Skocz do zawartości

JacekWaw

Użytkownik
  • Postów

    56
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez JacekWaw

  1. Przed chwilą, StadoWilków napisał:

    Osobiście dostaje od kobiet podobne komentarze tylko czasami. Może dlatego, że częściej spotykam się z osobami w wieku 20-24 lata

    Za młode są. Takie teksty się pojawiają dopiero w okolicach 30stki. 

     

    1 minutę temu, StadoWilków napisał:

    Co jakiś czas takiego typu teksty słyszę od facetów oczywiście posiadających kobiety albo teksty, że czas się ustatkować. Co Oni chcą osiągnąć?

    To akurat bardzo proste. Nie chcą żebyś miał lepiej od nich. Chcą żebyś też poszedł na dno, skoro oni od lat toną. Dlaczego miałbyś mieć lepiej?

    • Like 1
  2. 14 minut temu, slavex napisał:

    Zapamiętam sobie ten tekst bracie. Jeżeli kiedyś to uratuje mi sytuację, wiedz że będzie pite whisky na twoje zdrowie.   

     

    Od dawna stosuję takie teksty żeby sprawdzić intencje kobiet. Tekst z długami, a drugi z brakiem samochodu. Lubię czasami ściemnić że nie mam samochodu ;) Zwłaszcza jak jakaś pyta jaki mam, albo gdy sugeruje że facet powinien ją wozić.

     

  3. 12 minut temu, viko napisał:

    1. Jak powstrzymujesz się od śmiechu słysząc coś takiego: 

    Lubię być złośliwy, więc zamiast wybuchnąć śmiechem w takiej sytuacji zwykle z poważną miną odpowiadam coś w stylu "czekam aż znajdę taką przy której będę żył za jej kasę" czy coś w tym stylu, co zwykle się kończy ogromnym fochem tej koleżanki pytającej.

     

    12 minut temu, viko napisał:

    Jak ogarniasz kobiety? W sensie czy nie chcą się po spotkaniu wprowadzić na stałe, albo czy nie pieprzą czegoś na zasadzie domu z ogródkiem?

    Chcą. Dlatego staram się nie mieć za dużo tego seksu. Tylko tyle ile potrzebuję i nie więcej. Za dużo czasu z kobietami to same kłopoty. Trzymam bardzo duży dystans i absolutnie nie robię niczego co by sugerowało że chcę związku, jedynie czasem wpadam z winem na noc lub zapraszam do mnie na kolację ze śniadaniem, a potem duży dystans. 

     

    ps. parę miesięcy temu jedna się we mnie "zakochała" i nie dawała mi spokoju, to jej powiedziałem że się nie odzywam bo dużo pracuję gdyż mam ogromne długi, tak duże długi że muszę spłacać latami i cała kasa idzie na długi. Szybko się odkochała. Poważnie :D

     

    • Like 3
    • Dzięki 2
    • Haha 9
  4. 3 godziny temu, wojanek napisał:

    Znajome Ci zazdroszczą albo badają teren czy może jest szansa Cię usidlić skoro masz jakieś sukcesy i trochę dorobku :)

     

    1 godzinę temu, Bullitt napisał:

    2) atakująca osoba bardzo chce wpłynąć na Twoje emocje, zranić Cię, upokorzyć (być może sama chciałaby być z Tobą). 

     

    Dziwnie się składa, że w moim przypadku (też 34 lata) najwięcej ujadały te, którym się podobam. 

     

    Dokładnie tak podejrzewam. Najwięcej tekstów typu "po co Ci samemu takie mieszkanie, nie chciałbyś żeby jakaś się do Ciebie wprowadziła?" albo "nie chciałbyś zbudować domu i z jakąś kobietą tam zamieszkać?" to słyszę właśnie od takich singielek po 30-stce od których czuć na kilometr desperacją. Oczywiście odpowiadam że dobrze mi samemu i nie zamierzam nikogo szukać, a doskonale wiem że jakbym którąś z nich się zainteresował to by od razu się pakowała i wprowadzała do mnie;) 

     

    A i jeszcze jeden tekst mi się przypomniał od koleżanki (oczywiście też singielki po 30-stce z ogromnym ciśnieniem na szukanie faceta - bo ciągle o tym gada) - od czasu do czasu mi mówi coś w stylu "i po co tyle zarabiasz jak pewnie tylko na koncie trzymasz tę kasę zamiast wydawać ją ze swoją kobietą" ??

     

     

    4 godziny temu, brama85 napisał:

    Masz stały dostęp do seksu jako singiel?

     

    Tak. Tyle ile potrzebuję to tak. Nie codziennie oczywiście, ale codziennie to bym nawet nie chciał się zadawać z jakąś kobietą - za dużo kłopotu ;) Ale ogólnie mam parę "przyjaciółek" od seksu, więc jak jedna nie może to akurat inna może.... Same zapraszają. A wpaść z winem na jedną noc, to mi pasuje. Związek nie.

