Skocz do zawartości

Gradhach

Starszy Użytkownik
  • Postów

    817
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Gradhach

  1. 58 minut temu, WladomirrrrrrPutin napisał:


    Jestem żałosnym nieudacznikiem, który ma 25 lat. I nic nie osiągnął w życiu.
     

    Jak to Chłopie nic nie osiągnąłeś? A studia ?

     

    Masz DOPIERO 25 lat, jeszcze dużo przed Tobą. Głowa do góry i do przodu! Różnie bywa, ludzie ,,osiągają'' coś w życiu ( szerokie pojęcie, bo dla każdego osiągnięcie może znaczyć coś innego ) wcześniej, inni później.

     

    Młody jesteś jeszcze, masz tyle przed sobą, że powinieneś takie pierdolnięte myśli odstawić na bok.

     

    Powodzenia.

     

    BTW. jakie studia kończyłeś ( w sensię inż, ale w jakim kierunku? )

  2. 58 minut temu, Carleon napisał:

    Bracia, mieliście kiedyś problem z bezproduktywnym spędzaniem poranków gdy macie dzień wolny od pracy/szkoły?

     

    U mnie wygląda to tak, że budzę się rano, poprzedniego dnia oczywiście przygotowalem sobie w myślach plan co mam zamiar zrobić od rana no i ... klops. Nic nie robie do południa, a czasem przeciąga się to do godziny 15. Jak juz zacznę to mam w głowie zmarnowane pół dnia, które przeznaczyłem na słuchanie muzyki, leżenie/spanie, oglądanie/przeglądanie internetu. Zamiast pouczyć się języka i zrobić projekt na studia itp. to minęło mi pół dnia i kompletnie nic dzięki temu nie zyskałem.

     

    Mam teraz 3 dni wolnego i poniedziałek jak i wtorek zmarnowałem nawet nie wiem na czym. Strasznie mnie to wkurzyło. Siedzę teraz i robie listę zadań na jutro, tym razem papierową.

     

    Dodam jeszcze ze jestem raczej typem "nocnym" potrafię siedzieć do 2 w nocy i się uczyć albo "pracować", tylko ze dalej te pół dnia jest zmarnowane i mi tego szkoda. Gdybym nie marnował tych poranków mógłbym zrobić 2-3 razy więcej. Ech...

     

    Stary, jak bym o sobie czytał :) Korzystaj ile możesz. Nasza kultura słowiańska opierała się na doskonaleniu siebie. Kultura narzucona nam teraz przez mass media popycha nas do przodu, czyli masz mieć więcej, lepiej, i mocniej. Ludzie się w tym wszystkim gubią. Masz ambicje, a to dużo.  Uspokój się, i korzystaj z wolnego :)

     

    Niech Ci nie będzie szkoda połowy dnia, tylko jeśli spożytkujesz ten czas na siebie.

     

    Czasem mam wrażenie, że jesteśmy jak rybki w akwarium - niby możemy wszystko robić, ale jeśli coś zechcemy poza granice to albo pierdolniemy ryjem w twarde, albo wyskoczymy...

    • Dzięki 1
  3. Qrwa rzygać się chce...

     

    Dużo ludzi zatraciło już jakieś wyższe wartości albo ja dalej jadę w zbroi na koniu :)

     

    A tak na poważnie to kieruję się takim przysłowiem ,, jak facet zdradzi kobietę to jak zplunąć z okna na ulicę, jak kobieta faceta to jak napluć do okna z ulicy''

     

    Jak będziesz dobrze bzykał, to w końcu ,,coś dla niej będziesz znaczył '' i pierdolnie męża, rodzinę itp...

     

     

     

     

    • Like 1
  4. @Elpadre77 Są w sprzedaży gotowe telefony z spy oprogramowaniem, ale odpowiednio kosztują niestety.

     

    Panowie, nie da się tak o ,,spierdolic'' od baby na podstawie swoich ( prawdopodobnie prawdziwych ) nie udowodnionych podejrzeń.

     

    Ale z własnego doświadczenia wiem, że POWINIENEŚ SPIERDALAĆ :) bo prawdopodobnie Twoje przypuszczenia sa prawdziwe, tak jak moje były.

     

    Trzymaj się

     

    14 godzin temu, Pytonga napisał:

    Holahola

     

    Bracia przystopujmy troche.

    Brat @Elpadre77 ma duuzo problemow ze samym soba, dlatego na wstepie proponuje zaczac prace nad soba samym - skup sie na sobie.

     

    Popatrz sam na siebie - co soba reprezentujesz? Zastanow sie czy jestes 100% facetem, czy masz plan, dzialasz - czy po prostu zyjesz z pradem wody plynac tam, gdzie Cie zaniesie.

