Skocz do zawartości

deleteduser40

Samice
  • Postów

    101
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser40

  1. Poza zdolnościami artystycznymi i udzielaniem korków to tak jak bym czytała o sobie ;D Na podstawie moich skromnych doświadczeń mogę napisać, że Panowie mówili, że imponuje im zaradność życiowa. Nie potrafiliby być z kimś kto nie potrafi się rozwinąć zawodowo. Z drugiej strony, jak mówiłam, że chcę sprzedać kawalerkę i wziąć kredyt tylko na siebie to twierdzili, że nie mogliby mieszkać w mieszkaniu, którego wyłącznym właścicielem jest kobieta. Nie powiedziałabym, że wychodziłam w ich mniemaniu na osobę bardziej dominującą od innych, bardziej na niezależną.
  2. Pewność siebie i czarny humor ;D Fizycznie to ciężko mi określić, ale zauważyłam, że loczki to cecha za którą się oglądam.
  3. XD Drogi Marcinie, obawiam się, że nie zrozumiemy się w tej kwestii nigdy. Zapewniam Cię, że w ciągu całych dwóch miesięcy znajomości tamten chłopak ani razu nie naciskał na kwestię współżycia.
  4. Czołem ; ) Ja z kolei wolę czytać serie/sagi książek, nie lubię jak historia kończy się na jednej. Jakoś tak bardziej się wczuwam. Gustuje w kryminałach/thrillerach psychologicznych. Gorąco polecam książki: Alex Kavy - seria z Maggie O'Dell (thrillery) Stuarta MacBrida - seria z Loganem McRae (kryminał) R.D. Wingfielda - seria z Jackiem Frostem (kryminał) Obydwaj Panowie często wplatają czarny humor w swoje powieści. Obecnie czytam "Nigdy nie bierz do ust ręki umarlaka" Dany Kollman, ale dość opornie mi idzie. Może ktoś poleci książki z tych gatunków, zawierające dużo cynizmu i ciężkiego poczucia humoru? U Dany jest on bardzo subtelny ; )
  5. Chyba wyobraziłeś sobie mnie jako skromną dziewicę czekającą w twierdzy na księcia z bajki. Nic bardziej mylnego. Ludzie mają różne problemy ze sobą. Dlaczego tak ciężko uwierzyć w mój? To że chłopak mi się podobał nie oznacza, że nagle wszystko mi minie. Niestety tak to nie działa. A wiesz, ze w sumie najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że on wcale na to nie naciskał xD
  6. Chcesz mi powiedzieć, że nie jesteś króliczkiem kicającym po świecie tylko w jednym celu? Jeśli czytałeś mój post z komentarzami to o mnie wiesz już za dużo ;D A tak jeszcze rzucę luźno pytaniami, bo nie chcę znów dostać bana. Czy ja mogę komentować posty Panów? I gdzie są rozpisane te skróty, którymi operujecie w postach? Fwb rozszyfrowałam, ale znacznej części nie ; )
  7. @Oktabryski Myślę, że ta niechęć do przyznania wychodzi z rozdźwięku między tym co jest a tym jak powinno być według mnie. W sumie to nie mogę się też trochę z tym pogodzić. Czyli tak naprawdę to wszystkie moje naukowe osiągnięcia, pasje, ambicje, moralność, plany na przyszłość nic nie znaczą przez to, że nie chcę iść z kimś do łóżka? (w domyśle dla tej osoby) Kiedy piszecie "kobieta powinna umieć czymś zainteresować" to chodzi Wam koniec końców o jedno? A nie macie czasem takich pomysłów żeby nie robić z seksu priorytetu czy to wychodzi poza Wasz tok rozumowania? Jedyne co mi przychodzi na myśl to terapia grupowa, ale niewiele wiem na ten temat. W sumie to nawet nie wiem czy tam jest praca z dotykiem. Niewinnie żeś wybrnął
  8. Niestety nie do końca jest tak jak piszesz. Właściwie to zacznę od tego, że ja w żadnej depresji/traumie nie jestem. Nie tnę się, nie mam skłonności masochistycznych. Wątek z rodziną to odpowiedź na pytanie czy mam pomysł skąd się wzięła moja awersja do dotyku. Podejrzewam, że to była przyczyna numer jeden i tyle. I jeśli o to chodzi to u mnie początkowo występowało to w postaci odruchu mimowolnego. Taki odskok od kogoś kto stoi dajmy na to obok mnie. Całkowicie bez kontroli. Oczywiście było to widać. Żeby nie robić z siebie wariata (a to było gimnazjum) to próbowałam nad tym panować. Z różnym skutkiem. Ale to jest trochę podobne do drgnięcia ręki po uszkodzeniu nerwu. Nie