    • Like 2
  5. Dawno tutaj nie pisałem. Od długiego, bardzo długiego czasu jestem singlem, wiecznym singlem można powiedzieć. Dodając do tego mój wiek 34 lata, to już ludzie mówią: stary kawaler. Tak chcę i koniec. Nauczony doświadczeniem w wielu związkach, przez wiele lat związków miałem dużo, wiem że lepiej być samemu. Same plusy. Minusów nie widzę. Ale do czego zmierzam...

     

    Otóż, mam dużo koleżanek. Naprawdę koleżanek (tylko i nic ponad to). Zarówno z pracy jak i prywatnie. Siłą rzeczy od czasu do czasu rozmawiamy. A właściwie one wypytują. Wypytują mnie o mnie i krytykują moje życie:

    1) jak możesz tak długo być singlem, to nie normalne

    2) chyba Cie żadna nie chce, chyba masz trudny charakter skoro żadna Cie nie chce

    3) dlaczego nie szukasz kogoś natychmiast, na siłę, już teraz, szukaj, musisz szukać!

    4) co Ty możesz wiedzieć o życiu jak Ty jesteś singlem

    5) czy nie chciałbyś się wspólnie dorabiać, na wspólny dom, miałbyś dla kogo dom budować itd (mieszkam w bloku bo nic więcej mi nie trzeba)

    6) czy nie chciałbyś kogoś zabierać na wakacje, na weekendy, jak Ty żyjesz że nikogo nigdzie nie zabierasz, masz nudne życie i sam siedzisz w domu (a prawda jest taka że prawie co weekend gdzieś wyjeżdżam i żyję 100x ciekawiej niż one)

    7) ja bym nie mogła z Tobą być, Ty jesteś jakiś dziwny skoro nie szukasz kobiety

    8 ) masz własne mieszkanie, przecież jakaś kobieta by mogła się do Ciebie wprowadzić! czemu tego nie chcesz?

    9) to niemożliwe że facet tyle wytrzymuje bez seksu, jak Ty to robisz? (haha na to nic nie odpowiadam bo co tutaj tłumaczyć? seksu mam dużo i to kiedy chce i jak chce)

    10) a może ze mną się umówisz, bo akurat ja też kogoś szukam? (to najlepsze, najpierw mnie krytykuje, a potem jednak chce się umówić... nie ma mowy)

     

    I wiecie co? Zauważyłem że tego typu komentarze mówią wyłącznie kobiety pewnego typu: 30 lat lub po 30stce, samotna singielka! Same mają nieogarnięte życie, a mnie próbują doradzać i krytykować. Z tym że ja żyję sobie doskonale, mam czas na swoje pasje których mam dużo, praktycznie co weekend wyjazdy, parę razy do roku wakacje, a przy tym tyle seksu ile chcę, czego chcieć więcej?

    Dodam, że z moich kolegów to 100% jest żonatych lub w związku i absolutnie mnie nie krytykują a widzę że nawet zazdroszczą (ale tego nie powiedzą). A koleżanki... tylko krytykują. Co z nimi jest nie tak?

     

    • Like 3
    • Haha 2
  6. 30 minut temu, Jorgen Svensson napisał:

    Po pierwsze zastanowiłbym się nad różnicą wieku i czy chcę być z kobietą starszą od siebie, przerabiałem to z Panią po 30, ze swojego doświadczenia powiem, że za już niedługi czas możesz mieć rozmowy o dzidziusiu, którego wychowanie w takich warunkach osobiście sobie nie wyobrażam. Pilnuj się bracie !

    Napisał że już ona go męczy o dziecko i o zaręczyny ?

    Nie wiem nad czym on się jeszcze zastanawia... Chłopak 21 lat, cała młodość przed nim, kobiet pozna jeszcze wiele i wiele razy się zakocha... A on siedzi w takim syfie (dosłownie i w przenośni).

    • Like 1
  7. 25 minut temu, Golonka007 napisał:

    Jakby nie patrzeć matka dziewczyny jest u siebie w domu i jest dorosłą osobą (po 50stce). Skoro taki stan rzeczy przez całe życie jej pasował i pasuje to uważam, że ja jej nie zmienię choćbym nie wiem co robił. Dwa miesiące temu byłem na urlopie w domu i już chcę jechać z powrotem, wcześniej tak nie było.

     

    Proszę was o jakąś poradę... Czy podjąć na prawdę poważną rozmowę ze wszystkimi domownikami chociaż w sumie wiem, że na 90% nic to nie da.

