Skocz do zawartości

Wrażliwy Egoista

Użytkownik
  • Postów

    159
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Wrażliwy Egoista

  1. Podsumowując wątek, bo nie ma co się rozwodzić nad jakimś śmiesznym, studenckim przypadkiem Opcje (które są zestawieniem już podanych wraz z autorskim komentarzem) są takie: 1. Dziewczyna szuka jelenia, który będzie za nią odwalał czarną robotę na studiach. 2. Twój kolega się jej podoba, a te sprzeczne sygnały które wysyła owa (nie)szczęsna niewiasta, są po to aby wzbudzić jego zazdrościć. Ewentualnie sprawdza go swoimi shitteścikami, które ten oblewa jak bury. Zakładając opcję 1 - to wyjdzie w praniu. Wystarczy rozmowa, i pociągnięcie sytuacji w "dobrą" stronę, przy odpowiednio stworzonych warunkach. Jeżeli nic z tego nie wyniknie, to należy spierdalać. Zakładając opcję 2 - to, nie zostało wiele czasu. Zakładając, iż twój kolega autentycznie się jej podobał, a do niczego między nimi nie doszło (nawet do całowania kurwapsiamać), to proces friendzonowania został rozpoczęty. Trafi tam, gdzie wszystkie ciepłe kluchy - do ciemnej dupy. Jak rozwiązać opcję pierwszą już wiesz. A jak drugą? Cóż, zakładając, że jeszcze coś można zrobić, to niech stworzy sprzyjające okoliczności i niech się dobierze tam, gdzie dobrać się już powinien. Jeżeli zrobi to stanowczo a jednocześnie z wyczuciem, to zrzuci z siebie tą niewidzialną chmurę friendzonu, która gdzieś tam już widnieje na horyzoncie. Ewentualnie mógłby się przestać okłamywać nt. swojej seksualności. Salut rzymski tobie i jemu
  2. Całe to abecadło które wystukałeś, sprowadza się właśnie do tego ostatniego zdania. Bo widzisz, czytając twój tekst odnoszę wrażenie, że sam do końca nie potrafisz sformułować o co Ci chodzi. O ruchanie? O szczęście? Bo stosujesz te pojęcia zamiennie, a nikt z braci nie będzie tego dociekał. Ogólnie tekst zalatuje lekką desperacją, i już wyjaśniam dlaczego. Po pierwsze: temat. "Bezsensowne łażenie po klubach..." W sensie co? Samo wejście do klubu ma Ci załatwić rozrywkę? Zabić twój czas? Bo odnoszę wrażenie (niemylne zresztą), że idziesz do klubu, nie żeby się stricte zabawić, a żeby coś osiągnąć. Masz w tym jakiś cel. Czy to znalezienie jakiejś kobiety na przygodną noc, czy dłuższą znajomość - nieważne. Do tego dochodzą twoje problemy związane z konwersacją i brakiem "wyczucia" w stosunkach damsko-męskich. (Co zrobić kiedy i gdzie?) Ja mógłbym Ci dać plan, bo przecież ty chcesz planu. Ale wiesz co? Nie ma czegoś takiego. Jedyną zasadą jaka zobowiązuje mężczyznę w relacjach damsko-męskich jest ... o ironio, bycie mężczyzną. Ale poważnie. Chcę abyś sobie to uświadomił iż nim jesteś. I ty sam odczuwasz najlepiej co i kiedy masz zrobić. Masz to w genach. To się dzieje w naturze od milionów lat. Problem jest w tym, że kiedy pojawia się chęć zrobienia tego (myśl) ty zamiast to zrobić tu i teraz, powstrzymujesz się i... zaczynasz rozważać. Nie rób tego. To niszczy każdą okazję. Dosłownie. Ty rozmawiając z kobietą nie tworzysz pierdolonego biznes-planu. Nie ma strat. Jest zerowe ryzyko, z opcją odniesienia korzyści. (To, że laska odejdzie, to żadna strata. Zdarza się najlepszym i nie zależy wyłącznie od Ciebie, ale i od niej.) Więc jeszcze raz: Chcesz ją pocałować - całujesz, i... I tyle! Ja wiem, że i tak w głowie pojawi się tysiąc opcji do rozważenia, ale mimo to zrób to. W końcu nabierzesz wyczucia. Pisałem wcześniej, że masz jakieś nieokreślone, i niezdrowe wymagania wobec chodzenia do klubów. Na swoim przykładzie powiem Ci, że do klubów chodzę od święta, raz na jakiś czas. Ale co robię? Chodzę dla siebie. Chcę potańczyć przy dobrej muzyce (NastkoWieś kluby omijam szerokim łukiem) i mogę przetańczyć sam ze sobą całą noc. Zdarzało się również, że odprowadzałem laski które podbijały z kwitkiem. Nie jestem desperatem. Jeżeli jednak pojawi się ktoś, kto mi się spodoba - to podbijam. Tylko umiejętnie i z wyczuciem. A nie jak cała reszta stada baranów która próbuje osaczyć laskę. Jeżeli kobieta jest przy barze to sprawa oczywiście jest łatwiejsza. Ale czy dam Ci gotowy przepis? Nie, bo go nie ma jak już sam wiesz. Jedyną radę jaką Ci mogę dać, to to, iż jeżeli kobieta jest z grupą koleżanek (a tak zazwyczaj będzie) to musisz zdać sobie sprawę, iż mają one wtedy niepisaną zasadę, że z obcymi facetami nie będą rozmawiać. A na pewno już żadna z nich się nie wyłamie, aby zostawić stadko i odejść z nieznajomym - naraziła by się wtedy na ostracyzm ze strony koleżanek - a jak wiemy, dla kobiety to rzecz okropna. Dlatego też zaczynając z nią rozmowę (np. przy barze) zaznacz na początku coś w stylu "Widziałem, że jesteś z koleżankami - pewnie macie zasadę, że nie rozmawiacie z nieznajomymi, więc możesz im mnie przedstawić jako kolegę ze studiów". Cokolwiek. Byle byś zbił dystans i pokazał, że znasz się odrobinę na relacjach społecznych a także masz wyczucie. Jest szansa, że laska Cię odrzuci, bo jej nie przypadniesz do gustu, albo odrzuci z obawy przed tym, że automatycznie będzie na przegranej pozycji, jeżeli w klubie pojawi się ktoś lepszy. Ale ty nie masz się przejmować przyszłością, tylko kurwa działać w teraźniejszości. O desperacji napiszę jeszcze to, iż powinieneś przestać szukać atencji... Serio, zafunduj sobie ją sam. Ciesz się byciem ze samym sobą. Nie będziesz bawił się dobrze z innymi ludźmi (a oni z tobą) dopóki nie potrafisz bawić się i przebywać sam ze sobą. A to właśnie robi duża część ludzi - ucieka przed sobą samym. Później może naskrobię coś jeszcze.
  3. A na imię mi Mateusz, lat 20. Mam nadzieję, że w przeplatających się, co nowszych wątkach na forum, będę miał okazję poznać grono tutejszych stałych bywalców, jak i tych mniej zaangażowanych w forumowe perypetie. Chyba jedno z najbardziej heteronormatywnych forów w polskiej sieci. Zaczynamy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.