Skocz do zawartości

Heresy

Samice
  • Postów

    164
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Heresy

  1. Myślę, że nienawiści do kobiet nie jest tu tak dużo, jak wydaje się podczas pierwszej wizyty na forum. Raczej obserwuje takie rozgoryczenie, czasem rezygnację, rozczarowanie tym, co uważają za rzeczywistość. Widzę też, że wielu z Was, właśnie za miłością tęskni, maskując to przedmiotowym traktowaniem kobiet. Uważam też, że zbytnio panuje tu skupienie nad zarabianiem pieniędzy, nie dla siebie, swojej satysfakcji, tylko aby podwyższyć SMV dla kobiet. Ze skrajności w skrajność. Marginalizuje się rolę charakteru. Nie powiem, aby na kobiecych forach było lepiej. ? Muszę przyznać, że Wasz związek jest dla mnie inspiracją. Życzę Wam wszystkiego dobrego.
  2. Jedynie za pomocą celnie rzuconych brudnych skarpetek... ☺️ @Obliteraror - Widzisz, jesteśmy na takim a nie innym forum. I nagle Ty i Twoja żona. Jak taki gigantyczny neonowy napis "miłość istnieje, panowie". Chyba ktoś gdzieś imputował Ci nawet kłamstwo. Jednak ja wierzę, że Twoja żona istnieje (jak to brzmi XD) i chciałabym dowiedzieć się, jak się poznaliście oraz czegoś bardziej istotnego: jak myślisz, dlaczego ona Cię wtedy pokochała?
  3. @Obliteraror - Nie musisz odpowiadać na moje pytanie, jeśli jest zbyt osobiste, ale skąd się wzięła Twoja żona?
  4. No właśnie mówiłam, że nie przeczytałeś uważnie mojej wiadomości. Nie było tam słowa o ludziach, tylko o miejscach. Różnica jest dosyć znacząca. Tak jak ludzi ciężko jest poznać nawet, gdy przebywasz z nimi długo (szczególnie jeśli nie jesteś ekstrawertykiem), tak miejsca są dostępne. Tylko należy być uważnym i po prostu ciekawym świata. Mogę stwierdzić "co ja tam będę, wszystko wszędzie takie same", ale to nie jest droga osoby dociekliwej. Być może masz krótki okres skoncentrowania uwagi, więc trudno jest Ci się skupić na otoczeniu, wystarczająco długo, aby uzyskać potrzebne do analizy informacje. Można omówić to choćby na przykładzie Kościoła w Bliznem. I jedziemy: 1) Pierwszy stopień poznania: "Och, widzę kościół!" 2) Drugi stopień poznania: Wchodzisz do środka i oglądasz. Wychodzisz. W sumie nudno było, następnym razem tam nie pójdziesz. 3) Trzeci stopień poznania: Nie wychodzisz, tylko analizujesz. Uderza Cię przepych, tak kontrastujący z drewnianą bryłą budowli. Barkowe złocone wyposażenie kościoła urzeka cechami, o których opowiada historia sztuki. Zauważasz malarstwo ścienne. Uświadamiasz sobie, że to liber- pauperum. Rozpoznajesz poszczególne sceny. Zaskakujące okazuje się, że fundatorami tej bogatej polichromii są miejscowe rodziny chłopskie. Jeśli przyjrzysz się dokładniej, to zauważasz, że twarze oprawców świętych mają nietypowe, egzotyczne rysy twarzy. Kiedy dowiesz się, że miejscowość była gnębiona najazdami Tatarów, zaczynasz łączyć fakty. Okazuje się, że kościół postawiony na wzniesieniu, był miejscem, gdzie mieszkańcy wsi szukali schronienia podczas niebezpieczeństwa. Interesujące, że wtedy wzniesienie otoczone było rozlewiskiem rzeki. Analizujesz elementy konstrukcyjne, porównujesz do wcześniej poznanych i informacji, które poprzednio przyswoiłeś. Przypominasz sobie w jaki sposób orientowano budowle sakralne, jak jest to zakorzenione w chrześcijaństwie? Poznajesz otoczenie dalej - znajdują się tam ruchome elementy - jeden z nich odkrywa na ołtarzu bocznym najcenniejszy element - figurę Matki Boskiej. Matka Boża Królowa Pełna Łaski. Jaka jest historia tej figury? Jak to się stało, że odkryto ją jedynie jakieś 50. lat temu? (Swoją drogą bardzo intrygująca historia, ale to temat na inny post). Więc faktycznie, jeśli zatrzymasz się na 1 czy 2 stopniu poznania, to podróże nie mają większej wartości. Jednak to już nie moja wina. Jednak stopień trzeci wymaga wiedzy i motywacji, by tę wiedzę poszerzać. Uważam, że szczególnie osoby pracujące w obszarach "biologii, matematyki, fizyki, chemii" wiele wyniosą z takiego eksperymentu myślowego. Przynajmniej mi pomaga to zachować elastyczność.
