Skocz do zawartości

Natii

Samice
  • Postów

    637
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Kobieta

Ostatnie wizyty

3031 wyświetleń profilu

Osiągnięcia Natii

Sierżant

Sierżant (7/23)

343

Reputacja

  1. Tak, sądzę, że powinnaś rzeczywiście dać sobie spokój. Dlaczego? Bo paradoksalnie, kiedy bardzo (za bardzo) Ci na czymś zależy, to to nie wyjdzie, bo za bardzo się spinasz. Nie dawaj sobie spokoju z rozwijaniem siebie, ale daj sobie spokój z szukaniem faceta na siłę. Przestań wysyłać fluidy do otoczenia "bardzo mi zależy żeby kogoś mieć" - ludzie to wyczuwają, po Twoich gestach, zachowaniu, mimice. Musisz naprawdę sobie odpuścić i doskonalić się dla samej siebie. Wtedy sukces może przyjść wręcz niespodziewanie. Zresztą przeważnie tak właśnie się dzieje. A któregoś dnia, kiedy będziesz z pogodnym wyrazem twarzy szła przez ulicę, ktoś interesujący niespodziewanie może zaprosić Cię na kawę. Tak się czasem zdarza. Wszystkich swoich facetów poznałam, kiedy totalnie sie tego nie spodziewałam. Tylko nie zamykaj się w czterech ścianach i wychodź do ludzi, jeśli jesteś introwertyczką, wychodź nawet sama na długie spacery. W Twoim domu raczej małe szanse żeby Cię ktoś znalazł, wyjątkiem jest internet, choć osobiście jestem raczej za poznawaniem ludzi na żywo.
  2. Nie, nie powinny. Trzeba zachować selekcję naturalną i jeśli ktoś ma ochotę się truć, to powinno się mu na to pozwolić. Ja osobiście nie zamierzam Wkurzają mnie jedynie osoby, które próbują wmówić mi, że przesadzam, bo jedno piwo, kebab, czy papieros nie zaszkodzą. Albo, że sałatka to nie jedzenie. Jak chcą się truć, ich sprawa, ja odkąd zaczęłam zdrowiej żyć czuję się o wiele lepiej fizycznie i psychicznie.
  3. Mnie bardziej krytykowano niż chwalono, można powiedzieć, że krytykowano na wyrost. Czy uważam to za dobre? Nie. I własnego dziecka bym tak nie wychowała. Uważam, że pochwały są ważne i budujące, ale wtedy, kiedy są uzasadnione. Np. jeśli dziecko ma jakiś talent, to należy go wychwycić i pochwalić go za niego zgodnie z prawdą, zachęcić do rozwoju w tym kierunku. A jeśli mu coś ewidentnie nie idzie, to z jednej strony nie krytykować, a z drugiej nie chwalić sztucznie, raczej moim zdaniem należy wtedy powiedzieć coś w stylu "hmm, chyba musimy nad tym jeszcze popracować". Albo np. " widzę, że z polskiego masz pewne trudności i nad tym trzeba popracować. Za to z matematyki jesteś rewelacyjny". To ważne żeby wg mnie dziecko znało swoje atuty i wady zgodnie z prawdą, wtedy ma realny obraz siebie, uczy się w jakim kierunku się rozwijać. Czyli powinno się je wychowywać w takim duchu, że wady, czy słabości nie są tragedią, ale że można w miarę możliwości starac się aby były mniejsze. a zalety pielęgnować.
  4. To się chwali i też uważam, że zaufanie i prywatność są ważne w związku. Ale też z drugiej strony, kiedy ktoś obsesyjnie pilnuje swojego telefonu, strzeże jak oka w głowie swojego szyfru przed partnerem i każdego smsa czyta w samotności, to też nie wydaje mi się zdrowe, bo wydaje się jakby ta osoba miała cos do ukrycia. Wg mnie najzdrowsza sytuacja jest kiedy nie ma inwigilacji, ale tez specjalnego ukrywania swojej prywatności przed partnerem, u nas każde zna kod do swojego telefonu, kiedy jednej osobie się rozładuje, to używamy tego partnera za jego przyzwoleniem oczywiście, ale nie jest to dla nas problem.
