@Lucyferiusz miałem podobny okres, całe szczęście u mnie trwało to krócej, bo jakieś pół roku. Każdy piątek szedłem po pracy z kolegą najpierw do baru, aby się lekko wprawić, następnie do klubu, z nadzieją, że ten wieczór będzie inny oczywiście nigdy nie był
Motywy, które mną kierowały były oczywiście złudne, a zderzenie z rzeczywistością tylko frustrowało. W końcu się na siebie wkurzyłem i stwierdziłem, że nie będę już szukał uznania wśród loszek w klubie, gdzie większość z nich chodzi podbić swoje ego i często mają przyjemność ze zlewania kolesi. Jedyne co z tych wypadów miałem to:
- kac
- kilkaset złotych mniej w portfelu (alko, jedzenie, taxi)
- wkurwienie na samego siebie i rzeczywistość
I tak nie będąc ponad pół roku w klubie, w zeszły weekend wybrałem się samemu, bez alko. Zupełnie inne spojrzenie na to miałem, przetańczyłem kilka piosenek bawiąc się z samym sobą i poszedłem do domu, bez kaca i wydając tylko 5 zł na sok