  5. Serio nigdy nie ciekawił Cię świat na tyle, aby zobaczyć coś więcej niż własne miasto? W samej Polsce jest wiele ciekawych miejsc, aby je poznać. Nie sądzę, aby analizowanie otoczenia było chorobą umysłową, raczej przejawem inteligencji i chęci poszerzania horyzontów, testowania swojej wiedzy. Na jakiej podstawie nazwałeś mnie "aktywistką"? Mam wrażenie, że niezbyt uważnie przeczytałeś mój post, albo masz taki uraz do wycieczek. Nie zauważyłam przerzucania. Odnoszę wrażenie, że dyskusja przebiega dosyć kulturalnie i każdy może wyrazić swoje zdanie. Chyba, że liczyć przeliczanie pożądania na %.
  6. @Ragnar1777 Między innymi kwestia miejsca zamieszkania, inne miasto, inny kraj, inny kontynent. Nie każdy może pracować zdalnie, więc jeśli budujesz sobie karierę np. we Wrocławiu, to propozycja wybycia na drugi koniec świata jest taka średnio pociągająca. Zmiany emocjonalne mnie nie kręcą, lubię stabilność w uczuciach. Natomiast jeśli chodzi o emocjonujące przeżycia, to jak najbardziej. Mam na myśli rozwijanie się (taniec, śpiew, lektura, nauka rysunku), poznawanie nowych miejsc podróżując, naukę języków (biegle posługuję się tylko angielskim, czas to zmienić), gotowanie niestandardowych potraw, wspólna aktywność fizyczna. Kiedy robisz to we dwoje to zyskuje zupełnie inny wymiar. Ostatnio zajmuję się drukiem 3D. On natomiast zna się na specjalistycznych farbach do malowania modeli. Faktycznie moje zachowanie może być dziecinne, ale jeśli cały czas skupiasz się na zdobywaniu specjalistycznej wiedzy, to potrzebujesz "oderwać" czasem mózg. Moje "20-letnie dziecko" jest w podobnej sytuacji. Także razem po prostu się dobrze bawimy, tworzymy wspomnienia, dzielimy się pasjami. Jesteśmy młodzi, więc mamy na to czas, bez szkody dla naszej przyszłości. Oczywiście to nie jest taki niekończący się kołowrót, że nie mogę usiedzieć na miejscu. Lubię też odpoczywać. Natomiast facet 30-letni z tego co widzę skupia się głównie na pracy. Już się wyszalał i wyimprezował (chociaż imprez akurat nie lubię). Jeśli poważnie traktuje swoją karierę, to poziom jego energii znacznie się obniża. Pewnie są tacy, którzy są tak samo energiczni, jak 10 lat temu. Raczej potrzebują odpoczynku, wyciszenia, rozrywki, ale bez nadmiaru bodźców. Nie reagują tak entuzjastycznie na nowe propozycje. Dochodzą zmartwienia, konkretne plany na przyszłość. Inne priorytety. Nie czułabym się swobodnie w towarzystwie takiej osoby. Mój głód poznawania rzeczy nie byłby zaletą, tylko cechą negatywną. Nie jest to zarzut w stronę takich facetów. Myślę, że w okolicach 30. też będę podobnie funkcjonować. Przepraszam, że zadaję to pytanie, ale Ty nie jesteś czasem w tym wieku?
