Skocz do zawartości

Idealny

Użytkownik
  • Postów

    32
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Idealny

  1. @nieidealny świat chyba tego mi było trzeba... tym tekstem az poczułem ten cios z otwartej... dzięki bo zaczynam otwierać oczy, książki już mam kupione i zaczynam czytać. Trollem nie jestem, takich gosci jak ja w moim wieku jest sporo niestety. Cieszę sie w sumie, ze stało sie jak sie stało, ze to zjebalem, bo kurwa nadal bym zyl w iluzji.. i ciesze sie ze tu trafilem. Nie pamietam kiedy ostatnio zostalem tak potrzasniety. Jeszcze raz dzieki za te gorzkie slowa, za analize, za tego KOPA W DUPE, bo to czasem w zyciu potrzebne, az otrzezwialem. Te ostatnie dni to czuje ze były cenna lekcja w moim zyciu. Jestescie WIELCY, pozdro!
  2. Nooo i wszystko jasne, niby takie oczywiste, a ja jak we mgle. Dzięki Panowie za wszystkie uwagi, postawiliscie mnie na nogi teraz juz wiem co zjeballem. Mimo przegladania forum tyle czasu dopiero teraz do mnie cos trafia, gdy moglem dostrzec wiele rzeczy na wlasnym przykladzie. Obym juz popelnial jak najmniej bledow w przyszłości. Teraz trzeba zyc dalej, cieszyc sie zyciem, byc facetem a nie pizda. Pozdro Panowie
  3. No właśnie, teraz widzę, ze to cholernie słabe. Skoro wiem czego chcialem to po chuuj pytalem. Facet musi byc zdecydowany. Ale kobiety chyba tez potrzebują pewności, zeby wiedziec czy dalej sie angazowac? Jak nie to wyprowadzcie mnie z błędu. Albo po prostu zamiast pytac jak to ma wygladac, czy jestesmy razem czy nie, czy probujemy czy nie to moze mam sam postawic sprawe jasno? Co powiedziec, CZY NIC NIE MÓWIĆ I BRAC JAK SWOJE? Nie wiem jak "formalnie" wyglada rozpoczecie glebszej relacji, moze mi ktos wytlumaczy. Stwierdzila juz w wiadomosci, ze nie potrafila tego powiedziec na zywo, nie odwazyla sie, ze moze jest tchorzem.
  4. Dzięki Panowie za odpowiedzi, wiem, że jeszcze sporo pracy przede mna. Tak jestem zielony w temacie. 2 lata przyswajania teorii i wdrazania tego w zycie to raczej nie jest duzo. Wiem po sobie, że mimo jakiejś tam wiedzy to dopiero sie czegoś ucze jak coś spiierdole albo zrobie jak należy. Ja doskonale zdaje sobie sprawę, ze nic nie przychodzi od razu. Traktuje troche tą historię jako pewne doświadczenie, nauczke, próbę. Przedstawiliscie mi jakie błędy popełniłem, sam tez niektóre dostrzegam dopiero teraz i za to dziękuję. W ciągu tych dwóch lat, bo wczesniej nic ze soba nie robiłem i nie ogarnialem, spotykałem sie z trzema dziewczynami. Z pierwszą bardzo duzo popelnilem podstawowych błędów, z druga bylo troche lepiej ale tez cos brakowalo, teraz tez. Także nie do konca uważam, ze czytanie forum poszlo mi na marne, bo sam w sobie maly progres widze, nawet moje spojrzenie na relacje z kobietami uleglo zmianie. Jakbyscie mnie wczesniej posluchali to mielibyscie lepsza zabawe. Dalej bede stawial krok po kroku i jestem przygotowany na porażki, ale przeciez one uczą czlowieka. Jeśli chodzi o laskę, to 100% kontaktu nie ma możliwości zerwac, bo mamy sporo wspólnych znajomych i siłą rzeczy pewnie nie raz sie zobaczymy. Musze byc silny i pokazac jaja i po prostu za nia juz nie biegać. To chyba najbardziej biore pod uwage, choć nie wykluczam tez innych powodow takiego zakonczenia. Jesli chodzi o EMOCJE. Tak zauwazylem, ze chyba mam problem z dostarczaniem babom emocji. Chociaz sie staram to moze zle to robie, nie wiem. Nie chcialem nic zyskać, nawet sie nie starałem, chcialem tylko zeby wytlumaczyla mi co sie stalo w cztery oczy i nie kończyć tego tak przez wiadomość, bo dla mnie to jest nie poważne. Chciałem jej tez przypomniec jej wlasne słowa, ktore kiedys mowila podczas jakiejs luznej