  5. Okazując zazdrość niestety, ale poniżasz samą siebie pokazując jak bardzo boisz się go stracić. To normalne, że Ci na nim zalezy, ale jeśli byłabyś przekonana o tym, że fajna z Ciebie dziewczyna i bez problemu poznasz kogoś wartościowego, taka obsesyjna zazdrość nie chodziłaby Ci po głowie, bo wiedziałabyś, że nie jesteś zdana na czyjąć łaskę i niełaskę żeby tylko nie zostac sama. Jednak druga kwestia jest taka, że facet Cię nie szanuję, co może być związane z punktem pierwszym, bo skoro on widzi, że i tak jesteś za nim i sobie na to pozwalasz, to i tak się zachowuje. Okazywanie zazdrości, sprawdzanie itd. jest słabe, bo pokazujesz tym samym jak niepewnie się czujesz, jak niską masz wartość. To on jako facet powinien być o Ciebie bardziej zazdrosny, bardziej zabiegać, a Ty powiedzmy w 1/3 tego co on, niestety tutaj proporcje są odwrócone. Chociaż w każdym przypadku chęć kontroli uważam za chorą w pewien sposób, bo co jak co ale powinno się sobie ufać w związku. Albo ma do tego po prostu taki charakter, co pozwala stwierdzić, że nie nadaje się do związku. Tak czy inaczej, ja tutaj widzę problem z obu stron.
  6. Pytanie bardzo ogólnikowe. Ale dla mnie bycie kobietą (taką jaką sama chcę być) to pewne połączenie bycia dla innych (np. dla rodziny) i pewnego zdrowego egoizmu czyli w tym wypadku realizowanie swoich ambicji jak np. rozwój zawodowy, pasje, w których się chcę rozwijać (co w moim przypadku się nieco wiąże), dbałość o wygląd, zdrowie itd. Z jednej strony chcę być przy facecie, którego kocham i dla niego, z drugiej być też odrobinę egoistką, myśleć w pewnej mierze o sobie, swoich celach, pragnieniach itd. Dlatego dla mnie pewnym ideałem kobiety jest ktoś w stylu gejshy, z jednej strony kobiety, w której można się zakochać, a z drugiej wykształconej, dbającej o siebie, pięknej, uzdolnionej. Dlatego osobiście jestem za tym żeby we wszystkim znaleźć pewną równowagę, nie widziałabym się choćby w roli tzw. kury domowej, dla której całe zycie to rodzina, ale też nie potrafiłabym skupić sie tylko i wyłącznie na pracy, bo generalnie źle znoszę samotność, czuję potrzebę żeby mieć kogoś bliskiego przy sobie, Ale rozumiem jednocześnie osoby dla których bycie kobietą oznacza właśnie poświęcenie się wyłącznie rodzinie, czy kobiety, które w ogóle nie chcą się wiązać i skupiają na karierze, co wbrew pozorom też na swój sposób może być kobiece. Dla mnie wypośrodkowanie pewnych spraw jest pewnym kluczem do szczęścia i czucia sie w pełni kobietą, ze szczególnym uwzględnieniem tych na których mi najbardziej zależy.
  7. A ja mam troszkę inne zdanie i sądzę, że po pierwsze należy zacząć od tego, czy mamy do czynienia z kimś bliskim i zmiana jakiegoś nawyku u tej osoby jest dla nas ważna, czy z osobą, której to nawyk, czy też zła cecha nie powinny nas zbytnio interesować. Chyba, że są to sprawy np. służbowe, czy też które i nas dotyczą. Generalnie warto być szczerym, z tym, że wiele osób bezpośredniość, nawet powiedzianą w dobrej wierze odbiera po prostu źle, więc o ile ma to sens w przypadku osób bliższych, tak w przypadku jakichś tam dalszych znajomych, czy obcych, już zwyczajnie szkoda psuć sobie nerwów. No i przede wszystkim, jakby na to nie patrzeć, każdy ma prawo do swoich, nawyków, również tych obiektywnie złych. Natomiast co do krytyki osób nam bliskich, na których przemianie nam zależy, to wg