  7. @Free Woman To mi się z Tobą kojarzy. Panie losie daj mi kogoś, kto nie zmąci wody w mym stawie.Kogoś, kto nie pryśnie jak zły sen, gdy ryb w mym stawie zabraknie. Panie losie daj mi kogoś, kto nie zerwie róż w mym ogrodzie.Kogoś, kto nie zeżre jabłek wszystkich i ucieknie za morze. Panowie lubią sobie poprawiać humor tym, że jak zdradzają to oczywiście nadal swoją kobietę szanują i kochają. Jakie troskliwe misie. ☺️ Tylko jak już się umawiali na wyłączność, to zupełnie o tym fakcie zapominają. Umyka im prosty fakt, że złamanie umowy to radosne oświadczenie "mam Cię w głębokim poważaniu, moja najdroższa". Ale cóż, mężczyzna zmiennym jest i jego słowa nie można traktować poważnie. Nigdy nie wiadomo, co mu się tam w tej pięknej główce roi. Tak poważnie, to lepszą opcją jest po prostu poprosić o zaproszenie trzeciej osoby, tak by szanowna małżonka, też mogła mieć coś z życia. Nie bądźcie zachłanni, panowie.
  8. @Ragnar1777 Znam wielu 30 latków. Jak się dogadujemy na stopie koleżeńskiej, tak widzę, że Ci ludzie już nie są elastyczni, tak jak moi rówieśnicy. Mają już jakąś historię kariery, nie są podatni na zamiany otoczenia. Raczej skupiają się na rozwijaniu tego, co już osiągnęli. Dla mnie to ważna cecha, taka mobilność, energia. Z wiekiem ludzie stają się bardziej osiadli. Jak tak obserwuję facetów to od 30. jest to proces już nie do odwrócenia. Nie jestem ekstrawertyczką, ale mam dużą potrzebę dynamicznego życia we dwoje. Nie mówię tu o imprezowaniu. Tacy panowie by za mną nie nadążyli i rodziłaby się tylko wzajemna frustracja.
  9. Właśnie, ale aby to działało jak należy, to obietnice, lojalność i ofiarność muszą pochodzić od obu stron. Dlatego czasem ludzie budzą się po kilku latach związku i uświadamiają sobie, że tylko oni "dawali". Byli dla drugiej osoby takimi wytwórcami dobrych wspomnień, a nie było wzajemności. Problem jest taki, że najbardziej cenne jest to, w co włożyło się jakiś wysiłek. Jeśli stoi się w pozycji biorcy to życie ucieka między palcami. Dlatego wspominałam o aktywnym kształtowaniu związku i tego materiału, który spaja.
  10. @krystal- To odpowiedź na post @Free Woman. Ona czuje. To nie jest moje rozumienie miłości. Nie rozważam teraz mojego pojęcia miłości, jedynie rozpisuję to, jak rozumiem pojęcie miłości @Free Woman. Jeśli zapytałbyś, dowiedziałbyś się, że miłość uzależniam od świadomej decyzji, nie tego co "czuję", ponieważ nie jest to stabilna podstawa. Zgadzam się z Twoimi poprzednimi wypowiedziami, ponieważ są blisko mojego rozumienia miłości. Także zluzuj majty, bracie.
