Skocz do zawartości

hi.end

Użytkownik
  • Postów

    25
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez hi.end

  1. Od 25 lat wierny fan Ruffneck Records!
  2. Spoko, biorę na klatę. Jest jednak istotna różnica między brakiem akceptacji pewnego zachowania wobec siebie a wobec obcej osoby. Nie akceptujesz swingu więc sam tego nie robisz, ale co komuś do tego, że robią to inni i nikomu nie dzieje się krzywda? Najgorsze jest trafić na despotę, który mówi Ci jak masz żyć, przekonanego o wyższości jego racji. Róbmy tak, abyśmy czuli się szczęśliwi nie krzywdząc innych ludzi. Cieszmy się wolnością!
  3. Czy coś Ci zrobiłem osobiście, doznałeś przeze mnie krzywdy? Przyjrzałem się uważnie Twoim wpisom... Niby wszystko pięknie, jesteś świadomy tego co się dzieje wokoło ale między wierszami widać jednak że mocno cierpisz i wszystko przesiąknięte jest pesymizmem... Piszesz o wielu rzeczach, które robisz dla siebie bo przecież najpierw trzeba być fair wobec siebie... W rzeczywistości widać jak drżysz ze strachu i siedzisz pod pantoflem swojej żony, każdy wątek kończysz na jej osobie. Pisałeś, że wykręciła Ci już numer, pokazuje siebie wyłącznie w roli towaru seksualnego a Ty skaczesz jak piesek (niby dla siebie) aby tylko zapewnić jej atrakcje. Robi to dla Ciebie? Prawda jest taka, że prawdopodobnie i tak usiądzie na cudzego bolca o ile już tego nie zrobiła. Boli Cię to i sączysz jad w sieci, bo tak można choć trochę poczuć się lepiej wyładowując frustrację na kogoś po drugiej stronie kabelka... Dopełnia to wszystko post o kompulsywnej potrzebie walenia konia i oglądania porno. Jest to zdecydowanie objaw zaniżonego poczucia własnej wartości... Poza nawiasem... Ciekawe czy byłbyś w stanie powiedzieć mi prosto w twarz, że mną gardzisz? Napisałem w dziale „Moja historia” bo chciałem podzielić się sposobem – nietypowym dzięki któremu sytuacja u mnie stała się klarowna. Nikomu nie nakazuję żyć w ten sposób, niech każdy robi co chce. Życzyłbym sobie aby wszyscy na forum byli szczęśliwi i znaleźli siłę i sposób aby się pozbierać. Niestety zamiast grupy wsparcia jest to zwykły korespondencyjny klub klęski…
  4. Nie pracowałem nad naprawą związku tylko nad sobą, wróciłem do dawnych pasji, pojawiły się nowe, wróciłem na treningi sportowe, kupiłem motocykl.... Wtedy automatycznie zaczęło się poprawiać. Zrezygnowałem z drugiej działalności - jak żona poszła w cug miałem dwa interesy i sporo kasy. Później było znacznie mniej pieniędzy a momentami byłem mocno pod kreską (z przyczyn całkowicie niezależnych) teraz niewiele robię dla niej, dużo dla dzieci i dla siebie. Zarabiam 4 razy mniej niż w momencie jej romansu więc bardzo wątpię w pobudki ekonomiczne.
  5. Jak napisałem wcześniej - na swing zdecydowałem się kiedy już wszystko było pozamiatane, nie widziałem żadnej nadziei na ratunek, nie było uczuć tylko żale. Poprawa nastąpiła samoczynnie i to dość szybko, później w ogóle z tego zrezygnowaliśmy i od kliku lat jesteśmy znów monogamistami. W tym czasie pracowałem mocno nad sobą i uważam że teraz związek jest zdecydowanie na moich warunkach a nie na naszych - czyt jej.
  6. Tak, korzystałem ze zbiornika chociaż spotkaliśmy tam też nie jednych realnych znajomych z piaskownicy. "Sypialiśmy" tylko z ludźmi poznanymi od podstaw. Ba - zostały gdzieniegdzie zawarte długoterminowe przyjaźnie, chociaż już od trzech lat nie byliśmy w cudzym łóżku nadal często z niektórymi się spotykamy, na kolacje, jeździmy na żagle, mamy wspólne zainteresowania, znają się nasze dzieci. Co ciekawe są to zgodne i chyba szczęśliwe małżeństwa, bez roszczeń czy uszczypliwości do siebie - widać, że tam iskrzy mocno. Za to większość par, które znam z "normalnego" życia przechodzi ciężkie kryzysy, połowa znajomych walczy zaciekle w sądach, inni jeżdżą potajemnie po agenturach... Absolutnie nie promuję takiego stylu życia ale mi to pomogło uporać się z wieloma sprawami. Czy była to zmiana na chwilę czy na całe życie... Kto to wie. Widzę teraz że dużo można wypracować. Wybaczenie i zapomnienie zdrady jest dla mnie jednoznaczne ze skazaniem siebie na powtórkę z rozrywki. Da się bez problemu funkcjonować w związku patrząc przez pryzmat wcześniejszych doświadczeń – to istotne też dla drugiej strony. Historia lubi się powtarzać więc trzeba dobrze ją pamiętać/znać żeby nie popełnić błędu po raz kolejny.
