Skocz do zawartości

Error_00

Użytkownik
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Error_00

  1. Znam pannę, która wróciła do byłego faceta dlatego, że ten wkręcił jej, że podróżuje właśnie po Kanadzie ^^ wymyślił całą tą historyjkę pomimo faktu, że przeskoczyła na inną gałąź Ostatnio widziałem ją na tinderze ^^ PS. Nie dzwoń z jakiegoś powodu została Twoją byłą partnerką, Twój stan jeszcze jakiś czas potrwa. Im bardziej będziesz ją ignorował to za jakiś czas sama będzie o sobie przypominała, żeby znów Ciebie wprowadzić w psychiczne gówno.
  2. Nie uważam, że wystawiłem taką ramę dobrze się bawiliśmy na imprezie i u mnie w mieszkaniu, pierwszy raz po 1,5h znajomości wylądowałem z laską w łóżku. Dlatego też nie mam oczekiwań wobec niej, jestem w takiej sytuacji pierwszy raz i chciałem poznać zdanie SAMCÓW czy jest po prostu sens jeszcze pisać. Do tematu podchodzę z dystansem i na chłodno, nie szukam w tym emocji. A wnioski wyciągnę na przyszłość
  3. Drodzy bracia Mam taki mały dylemat, w piątkowy wieczór wybrałem się z kumplem na miasto. Po kilku godzinach rozmów i spożywania mocniejszych alkoholi wylądowaliśmy na imprezie w lokalnym pubie. Tam na samym początku poznałem pewną pannę. W lokalu złapaliśmy kontakt wzrokowy, wspólnie zaczęliśmy się bawić. Miała towarzystwo więc jej koledzy bardzo często przerywali nam tańce. Były pocałunki a później zniknęła ze swoimi znajomymi. Kiedy zrobiło się już późno postanowiliśmy z kolegą, że wracamy do domu. Wtedy ona wróciła - sama. Wymieniliśmy się numerami, zaprosiłem na wspólny wieczór a ona nalegała abym został. Zostałem, bawiliśmy się jeszcze trochę. Bardzo dużo pocałunków, aż w końcu wylądowaliśmy u mnie (rozmów praktycznie zero - nie pamiętałem jak miała na imię ale na fb udało mi się ją znaleźć, żeby wstydu nie było). Wieczór bardzo udany, rano kilka buziaków, głaskanie po włosach i wspólne śniadanie w knajpce. Po drodze do pracy odprowadziłem ją pod jej dom (akurat w tym samym kierunku szliśmy). Buzi na pożegnanie i każdy poszedł w swoją stronę. Po kilku ładnych godzinach napisałem jak się czuje, odpisywała że fatalnie a przed nią była długo wcześniej zaplanowana impreza w innym mieście. Życzyłem udanej zabawy odezwałem się w niedzielę, proponując konkretnie wypad do urokliwej knajpki (bez szaleństw a miejsce fajne do rozmów). Odpisała, że jest zmęczona po dwóch dniach maratonu (nie dziwie jej się). Wspomniałem, że rozumiem i gdyby miała ochotę na spotkanie niech się odezwie. Nie chcę wywoływać presji na pannie Pytanie czy kontaktować się, jeśli tak to kiedy czy po prostu odpuścić?
  4. Nie utrzymuję kompletnie, tylko im mocniej ignoruję tym mocniej i nachalniej pisze. Chciałem tylko pokazać to o czym mówi Marek w swojej audycji "Parszywe intencje Twojej EX, czyli telefon pół roku po zerwaniu - braciasamcy.pl"
  5. Wracam do do tematu, tym razem napisała wprost, że bardzo tęskni. Czyli faktycznie, stara gałąź musiała się szybko załamać, zaledwie 3 miesiące temu z uśmiechem na twarzy mnie informowała o zakończeniu związku.