     

    Jaką rozmowę chcesz podejmować? Chcesz ZMIENIĆ zasady i przyzwyczajenia 50-letniej kobiety która mieszka WE WŁASNYM domu? 

    To jej dom, jej zasady, jej przyzwyczajenia i jej życie. Nie zmienisz ich, a jeśli zaczniesz próbować na siłę - będziecie wrogami.

    Możesz się albo z tym pogodzić (nie radzę) albo stamtąd uciekać jak najszybciej (to radzę).

    Miłość miłością, ale trzeba żyć w normalnych warunkach, a nie takim chlewie.

     

    • Like 1
  8. 8 godzin temu, Sonic napisał:

    Jak dziecko szalało przy stole zamiast słodzić mamusi trzeba było wstać i oznajmić, że nie będziesz przebywać w takich warunkach. Kobieta otrzymałaby terapie szokową a i u dziecka byś pewnie zaplusował bo pierwszy raz w życiu zobaczyłby męski wzorzec.

     

    Niestety wolałeś zamykać się w sobie unikając dłuższych spotkań. Sam twierdzisz, że dzieciak Cię polubił. Miałeś większe szanse go naprostować niż mamusia.

     

    Tak, ja to wiem. Uważam i uważałem że bym sobie z nim poradził.

    Ale... cały czas miałem w głowie czy chcę w to wchodzić, czy chcę poświęcać tyle by właśnie "naprostować" jej dzieciaka i.. ją.

    Poświęcać tyle = nerwy, brak czasu, brak hobby (jak pisałem w kilku postach wyżej od pewnego momentu ona wręcz "zabraniała" mi mieć hobby). Po co mi to? 

    A jednocześnie zrozumiałem że miałbym GŁÓWNIE się zajmować jej dzieckiem, a nie nią (jak pisałem wyżej doszło do tego że jak ją zabierałem do kina na fajny film to miała pretensje że po co my razem idziemy do kina, skoro możemy w trójkę na bajkę dla dzieci, itd itd).

     

    • Smutny 1
  9. 6 godzin temu, The Motha napisał:

    Wiele razy byłem świadkiem że koleś np sprzeciwił się remontowaniu domu teściów, albo pomocy przy robieniu zakupów dla przyszłej teściowej, ''no bo przecież nie długo będzie mężem naszej córki to co jakiś problem?''

    pod wpływem presji rodziny przyszłej żony i nawet swojej kapituluję a potem sukcesywnie jest tłamszony, bo przy kolejnej okazji nie chcę narażać się na konflikty, niepokój i krzywe wykręcone ze złości mordy przyszłych czy też obecnych teściów na niedzielnym obiadku  :)

    To mi przypomniało kolejną zasadę którą stosuję od lat:

     

    Jak najrzadziej kontaktuj się z rodzicami swojej partnerki!!! 

     

    Absolutnie odpadają wizyty co tydzień w niedzielę "na obiadek" itp. Najlepiej nie częściej niż raz na miesiąc i to nieregularnie! Koniecznie nieregularnie, żeby teściowa(teściowie) nie znali Twojego planu i wizyty były niespodziewane, wtedy ona(oni) nic nie zaplanuje.

  10. 4 minuty temu, RealLife napisał:

    Należały by odwrócić pytanie i zapytać kobiet: Dlaczego wam tak zależy na małżeństwie ? Co w nim jest takiego ważnego ?

     

    Nie raz zadawałem to pytanie koleżankom, które mnie pytały dlaczego mam 30,31,32 czy 33 lata i nadal nie mam żony.

    Odpowiedzi? Wszystkie podobne. Poczucie bezpieczeństwa (finansowego), coś wspólnego (finansowo), żeby mnie nie zostawił z niczym (finansowo).

    Pamiętam tylko jedną koleżankę (akurat singielkę) która odpowiedziała, że koniecznie zależy jej na małżeństwie dla tradycji. Po prostu z powodów tradycji, religii, czy jak to ująć. Brzmi ok, można ją usprawiedliwić skoro ma takie przekonania? Ale oczywiście pogadałem o tym z nią konkretniej i wyszło co oznacza dla niej tradycja: ona siedzi w domu z dziećmi i nie pracuje, a mąż zarabia i daje jej pieniądze, dom, wszystko. Taka tradycja... ?

    • Like 1
    • Haha 3
  11. Godzinę temu, ElChico napisał:

    Poza tym fragment od braku brania odpowiedzialności przez tzw. wiecznych chłopców to typowa babska gadka. Jak nie chcesz spełniać jej wizji życia (która to z samej definicji jest przecież odpowiedzialna), to jesteś nieodpowiedzialnym gówniarzem... 

    Słyszałem to od większości moich ex. Jak było dobrze, to było dobrze. Ale jak ich plany zaczynały być różne od moich, głównie chodziło o moje zasoby, to gdy kończyłem takie znajomości to zawsze słyszałem że jestem nieodpowiedzialny, niedojrzały, egoista. No tak, bo miało być tak jak ona chciała....