    Przeczytaj Stosunkowo Dobry, Kobietopedia - Forum. 

     

    Skup sie na sobie, ogarnij sie I obserwuj ale tak aby to nie bylo sensem Twego zycia.

    Odzyskaj swoj wlasny szacunek stan sie atrakcyjny.

     

     

    Dobrze Ci Brat radzi! Ja tylko dodam: ,,Tylko zdechłe ryby płyną z prądem'' Pamiętaj o tym!

     

    Ja niestety mam kiepską reputację, ze względu na mój wątek ,, Marynarz''. Ale jestem, walczę, tylko nie moge dużo tutaj pisać bo ryzykuje ,,wizyte'' eks.

     

  5. 15 godzin temu, Primo42 napisał:


    ?

    . Pojawiły się pytania z jej strony, ja na dowód tego że nie kłamię dałem jej telefon do ręki, sprawdziła wszystko, korespondencję, smsy, Messengera .. itd. … jak się później okazało to był błąd … chciałem być uczciwy a okazałem się zwykłym idiotą …

     

     

    @Primo42Po tym przestałem czytać. Doczytam jutro, bo oczy mi lecą ze zmęczenia w pracy. Przeczytaj mój wątek.

     

    Ja zrobiłem to samo, i teraz moja eks..a tym  mnie szantażuje.

     

    Ja widząc, że kogoś szlag trafia bo kupiłem nowy samochód za swoje ciężko zarobione pieniądze ( wyedukowałem się, nigdy nikomu nic nie ukradłem ), wiem już, że inni oceniają Cię z perspektywy majątkowej - głównie!

     

    A jeżeli wkurwiasz się, że coś poświęcasz, cokolwiek mam na myśli ( czas, rozłąkę, sprawność fizyczną, zdrowie etc. ) i nikt tego nie docenia, bo Ty tyle zarabiasz, i odpiłeś stresy i byłeś śmieciem nie partnerem- to będzie to prędzej czy później użyte przeciw Tobie.

     

    To tak jest...

     

    Uczciwym dobrze być dla ludzi, i mnie i Ciebie nic nie zmieni. Miałem teraz taką sytuację, ze w całym amoku moich spraw, wypłacałem kasę z ATM. I wziąłem kartę, a pieniądze zostawiłem. I dogonił mnie człowiek, z tą kasą w rękach, ze zostawiłem... Wow!!!! przecież mógł ją zgarnąć i cześć ( 1K ). I wiesz co zrobiłem? Uściskałem jego rękę, dziękowałem i w ogóle. Nie za kasę, chuj z tym 1 k, tylko z powodu, ze przywrócił mi wiarę w ludzi. Dostał 10% znaleźnego na moje wymaganie.

     

    Wniosek? Bądź uczciwy wobec LUDZI, KTÓRZY SĄ UCZCIWI WOBEC CIEBIE!. Ona nie była wobec Ciebie uczciwa co?

    • Like 3
  6. @Trevor Jasne, pracuję na statku, który obsługuje pola naftowe. Tak zwany typ offshore.

     

    Z pracą coraz trudniej, gdyż my Polacy, przestaliśmy być już tanimi pracownikami. Cena ropy poszła w dół i na rynku jest kryzys. Co prawda teraz się to wszystko podnosi, ale pensje i wakaty poszły w dół.

     

    Coraz więcej tanich pracowników zza wschodu i Azji.

     

    Ale jesli chcesz to pytaj, co bedę mógł to napiszę.

  7. Siema,

     

    Pieniądze dają wolność, ale trzeba być świadomym,ze też dużo mogą zabrać. Ja pracuję pół roku, ale bez przerwy czyli 5 tygodni na statku i 5 w domu, na lądzie. Kiedy byłem w związku mąłżeńskim ,,aktywnym'' wolny bardziej czułem się w pracy... Pierdoła jestem, tak jak ktoś już tu mnie nazwał.

     

    Zarobki mam ekstra, a odłozone prawie zero, dren już zatkałem także mam nadzieję, ze odłoże już coś :) Ogólnie pieniądze szczęścia nie dają, ale dają możliwości zeby to szczęscie uzyskać.

    A od indywidualnej jednostki zależy, co pojmuje przez stwierdzenie szczęśliwy, spełniony... Lubie się ubrać, lubię fajne fury ( i tak robię, ciuchy ok, furka SUV i classic mesio ). Tylko, że kobiety wtedy patrzą przez pryzmat tego co mam, co ma ktoś inny. A wiele jest ludzi na świecie pięknych wewnętrznie, szczęśliwych i wartościowych. I niekoniecznie jeżdzą na wycieczki na Malediwy, i bujają się Bentleyami.