  11. Chcę Ci przekazać, że histeryczne wyliczanie procentów jeszcze nikomu nic nie dało. To jest zależne od tego, jak "czujesz". Nie można rozpisać uczucia na %. Chciałam też zauważyć, że rzucanie "u Was to 80% to samo pożądanie, bydlaki!" jako oskarżenia to jakaś pomyłka. Wszystko w ten sposób można obedrzeć z wartości. Czasem dobrze jest wyjść poza swoją definicję miłości i to szybko przekalkulować. Uwaga zabawa (nie)logiczna Zakładamy,że mamy do wykorzystania maksymalnie 1000 jednostek [j]. Nie musimy osiągać tego pułapu. Mężczyzna: 80% pożądania - 800 j 20% uwielbienie dla Twojego charakteru, wspólne tematy, wizja przyszłości itd. - 200 j Bilans: 1000 j Ty: 40% pożądania -135 j 60% - wielbienie dla Twojego charakteru, wspólne tematy, wizja przyszłości itd. - 200 j Bilans: 335 j Czy w takim wypadku oznacza to, że kochasz go lepiej? Widzisz w tym jakąś swoją wyższość? A może po prostu on Cię mocniej pożąda? Denerwuje mnie takie umniejszanie mężczyznom. Już dosyć się im wmawia, że są nieczułymi burakami. W moim przykładzie poziom "prawdziwego uczucia" jest identyczny. To, że komuś pożądanie zajmuje to 80% nie znaczy, że jego uczucie jest w jakiś sposób uboższe, niż Twoje.
  12. @Eleanor - Dlatego mówię, "jak bardzo". Czasem jak widać, działa to w odwrotnym kierunku.
  13. @Ragnar1777 Ciężko przewidzieć, jak bardzo w wieku 40 lat, będę aseksualną starą babą. Myślę jednak, że obracać jędrne 20 można zawsze. Jest to wręcz wskazane. Jednocześnie myślę, że takie prawdziwe porozumienie można łatwiej osiągnąć, gdy ma się ze sobą cokolwiek wspólnego. Będąc w podobnym wieku łatwiej się nawzajem "zrozumieć". Podobne obowiązki, spojrzenie na świat. Jeśli miałabym pomyśleć o facecie 6-10 lat starszym, to nie widzę szans na taki związek. Jest to dla mnie zbyt abstrakcyjna wizja, jak mielibyśmy się dogadać. Związek to nie tylko ruchanie. Optymistycznie zakładam, że gdy dobijemy 40 to będzie łączyło nas dużo więcej. Nie mam na myśli ślubu (o ile mój mężczyzna nie postawi na swoim hehe), tylko to, o czym pisałam wcześniej.
  14. @Stradi Tak, tacy mężczyźni szczególnie potrzebują mocnego wsparcia ze strony kobiety. Myślę, że ogólnie powinno się troszczyć o potrzeby partnera pod względem budowania tego bezpieczeństwa. Tak, aby mógł wrócić do domu i wiedzieć, że to inna przestrzeń. Coś jakby azyl. Wiadomo że w domu również pojawiają się problemy, które należy rozwiązywać. Dla mnie "dom", to miejsce, gdzie można bez strachu się otworzyć, być autentycznym. Stres, presja zabijają powoli, ale skutecznie. Tutaj rolą kobiety jest zrozumienie, że aby ten mężczyzna, z Twojego przykładu, mógł iść przez życie z podniesioną głową, aby właśnie przenosił góry, potrzebne jest realne wsparcie i bliskość emocjonalna. Odpoczynek. Dla kobiet działa to bardzo podobnie, przynajmniej jeśli chodzi o mnie.