     

     

    • Like 1
  12. 11 godzin temu, dobryziomek napisał:

    Jak czytam nasze komentarze to wychodzi na to, że lepiej być samemu do końca życia.

     

    Bo po co związek skoro to tylko same podejrzenia, ciągła gra i wieczny brak zaufania?

     

    Z naszym podejściem wchodzenie w związek to szczyt głupoty :D

    Dlatego nie wchodzę w stałe związki. Tzn może i są stałe, ale bez mieszkania razem. I partnerka nie ma szans mnie kontrolować.

     

    11 godzin temu, Legionista napisał:

    Niemożliwe do wykonania. 

     

    Dlaczego uważasz że niemożliwe jest ukrycie swoich zarobków? (pomijam sytuację gdy ktoś ma stałą pensję od lat bez podwyżek, miesiąc w miesiąc tyle samo od lat)

    Przez ostatnie 7-8 lat żadna moja kobieta nie wiedziała ile zarabiam. Nigdy też nie pytały o konkretne kwoty, bo wiedziały że bym powiedział "raz więcej, raz mniej" (a naciskiem na mniej, żeby sporo zaniżyć).

     

     

    • Like 2
  13. Temat dla tych którzy lubią stałe związki. Małżeństw też dotyczy.

    Czego nie wolno nigdy robić w związku?

    Ja zacznę:

     

    1. Nigdy ale to nigdy nie ujawniać swoich zarobków. Nieważne czy kwota bardzo niska czy bardzo wysoka. Partnerka (a zwłaszcza żona) nigdy nie powinna ich znać. Ci którzy mają nieregularne zarobki mają łatwiej z ich ukrywaniem, gorzej Ci którzy od lat mają stałą niezmienną pensję i trzeba było ją ujawnić choćby przy kredycie.

     

    2. Nigdy ale to nigdy nie ujawniać w 100% jak wygląda Wasz plan dnia. Czyli np. co robicie między wyjściem z pracy a powrotem do domu, lub między pracą a siłownią. Gdzie jedziecie, do kogo, co załatwiacie. Absolutnie nie mam na myśli że w ten sposób możecie mieć "kogoś na boku", nie o to chodzi, to by było nie fair. Ale chodzi o to by Wasza kobieta Was nie mogła kontrolować, nie znała Waszego planu dnia, a przynajmniej nie w 100%, co robisz i o której. Dzięki temu nie będzie Twoim dniem zarządzać. 

     

    3. Oczywistości typu, że nie wolno podawać haseł do kont bankowych i innych, to raczej nie muszę pisać.

     

    4. Może ktoś coś dopisze?

     

    5. ...

     

    Itd.

     

     

     

     

    • Like 2
  14. W dniu 30.07.2018 o 11:28, Kimas87 napisał:

    Mądry mężczyzna jeżeli zarabia 8 tyś netto to nie mówi tego żonie, która zarabia 1500 zł. Mówi, że zarabia np 4 tyś a resztę chowa do skarpety dlaczego ?

     

    Pancia przy byle spotkaniu z koleżankami zawsze będzie się mądrzyć ile to jej rycerz zarabia.

     

    Przy takiej różnicy w dochodach pancia może mieć pretensje dlaczego ma ponad połowe wypłaty przeznaczać na utrzymanie a jemu aż tyle zostaje. 

     

    Przy kłopotach w rodzinie finansowych jej facet jako gość zarabiający 8 koła będzie molestowany z kazdej strony. Porzycz mamusi, kuzynowi, bratu brata, bo Ty masz a ja mało zarabiam. 

     

    Ja tu widzę same minusy tak więc jeżeli facet ma trochę oleju w głowie nigdy się nie przyzna, że zarabia 8 tyś, bo to oznacza same kłopoty. 

     

    W 100% racja! Nigdy, ale to nigdy nie wolno podawać wysokości swoich zarobków. Nieważne czy wysokich czy niskich. Kobieta nie musi wiedzieć. W małżeństwie też. 

  15. 2 minuty temu, Isildur napisał:

    Bez przesady z tymi ciaglymi zmianami partnerek. Znajdz taką ktora moze nie jest idealem ale najbardziej trafia w Twoje gusta a potem sobie ją wychowaj, jednoczesnie pozostając czujnym. Zadnych slubow, mieszkania u jej rodzicow itp

     

    Jakbym taką znalazł, to pewnie bym jej nie zmieniał. Ale prędzej czy później każda pokazuje jakieś cechy które mnie wykończą psychicznie (manipulacje) lub finansowo ( :) ) lub w jakiś inny sposób. Niestety. 

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.