     

    Propo majętności, kiedyś jeżdziłem Lexusem. Uwazam, ze stroić to się trzeba do kościoła, na różne uroczystości etc. Ale nie do salonu oddać auto w serwis. Pewnego razu udałem się do ASO, rano zaspany, dzinsy wytarte etc. ,,dzieńdobry, a czego Pan tu chciał''? hehehe. Jak kiedyś się dorobie jak Bóg i zdrowie pozwolą, to skoczę do takiego saloniku z krawaciarzami dupolizami, z reklamówką kasy i kupię samochód...

     

    Ludzie zaczęli przede wszystkim patrzeć na innych przez pryzmat majątku, rzeczy materialnych... Niestety...

     

    Pozdro

    • Like 2
  8. Witaj Bracie,

     

    Jeśli przeczytasz mój post ,,Marynarz'' w Świeżakach to być może zobaczysz jak mogło się to potoczyć. Ja miałem haj emocjonalny, fakt też nagrzeszyłem, bo będąc na statku byłem mega zazdrosny i podejrzliwy i wścibski.

    Ale pamiętam tak w myślach pierwszą naszą kłótnie. Wynajmowaliśmy wtedy jeszcze z narzeczoną kawalerkę w Krakowie. Ja dogadałem się ze swoim kuzynem, że wynajmę od niego świeżo kupione mieszkanie za połowę czynszu, a w zamian za to urządzę mu je - tzn. on kupuje materiały i meble, a ja wszystko ,,instaluję''. Potrzebowałem większego mieszkania, bo narzeczona była już w ciąży. Mimo to robiła mi wypominania i awantury, ze tak ja wszystko dla Kamilka, dla jego mieszkania ( chłopak ogarnięty, żona, intercyza, jak się przedstawia innym osobą to o swojej żonie mówi ,, a to jest moja pierwsza żona Ania'' :) ) I ta moja narzeczona zrobiła wtedy po jakimś czasie dziwną rzecz. Mianowicie kiedy wróciłem do wynajmowanego mieszkania po całym dniu pracy w nowym, zjebany jak koń po westernie, chciałem obejrzeć mecz piłki ręcznej ( jakieś były wtedy mistrzostwa świata czy Europy, nie pamiętam 2014 rok). Usiadłem przed TV, otworzyłem bro, i zacząłem oglądać. Żona jakby na złość zaczęła słuchać muzyki na laptopie po uprzedniej konfrontacji słownej, ze ja zapierdalam dla kuzyna zamiast siedzieć z nią...poprosiłem kulturalnie raz dwa trzy razy żeby ściszyła łaskawie muzykę, to było tylko odburknięcie...więc zabrałem jej laptopa trzymając go za sobą. Skoczyła do mnie wtedy z łapami i mnie popychała i popychała aż jej tego lapka oddałem...no chuj, nerwy kobiety w ciąży pomyślałem - hormony. Poszła obrażona się kąpać czy coś tam się pizdrzyć w łazience. A tu mi się siusiu chce. Więc proszę wpuść mnie tylko do łazienki, raz drugi trzeci, przecież kurwa przez balkon nie zrobię. Nie, spierdalaj itp itd :) Więc wziąłem nóż, taki do masła zwykły, ale od dzieciaka zawsze się ten cyngiel od zewnątrz w łazience tym otwierało :) wpadłem do łazienki z już takim prawie overflow-em w pęcherzu i rzuciłem ten nóż do zlewu lekko, kiedy narzeczona zażywała pieniącej się kąpieli...Nasłuchałem się, jak to moje ,,szczochy'' śmierdzą, ale odczułem znaną nam wszystkim ulgę, i dumnie pomyślałem że mięśnie tam mam chociaż dobrze zbudowane, ze tak długo wytrzymałem :)

     

    I wiecie co? Do tej pory mi wypominała, ze już w Krakowie ją po mieszkaniu z nożem ganiałem :)

     

    Mądrze Bracie zrobiłeś, żałuję, że ja nie zdobyłem się na taki czyn już wtedy. Byłem dużo mocniejszy psychicznie, i pewnie teraz był bym szczęśliwszym człowiekiem niż jestem teraz...a na pewno bogatszym ( to już w formie żartu, nie o pieniądze tutaj chodzi ).

     

     

     

     

    2 godziny temu, Harpagon napisał:

    , pierdzieli się im od dobra i dostatku.

    Oj tak oj tak...Przepraszam za kolokwialne określenie, ale jak to mój przyjaciel mechanik na statku określił ,, i jak zawsze najebało prądu w kitę, i dzban pusty wariuje''.