zatrzymasz jej choćby nie wiem co. Na chwilę obecną jest bardzo dobrze. Czasami tylko jak ktoś się zbliży znienacka to się zgarbię i tyle. Nie uciekam, nie widać po mnie dyskomfortu. Chodzę na imprezy/ koncerty. Trochę inaczej ma się to do kontaktów damko-męskich. Ale ofiarą nie jestem. Jestem taka jaka jestem. A i tak, cholernie zabolało. Za mocno i za dużo. Mój błąd. @Ramzes Aa, masz na myśli, żebym umawiała się na spotkania erotyczne dzięki którym uda mi się utrzymać ewentualny związek? xD PS: Tak, już wiem. To pierwsze forum, na którym mam konto i coś piszę. Człowiek się uczy całe życie ;D
  9. @Natii Pamiętałam, że napisałaś później drugą część odpowiedzi, ale i tak koniec końców zapomniałam się do niej odnieść ;D No właśnie problem w tym, że na początku nie wiedziałam, że zerwał znajomość i dzwoniłam jak głupia. Po kilku godzinach myślałam, że mógł mieć wypadek (jeździł autem) i totalnie się wystraszyłam, W sumie to dotarło do mnie po trzecim dniu braku kontaktu. Niestety nie zachowałam klasy, nie spodziewałam się, że coś takiego zrobi. Jak mam rozumieć Twoją wiadomość?
  10. @Oktabryski Wyjęte z kontekstu. Odpowiedź odnosiła się do części wiadomości Komtiego "Mężczyzna = seks". Często piszecie jakie to dziewczyny teraz nie są puste, bez pasji, ambicji i tak dalej, a jak przychodzi co do czego to kopulacja okazuje się być dla Was istotą relacji/związku. Nie uważasz, że trochę jest to słabe? W ciągu tych dwóch miesięcy praktycznie codziennie się spotykaliśmy. Pociągał mnie fizycznie. Nie rozumiem dlaczego ten temat jest ciągle wywlekany, skoro na samym początku uświadomiłam go, że na łóżko nie będzie co miał liczyć w najbliższym czasie. Wiem jak obejść ten problem. Rozmową Pamiętam, że nawet go pytałam z racji tego, że miał już doświadczenie czy ma jakieś fetysze. Myślę, że naszą "kompatybilność fizyczną" można było wstępnie na tej podstawie zweryfikować. Jeśli chodzi o mnie to ciężko mi się określić, ale na pewno nie pociąga mnie forma przedstawiana na większości filmów porno. Zezwierzęcenie mnie nie kręci. Wybacz, ale przynajmniej jestem uczciwa To znaczy historię przedstawiłam w pigułce, chciałam nakreślić tło i na tej podstawie zadać pytanie (ale mniejsza z tym xD). Generalnie to z tym pokazywaniem uczuć wyszło od niego. On mi mówił, że powinnam pokazywać, że mi zależy "bo z oczu tego nie wyczytam". Że w sumie to jakbym powiedziała słowo to zostałby dłużej (odnośnie pożegnań), że z koleżankami widzę się codziennie na uniwersytecie od czterech lat, że na kole z nimi jestem, że wkrótce wyjeżdżam też z nimi to nic się nie stanie jak odwołam spotkanie. Taka sytuacja miała miejsce dwa razy. Prawdą też jest, że sama chciałam ten czas z nim spędzać i że mnie do tego nie zmusił. Sprawiał wrażenie, że zażyłość relacji między nami mu odpowiada. A ja nawet nie chciałam udawać, że chcę zgrywać "niedostępną" w kontekście wspólnego spędzania czasu. Ależ ja swoje życie mam. Na chwilę obecną jestem bardzo z niego zadowolona pod kątem zawodowym. Wejdę na rynek pracy z dwuletnim doświadczeniem. Wiem, gdzie chce robić magistra i doktorat. Generalnie poradzę sobie. A co do koleżanek to one same, znając mnie już trochę, mówiły, że skoro jestem taka szczęśliwa to mogę nie przychodzić pod warunkiem, że zdam relację ;D Nie znam się, ale nie odniosłam wrażenia, żeby moja znajomość z nim była toksyczna. Mówił, że lubi dominować, więc byłam stroną bardziej uległą, ale żadna ze sfer mojego życia na tym nie ucierpiała. Wiem, wyciągnęłam wnioski. Nie angażować się i nie wyciągać wszystkich kart z rękawa. Nie uważam się za atrakcyjną osobę, ale gusta są w sumie różne. Jestem wysoka, a to już jest pewna "przeszkoda". Teoretycznie, biorąc pod uwagę Wasze sentencje typu "wiadro na głowę i za ojczyznę" to pod kątem zapoznawania radę sobie dam, gorzej z utrzymaniem relacji, patrząc przez pryzmat wartości jaką ma dla Was współżycie.
