Czołem Panowie,
nadszedł i czas bym ja zwrócił się o pomoc w doprowadzeniu baby do porządku. Właściwie nie wiem od czego zacząć. Mam żonkę, dwójkę wspaniałych dzieciaków. Wiedzie nam się nieźle. Jest jednak pewne ale...
Sex najzwyczajniej leży. No ale od początku. Moje małżeństwo trwa już dobrych 15 lat ( kiedy to zleciało ). Moja żona to ta późno szkolna miłość, a jak to bywa wśród młodych czasem zdarza sie, że bardziej świadomie lub nie zrobią sobie potomka. W moim przypadku było to dość szybko. Zostałem ojcem jeszcze na studiach. Wiadomo ślub te sprawy i życie zaczęło lecieć szybciej. Mieszkanie z rodzicami w końcu po paru latach na swoim. W tym okresie moja żona jeszcze potrafiła wykrzesać z siebie jakąś iskrę, wenę czy coś. Jednak po zamieszkaniu na swoim zaczęło się zmieniać.
U mnie nastąpiła zmiana pracy którą mam do dnia dzisiejszego. Niestety praca ta wiąże się z wyjazdami zagranicznymi - nie ma mnie w domu połowę roku. Oczywiście nie na raz. Moja umowa jest tak skonstruowana, że 4 tygodnie jestem w domu i 4 tygodnie za granicą. Uprzedzając jest to robota w zamkniętym męskim gronie więc nie ma nawet możliwości na jakiekolwiek pocieszycielki, a ja niestety czy stety mam zasadę, że nie chodzę na lewiznę - straciłbym do siebie szacunek - ale myśli różne w głowie się kłębią.
No ale wracając do meritum. Zacząłem wyjeżdżać, minął rok i zaczęły dziać się jaja. Mówiąc bez ogródek żona rozpoczęła romans ( podczas mojej nieobecności ) trwał on krótko ale zapewne intensywnie. Wiem o kilku spotkaniach. Parę razy seks. No niestety. Przyznała się. Zresztą miała to wymalowane na twarzy aczkolwiek o sposobie w jaki z niej to wyciągnąłem chciałbym zapomnieć. Było to żenujące proszenie by się przyznała. Dno. Jako, że byłem jeszcze głupim młodym idiotą postanowiłem walczyć o to małżeństwo. I tak oto zostaliśmy razem.
Wiele było żali, pretensji obietnic bla bla bla. W każdym razie z tego co wyciągnąłem od mojej połowicy wychodziło, że standardowo żałuje itd. Powiedziała też, że była samotna ( po latach, że młoda i głupia i że nigdy by tego nie zrobiła więcej). Do czego zmierzam zauważyłem w niej pewną zmianę. Ona określiła to, że wtedy było jej już wszystko jedno co się stanie bo straciła przez to do siebie szacunek, że toczyło sie to gdyż nie umiała tego zatrzymać, a powód przez który się to skończyło to mój powrót do domu z roboty. Wiadomo wielokrotnie z nią rozmawiałem, darłem się, wypominałem etc.
Nie mam pewności czy we wszystkich aspektach ale po tym wydarzeniu seks sie pogorszył i to zdrowo. Nagle moja żona przestała mieć ochotę na wiele rzeczy które wcześniej nie stanowiły problemu. Mistrzem Yodą też nie była i przed ale dało się tu zauważyć znaczną różnice. Pojawiły sie puste obietnice, brak chęci i wymówki.
Czas mijał małżeństwo trwało córcia rosła ( podejrzewam, że ona była głównym powodem mojego trwania w małżeństwie ). Po dwóch latach moja żona zaszła w ciążę. Też tego chciałem żeby nie było. No i tutaj w trakcie ciąży zaczęły się problemy z moim zdrowiem. Było naprawdę źle. Kilka hospitalizacji, długotrwałe leczenie, które wypruło mnie po całości . Po wyleczeniu powrót do formy zajął mi chyba z rok, a nie miałem siły wejść po ośmiu schodach bo dostawałem zadyszki ( mając niecałe 30 lat ). Tutaj moja żona trwała przy mnie cały czas będąc w ciąży, a później z dwójką dzieci. Naprawdę byłem dumny, szczęśliwy i zaskoczony, że nie pierdyknęła tego w cholerę. Można powiedzieć, że się jako tako zrehabilitowała.