mnie przede wszystkim nie powinno się zbytnio oceniać i generalizować. Nie mówić przede wszystkim "ty nigdy", "ty zawsze", bo nie ma to nic wspólnego z konstruktywną krytyką. Zawsze należy się postawić na miejscu takiej osoby i pomyśleć jak sami poczulibyśmy się z takimi, a nie innymi słowami. Można powiedzieć coś życzliwie i zmotywować do działania, lub wręcz przeciwnie np. sugerując komuś, że jest gruby, można zachęcać do zdrowego trybu życia, samemu dając dobry przykład, zachęcając do zdrowego jedzenia, czy choćby wspólnego pobiegania. Trochę ostrzej za to lepiej reagować w sytuacjach, kiedy druga osoba świadomie okazuje nam brak szacunku np. wiecznie się spóźnia, czy też nas obraża w jakiś sposób, ale też oczywiście nie robiąc jej awanturę, tylko reagując na takie sytuacje wprost, mówiąc np., że takie sytuacje nas irytują. Nie dotyczy to natomiast sytuacji, kiedy ktoś zwyczajnie okazuje nam mało zainteresowania, bo to świadczy po prostu o tym, że mu mało zależy, a ciężko komuś to kazać, czy przekonać logicznymi argumentami żeby tak się stało. Wtedy trzeba zastanowić się dlaczego tak jest i albo zmienić coś w sobie, albo znajomość zwyczajnie zakonczyć. Ale odnośnie czyjegoś nieprawidłowego stylu zycia, czy innych wad, już warto być bardziej delikatnym i zachęcać do zmian najlepiej samemu pokazując dobry przykład - bo też inna kwestia, że łatwo kogoś krytykować, samemu będąc daleko od ideału.
  8. Moi od zawsze podejrzewałam, że nie chcieli wnuków, ani mojego zamążpójścia nawet bo... Nigdy mnie do tego nie namawiali. Zawsze twierdzili, że nauka i kariera są najważniejsze, życie osobiste już niekoniecznie i krytykowali wszelkie moje wybory odnośnie facetów, nawet jesli nie było się obiektywnie do czego przyczepić. A utwierdził mnie w tym fakt, kiedy powiedziałam im, że zdiagnozowano u mnie zespół policystycznych jajników i być może nie będę mogła mieć dzieci, a zbytnio się tym nie przejęli.
  9. Albo mają wygórowane mniemanie o sobie Co nie jest dobre, tak jak i zaniżone. Nikt nie powinien za nikim biegać bo nie o to chodzi. Tajemniczość wychodzi sama z siebie jeśli ma się takie podejście, jak napisałam wyżej. I ma ono jeszcze jeden zasadniczy plus, czyli taki, że nie tak łatwo zostanie się zranionym, skoro na początku z rezerwą podchodzi się do nowych znajomości.
  10. Może trochę przejaskrawiłam, ale wiesz, chodzi o to, że masa ludzi, czy to kobiet, czy mężczyzn, zakochuje się zbyt szybko, kiedy są bardzo spragnieni miłości, albo jakiejś uwagi, a ktoś jest dla nich miły i powie parę miłych słówek. Osoba rozsądna wydaje mi się, że bardziej trzeźwo myśli i woli najpierw tą osobę poznać, przy tym takie zachowanie jest bardzo atrakcyjne, bo widać, że taka osoba ma wysokie poczucie wartości, dlatego potrzebuje trochę czasu żeby komuś zaufać. Z tą różnicą, że taka postawa nie wymaga gierek, a wynika z wewnętrznych przekonań i szacunku do samego siebie.
  11. A nie lepiej po prostu z natury być nieco ostrożną na początku i od razu się nie zakochiwać dopóki się kogoś lepiej nie pozna zamiast grać? Owszem, kiedy od początku się za kimś szaleje, to nie wydaje się zbyt atrakcyjne ( i to niezależnie od płci), bo wydaje się albo nieprawdziwe, albo kojarzy z desperacją, to trochę jak branie kota w worku, bo żeby kogoś poznać potrzeba trochę czasu. Ale tutaj złotym i dobrym środkiem wydaje się po prostu bycie odrobinę ostrożną osobą do świeżo poznanych osób, zamiast ślepe zakochiwanie się w nich, tylko dlatego, że są mili, czy powiedzą słowo "kocham" na drugiej randce.