rozmowy, zanim do czegokolwiek doszlo: "nienawidze jak faceci sa niezdecydowani, jak cos zaczynaja, wychodza z inicjatywa, a potem nagle koncza bez powodu znajomosc, mowiac ze chyba nic z tego nie bedzie, nie sa gotowi na nic wiecej". Powiedziałem, ze po prostu zachowala sie tak samo i mogla nie zaczynac, skoro wie ze sie niby nie nadaje. Na koniec jeszcze raz dziekuje za rozjasnienie kilku kwestii, za wypisanie rzeczy ktorych nie powinienem mowic/robic. Powoli dochodze do siebie. Jest to cenna lekcja w drodze do bycia ogarnietym samcem. Moze jeszcze ma ktos jakies cenne uwagi to chętnie poczytam Pozdrawiam
  5. Witam po przegladaniu tego forum od okolo 2 lat zdecydowałem sie zarejestrować i zalozyc swoj temat. Mam 24 lata, nigdy jakichś powazniejszych związków. Spotykałem sie z kilkoma dziewczynami ale ani razu nic z tego konkretnego nie wychodzilo. Bedzie to troche dlugie ale mam nadzieje ze ktos przeczyta. Najpierw wstęp, a na koniec najnowsza historia i mój problem.. Prawda jest, ze odkad tu zajrzalem zaczalem lepiej sie odnajdywac w relacjach damsko-meskich. Zmienilem swoje patrzenie na to wszystko, chociaz wiem, ze jeszcze troche pracy przedemna. W tym czasie nie liczac jednorazowych znajomosci z klubow, jednej z internetu i jednej jako os tow na weselach spotykałem sie z dwoma dziewczynami. Wszelkie moje kontakty z płcią przeciwną zaczynaly sie zawsze nie z mojej inicjatywy, albo przez przypadek. Sam nigdy nie potrafilem, bo niska samoocena, nieśmiałość i zbytnio sie spinalem. Powoli juz sie to zmienilo bo od roku czuje sie bardziej pewny siebie i potrafie chociazby podejsc do kogos w klubie. Moje dwie ostatnie historie posypaly sie podobnie. Najpierw inicjatywa dziewczyny, ja sie zaczynam wkrecac, jest wszystko ok, a po czasie powoli urywanie kontaktu, brak czasu, zwodzenie, a ja daje sobie spokój. Obie relacje trwaly ok 2-3 miesiace, z czego miesiac to bylo zanikanie kontaktu. Nie wiedziałem co zrobiłem nie tak, ale zyje sie dalej. A teraz NAJNOWSZA historia, ktora jest powodem zalozenia tego tematu. Otóż na sylwestrze w tym roku poznalem pewna dziewczyne. W sumie to nawet nie zwrocilismy na siebie uwagi wtedy, kazdy mial inne towarzystwo. Po sylwestrze czesto cala ekipa wychodzilismy na miasto, poznalismy sie, ale byla to taka zwykla relacja kolezenska i tyle. W dodatku kumpel staral sie o jej wzgledy wiec tym bardziej stalem z boku(chociaz i tak miedzy nimi nic sie nawet nie zaczelo bo ona nie chciala). Byly wspolne wypady ze znajomymi i zauwazylem ze powoli sama do mnie sie zaczyna kleić, zagadywac, usmiechac, robic maslane oczy. Byly jakies imprezy w klubie i wspolne tance. Cos sie zaczelo dziac. Laska mi sie podobala ogolnie, zauwazylem jej zaloty, wiec pewnego dnia zapytalem jak widzi nasze relacje, bo sam widze ze cos nas do siebie ciagnie. Stwierdzila ze owszem cos jest, nic nie obiecuje, ale niech sie dzieje i rozwija, zobaczymy co bedzie. I od tamtej pory juz czesciej wylazilismy, pocalunki, bliskosc, widzialem ze sie wkreciła i jej zalezalo, mi rowniez zaczelo od razu. Zaraz potem stwierdzilismy ze mozna sprobowac. Podsumowujac od styczna do konca kwietnia byly miedzy nami stosunki kolezenskie, a od konca kwietnia w sumie z jej incjatywy do ostatniej niedzieli bylo cos wiecej. Wiec w sumie przez ten ponad miesiac, bylo wszystko na dobrej drodze, zaczelo sie wszystko rozwijac, super fajnie, az przyszla sesja i wiadomo sporo nauki, brak czasu, zmeczenie i rzadko sie widzielismy, ale jak juz sie udalo to nie widzialem nic podejrzanego, normalne reakcje. Myślałem sobie, ok duzo nauki, zmęczona itp. W ostatni czwartek jeszcze bylismy na imprezie, w piatek