  15. Tutaj należałoby zdefiniować czym jest to kochanie. Tylko zauważ, niezbyt często zdarza się tak, aby to mężczyzna był we wszystkim lepszy. Tak samo, jak nie ma kobiet, które byłyby lepsze każdej jednej dziedzinie od mężczyzny. Wyobrażam sobie związek, jako drzewo. Masz tutaj szybki szkic poglądowy: Więc pień drzewa to nasze cechy wspólne. To co nas łączy i spaja. Wartości, które podzielamy, spojrzenie na świat. Dzięki temu związek zachowuje równowagę. Możesz postrzegać partnera, jako w pewnym sensie część Twojego "ja". Później jak widzisz, pień rozgałęzia się na dwa konary. Ciebie i Twoją partnerkę I tutaj część tych odgałęzień jest siebie bliżej, część dalej. Każdy rozwija się w odmienny sposób, w innym kierunku. Masz rację, że imponuje coś, o czym zbyt dużo nie wiemy. On zna się na czymś, ja się znam na czymś. Kto kogo przewyższa? Ciężko powiedzieć. Mogę czuć podziw dla umiejętności, cech charakteru, inteligencji mojego partnera i nie czuć się zdominowana. Wartym odnotowania faktem jest to, że paradoksalnie mężczyzna też potrzebuje poczucia bezpieczeństwa. Między innymi z lektury tego forum oraz własnych doświadczeń, wnioskuję, że może nawet bardziej niż kobiety. Tylko o tym się nie mówi, a jeśli się mówi, to wychodzi z lekka szowinistycznie. (jeśli zechcecie, to rozwinę temat, ale nie chcę rozwalać tematu). Właśnie u mnie to działa tak, że uczymy się od siebie nawzajem. To taka wymiana tego, co dobre i pożyteczne. Dzięki temu osoba, którą kochasz, może wnieść do Twojego życia wartość. Czy to, że przekazujemy sobie wzorce zachowań jest formą dominacji? Ja uważam, że nie. Podziwiam w moim mężczyźnie pewne cechy, on ceni we mnie inne. Czy jest silniejszy? Fizycznie z pewnością. Jednak jeśli to siła psychiczna, to ciężko to porównać. Wykształcił zupełnie odmienne mechanizmy. To jest właśnie cenne dla mnie, że nie musimy sobie wzajemnie ulegać, by czerpać ze swojej mądrości i odmienności. Może Twój model działa w związkach o większej różnicy wieku. U mnie to tylko rok. Warto wziąć pod uwagę i ten czynnik. Dziękuję za przybliżenie Twojego modelu związku. Uważam, że to interesująca koncepcja i przy odpowiedniej konfiguracji może się sprawdzić.
  16. Spokojnie, nie musicie wbijać się w te lateksowe wdzianka, jeśli nie chcecie. Panie najbardziej kochają Was naturalnych. To był żarcik. Ogólnie chodzi mi o to, że ciężko jednocześnie oczekiwać zachowania kobiety, jak w związku partnerskim i tego, że będzie się nad nią dominować. Bardzo chętnie przeczytam Twoją odpowiedź. Jeśli coś pokręciłam, to proszę wyprowadź mnie z błędu.
  17. @karhu Argument byłby dobry, gdyby po mężczyznach nie trzeba było sprzątać. @Ragnar1777 Mam wrażenie, że jesteś odpowiednikiem takiej wygodnickiej kobieciny, która chce zbierać tylko profity z obu systemów - starego wzorca związków i tego partnerskiego. Tak się po prostu nie da. Kobieta ma nie wymagać od Ciebie wkładu finansowego, nie wpływać w żaden sposób na Twoje wydatki (jak najbardziej jestem za tym, abyś mógł kupić motocykl ze swojej kasy i nie słuchać jęczenia), więc musi być zdolna sama się utrzymać, pracuje