Pewnego razu na pewnym portalu randkowym poznałem pewną dziewczyne , ładna, zgrabna, wielkie oczy, małe cycuszki nooo miodzio a że bylem wolny pomyślałem że nic nie stoi na przeszkodzie by się spotykac z nią.
Pierwsze spotkanie laska wzięła mnie do baru - co do tego miałem mieszane uczucia ale ok nastrój był browarek był więc miło.
Nagle wywiązała się bójka między dwoma chłopami wyszli przed bar a ona za nimi - pomyslalem "i po ch...tam poszła" ale wróciła podekscytowana że jeden drugiego oklepał bo poszlo o pieniądze i podkablowanie... Ja raczej nie lubie się wtrącać w cudze sprawy więc wyszliśmy z baru. Przechodząc przez park pewna dziewczyna nas mijała, no w końcu park więc chodza tam ludzie popatrzyła na nas owa dziewczyna i poszła dalej wtedy moja hmmm Koleżanka stwierdziła ze mijajaca nas dZiewczyna patrzyła na mnie i że ona idzie jej łomot spuścić... nie dopusciłem do tego, odrazu były wyrzuty że mam spierd... do niej jak tak ją bronie, że pewnie mi się podoba itd itd wytlumaczylem dziewczynie że jest inaczej, ok uspokoiła się.
Po kilku dniach znów się zobaczyliśmy i przechodząc znów przez park zaciagnela mnie w krzaki rozsunela rozporek obciągła połkneła i stwierdziła że możemy iść dalej... Byłem w szoku nie wiedziałem co o tym myśleć z jednej strony kupa ludzi wkoło i co by było jakby ktoś zobaczył a z drugiej strony dreszczyk adrenalinka nooo spoko. Poszliśmy usiąść na ławkę ja na oparciu ona mi między nogami i tak sobie rozmawiamy, i ni stąd ni stamtąd przechodziła tą dróżką jakaś dziewczyna zerkneła w nasza stronę i poszła dalej, ta kolezanka moja nie wytrzymała i krzyczy "co się kur*o patrzysz na mojego faceta" dobiegła do niej - noo nie zdarzylem zareagować - i z wyskoku kopneła dziewczyne z kolana w klatkę piersiową gdy ta się złapała za klatkę i lekko nachyliła to koleżanka uderzyła ją od góry z łokcia w tył głowy na tyle mocno że dziewczyna wylądowała twarzą na ziemi. Jedna trzymam by już jej nie biła na drugą patrzę czy nooo żyje. Dla mnie to był ogromny szok tamta sie pozbierala poszła , my z koleżanką w inne miejsce odrazu lotka i już zacząłem się jej kurde trochę bać sobie myślę nooo ej tak nie powinno być ale jakoś mi szybko przeszło... za trzecim razem spotkaliśmy się u mnie... oral mistrzostwo , seks - cuda na kiju. Po wszystkim pojechala do siebie... wieczorem ustawka z nią i jej znajomymi, siedzimy gadamy i nagle pada hasło "Rycerz" a wiec jaką nową ksywe ma kolezanka ? Mówię no nie mówicie a oni zajechany kowboy ... pytam ee ale czemu a oni mi Bo koleżanka mówiła że masz taka pyte ze teraz okrakiem musi chodzic bo ja wszystko boli... se mysle Kurde ale siara wszystkim rozpowiada co i jak robilismy nooo szurnieta, ale z drugiej strony moje rycerskiego ego podniosło się zee łooo. Pewnego dnia byliśmy w parku znowu i pada hasło z jej ust - Rycerz chodz walimy sobie "koniole" (uderzenia pięścią w bark, ramie) mówię daj spokój nie chce Ci krzywdy zrobić a ona znowu , no chodz no chodz... i... jeb poszedl pierwszy se mysle nooo nic mi nie zrobi... po chwili... jeb drugi... biorąc pod uwage jej 150cm wzrostu 50 kg wagi i to ze pięść miała jak szerokość moich trzech palcy odczulem to... mowie Kolezanko daj spokoj nie wydurniaj sie i... jeb poszedl trzeci strzał... Ból jak skirwynsyn myślałem że obojczyk mi połamała ale twardo nie daje po sobie niczego poznac i juz taki mocno na buzowany dałem się jej podejść i zacząłem oddawać. Pierwszy lekki drugi ciut mocniejszy bo pierwszy wyśmiała trzeci ... jeb.. potknela się o murek -leży. Pozbierała się otrzepała i siee drze... w środku parku, pełno ludzi...
No chodz się napierdalac no dawaj cwaniaku zobaczymy jakis mocny... wymachujac nogami mi przed twarzą... uspokoilem ją i szukałem tylko możliwości jak najszybciej się stamtąd stlenić, podczas rozmowy wyszlo ze cwiczy Tajski Boks jak to stwierdzila a tak sobie rekraacyjnie dla formy. Jak nie mogliśmy się zobaczyć dzwoniła, gdy odbieralem to było misiu srisiu kochanie ajejej miód że aż mdli a jak nie mogłem odebrać z różnych powodów i później oddzwaniałem to była taka awantura że ja pierdziele na samą myśl mnie telepie. Huśtawki nastrojów tak zmienne jak muzyka w radio co chwilę co innego.
Kiedys siedzielismy u niej w domu i nagle ona mówi: złap mnie tak bym nie mogła Ci się wyrwać, oswobodzić , se myślę, Ok co za problem złapałem ja mocno powykrecałem ręce se mysle 90kg kontra 50kg nie ma szans... szybko pokazała w jak dużym błędzie jestem. Dostalem takie lanie od niej jak jeszcze nigdy od zadnego faceta. Zaczynałem mieć dość ale moje rycerstwo i wewnatrzy "kozak" stwierdzil - ujarzmie ją. Pewnego dnia dzwoni do mnie i mowi:
Ona: W domu jesteś?
mówię: Tak
Ona: to jadę ci n@pie®dolić
Ja: no to dawaj.
Bylem przekonany że jaja se robi że żartuje. Po godzinie okazało się że nie.
Pojechało auto pod klatkę schodowa wyszły dwa goryle i ona, goryle na dole ona do góry wbiega rabie kopie trzaska po drzwiach i się drze bym otworzył. Mialem moment że chcialem to zrobić bo co ze mnie za facet jak sie baby boję ale po sekundzie ta mysl mi przeszła choc moje ego zostało potargane to rozsądek wziął górę i nie otworzyłem - pojechali.
Wieczorem dzwoni do mnie i mówi:
Wiem że byłeś w domu tylko drzwi nie chciałeś otworzyć cykorze bałeś się że Cię zleje , wiedziałeś że jak mi oddasz to masz te dwie małpy u góry... od tej akcji na wszelkie sposoby próbowałem zerwać z nią kontakt, i w rezultacie udało się. Pominalem to ze mnie zdradzila ze straszyla i chciala bić moje kolezanki i jeszcze kilka innych wątków i to że musialem z pracy wyjeżdżać w bagazniku kumpla w aucie bo chciala mnie dopaść. Ale o tym już nie ma sensu się rozpisywać