  7. Najśmieszniejsze są teorie teoretyków i wizja straszliwego samca alfa, który jebie wszystkie mężatki w mieście. Pojawia się on niczym mityczny jednorożec i wszystko jest przesądzone… Zdarzało mi się widzieć właśnie takiego samca, pewni siebie, z kasą, zadbani… baby piszczały i mrugały rzęsami niczym jelonki Bambi… Później się okazywało na imprezach, że Alfa to tylko z wierzchu bo często tacy nie osiągali nawet gotowości w postaci erekcji i byli użyteczni w celu sporządzania drinków. I tutaj tez sporo takich gości, stanowczo głoszących jedyne słuszne tezy że jak coś się spierdoli to do kosza i następne. Matrix matrixem ale można w życiu czegoś się nauczyć i poprawić, a nie przerzucać baby w nieskończoność w poszukiwaniu dziewicy orleańskiej. Babę da radę sobie wychować, wymaga to jednak sporo pracy i energii ale nie ma nic za darmo. Ja w pewnym momencie skupiłem się za bardzo na firmie i zarabianiu kasy i zabrakło w domu emocji. Mój wspólnik, który był pracoholikiem i przy okazji skurwysynem miał żonę nauczycielkę, która wdała się w romans ze swoim uczniem – licealistą. Trwało to długo, aż zaszła. To była głośna sprawa w skali kraju kilka lat temu. Gnojek nie był żadnym samcem alfa ale okazał jej zainteresowanie i wstrzelił się w odpowiednią porę i miejsce. Jak widzę powoływanie się na argument samca alfa to od razu zapala mi się czerwona lampka, że mam do czynienia z teoretykiem, który wiedzę o relacjach damsko-męskich nabywa na forach dla rozwodników albo oglądając pornosy.
  8. Cały czas zakładasz, że ona się puszcza, a aktualnie tego nie robi - jestem pewien. Nawet gdyby - wolałbym wiedzieć że chwilę temu lizała cudzego fiuta i móc coś z tym zrobić niż nie wiedzieć i namiętnie się całować... A jaką trzeba wykazać się znieczulicą aby gładko przejść przez rozwód, gdy są dzieci i wspólny majątek...? Wielu tutaj, którzy zdecydowali się na rozwód latami przechodzą katusze i nigdy nie dochodzą do siebie, są weekendowymi ojcami, wypranymi z kasy... Ja swoje dość szybko odchorowałem a zabawy "na mieście" pozwoliły mi spojrzeć na to wszystko z innej strony.
  9. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że w chwili podjęcia decyzji o swingu miłości nie było już po obydwu stronach, był żal, rozgoryczenie, roszczenia. Czy miłość jest teraz, chyba tak... Na pewno jest wolna droga, niech każdy robi co chce, nikt z nas nikomu niczego nie zabrania. Przyjemnie jest widzieć, że danie wolności nikogo nie ogranicza bo w tej chwili wszystko czego potrzeba jest w domu. Czy tak będzie zawsze? Nie wiem, nigdy nie masz takiej pewności niezależnie od doświadczenia...
  10. Nie do końca wiem co ona czuje i czym się kieruje Może się obawia, że odejdę, może się przesyciła bo widzi teraz, że każdy samiec na boku liczy tylko na dupę... Ja przez swing przestałem postrzegać seks w kategoriach moralne/niemoralne. Mi to dostarczyło wiele pozytywnych emocji ale nigdy nie miałem kaca moralnego i w ogóle nie podchodzę do tego emocjonalnie.
  11. Przez te kilka lat nauczyłem się wielu rzeczy. Wiem tez że ludzie się zmieniają. Sam też się zmieniłem - kiedyś dawno temu nie wyobrażałem sobie zrealizować wizji czworokąta chociaż to mnie pociągało... Dzisiaj mogę bez żadnych skrupułów zdjąć spodnie i pieprzyć się bez wyrzutów sumienia na boku. Moja żona nie ma wpływu na to czy będę posuwał inne cipki czy nie, taka jest różnica między tamtym czasem a stanem obecnym.
  12. Ależ oczywiście, tu w pełni się zgadzam. Zdrady nigdy nie wybaczyłem i nie wybaczę. Za to oddałem pięknym za nadobne spotykając się bez żony przez długi czas. Uważam że jesteśmy kwita. Jak będzie chciała to zrobi to kolejny raz, przecież jej nie upilnuję i nie zamierzam. Ja wtedy pewnie też pójdę w cug...
  13. hi.end