i odnosi sukcesy. Chcesz kogoś, kto Cię zrozumie, Twoją potrzebę realizowania pasji i aktywności. Czyli jest inteligentna i empatyczna. Kobieta, która wpisuje się w obecne trendy. Jednocześnie mówisz o dominacji mężczyzny. Zakładam, że w domyśle, Twojej dominacji również. Zechcesz mi zdradzić pod jakim względem zamierzasz dominować nad kobietką opisaną powyżej? Dobrze myślisz - urok osobisty odpada. Cała idea dominacji mężczyzny może wydawać się kusząca, ale nie ma żadnych podstaw, jeśli mówimy o osobach na podobnym poziomie. Musiałbyś przekonać, że jesteś kompetentny, aby prowadzić w mniejszym lub większym stopniu związek. Może to podkreślę: prowadzić dorosłą osobę, inteligentną i samodzielną. Pośrednio bierzesz odpowiedzialność za jej szczęście. Jak na mój gust to prowadzi prędzej, czy później do katastrofy, gdzie żadne z Was nie jest zadowolone. To są również zadania mężczyzny wobec kobiety. Nie wyobrażam sobie, aby ktoś, z kim idę przez życie, mi tego nie zapewniał i abym ja mu tego nie zapewniała. Na tym polega równość. To miło, że troszczysz się o moją podświadomość. Może Ty też chcesz podświadomie, aby ktoś nad Tobą dominował? Uważasz, że wiesz co dla Ciebie dobre? Zapewne tak uważasz, prawda? Jak widzisz, uszczęśliwianie na siłę, nie przynosi nic dobrego, tylko rodzi opór. W związku każdy powinien posiadać zdolność podejmowania decyzji i poczucie odpowiedzialności z tym związane. Wyobraź sobie, że masz rodzinę - kobieta i dwójka dzieci. Wszystko jest idealnie. Nagle, pewnego dnia zaczynasz poważnie chorować lub umierasz (odpukać). Upada cała konstrukcja tej rodziny. Zdejmując jakikolwiek wysiłek z barków kobiety, hodujesz osobę, która traci umiejętność samodzielnego podejmowania decyzji i ponoszenia konsekwencji. A jeśli chodzi o mopa... Z tym się zgadzam. Jednak da się temu szybko zaradzić. Mężczyźni powinni zatroszczyć się trochę o pożądanie u partnerki. Nic się nie stanie, jeśli porzucą te paskudne rozciągnięte dresy, w których paradują cały dzień i wcisną się w coś takiego: Kuszenie tyłeczkiem, gdy pochylacie się z mopem... Hehe. Widzę tylko zalety tego rozwiązania: kobiece pożądanie kwitnie i podłoga wymyta.
  18. Dlatego mówię, że aktualna sytuacja mi odpowiada, myślę jak wielu innym kobietom. To jest między innymi odpowiedź, dlaczego chcą równouprawnienia. Jednak uważam, że teraz każdy przywilej da kobiet, to już wypaczenie samej tej idei. Jestem przeciwna m.in. parytetom, ponieważ w przyjęciu do pracy, czy na studia powinny decydować wyłącznie predyspozycje danej jednostki. Kobiety czekają teraz inne role, oprócz tworzenia rodziny, więc to zrozumiałe, że funkcjonując na rynku pracy, ta chęć konkurowania istnieje i poziom agresji, jest wyższy. Nie uważam, aby to było negatywnym zjawiskiem, że kobieta dąży do władzy i wolności.
  19. Rozumiem, że z radością spłodzisz elegancką gromadkę dzieci, będziesz zapierdalał na te urocze szkraby i już nie tak zgrabną żonkę, do końca swoich dni? To jest przeznaczenie, zrozum to, a jak nie to w....j. Mężczyzna może wybrać swoje powołanie. Bądźcie uczciwi i nie odmawiajcie tego kobietom.