  6. @Quo Vadis? Tylko w tym wszystkim moje ego rośnie. Widząc z jej strony próbę kontaktu. Praca nad sobą dała mi tak dużo pozytywnej energii i dodatkowej pewności, która emanuje dookoła. Panny z uśmiechem to dostrzegają na ulicy. Odnoszę wrażenie, że im bardziej teraz ją lekceważę (jest to już automatyczny proces niż celowe działanie) tym mocniej chce "zabłyszczeć".
  7. Witam was drodzy forumowicze Od prawie dwóch miesięcy czytuję forum i książki Marka, słucham radia. Bardzo duża dawka wiedzy i przemyśleń, które pozwoliły zrobić wiele kroków w przyszłość (praca nad sobą). Trzy miesiące temu Panna po 5 latach przeskoczyła na nową gałąź (pokazując całą kobiecą perfidię, o której wielokrotnie można było tutaj przeczytać). Początkowo niedowierzanie, szok i wewnętrzny ból. Dzisiaj widzę ile dobrego mnie dzięki temu spotkało, ile mogę się jeszcze nauczyć i ile pracy przede mną. Nie mieliśmy na szczęście dzieci, ślubu ani innego wyroku skazującego. Kiedy się przeprowadziłem i definitywnie powiedziałem Sobie: ZERO KONTAKTU. To kontakt pojawia się co kilka tygodni z jej strony. Nie rusza mnie to już, nie są to lotne rozmowy. Ostatnia miała zachęcić mnie do kpin z jej koleżanki (takie szukanie śmiechów na siłę). W tych kontaktach jestem zdystansowany i raczej lekceważący (nie zamierzam wdawać się w intrygi), tylko pytanie jest po co wgl. szukać kontaktu wisząc na nowej gałęzi? Jak u was to wyglądało?
  8. Byłem w identycznej sytuacji, dokładnie taka sama różnic wieku/partnerów itp. Też miałem z tym problem, choć nie ukazywałem tego. Nie pytałem, nie interesowałem się. Z biegiem czasu problem minął, nie czułem już potrzeby informacji.
  9. To co napisałeś wziąłem Sobie mocno do serca Przed chwilą miałem spotkanie z byłą. Chciała wymienić się na pewien grat. Dla niej było to ważne, ponieważ to prezent od brata (co akurat mnie mało obchodziło). Ustaliłem miejsce i miała się do niego dostosować. Już z daleka widziałem chmurkę dymu nad jej ryjcem, zaczęła palić od rozstania. Krótkie cześć bez jakiś spin, szybka wymianka i cześć Był to co prawda moment stresujący ale nie chcę pokazać po Sobie, że mi źle Jak napisałeś wyżej, jestem szczęściarzem Ona ma teraz swojego nowego o 14 lat bolcownika, więc pytanie po co zaczęła palić? To drugi jej kontakt, pierwszy był w momencie kiedy zobaczyła na jednym z portali społecznościowych komentarz pod zdjęciem od koleżanki, wtedy po 30-60 minutach od wiadomości, telefon ex z bólem tylnej części ciała i pytaniem o narzędzia, które ze sobą zabrałem WTF ?
  10. Zgadzam się, rok temu jedna z osób powiedziała mi "Będąc na Twoim miejscu nie pozwoliłbym się spotykać dziewczynie z kimś takim". Jednak wychodziłem z założenia, że niemożna się ograniczać i narzucać z kim kto chce się spotykać. Może błędne myślenie z perspektywy czasu, jednak jak się okazuje zostało wykorzystane przeciwko mnie. Choć wiem, że nie ma szans już czegokolwiek ratować. Czy zdarzyła wam się sytuacja/bądź słyszeliście o takiej, gdzie po kilku miesiącach była zaczyna myśleć chce wrócić?
