Skocz do zawartości

gekonxy

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez gekonxy

  1. W dniu 30.07.2018 o 19:05, Paterialista napisał:

    U mnie w małżeństwie dałem sobie spokój z rozliczaniem 50/50, bo:

    1) trzeba było każdy wydatek z osobna rozliczać. allbo zbierać i zestawiać i się robił burdel (tzn. jak to kontrolowałem i robiłem rozliczenia i zestawienia ale kobieta nie dotrzymywała kroku),

    2) kobieta nie ma głowy do tego i się irytowała,

    3) kobieta wiedziała, że mam więcej od niej i się irytowała :) 

    4) meżczyzna jest jednak postrzegany jako strona, która ma dawać bezpieczeństwo ekonomiczne i jakeiś bodźce dla kobiety, więc... kobieta się irytowała,

    5) jak kobieta się irytowała, to ja już naprawdę wolę zarobić sobie w spokoju tą kasę i ją wydać i mieć dobry klimat w domu żeby tą kobieta się nie irytowała, niź być dumnym z rachunków i mieć rozpiździel w domu. W kwasach domowych nie mam weny ani kreatywności potrzebnej do zarabiania.

     

     

    No to kolego poprostu dałeś się zdominować!! Po co rozliczać osobno. Karteczka: wyliczamy wspólny zakres finansowania, ile to mniej więcej kosztuje, dodajesz 20% na niepszewidziane. Potem dzielisz na pół i jest budżet współdzielony. Na to zakładasz wspólne konto i płacicie z wszystko kartami, żeby nikt nie podbierał. A ONA ma się irytować i walczyć!!! Najlepiej jak potrafi :D:D a ty ją poskramiać :D:D

  2. Mocny z Ciebie koleś Nieidealny świecie!

    Ja natomiast swoje decyzje matrymonialne podjąłem zanim poznałem Radio Samiec i się dzięki niemu doszkoliłem. Moja żona zarabia teraz mniej ode mnie powiedzmy 2-3 razy. Po ślubie ("oczywiście konkordatowym") nastąpiły decyzje mieszkaniowe i rozrodcze. Trzeba było pomóc kobiecie z małym potomkiem, więc naturalnie przejąłem większość zobowiązań finansowych i zrobiło się klasyczne "co Twoje (mężowskie), to nasze, a co jej to..."

    No, ale zajmowała się dziećmi, to zrozumiałe się wydawało. W międzyczasie większe mieszkanie, oczywiście raty na mnie. A w łóżku... no cóż...

     

    No i słuchając porad Pana Marka i po przeczytaniu części jego książek zacząłem wprowadzać zmiany.

     

    1. Budżet współdzielony- na wspólne sprawy i oszczędności składamy się po równo plus ja trochę więcej, bo więcej pracuje i takie tam...

    2. Zlikwidowanie pojęcia wspólnego konta.

    3. I najtrudniejsze- przekonanie małżonki, że rodzielność majątkowa to dobry pomysł! No, ale mi się udało!!! A można zrobić to bez podziału dotychczasowego majątku po niewielkich kosztach- kilkaset złotych. Ja zrobiłem to w momencie sprzedaży mieszkania.  A majątek podzielił się sam :)

     

    Jakość życie i po- życia ;) kilka levelów do góry... I jakie poczucie wolności!!! A jakby znalazła lepszą gałąź, no cóź... nic nie może mi zabrać.

     

     

    • Like 1
  3. 3 godziny temu, Bugman napisał:

    Laska, na moje przechwałki zareagowała naruszeniem mojej nietykalności fizyczne, przez co miała kłopoty i musiała ponieść konsekwencje.

     

     

     

    Czy mógłbyś doprecyzować? Różnie to można zrozumieć. Oddałeś jej? Napuściłeś zbirów? Czy wtedy zgłosiłeś sprawę na Policję?

     

    Poza tym nie chcę bagatelizować problemu, ale skoro wydało się, że byłą "gościnna w kroku", to fakt upublicznienia "macanki" nie powinien jej tak wkurzyć- dlatego historia Twoja wydaje się nieprawdopodobna

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.