wieczorem chwilke sie tez widzielismy i bylo ok. W sobote nie wiem czemu ale chodzilem jakis strasznie przybity, jakby jakies przeczucie, polozylem sie dosc wczesnie spac jak na siebie czyli ok. 23. Budze sie rano, patrze wiadomosc od niej: "wiesz co zastanawiałam sie ostatnio o pewnych sprawach i wiesz, nie nadaje sie do spotykania. Nie czuje tego czegos na tyle zeby to kontynuowac. Nie potrafie nic od siebie wiecej dac. Przepraszam ze ci tego nie mowie na zywo ale chyba jestem zbyt duzym tchorzem, mam nadzieje ze nie bedziesz mial mi tego za zle i kiedys nasze relacje beda normalne" Bylem w szoku, bylem zly, rozczarowany, roztelepany, no nie ogarnialem co zrobic. Ale ustawilismy sie na wieczor zeby to obgadac bo wracala z domu. Zaczela tlumaczyc, ze ona chyba nie potrafi, nie nadaje sie. Ze woli to teraz skonczyc dla mojego dobra, bo czasem ma swoje dziwne humory i zaczelaby mnie wkurwiiac, ze ma ciezki charakter itp. Ale dla mnie to jest troche dziwne pierrdolenie. Pytam czy moze cos ze mna jest nie tak skoro podejmuje taka decyzje, ale tez nie, ogolnie dowiedzialem sie ze jestem zajebisty, podobam jej sie, dobrze jej sie spedza czas ze mna, gada. No jestem jeebanym IDEAŁEM ale mowi ze nie czuje tego czegoś. MAGICZNE COŚ CZYM JESTES? Mowie do niej ale to cos w zwiazku sie buduje jakis czas. Przeciez na poczatku jej zalezalo, bylo to coś chyba, a teraz juz nie? Zapewniala ze wina nie lezy we mnie tylko w niej itp ze moglaby to przeciagac ale to bezsensu, ze na pewno nic z tego nie bedzie. Powiedzialem jej ze szkoda ze tak szybko zrezygnowala i tak sie skonczylo. Mi osobiscie zalezy, podoba mi sie, jest calkiem inteligentna, wyrozniala sie na tle innych dziewczyn z "ekipy", bardzo ja polubilem i nie tylko, szkoda mi w chuuj tej znajomosci, chcialbym zeby sprobowala, chcialbym to kontynuować, nie wiem co zrobic. Jesli o nia chodzi, jest dwa lata mlodsza, moze jest troche marudna, sama o sobie mowila kiedys ze ma neurotyczna osobowosc. Ponad pol roku temu jakis chlopak ja olal tak po prostu po 4 miesiecznej znajomosci. Wczesniej byla w 3 letnim zwiazku. Powiedziala mi ze nie zwracala przez pol roku na nikogo uwagi i nie chciala w nic wchodzic, az mnie poznala. Gadalem wczoraj z jej wspollokatorka przyjaciolka, ktora o niczym nie wiedziala do ostatniej chwili i tez jest zaskoczona bo przeciez bylem idealem i w ogole. Powiedziala tez ze rowniez uwaza ze to nie moja wina, tylko tamta jest jakas wlasnie marudna i ogolnie uwaza to za glupote co zrobila... TERAZ pytanie do was. Co mam robić, jeszcze jest mi troche ciezko i chce sobie dac kilka dni czasu, aby chociazby pozaliczac egzaminy i sie uspokoic. Olac temat? Utrzymac kontakt ale juz tylko kolezenski? czy moze dac jej tez czas i cos.. no wlasnie nie wiem co zeby to kontynuowac, pogadac i sprobowac jeszcze raz jakby chciala. Moze nie jest jeszcze gotowa na zwiazek, moze ma zly czas teraz, moze za szybko sie poddaje? Tu potrzebuje porady Panowie, czy warto i jak to zrobic zeby cos dalej wyszlo, bo bardzo mi zalezy i jest dla mnie kims wartosciowym, mysle ze ona sama moze troche zalowac tej decyzji a jak nie to wyprowadzcie mnie z bledu. Moze czasem brakuje mi przebojowosci? Albo w chuuj hajsu, ale raczej to nie to. Jakichs słabości raczej nie pokazywalem.
  6. Idealny

    Witam

    Witam wszystkich, przeglądam to forum juz od około 2 lat, kiedy zacząłem ogarniać swoje zycie i zapragnąłem zmienić cos w relacjach damsko-męskich. Pozdrawiam
  7. Z dwa lata temu ktos spamował na portalu chujnia.pl polecając książki Marka Kotońskiego. Potem przez samczeruno szybko trafiłem tutaj.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.