  20. 1. Kobiety też wybierają atrakcyjnych dla siebie mężczyzn. To, że kogoś pożądasz, nie znaczy, że jednocześnie nie kochasz. Tylko miłość to coś więcej. Zarówno kobieta może "wymienić" sobie mężczyznę na atrakcyjniejszego, jak i mężczyzna kobietę na atrakcyjniejszą. 2. Jako ludzie, kobieta i mężczyzna, są bardziej podobni do siebie, niż różni. Oczywiście od czasu do czasu można dopisać swojej płci same pozytywne cechy, aby polepszyć sobie samopoczucie, ale nie o to chodzi. No dobrze, może na tym forum czasem tak. XD 3. Na wymienionych rzeczach zawsze warto się skupiać. 4. Ślub to porażka dla obu stron. 5. Warto aktywnie kształtować swój związek. Myślę, że najlepiej jeszcze w fazie zakochania dobrze jest budować podstawy do wspólnej przyszłości, jeśli się taką planuje. Dla mnie pomocne okazuje się, wyobrażanie sobie, że jutro budzę się i okazuje się, że z jakiegoś powodu z mojego związku znika pożądanie. Całkowicie ulatniają się potrzeby seksualne. Wtedy rozważam, czy moglibyśmy żyć szczęśliwie. Seks mydli oczy i potrafi zamaskować olbrzymie braki w relacji, dlatego czasem warto przyjrzeć się, co oprócz tego, nas łączy.
  21. Co jeszcze mnie okrutnie śmieszy w tym wszystkim, to ewentualność zmiany planów przez mężczyznę marzeń. @Cuba Libre ma piękne założenia, ale co jeśli pewnego pięknego dnia usłyszy: "Kochanie, podjąłem decyzję, wycofuję się z biznesu, zarobiłem już dosyć, chciałbym poświęcić się naszej rodzinie i uczuciu, które nas łączy. Mam oszczędności, z których będziemy korzystać przez następne lata, ale nareszcie będziemy żyć spokojnie. Co miesiąc będę przelewał na nasze konto odpowiednik średniej krajowej. I musimy się przeprowadzić do mieszkania. Tak się cieszę, że wreszcie będziemy mogli być naprawdę razem!" Albo zbankrutuje, albo przekaże swój majątek fundacji charytatywnej, albo zachoruje i po prostu nie będzie mógł pracować. Życie na poziomie znacznie przekraczającym ten, na który nas stać, to droga do katastrofy.
  22. Nie załamuj się Szatanie. Urzeka niektórych nie tyle kasa, co perspektywa, że sobie z niej skorzystasz. Odcięcie dostępu do środków finansowych szybko weryfikuje, czy chodzi o "inteligencję, zaradność, odpowiedzialność" czy korzystanie ze zdobyczy tej inteligencji. Uważam, że tylko w ten sposób można poznać się na danej osobie. Nie chodzi o to, aby być cholernym sknerą i rozliczać, czy ktoś przypadkiem nie wisi Ci piątaka za sztuczne frytki w McD. Należy trzymać umiar i jeśli żyjemy w związku partnerskim to faktycznie starać się być partnerem a nie sponsorem.
  23. Taa, może to kwestia tego, że mam lepsze zdanie o milionerach i zakładam, że skoro osiągnęli taki status majątkowy, to są wyczuleni na manipulacje ze strony chętnych, by przyssać się do ich funduszy. Wyobrażam sobie, że takich kobiet, które planują zostać dobrymi samarytankami jest wiele. Chodzi mi o to, że @Cuba Libre ma jakieś swoje marzenia, i to jest dobre: być bogatą, mieć ogromny dom z ogrodem. Zapewne na tym forum znajdziemy facetów, którzy myślą podobnie. Jednak wybierając drogę na skróty, tak naprawdę nie spełnia żadnego z tych marzeń. To nie ona posiada dom i pieniądze, tylko wybrany mężczyzna. Pamiętajmy, że w tym układzie to on ma olbrzymią przewagę i może rozgrywać naszą koleżankę jak chce, jeśli pozna się na jej podejściu do związku. @Cuba Libre Zastanawia mnie tylko co oferujesz, oprócz tego, co większość kobiet. Jeśli byłabym mężczyzną, to mając do wyboru kobietę o Twoich wymaganiach, a taką, która nie liczy na korzystanie w tak dużym stopniu, z mojego majątku, wybrałabym tą drugą. Miałabym większą pewność, że jest ze mną ze względu na uczucie i porozumienie, a nie stan mojego konta.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.