-
Postów
195 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Donations
0.00 PLN
Treść opublikowana przez nassi
-
Zbliżony wiek małżonków daje większe szanse na przetrwanie związku, a przynajmniej tak twierdzą spece od małżeństw. Z mniejszością mężczyzn jest jak z winem - tylko nieliczni nabierają szlachetności po 40ce i później. Reszta też się sypie (jeśli nie brzuszek, bo dbają, to może łysinka?). Kobiety się szybciej nie starzeją. Chodzi o to, że uroda jest mniej ważna w przypadku mężczyzn, oraz że nie traktuje się u nich jako poważniejszego defektu zmarszczek na czole, koło oczu, siwizny na skroniach. A u kobiety takie oznaki przemijania odbierane są jako brzydota i sypanie się, jak stary siennik.
-
Może być tak, jak napisałeś. Facet pomyślał sobie, że skoro nie jest traktowany dobrze, to coś mu się od życia należy, a że życie ucieka, to nie ma na co czekać. Ale nie zawsze to jest zimna i trzeźwa logika. Czasem jest to ogłupienie, co sami panowie przyznają, choćby poprzez werbalne wyrażenie żalu (przyznanie się do głupoty), czy próby odzyskania żony. Bywa przecież i tak, że żona jest ok, ale mężczyzna czuje przemijanie, chciałby przeżyć jeszcze parę lat z piękną, młodą lalą, poczuć się jak ogier, dowartościować się, bo takiej 20ce łatwo zaimponować wiedzą, doświadczeniem, właściwie to czymkolwiek. Piszę teraz o męskich odpowiednikach kobiet, które mają dobrego męża, ale złapały się na haczyk romantycznych i namiętnych randek. Nie pomyślały, że z tym nowym też niedługo będzie jak z poprzednikiem, czyli nastąpi powrót prozy życia i codziennych obowiązków. To prawda, upływ czasu bardziej szkodzi kobietom. Ale niektórzy panowie, też w wieku ok. 40kowym zaczynają się sypać - złe geny, zaniedbanie. Czasem aż trudno uwierzyć, że pan X i pan Y są rówieśnikami. Zwróciłam uwagę na Twoje podejście do tematu, czyli: "Małżeństwo to spółka, dokąd działa i wspólnicy dbają o spółkę - interes się kręci. Wspólnicy się nie dogadują - spółkę się likwiduje i zakłada nową. Tyle. Zimna, trzeźwa logika." Z tego co zauważyłam, to chłodną kalkulację, pilnowanie własnego interesu i dobra, na tym forum przypisuje się kobietom. A Ty to napisałeś jako mężczyzna i mężczyznach.
-
Oj, z tymi dojrzałymi i ogarniętymi życiowo panami też różnie bywa. Zdarza się, że facet jest po przejściach, sam daje mądre rady kolegom, aż tu nagle w wieku średnim głupieje dla sekretarki w wieku 20+, z nogami do szyi i dużymi cyckami. Zostawia dla niej rodzinę i przeżywa drugą młodość. A zanim się zorientuje co i jak, to nie ma już rodziny oraz części majątku. Kobiety też głupieją. Przez lata wierzą, że on się zmieni, albo pod wpływem zakochania nie widzą, że to zły kandydat na partnera.
-
Nie muszą się na nic godzić, ale czasem ulegają presji otoczenia - głównie rodziców, babć i różnych pociotek. Owszem, są kobiety dla których ten dzień razem z otoczką jest celem samym w sobie. Jednak częściej spotykam się z takim podejściem, że trzeba przez to po prostu przejść, bo taka tradycja. Coraz więcej kobiet rezygnuje z tradycyjnego wesela (i ślubu w kościele) na rzecz skromnego przyjęcia dla najbliższej rodziny i przyjaciół. Nie jest też tak, że wszystkie kobiety koniecznie chcą mieć papier, bo uważają, że dzięki temu kogoś złapały lub się jakoś ustawią. Chodzi też o presję otoczenia. W naszej kulturze kobieta która żyje w nieformalnym związku jest postrzegana gorzej niż żona. Sama tego doświadczam - 7 lat związku, w tym pięć wspólnego mieszkania. No i czasem słyszę rady, które można sprowadzić do stwierdzenia "zrób coś, bo się się obudzisz z ręką w nocniku". Usłyszałam też od tzw. chrzestnej, że lata lecą, więc jak z wiekiem zbrzydnę, to on mnie zostawi, jakby małżeństwo chroniło mnie przed upływem czasu i porzuceniem. Nie jestem księżniczką, nie wiszę na facecie, mam swoich znajomych, pracę, kawałek prywatności tylko dla siebie. Znam też pary z różnym stażem (niekiedy długim), które potrafiły stworzyć udany związek. Widać po nich serdeczność, że się lubią, wspierają, nie ograniczają. A że na nic nie ma gwarancji, bo nawet po 20 latach on lub ona mogą coś odstawić? No cóż, w życiu na nic nie ma gwarancji. A jeśli chodzi o kobiety, które nie są przystosowane do zwykłego, normalnego życia, są zdziwione, że życie nie jest romantyczną randką, to prawda, są takie. Ale czytałam kiedyś podobny artykuł jak ten na onecie, który opisywał młodych, niedojrzałych mężczyzn. Otóż ci panowie myśleli, że kobieta po ślubie będzie go taktowała jak wcześniej mama - przyniesie, poda, pozamiata, będzie żyła jego życiem (sukcesami, albo porażkami - świat się na biedaku nie poznał), będzie mim bezwarunkowo zachwycona. Myśleli, że żona będzie się różniła od mamy tylko opcją seks. Rozumiem, że forum jest męskie, ale czy panowie naprawdę uważają, że wina zawsze leży po obu stronach, czyli po stronie żony i teściowej, a ród męski jest w całości taki mądry, prawy, obiektywny w stosunku do siebie i kobiet?