  11. Z tym się nie zgodzę, zawsze dbałem o Siebie (fajne ciuchy, dobre perfumy itp.) Przed poznaniem ex bardzo dużo czasu poświęcałem na sport. Wtedy jeszcze nie pracowałem i nie studiowałem. Z biegiem czasu niestety coraz mniej aż do tego stopnia, że praca i uczelnia stały się moim sportem. Teraz mam znacznie więcej czasu, który chcę poświęcić na to co kiedyś było codziennością. Nie jestem typem koksika, choć 5 zbędnych kilogramów już zrzuciłem i znów jestem w swojej idealnej sylwetce. Poza tym sport jest bardzo uspokajający, bieganie wprowadza mnie w trans podczas którego walczę ze swoimi słabościami (pokonany ból kiedy czuję, że powinienem skończyć a jednak biegnę szybciej i dalej daje poczucie satysfakcji). Tak, już poczyniłem pierwsze kroki, po prostu zacząłem to robić zamierzam rozszerzać swoją wiedzę w tym kierunku (prasa, literatura) a może w przyszłości czerpać z tego zyski. Staram się choć wszystko ciągle wraca, jednak środowisko internetowe cały czas o sytuacji przypomina (kurde kiedyś było łatwiej bez tej całej techniki). Mam wrażenie, że w ręku trzymam bumerang, który notorycznie do mnie wraca i za każdym razem z podwójną siłą uderza mnie w głowę. Ale i tak widzę zdecydowaną poprawę, kiedy czytam historie to uświadamiam Sobie, że jestem zwycięzcą, który pozbył się balastu, który uczy się żyć na nowo przede wszystkim stawiając na Siebie i własny rozwój (całkiem nowe doświadczenie albo po prostu zapomniane doświadczenie po kilku latach w związku)
  12. Tylko dlaczego od małego jesteśmy torpedowani głupią ideologią, dbania i okazywania szacunku kobietą? Teraz kiedy przypominam sobie, jak myślałem o ex "ona jest inna" to zastanawiam się dlaczego byłem taki głupi. Nie ma "innych' kobiet, wszystkie są identyczne w swoich poczynaniach. Co prawda minęło już 1,5 miesiąca od rozstania ale wcale nie jest dużo lepiej. Zacząłem biegać, chodzić na basen i lepiej się odżywiać (skończyłem z dobrymi obiadkami o późnych porach). Co do tego kolesia. Ciężko mi powiedzieć czy oprócz tatuaży ma coś z bad boya, biorąc pod uwagę, że jest przeciwnikiem jedzenie mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego.
  13. Witam was wszystkich drodzy użytkownicy forum. Przez ostatnie 1,5 miesiąca szukałem dla siebie miejsca, w którym zostanę wysłuchany i miejsca, w którym są osoby o podobnym doświadczeniu życiowym. A więc dlaczego tu trafiłem...? (wybaczcie za tak dużo treści) Rozdział I - początek Moja przygoda rozpoczęła się 5 lat temu, kiedy zdałem maturę i poszedłem na studia w swoim małym rodzinnym mieście. Nie był to kierunek marzeń ale z braku laku było to najlepsze rozwiązanie (moda na studia). W między czasie byłem mocno zaangażowany w swoje hobby. Podczas spotkania z ludźmi, których łączyła identyczna pasja poznałem ją. Kilka godzin spędziliśmy razem rozmawiając i spacerując po mieście. Później razem poszliśmy coś zjeść i odprowadziłem ją do domu. Nie traktowałem początkowo tej znajomości poważnie, była starsza i kończyła studia pierwszego stopnia. Dodaliśmy Siebie do znajomych na FB i tak powoli budowaliśmy relację. Wszystko na zasadzie kto się czubi ten się lubi. Częstsze spotkania we dwoję, wspólnie poświęcany czas na hobby aż po wspólnie spędzone chwile w nocy. Wtedy coś we mnie pękło, zakochałem się jak głupi. Pozwoliłem