  11. Jestem tu niecałe 5 dni, z czego przez weekend nie zaglądałam i cyk dwa bany xD @Apocalypse Okej, to pójdę w kierunku rzucenia na mnie jakiejś klątwy za dzieciaka Sęk tkwi w tym, żeby jeszcze coś poczuć do tej drugiej osoby, a nie spotykać się na zasadzie, że w sumie to nie mam nic lepszego do roboty. Chociaż może to kolejna kwestia do której źle podchodzę. Patrząc z perspektywy czasu to rzeczywiście dałam się omotać. Definitywnie nie pozwolę by się to powtórzyło. Czytając posty, zauważyłam, ze często pojawia się wątek misia i tysiące ostrzeżeń jak się nim nie stać. Mi się to wydaje absurdalne, bo nie wiem jak można uganiać się za kimś kto sprawia wrażenie zimnego i wyrachowanego. Ale w sumie to tylko moje odczucie. Natomiast przeniosłam ten aspekt na relację z Y i wydaje mi się, że byłam takim misiem. W sumie to on go ze mnie zrobił. Pokazywałam wszystko jak na otwartej dłoni (uczucia) i zachowywałam się tak jak chciał. Może koniec końców lepsze relacje buduje się będąc "poza" związkiem, a traktując go tylko jako dodatek w życiu. Może takie zachowanie bardziej działa na Panów. Czas mnie już goni, mam nadzieję, że jeszcze uda mi się odpisać przed kolejną blokadą ;D
  12. Przeczytałam post i wszystkie komentarze pod. To nie był dobry pomysł. Autor wyszedł na bohatera, wybrał rewelacyjny sposób postępowania. To mega przygnębiające. Rozumiem, że nie mam się co łudzić, że miałam pecha i trafiłam na takiego gagatka, tylko przyjąć, że to już jest norma i tak się załatwia problemy?
  13. Pozwolę sobie napisać coś od siebie, gdyż jestem rówieśniczką Pani dla której powstał temat. Nie zgodzę się z tym, że praca uniemożliwia odebranie telefonu. Nieważne jaka by nie była. Na swoim przykładzie pamiętam jak między znieczuleniem miejscowym a poborem szpiku szłam zadzwonić do "lubego" z jakąś pierdołą. A pracę swoją kocham. Nie mówiąc już o oddzwanianiu. Jak udało mi się wytrzymać do 10 sekund od nieodebranego połączenia to był cud ;D Ale z drugiej strony podejście, że tej dziewczynie nie zależy nie musi być wcale takie trafne. Może doświadczyła jakiś nieprzyjemności ze strony mężczyzn i teraz trzyma dystans. Nie chce pokazać, że jej zależy żeby historia się nie powtórzyła. To tylko jeden z wielu pomysłów nad wytłumaczeniem tej sytuacji, ale warto pomyśleć o wszystkich opcjach Pozdrawiam.