  12. Co prawda ten utwór powstał na długo przed moim urodzeniem, ale i kojarzy mi się z pewnym okresem w moim życiu, w którym jej słuchałam, ale też już nigdy nie powróci, bo chodzi o moje stare, dobre, studenckie czasy...
  13. Już nie mówiąc o tym, że...mężczyzna na stanowisku- tak, często wydaje sie bardziej pociągający. To dodaje mu takiej siły, charyzmy... Z tym, że zauważyłam kobiety dzielą się na dwie kategorie - jedne wolą faceta ładnego, przy czym może być głupi i mało zaradny (najczęściej to one robią wtedy za "faceta" w związku), a drugie zaradność i silna pozycja społeczna pociąga bardziej. Z tym, że są w tym jeszcze takie opcje, że oboje będą piękni i niezaradni ( co generalnie prowadzi do patologii w dłuższej perspektywie), albo, że kobieta będzie nieporadna i piękna, a facet robił za jej ojca - po jakimś czasie zaczną się wyrzuty i kłótnie, aż związek się rozpadnie, kiedy to motylki w brzuchu pozdychają. Mnie osobiście zdecydowanie odpowiada bardziej męska energia, mimo że sama nie chciałabym być zalezna od faceta- zwyczajnie wolę jak to mężczyzna dominuje w związku, w sytuacji odwrotnej, czułabym się wręcz niekobieco. Źle czułabym się jako pani bizneswoman w przyszłości, która ma u boku przystojnego, a głupiego faceta, choć wiem, że mnóstwo jest takich kobiet, którym to odpowiada. Jakoś zawsze wolę być tą piękniejszą stroną w związku, a mężczyzna powinien z kolei być tą silniejszą, choć i nie zniosłabym roli nieporadnej dziewczynki, którą prowadzi za rączkę, bo i część kobiet taką rolę lubi przyjmować. Dla mnie wymarzony układ jest taki, że sama jestem niezależna, mam dość dobrą pracę, rozwijam się, a mam u boku faceta, który jest jeszcze bardziej zaradny, podziwia moją urodę i jest oparciem dla mnie, z którym świetnie się dogaduje i który mnie szanuje, ale jednocześnie to on ewidentnie nosi w związku spodnie.
  14. Ok, to tak szczerze bez ironii: 1. Może, ale nie tyle mniej żebym utrzymywała nas oboje. 2. Nie- chyba, że jest to sytuacja przejściowa. Akceptowałabym gdybyśmy mieli 20 lat i byłby biedny z domu. 3. Generalnie tak- moja rodzina raczej nie ingeruje w moje wybory uczuciowe, całe życie wpajano mi żebym liczyła na siebie i była niezależna nawet jeśli facet byłby bogaty. Pochodzę zresztą z rodziny, w której kobiety są niezależne i pracują na własne utrzymanie, więc i mnie takie zasady niezależności wpojono. Natomiast gdyby zaobserwowali u takiego faceta lenistwo i leżenie przed TV cały dzień z puszką piwa, kiedy ja pracuję, to pewnie nie darzyliby go zbyt wielką sympatią. 4. Możliwe... Choć to zależy czy to koleżanka, czy przyjaciele, bo oni choć mam ich tylko kilku radzą mi zawsze szczerze, z koleżankami różnie to bywa, dlatego niezbyt słucham ich rad.
  15. Dla mnie równa się to z tym, że jak sama nazwa wskazuje nie radzi sobie na tyle dobrze finansowo żeby zaspokoić swoje potrzeby, czy też swoich dzieci o ile takie posiada. Sama nie oczekuję żeby partner mnie utrzymywał i nawet bym tego nie chciała, bo to w pewien sposób uzależnia, wyjątkiem są przypadki losowe, jak któreś z małżonków zachoruje czy np. nagle straci pracę nie ze swojej winy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.