wejść kobiecie w swoje życie. Po kilku miesiącach ustaliliśmy, że przeprowadzamy się do innego miasta. Ja rozpocznę nowy kierunek (który po głowie chodził jeszcze w czasach licealnych) ona będzie kontynuować dalej swoją edukację. Na wakacje wyjechała do pracy za granicę na kilka miesięcy. Strach przed powrotem i zmianą na szczęście wtedy nie wpłynął tak mocno na nasze relacje po przeprowadzce. Rozdział II - początki wspólnego mieszkania Wiedziałem, że aby studiować i się utrzymać w nowym mieście potrzebowałem znaleźć pracę. Praca przynosiła z biegiem czasu coraz lepsze pieniądze. Nie są to kokosy ale wystarczająco by studiować dziennie, mieszkać i zabrać naszą dwójkę na wakacje. Żyło nam się dobrze, wspólnie potrafiliśmy ustalić granicę swojego czasu (np. spotkania ze znajomymi z roku). Byliśmy wtedy szczęśliwi. Cieszyło mnie, kiedy po powrocie z pracy gotowałem dla nas. Kiedy ona wracała później z pracy zasiadała do stołu i wspólnie mogliśmy posiedzieć. Kiedy ja byłem w pracy to ona gotowała. Z rana zostawiałem dla niej herbatę i czasami coś słodkiego na śniadanie. Chodziliśmy po knajpach i restauracjach (oczywiście na mój koszt). Kiedy była chora opiekowałem się i przynosiłem leki. Kiedy było gorzej wspierałem i zawsze okazywałem jej wiele. Mogła liczyć na prezenty i zaangażowanie z mojej strony. Rozdział III - zmiany Żyliśmy w zgodzie ze sobą, bez większych konfliktów mimo, że w trudnych sytuacjach ona kompletnie nie potrafiła rozmawiać. Zamykała się w sobie i potrafiła siedzieć cicho przez kilkanaście godzin. Ale zawsze wracało wszystko do normy. Zmiany nastąpiły w momencie, kiedy częściej spotykała się wtedy z koleżanką dzisiaj już ze swoją najlepszą przyjaciółką. Wspólne imprezy, alkohol itp. nie byłem z tego powodu zadowolony jednak nigdy nie ograniczałem nikogo w tym co robi. Wracała późno buziak i spać. Przyjaciółka prowadzi dziwną relację ze swoim chłopakiem. Jest od dłuższego czasu na etapie szukania nowej gałęzi. Mieszka z nim choć go nie szanuje, wykorzystuje to, że jest dla niej dobry. Ma mieszkanie i zarobki wystarczające do spokojnego życia. Raz go zostawiła dla innego jednak stary i obecny chłopak ją odzyskał. Ona do dziś żałuje utraty tego drugiego. Taka osoba spędzała czas z moją ex. Nie sądziłem wtedy, że może mieć to wpływ na jej psychikę zwłaszcza, że wszystko nam się układało. Rozdział IV - droga do zakończenia Po 4 latach w związku, w końcu razem wyjechaliśmy na wakacje (wcześniej uniemożliwiały jej wyjazdy za granicę do pracy i jeden rok kiedy razem pracowaliby).Było to rok temu, odwiedziliśmy kilka fajnych miejsc dobrze się bawiąc. Wróciliśmy i życie toczyło się dalej. Ona strasznie tęskniła za pracą za granicą (byliśmy tam na wakacjach) więc wspomnienia o życiu w innym kraju powróciły. Postanowiła pod koniec ubiegłego roku, że wyjeżdża, że szuka tam pracy bo w Polsce dłużej nie wytrzyma. Nie wiedziałem wtedy czym to się skończy. Po kilku dniach, dużym stresie i braku ofert temat się urwał. Naprawiałem to co przez ten czas gdzieś się popsuło. Znów wróciło wszystko do normy. Ustaliliśmy, że możemy przeprowadzić się razem kiedy skończę studia (został mi jeszcze jeden rok). Temat wracał co jakiś czas jak bumerang, że jedzie, że ona tam zacznie a ja dojadę itp. W tym roku po raz kolejny zabrałem ją na