    Seks jako taki.

    Alko tak, ale symbolicznie... Drink albo dla dziewczyn lampka wina. Generalnie im mniej alkoholu tym lepiej...
  14. O trzech lat Ż się nie bawi. Więc raczej wszystko zadziałało jak trzeba. Ja też już nie używam poza domem, w domu mi znacznie lepiej... Aż dziwi mnie, że nie ma tu nikogo, kto nie próbował większych układów. Na sąsiednim portalu jest masa ludzi, z której duża grupa jest aktywna również w praktyce...
  15. Być może... Znalazła sobie hobby i poszła w biznes. Dość mocno. Pomogłem jej rozkręcić działalność i pomagam cały czas, jest w typowo kobiecej branży i widzę, że strasznie rywalizuje z innymi samicami... Jest naładowana emocjami, które często upuszcza w pościeli.
  16. hi.end

    Seks jako taki.

    W moim przypadku 80% zaliczonych samic była bardzo dobra/wyśmienita w łóżku. Ale ja mam ciut inne doświadczenia niż Bracia tutaj, nie byłem wolnym strzelcem jak Wy a angażowałem się w układy grupowe. Tam kobiety nastawione były na dobrą zabawę i wszystkie wiedziały co oznacza grupowe jebanie. Tylko dwie mogę ocenić jako "dobre", jedna była ciut za pulchna a wyszło to dopiero jak zobaczyłem ją nago i trochę mi nadmiar ciała przeszkadzał, druga zachowywała się jak typowa lala z agentury - 100% mechaniki, zero emocji... Reszta samic była świetnymi kochankami, gorącymi, gotowymi praktycznie na wszystko. Dwie z nich udało brać się z ich mężami na dwa baty a to już jest totalny kosmos...
  17. Emocjonalnie wykończony czułem się, gdy dowiedziałem się oficjalnie o romansie. Jak zaczęliśmy się "bawić" traktowałem swing wyłącznie jako fun. Po jakimś czasie żonie przestało się to podobać bo większość par liczyła na jednorazowe numerki. Chciała się wycofać, ja na nic nie naciskałem. Ona odpuściła, ja przez półtora roku spotykałem się w trójkącie z "kolegą" i jego żoną... W końcu ten układ się wyczerpał...
  18. U mnie problem pojawił się jak zacząłem za dużo pracować i porzuciłem własne pasje dla pracy i finansów.
  19. To było kilka lat temu. Teraz jest dobrze. Wróciłem do dawnych pasji, pojawiły się też nowe... Czuję, że się rozwijam i to mnie bardzo cieszy. Dobrze mi ze sobą i lubię sam spędzać czas.
  20. Oczywiście, dlatego ją obserwuję. Ona o tym wie. Wie też że mam otwarte pewne furtki na wszelki wypadek...
  21. Byłem zajęty w tym czasie i zazwyczaj bardzo dobrze się bawiłem.
  22. Owszem, moja żona miała długi epizod z lepiej ustawionym bucem. Źle na tym wyszła i nieźle się sparzyła. Ja intensywnie z tego korzystałem, na legalu miałem sporo cipek a teraz żonę mam owiniętą wokół palca. Oczywiście bacznie się jej przyglądam i sporo się nauczyłem...