  14. Haha, zgadza się Dobrze, że nie Monico, bo byłoby dość niezręcznie xD
  15. Masz rację. Źle sformułowałam to co chciałam napisać. Napisz mi proszę co jeszcze mogłam mu zaoferować. Obiadki były, wspólne wypady na miasto były. Miałam plany na wycieczki (jestem typem podróżnika), ale nie doczekały się realizacji. Chciałam mu pokazać kawałek swojego życia zawodowego i zabrać na konferencje do Łodzi. Co Was poza współżyciem pociąga? Znaczna ilość czasu, który spędzaliśmy koncentrowała się na dyskusjach, poznawaniu punktu widzenia. Co prawda w typowo męskie tematy jak boks czy samochody nie brnęłam, bo najzwyczajniej w świecie się nie znam. Z drugiej strony też nie poruszałam spraw związanych z medycyną. Słuchałam, doradzałam. Co jeszcze mogłam od siebie dać? To nie jest pytanie retoryczne. Nie mam doświadczenia, może nawet nie wiem, że są jakieś "ścieżki", które mogłam rozwinąć. Ja wiem, że to tylko przykład, ale poziom spłycenia kobiet normalnie bije na głowę xD Hmm, w sumie to ten opisany przeze mnie Y był typem domatora. Ja głównie inicjowałam wyjścia na miasto. Ale tak jak napisałam, uszczęśliwiała mnie sama jego obecność, więc kierowałam się myślą, że nieważne gdzie, ważne by z nim. Ciężko mi się odnieść do tej części ze sprawdzeniem, czy on robił rzeczy, które lubię, bo koniec końców wystarczyło, że był. Po prostu. Byłam szczęśliwa, że poznałam kogoś kto do mnie pasuje. Tak myślałam. Ja wiem, ze to jest istotny aspekt bycia w związku. Ale mając takie a nie inne problemy potrzebowałam czasu. Z drugiej strony zapytam tak z czystej ciekawości. Głównie tyczy się to mojego przedziału wiekowego. Po jakim czasie od zapoznania ludzie idą ze sobą do łóżka?
  16. Pewnie tak. W sumie to albo siedzieliśmy u mnie i dyskutowaliśmy, albo wychodziliśmy na miasto. Striptizu nie było. Oczekiwałam tego o czym mi mówił. Zdrowej relacji, akceptacji, takie tam debilne rzeczy. To nie jest tak, że miał nie oczekiwać tego ode mnie. Bardziej zeby dał mi czas. Nie, nie 20 lat, ale chociaż żebym nie wiem, poznała go na tyle by być pewną, że mnie nie porzuci jak zaliczy. Każde nasze spotkanie to był dla mnie jakiś krok do przodu w tej sferze. Rozumiem. Wybacz, że miałam Was za coś więcej niż za króliki. Ten beznadziejny tok rozumowania już się nie powtórzy. Moja wina. Oczywiście. Nie trzymałam go na siłę. Dzień dobry ; ) Byłabym w szoku jakbyś napisał, że szukasz materiału na matkę dla swoich dzieci Haha Zgadzam się z tym, ze chłopak powinien być starszy. Jednak dojrzałość to coś co u Was się znacznie później pojawia. Musiałabym być niespełna rozumu by oglądać się za rówieśnikami lub młodszymi od siebie. To trochę jak pedofilia xD
  17. Cześć! Też o tym myślałam. Jedna z wielu do odhaczenia na liście. Ten mały odsetek społeczeństwa dotyczy takich "cwaniaczków"? A zdziwisz się. Widziałam wielu chłopaków, których jedyną pasją w życiu były gry. Bez perspektyw na siebie, bez planów. Takie życie byleby dobić do kolejnego levelu. Hahaha Rozumiem, że to 17 w nicku tyczy się wieku ;D Całkiem możliwe. Na chwilę obecną nie wydaje mi się, że robienie doktoratu z połączeniem specjalizacji po pewnym czasie daję jakąkolwiek furtkę na macierzyństwo. Natomiast ryzyko urodzenia chorego dziecka, wiążące się z ciążą po 35 jest tak duże, że tylko mocno nieświadome kobiety się na takie coś godzą. Kluczem sukcesu jest wiedza ; ) Rozumiem, że masz dobry kontakt z rodzicami obecnie? W przeszłości go nie było? Bo muszę przyznać, ze u mnie pojawił się dopiero po pójściu na studia. Tak przez okres gimnazjum i liceum to bardzo niewielki. Racja, też miałam tą różnice w przyzwyczajeniach i podejściu do wielu spraw. Na szczęście babcia była i jest dla mnie największym oparciem i wsparciem, więc zawsze czułam, że jest ze mnie dumna ;D O, nie czytałam, pewnie wpadnę na pomysł przejrzenia w trakcie sesji, wtedy najwięcej rzeczy niezwiązanych z uczelnią człowiek chce robić No powiem Ci, że się uśmiałam ;D Rozumiem, że chcesz mi dać do zrozumienia, że główną przyczyną takiego zachowania był brak seksu. Pisałam to już raz i napiszę drugi. Na samym początku, na tej zasranej kawie powiedziałam, że kiepski ze mnie materiał na dziewczynę. Że jeśli chce sobie pociupciać to niech się obejrzy dookoła siebie. Każda będzie lepsza w tej kwestii ode mnie. Niczego nie ukrywałam, sprawa od razu była postawiona jasno. Mógł nie dowierzać, przekonał się już nawet w pierwszym tygodniu znajomości. Tak, wiem dlaczego znajomość się zakończyła. Tylko nie wiem dlaczego tak łatwo przychodzi Wam zrywanie z kimś kontaktu. Dlaczego chociaż nie wykrzesacie z siebie zwykłej wiadomości. PS: Tak, pocałowaliśmy się, nawet kilka razy.