-
Klientowi nie mogę powiedzieć, że nie jestem zainteresowana dalszą rozmową, bo jest klientem firmy, a jednym z moich obowiązków jest rozmowa z nim. Ignorowanie jego prób "zabawy procesem" uznałam za dobry sposób. A że czasem nie skutkował, to chętne zapoznałam się z wersją Subiektywnego - dlaczego dalej próbuje, pomimo chłodnego przyjęcia. I to już wszystko w tym temacie.
-
Faceci i wrażliwość:)
nassi odpowiedział(a) na Eleanor temat w Niedojrzali emocjonalnie faceci - ploty - dupoobrabialnia ;)
Mój pierwszy chłopak był początkowo słuchająco-akceptujący. Potem wykorzystywał wiedzę na mój temat i moje słabości - wypominał zasłyszane rzeczy, drażnił się ze mną, bo wiedział, co mnie dotknie. No to sobie odbiłam na drugim (np. poprzez pokazywanie przewagi), Po kilku miesiącach miał mnie dosyć i sobie poszedł. Potem tego żałowałam, ale było za późno. On nawet nie chciał ze mną rozmawiać. To zdarzenie zmieniło mój sposób myślenia. To ten drugi był silny i wewnątrzsterowalny, bo był sobą, nie udawał twardziela, ale też nie pozwolił sobie, żeby go ktoś źle traktował. Silnym się albo jest, albo nie jest. Na dłuższą metę nie skutkuje też ukrywanie słabości. Poza tym, człowiek naturalnie lubi bliskość, dotyk i seks. Czy jeśli mężczyzna przyzna, że ma potrzeby seksualne, to też jest słabeuszem wartym pogardy? -
Tak, o to mi chodziło. Zdarzało mi się, że zareagowałam mocno powściągliwie na zachowania, które stosujesz. Miało to oznaczać, że nie jestem zainteresowana nawet flirtem słownym, ale efekt był odwrotny. Z tego co pisał Pikaczu mogłoby wynikać, że ja się nie tyle podobałam jako kobieta, co byłam wyzwaniem. Może panowie chcieli mi przez to coś pokazać, żebym sobie nie myślała? @Olla, to niech już będzie, że jestem nasłana przez Admina.
-
Faceci i wrażliwość:)
nassi odpowiedział(a) na Eleanor temat w Niedojrzali emocjonalnie faceci - ploty - dupoobrabialnia ;)
Facet może być zdecydowany i z uczuciami, jeśli się ich nie wstydzi i wie, kiedy kiedy się nimi nie kierować (pomimo że nadal czuje) - czyli kwestia proporcji, wyczucia miejsca i czasu. Jeśli jest opiekuńczy, troskliwy, to właśnie wtedy, jeśli ma ochotę, może ją traktować w łóżku jak chce, bo ona będzie wiedziała, że to nie traktowanie przedmiotowe, poniżanie, tylko wyraz jego lub jej potrzeb, fantazji połączony z uczuciem i szacunkniem. Przynajmniej ja tak do tego podchodzę - jeśli ufam, to na wiele pozwalam. A poza tym, nie każda kobieta lubi takie zabawy, więc nie u wszystkich jest tak, że ma być jednocześnie taki i taki. Mieć faceta, który nie boi się powiedzieć czegoś o sobie, otworzyć się na kobietę, przyznać, że lubi czułość, a nawet o to poprosić, a następnie to schrzanić, to jak strzelić sobie w stopę. Przyznaję, że czasem mnie korci, żeby coś powiedzieć, ale gryzę się w język, żeby sobie nie zepsuć tego, co wypracowałam przez kilka lat. -
Ponieważ lubisz dawać podpowiedzi, to mam pytanie: czy z tego samego powodu, dla którego Panowie przejechali się na swoich kobietach? No właśnie, czy wszystko działa w obie strony tak samo? Czy np. jeden z Użytkowników tego forum, który chce pokazać pewnej kobiecie, że ją ignoruje (żeby ją to zaintrygowało dlaczego) robi to, ponieważ ona była odporna na jego wdzięk, a tym samym zaintrygowała jego metodą, którą on chce zastosować na niej?
-
E, pewnie by nie chcieli, bo by się brzydzili gorszej płci, albo nie chcieliby tracić cennej energii na babę. A tak serio, to bez rezerwatu zrobiłyby się w części "elitarnej" przepychanki i pyskówki, czyli bałagan.
-
@Olla, ale ja serio pytałam, bo spotkałam się już z zarzutem Panów, że są wykorzystywani, bo muszą w ogóle cokolwiek zrobić w domu. I wyglądało na to, że naprawdę byli zbulwersowani, bo jak to? @Pokorna, ja się z domu wyjść nie bałam (podczytuję forum od paru tygodni), ale miałam inne skojarzenie. Przypomniało mi się grono nawiedzonych feministek, które o Panach mówiły dokładnie to samo, co oni tutaj o nas. Jako dowód przytaczały najgorsze historie, swoje, zasłyszane, przeczytane w internecie, z których wynika, że facet to dno, gwałciciel, agresor, ignorant, który interesuje się piwem i sportem w tv. Dawały też rady, jak z Panami budować relacje, ale podobnie jak tutaj, prawie żadna w związku nie była, ani nawet być nie zamierzała, bo to kłamcy i pasożyty są.