychowaniu dziecka - oczekuje, że będę brać tyle samo zwolnień, bo ona też chce pracować (zarabia jakieś 20% mniej niż średnia krajowa), że nie zabieram dziecka na plac zabaw, spacery, bo albo praca albo rower - ma pretensje o pieniądze - teraz chce wspólnego konta i dostępu do kasy (po zakupie domu wspólnie przyjęliśmy cel, że odkładamy na nadpłatę kredytu ile się da - 80% nakładów oczywiście z mojej pensji; aktualnie wszystkie oszczędności są na moim koncie, ale żona wie o ich stanie, bo ją na bieżąco informowałem) Następnie oświadczyła, że: - chce rozwodu i chce odejść i ułożyć sobie życie na nowo - jak stwierdziła, chce wreszcie zacząć żyć dla siebie (oczywiście chce wziąć córkę); nie sądzę, aby miała nowego samca na oku, nie ma na to czasu - na pytanie, co trzeba zmienić, aby została, usłyszałem, że mam zmienić pracę (najlepiej taką do 16) i sprzedać natychmiast rower (całkowita rezygnacja z mojej pasji!) - potem jednak się z tego wycofała i podtrzymuje żądanie rozwodu - zaproponowałem wspólne konto, ale już nie chce - jej żądanie to rozwód za porozumieniem stron, przekazanie jej całej kwoty oszczędności (ok 80k), spłacenie części domu jeślibym w nim pozostał (żona chce się wyprowadzić najpierw do rodziców) oraz ustalenie alimentów na dziecko na poziomie 2k; dodała, że mnie już nie kocha i raczej nie pokocha w przyszłości - nie zgodziłem się na rozwód, powiedziałem, że chce walczyć o małżeństwo i rodzinę, na co stwierdziła, że złoży pozew o rozwód z orzeczeniem o mojej winie - zaproponowałem też terapię małżeńską, ale odrzuciła. Oczywiście od tego czasu ma permanentnego focha - zaprzestała wykonywania wszelkich czynności związanych z domem (poza zajmowaniem się dzieckiem, ale np. rano to ja odstawiam małą do przedszkola, bo żona zaczyna prace wcześniej). Robi na złość jak i kiedy tylko możliwe - oczywiście szlaban na seks i zapowiedź, że nigdy już nie będzie się mogła ze mną kochać, po raz ostatni mieliśmy tuż przed świętami; specjalnie robi bałagan, nawet syf i nie sprząta po sobie. Ponadto wypomina wszystkie złe rzeczy, kłótnie jakie mieliśmy w związku, dostrzega tylko moje wady, podczas rozmowy unosi się gniewem i nawet zdarza się jej mnie wyzwać (np. gnój, egoista itp.). Co o tym sądzicie, Bracia? Negocjować i ewakuować się z tego małżeństwa? Nie wiem na ile faktycznie rozważa pozew z orzeczeniem o winie. Z drugiej strony szkoda mi córki, bo ją kocham i nie chcę stracić kontaktu.
  23. Na forum trafiłem słuchając audycji Radia Samiec na Youtube. Kopalnia bezcennej wiedzy
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.