  23. U mnie jak była kasa i dobra passa to zaczęło się szukanie przez żonę drugiej gałęzi. Poświęciłem mnóstwo czasu i energii na uporządkowanie spraw w domu - udało się z bardzo dobrym skutkiem. Niestety po części przez to zaniedbałem firmę i przez moje niedopatrzenie drugiej gałęzi zaczął szukać mój wspólnik. Zostawił mnie w sporych kłopotach i z dużym długiem... A przyjąłem go do firmy gdy miał finansowy nóż na gardle. Minęło już kilka lat i dopiero się odkuwam, moja żona zakasała rękawy i "zapierdala" razem ze mną. Pobudki finansowe raczej nie są dla kobiety najważniejsze... Chociaż znam takie, które za parę złotych wygryzą grdykę.
  24. Świeżo po rozpadzie czteroletniego związku poznałem małolatę w sieci. Ona niecałe 17 lat, ja 24… Spora różnica wieku ale pojechałem na pierwsze spotkanie. Bardzo fajna filigranowa brunetka, uśmiechnięta, spodobałem się… Wyborny seks od samego początku, świński, z elementami dominacji. Jej rodzice oczywiście przeciwko mnie… Bo za stary, za wysoki a ona taka niska… Dlaczego jeździ takim dużym samochodem. Po co mu własna działalność, przecież można na etacie… Dlaczego kupuje winyle Detroit Techno skoro można słuchać Bajmu… Trwało to prawie cztery lata, u niej w domu coraz gorzej, u mnie też automatycznie wszyscy nastawieni anty… Postanowiliśmy się pobrać wbrew wszystkim. W prezencie ślubnym od mojej babci dostałem dom, nieduży do remontu. Miałem odszykować go aby tylko dało się mieszkać ale w firmie poszło bardzo dobrze i kasa lała się zewsząd…Pracowałem po kilkanaście godzin dziennie i udało mi się wszystko zrobić za gotówkę, ściany działowe, wylewki, elektryka, hydraulika, ocieplenie , dach, okna, wyposażenie… Żona poszła do pracy w biurze, studiowała zaocznie. Po dwóch latach od ślubu urodził się syn. Od tego momentu równia pochyła… Zyskałem dziecko, straciłem żonę. Całkowicie. Byłem dla niej przezroczysty. Rozumiałem, że instynkt macierzyński robi swoje ale całkowicie straciła mną zainteresowanie. Wróciła do pracy, szkołę kontynuowała cały czas. Oddalała się coraz bardziej. Seks zupełnie zamarł a to mi bardzo dokuczało. Zaproponowałem terapię, byliśmy raz a potem odmówiła uczestnictwa. Czułem, że kręci się ktoś obok. W tym samym czasie przyjąłem do spółki wieloletniego kolegę i rozwinęliśmy mocniej działalność… W domu było bardzo źle, brakowało mi ciepła i dobrego seksu. Na sprawy łóżkowe byłem mocno otwarty, marzyło mi się spróbować układów grupowych. Zaproponowałem żonie, stwierdziłem że teraz albo nigdy. Bez problemu się zgodziła. Byłem zaskoczony… Zaczęliśmy szukać w sieci odpowiedniej pary, żona jest bardzo atrakcyjna, ja podobno też niebrzydki więc nie mieliśmy problemu z zainteresowaniem. Po jakimś czasie trafiliśmy na parę z którą zaiskrzyło… Żona