O zdradzie jakoś zdołałem zapomnieć, czasem jej jakąś szpilę wbiję z tego powodu ale już mi to przeszło najzwyczajniej. Co nie oznacza, że to na mnie nie wpływa. Zaufania już tu nie będzie, a było jak to w audycji o mojej myszce each.....
Dobra jadąc dalej, życie sobie płynęło seks był kijowy, powtarzalność nuda i rzadko się w ogóle zdarzał.
Cała ta kilkuletnia akcja z moją chorobą i jej skokiem w bok bardzo mnie zmieniła stałem się innym człowiekiem. W mojej ocenie gorszym. Jakby pozbawionym uczuć, obojętnym. Zmienił to dopiero mój syn.
Najbardziej wkurza mnie to, że w tej całej sytuacji stałem się rzeczywiście Panem do wszystkiego. Fakt z racji tego, że jestem 4 tygodnie w domu kiedy inni domownicy są poza nim przez pół dnia bo praca szkoła to ten obiad mogę zrobić czy tam śmieci wyrzucić. No chyba, że nie to mnie tu szybko naprostujcie.
Niestety zaczęło się robić trochę dziwnie. Zaczęła pojawiać się coraz to większa olewka na wszystkie domowe obowiązki u żonki, a co najgorsze córka zaczyna powielać te zachowania. Żona wraca z pracy i jest zmęczona, musi odpocząć no i w sumie zaczął się od jakiegoś czasu powtarzalny schemat. Zje siada na dupie i grzebie w telefonie albo ogląda tv i tak do wieczora. Wieczorem kładzenie drugiego dzieciaczka spać więc tu się udziela. Poza tym nic. Pomijam, że wałek na brzuchu się powiększa cały czas od tego lenistwa.
Z góry chcę powiedzieć, że jeszcze nie skreśliłem tego małżeństwa więc póki co chce zobaczyć czy z tej kobiety coś można jeszcze wycisnąć. Mam ku temu pewne powody. Już rok temu podjąłem pewne działania bo zaczęło mi przeszkadzać czy też ocknąłem się z letargu. Pierwsze co to zacząłem o siebie bardziej dbać inaczej się odżywiać i ćwiczyć. Kobita wie, że jak wracam to muszą być w lodówce konkretne produkty (o dziwo). Druga sprawa zawsze chciałem jeździć na motocyklu. Moja zawsze była przeciwna. Powiedziałem sobie mam to w d... i wracając w pewien weekend do domu po 4 tygodniach oznajmiłem, że w poniedziałek zaczynam kurs. Nie wierzyła, zdziwienie było spore gdy rzeczywiście w poniedziałek poszedłem na ten kurs. Oczywiście po pewnym czasie usłyszałem, że sam sobie taką decyzję podjąłem i nie pytam o zdanie, była awantura itd. No cóż zgodnie z prawdą powiedziałem, że coś mi się od tego życia należy.
I tak to sobie jakoś leci w między czasie było jeszcze kilka sytuacji w których musiałem powiedzieć twardo nie. Zapowiedziałem jej także zakup motocykla w najbliższym czasie więc też będzie wściek.
Jednak zauważyłem po tych akcjach pewne zmiany seks jest ze dwa razy częstszy ale w dalszym ciągu d... nie urywa. Ciągle jest to takie limitowanie wszystkich rzeczy z polotem. Ma być tylko szybkie ruchanie i wypad. Unika nawet orala co nie było nigdy problemem. Jak usłyszałem, że ją od orala głowa boli to padłem na cycki. Zwyczajnie mnie zatkało.
Ona doskonale wie, że lubię seks i wie, że jestem wierny ( niestety ). Dodatkowo ona potrafi wytrzymać bez seksu nawet dwa miesiące więc branie na przetrzymanie jest nie lada wyzwaniem dla mnie.
Najgorsze jest to, że z racji mojej pracy, której za nic nie zmienię bo jest też moją pasją każda poprawa którą wypracuję przez 4 tygodnie w domu, po moim powrocie po 4 tygodniach z pracy przepada. I weź tu człowieku to ogarnij.
Dobra możecie teraz na mnie wylać kubeł zimnej wody.
Pozdrawiam
P.S. Wspomniałem, że moja żona jest osobą dość upartą i uważa swoje zdanie za ważniejsze. przykładowo jej sposób pomalowania czy urządzenia mieszkania jest lepszy, a ja w takie babskie sprawy to nie powinienem się wtrącać i piękny tekst "nie możesz być jak twój ojciec. U ciebie to twoja mama podejmuje takie decyzje".