  9. Witam Was Bracia,

     

    Chciałem się z Wami podzielić interesującymi według mnie obserwacjami. Dużo się rzeczy złożyło na to, ze rok temu wylądowałem w gabinecie u psychiatry. Rozpocząłem leczenie, uzależnienie od alkoholu i depresja. Do tej pory nie jestem w stanie odpowiedzieć co było pierwsze i spowodowało to drugie. Ale to temat na inny dział...

     

    Co chciałem napisać, to to jak nasz umysł i jego biochemia może wpływać na nasze ciało. Mianowicie, od wielu lat walczyłem z kurzajkami na stopach. Wiele ludzi ma ten problem czy to na dłoniach czy innych częściach ciała. Ja miałem to gówno na obu podeszwach stóp. Chodzić się czasem nie dało, piłowanie, zamrażanie a to zawsze wracało tylko, że większe. I już się pogodziłem, zę będę się wstydził opalać na plaży bez przykrytych stóp, itp itd.

     

    Aż pewna lekarka, przepisała mi leki na depresje i zaburzenia lękowe. Długiego stosowania, nie uzależniające, nie zamulające. Zacząłem tą terapię lekami, i po kilku tygodniach chyba nastąpiła poprawa.

     

    Myśli się troszeczkę uspokoiły i zracjonalizowały. Lęki mam ciągle ( patrz inne wątki ), rozwodzę się, stresująca praca itd.

     

    Ale kurwa po tych kilku tygodniach cały ten szajs ze stóp zniknął! Sam od siebie, kurzajki o średnicy prawie centa poszły sobie same...

     

    Szukałem po forach internetowych, nie znalazłem nigdzie, ze to samo od siebie się cofa...

     

    Żyjemy w czasach ludzi zadufanych, i materialistów. Skoro tak jak teraz jest wielu się opłaca, wiele gałęzi nauki się nie rozwija bądź nie chce się rozwijać z racji grantów. A tak wiele jeszcze jest do odkrycia...

     

    Pozdro. Bartek

  10. Cześć, ja ze swojej perspektywy specyficznej pracy w zamkniętym środowisku facetów wyrażę swoją opinię. Jestem oficerem na statkach obsługi morskich pól naftowych. Pracowałem z szefami z wielu krajów. Najmniej miłe wspomnienia mam w stosunku do naszych rodaków niestety. To jeżeli chodzi o kierownicze stanowiska. Jeśli chodzi o współpracowników, to myślę, ze traktować Ciebie będą tak jak Ty traktujesz ich.

     

    Jeśli chodzi o inne narodowości, to myślę, że w największej mierze zależy od charakteru danej osoby. Wiadomo, że są jakieś zaszłości historyczne, ale można je obrócić w żart, albo choć próbować to zrobić.

    Najlepiej i najgorzej równocześnie wspominam osoby z UK. Jeden był złamanym fagasem i zakompleksionym głupkiem, a inni naprawdę zdrowo rozsądkowo myślącymi przyjacielskimi osobami.

     

    Reasumując, moje zdanie jest takie, ze jak grasz tak masz. Ja jadę do pracy bo podpisałem umowę za określoną sumę pieniędzy. Skoro akceptuję wynagrodzenie, zasady zatrudnienia itp. a w umowie jest dopisek, ze mam szczekać jak pies, to będę szczekał jak pies...I będę pracował odpowiedzialnie, a wtedy tylko chorzy psychicznie ludzie mogą zajść za skórę.

     

     

  11. Witam Was na forum.

     

    Pierwszy mój post. Siedzę na statku, jestem marynarzem...Moja żona właśnie załatwia prawnicze i rachunkowe spray prowadzące do rozwodu. Jeszcze tydzień temu płakałem bo to wszystko moja wina. Jak wracałem ze statku to nie mogłem sprostać jej wymaganiom, bo piłem, bo nie mogłem sprostać jej wymaganiom...

     

    Doszło do mnie że byłem tylko skarbonką, znudziłem się to kop w dupę, tylko na warunkach że płacę kredyt hipoteczny, zostawiam jej mieszkanie i 3500 alimentów. Poczułem się jak śmieć, który zaczął brzydko pachnieć.

     

    Nie żalę się, tylko nawiązuje do głownego wątku. I trochę wciskam nasz ustrój prawny. Żona ma prawo mi mówić, że wspólność małżeńska wdłg nie zanikła już prawie rok temy wiec jak ona to mówi może robić i spotykac się zkim chce. A za pół godiny mówi że i owszem prawda, ale wspólnota majątkowa jest dalej - więc oddaj mi połowę kasy z Twojego konta...

     

    Kurwa mać, wszystko bym dla nich oddał za odrobinę wsparcia żony...

     

    • Smutny 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.