czuła się w takim układzie bardzo dobrze, ja też świetnie się bawiłem. Po tym szczerze zaczęliśmy rozmawiać, przyznała się do kochanka. Twierdziła, że już tego nie potrzebuje i chce to zakończyć. Uderzyło to we mnie mocno ale zachowałem zimną krew. Nie zakończyła, widać było że się zaangażowała. Stwierdziłem zatem że ja to zrobię. Umówiłem się z gościem, mieliśmy się spotkać. W ostatniej chwili zaczął się wykręcać… Pojechałem do niego, nie wyszedł do mnie. Za to doniósł na policję, że go szantażuję i próbuję wyłudzić pieniądze… Wyparł się jej całkowicie. W ciągu trzech lat swingowania spałem z ok. dziesięcioma kobietami. Na spotkaniach to zawsze ja z naszej dwójki najwięcej rozmawiałem i to głównie z kobietami w tamtych parach. Nikt nam nie odmówił, to my za to czasami nie decydowaliśmy się na konsumpcję… Z niektórymi paniami bawiłem się średnio, z innymi wybornie. Zdarzały się sytuacje, gdzie musiałem obskoczyć i żonę i koleżankę jednocześnie… Przestaliśmy bawić się w to ponad trzy lata temu ale od momentu rozpoczęcia tej przygody w domu poprawiło mi się wszystko. Żonę mam cud miód, codziennie inny obiad, wszystko na czas uprane, uprasowane, atmosfera zajebista. Nie było od kilku lat żadnego cichego dnia, żadnej kłótni… Oczywiście bacznie wszystko obserwuję ale generalnie jestem mega zadowolony. Ona na własnej skórze przekonała się, że wyrwać sobie dupę na dobry seks to nie jest wielki problem i ja to potrafię. Nie korzystam z tej możliwości ale świadomość tego tak mocno utkwiła w jej głowie że doprowadziło to do dużych zmian. Seks. Jest świetny, wyuzdany, perwersyjny i świński. Przekonałem się, że kobiety nie mają preferencji seksualnych. Jak baba twierdzi, że nie lubi analu albo nie połyka to znaczy tylko tyle, że nie była wystarczająco pobudzona/nakręcona emocjonalnie… Moja żona też twierdzi że nie zrobiłaby tych rzeczy ale często jak uda mi się ja podejść odpowiednio to puszczają jej wszystkie hamulce i robi wszystko czego chcę. Później po kilku mokrych orgazmach przez dwa-trzy dni łasi się niesamowicie i są powtórki... Punktem zwrotnym była u mnie decyzja o swingu, stwierdziłem, że albo małżeństwo się rozpieprzy do reszty albo naprawi, bo gorzej już być nie mogło… Jej pokazało to, że to nie problem dla mnie znaleźć sobie samicę do kopulacji a mi pokazało, że potrafię być atrakcyjny dla innych samic. Mam w domu względnie poukładane, oczywiście jestem dość czujny ale przynajmniej spokojny…
  25. hi.end

    Cześć Bracia!

    Od jakiegoś czasu do Was zaglądam, postanowiłem w końcu się zalogować i podzielić własnymi spostrzeżeniami na niektóre spawy damsko-męskie oraz tylko męskie...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.