wakacje, snuliśmy plany, że razem możemy spróbować swojego szczęścia w jednym z Polskich miast - pomysł się jej spodobał. Miesiąc po powrocie powiedziała, że już nie kocha. Spytałem wtedy czy jest ktoś inny - stanowczo zaprzeczyła. Mówiła, że nosiła się z tym zamiarem już od roku choć patrząc jak to wszystko wyglądało ciężko mi uwierzyć. Rozdział V - zakończenie Po zakończeniu przeniosła się do pokoju obok. Byłem w strasznym szoku, nie wiedziałem co się dzieje. Nie było znaczących sygnałów do takiej decyzji. Któregoś dnia zobaczyłem jak spędza czas z inny facetem. Zadzwoniłem i zapytałem, jedynie co usłyszałem, że jest pijana i to jej kolega. Ciężko było mi uwierzyć ale postanowiłem poczekać jak wróci do mieszkania (była w innym mieście). Kilka dni później znalazłem nowe mieszkanie, uznałem że najlepszym rozwiązaniem będzie szybko się wyprowadzić bo rozmowy nie przynosiły żadnych rezultatów. Jednak później dostałem największego kopa od życia, okazało się że osoba, z którą spędzała czas to jej nowy chłopak. Widziałem wiadomości, w których pisała, że cieszy się na moją przeprowadzkę. Poznała go przez Internet, znajomość nie trwała długo może miesiąc (?) po czym postanowiła wszystko zerwać dla niego. Kiedy dowiedziałem się zadzwoniłem do niej, przycisnąłem ją aż popłakała się i powiedziała, że jest jej wstyd. Rozmawialiśmy 30 minut ale rozmowa do niczego nie prowadziła. Po powrocie powiedziała "to że jest się ze sobą 5 lat i jest dobrze, nie oznacza że trzeba spędzić ze sobą całe życie" oraz "mi też coś takiego się zdarzyło 2 razy". Rozumiecie to? Jaki tupet trzeba mieć by powiedzieć coś takiego osobie, na którą zawsze można było liczyć bez słowa PRZEPRASZAM. Jest od niej starszy o 14 lat i ma córkę. Argumentem przy rozstaniu było, że nie chce dzieci. Sam o nie nigdy nie prosiłem i sam nie wiem czy kiedykolwiek będę chciał posiadać dzieci (stąd jej argument strasznie głupi). Jeszcze kilka dni przed przeprowadzką przytuliliśmy się i mnie pocałowała po czym wybiegła z mieszkania. Kiedy ją dogoniłem powiedziała, że sama nie wie co to znaczy a później mówiła, że to ostatni buziak... Rozdział VI - przeprowadzka Nadszedł dzień przeprowadzki, zostawiłem jej wspólne zdjęcia (część wcześniej zniszczyłem i wyrzuciłem). Chciałem zachować w sobie klasę więc podziękowałem za ten czas i się przeprowadziłem. Po tygodniu zadzwoniła do mnie z fochem pytając o jakieś narzędzie, które zabrałem ze sobą. Uznałem, że nie ma sensu po przeprowadzce dzwonić ani się kontaktować. Tydzień temu pisała, ponieważ chce się wymienić na pewien produkt, który jest prezentem od jej brata i dużo dla niej znaczy (mi to wisi, może wymienić się i niech znika z mojego życia). Problem w tym, że teraz staram się pozbierać. Na nowo ułożyć życie. Przez te 5 lat strasznie zaniedbałem przyjaciół a teraz wstyd do nich pisać. Nie powiem, że jest łatwo bo nie jest. Zwłaszcza kiedy widzę w social media ją i jego jacy są szczęśliwi. Dlatego trafiłem na tą stronę, chcę się zmienić. Nie chcę aby w przyszłości kobieta znów była najważniejsza!
  14. Error_00

    Witam was!

    Witam wszystkich forumowiczów, życie w ostatnim czasie bardzo mocno zweryfikowało to kim jestem i to kim chcę być. Wiem, że dzięki temu miejscu sporo się nauczę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.