  18. deleteduser40

    Czołem :)

    Cześć wszystkim! Mój nick i avatar na to nie wskazują, ale jestem kobietą (przyczajonym tygrysem xD). Na poważnie to pojawiłam się tu z potrzeby poznania punktu widzenia płci przeciwnej. Pozdrawiam.
  19. Już odpowiadam. Nigdy nie byłam w związku. Spotykałam się z kilkoma chłopakami (można na palcach jednej ręki policzyć), ale nie rozwinęło się to w nic głębszego. Generalizuje jedynie na podstawie obserwacji z najbliższego otoczenia. O tym, ze Panowie zrywają z kimś kontakt, z dnia na dzień usłyszałam wielokrotnie i do tego to generalizowanie się odnosi. To tylko moja subiektywna ocena. To znaczy nie wiem skąd pomysł o dziecku, bo ja żadnych dzieci ani ślubu nie chce. Jedyne co chciałam od tamtego chłopaka to żeby niczego nie schrzanił, żebyśmy dalej budowali relację między nami. Nie poczułam się zjechana Właśnie chodzi o to, że gdyby nie zerwał relacji to pewnie dalej bym się z nim spotykała. Wydawał mi się być chłopakiem ambitnym, studiował, pracował, nie miał uzależnień, nawet nie grał w gry ;D Czułam się z nim komfortowo po pewnym czasie. Znaleźć lepszą "opcje" ode mnie to żadna sztuka. Podejrzewam, ze tak było. Ale chcę się skupić na drugim przykładzie, bo pojawił się on w komentarzach innych. Ja po prostu Was (jako mężczyzn) nie mogę zrozumieć. Gdybym była facetem i poznała laskę, która mi mówi, że ma problemy ze sobą i jedyne co wyjdzie z tego to uściśnięcie dłoni, a kierowałabym się popędem, to nie marnowałabym swojego czasu na taką dziewczynę. Tym bardziej dwóch miesięcy. Czy dla Was jest to główna przesłanka do poznawania innych?
  20. Cześć Wiem jak zabrzmi to śmiesznie w tym momencie, ale nie jestem taka głupia jakby mogło się wydawać na podstawie mojej historii. Dla mnie priorytetem jest kariera. Mam plan na swoje życie. Stopniowo go realizuje. Z góry założyłam życie bez faceta, w związku z czym nie opiera się on na żadnej zależności od kogokolwiek. Kompleksy na punkcie swojego wyglądu to jedno, a perspektywa na życie to drugie. Rozumiem Twój punkt widzenia, myślę, że do pewnego stopnia dałabym się zmanipulować tamtemu chłopakowi, ale tylko w sferze naszych relacji, bez przełożenia na życie zawodowe. Jeśli rzeczywiście się tym kierował to nie rozumiem dlaczego zerwał relację.
  21. Cześć Domyślam się, że takie historie mają swoje odbicie w drugą stronę. Może i myślę stereotypowo, ale wydaje mi się, że tyczy się to kobiet pewnych siebie, z dobrą aparycją, pozycją, takich, które znają swoją wartość i się tym afiszują. Natomiast ja jestem kompletnym szaraczkiem, nie maluję się, nie chodzę w drogich ciuchach. Powinnam już na starcie odpychać facetów którym zależy tylko na jednym. Nie rozumiem tego. Dziękuję za miłe słowa Pozdrawiam. Myślałam, ze moja awersja do dotyku już jest wystarczającą tarczą ;D Masz rację, problem jedynie w tym, że chęć zaufania strasznie stępia czujność jak i ostrożność. No ale mądry ten, kto potrafi wyciągnąć wnioski z błędów i ich przestrzegać. Czy mógłbyś mi napisać jak się bronić przed takimi ludźmi? Jak "wyrobić broń"?
  22. Prawdę mówiąc to wydawał się być podobny do mnie, w wielu kwestiach mieliśmy identyczne poglądy. Całkiem możliwe, że manipulował przez swoją pewność siebie, której mi tak brakuje. Ale masz rację, wiedział co i jak robić. Hahaha Gdybym miała się opisać sprzed sierpnia to określiłabym się jako racjonalistkę, która w życiu zawodowym wie czego chce, której nigdy zadne klapki na oczy nie spadną. Porównując się z koleżankami mającymi wielu adoratorów, wiecznie w kimś zakochanymi, odnosiłam wrażenie apatii w sferze uczuć do facetów. Ktoś się pojawiał, ale nigdy nie pojawiały się "motylki". Zawsze fajnie i miło mi się było z kimś spotkać, ale to nie było to co teraz odczułam. Stąd takie sformułowanie Już jest dobrze Jedynie pozostał żal, że tak została relacja zakończona. Ale to też minie Straszne, że coraz częsciej Panowie przyjmują takie podejście.
  23. Myślę, że na tle całej historii moje pytanie zaginęło Chodzi mi o to, dlaczego kończąc z kimś relacje po prostu zrywacie kontakt, nie mówiąc słowem drugiej osobie? Przez moment miałam podejrzenie, że może się mścicie w ten sposób za jakieś zdarzenia z przeszłości - dobry trop?
  24. Apocalypse, dziękuję za odpowiedź Jeśli chodzi o moje problemy to biorą się głównie z trudnego dzieciństwa. Z patologicznej rodziny nie jestem, ale zostałam oddana pod opiekę babci po rozejściu się rodziców. Taka kula, której trzeba było się pozbyć, odczułam to. Pojawiły się też drobne problemy zdrowotne w wyniku zaniedbania. Na chwilę obecną nie zadręczam się tym. Stawiam na rozwój. Cieszę się z życia, z tego w jakim miejscu obecnie jestem. Natomiast problem lęku przed kontaktem fizycznym pozostał, choć już nie jest aż tak rażący jak za nastolatka, tak samo jak pozostała nienawiść do komplementów ;D Właśnie chodzi o to, że pierwszy raz od czterech lat coś do kogoś poczułam. Zawsze byłam ostrożna, zawsze mówiłam sobie, że przegram jak dam się komuś zranić. A tym razem nawet nie miałam jak zatrzymać tego co się działo w mojej głowie. Za radą koleżanki uznałam, że muszę spróbować. Ona sama jest przykładem związku, w którym bardzo szybko wszystko się potoczyło, a są już kilka lat szczęśliwą parą. Mam świadomość tego jak głupia i naiwna byłam, ale z drugiej strony uwierzyłam, że jeszcze potrafię poczuć coś głębszego do drugiej osoby. To paradoksalnie jest dla mnie plusem. Tylko, że kwestię współżycia myślę, że rozwiałam na samym początku znajomości, a udowodniłam czynami w późniejszym czasie. Myślę, że nie zbuduje się nic bez szczerości. Wiem jacy są faceci, tak więc postawiłam od razu sprawę jasno, jeszcze dokładając to jak wielką trudność mam z jakimkolwiek kontaktem fizycznym. Nawet jeśli mógł nie uwierzyć to przekonał się w pierwszym miesiącu znajomości. Stąd też mój post. To, że się zauroczyłam nie oznacza, że całkiem odcięłam się od rzeczywistości. Mam świadomość, że ciężko mi będzie poznać kogoś kto nie będzie się chciał pchać do wyra po pierwszym spotkaniu. Jestem w stanie zrozumieć, że ktoś może uznać, ze nie chce w to brnąć. Ale dlaczego nie powiedział? Dlaczego chociaż nie napisał tylko tak o, zerwał kontakt. To jest dla mnie najgorsze w całej historii. Dziękuję za miłe słowa
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.