Skocz do zawartości

cris93

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia cris93

Kot

Kot (1/23)

0

Reputacja

  1. Dzięki za dotychczasowe odpowiedzi. @Ded_Insajd zgadzam się z tym co napisałeś. Masz też rację co do źródła problemu - niska samoocena, chęć powszechnej akceptacji w społeczeństwie (wiadomo, że tak nigdy nie będzie), jakieś wewnętrzne skrępowanie. Niestety trudno jest mi o niej zapomnieć. Oczywiście nie ma praktycznej możliwości, żeby wymazać tę relację z pamięci. Chodzi tak naprawdę o zdystansowanie się, oddzielenie od tego własnych emocji. Ciągle liczę/czekam na to, że ona się do mnie odezwie, chociaż wiem, że to już raczej zamknięty temat, a ona sama z siebie nie da sygnału, że chce próby odbudowania. Planowałem nawet, żeby pojechać i spotkać się z nią kolejny raz lub chociaż skontaktować za jakiś czas. Mam świadomość, że to nie jest dobry pomysł, bo będę bez przerwy wznawiał te emocje do niej. Poświęciłem na ten kontakt bardzo dużo własnej energii i czasu, czego nie żałuję, bo dowiedziałem się wielu rzeczy o sobie, których bez drugiej osoby nie mógłbym poznać. Jest naprawdę wartościową dziewczyną, ale mimo to nie mogłem przezwyciężyć w sobie tej niechęci do wyglądu. Co jest szczeniackim podejściem. Pewnie po drodze oblałem jakiś shit-test z tego względu, że zacząłem się do niej dystansować i zachowywać nienaturalnie (zacząłem ją odsuwać od siebie, chociaż w gruncie rzeczy tego nie chciałem). Pewnie okazałem się przez to nieatrakcyjnym partnerem dla niej, w przeciwieństwie do tego co było na początku, a wiem, że też była mną zauroczona, czułem to. Na jednym z ostatnich spotkań nie potrafiłem nawet odpowiedzieć czy jestem z nią szczęśliwy. Wiem, że to żałosne, ale tak w skrócie wygląda mój stan. Nie jest tak, że nie mogę normalnie funkcjonować , ale po prostu ubolewam nad tym, że tak to się wszystko potoczyło. Mam poczucie, że jednak coś straciłem. Nawet trudno mi jest pogodzić się z tym, że ona prawdopodobnie będzie miała nowego faceta. Pewnie byłoby łatwiej, gdyby sztuka wchodzenia w nowe interakcje z kobietami była łatwiejsza.
  2. Cześć, jestem tu nowy i od razu przychodzę do Was o poradę, uświadomienie mnie w moim rzeczywistym położeniu. Od początku. Coś o mnie Mam 25 lat. Jestem wysoki, przeciętnej budowy ciała. Mam pracę, którą lubię, odnajduję się w niej i staram się wciąż awansować merytorycznie. Zarobki oceniam, jako przyzwoite, jak na doświadczenie, wiedzę i odpowiedzialność. Zawód z dużymi możliwościami rozwoju i podniesienia statusu materialnego. Praca sprzyja poznawaniu kobiet, bo zwyczajnie jest ich przewaga w tej specjalizacji. Niestety nie posiadam szczególnych zainteresowań. Aktualnie przez problemy zdrowotne wiążą się one tylko z chęcią rozwoju w zawodzie. Relacje społeczne Aktualnie staram się nie unikać kontaktu z innymi osobami, chociaż w przeszłości było z tym znacznie gorzej. W ciągu tych 25 lat oczywiście kontakty ulegały naturalnym zmianom. Teraz utrzymuję relację tylko z kilkoma osobami. Myślę, że można na mnie polegać i jestem w nie w jakiś sposób zaangażowany, stąd znamy się od wielu lat. Niestety, prawdopodobnie, od nieustalonego czasu zmagam się z objawami fobii społecznej, co znacznie utrudnia nie tylko nawiązywanie nowych interakcji, ale też ogranicza mnie, jako człowieka we własnym rozwoju. Relacje z kobietami Zawsze w jakiś sposób interesowałem się dziewczynami. Wielokrotnie dostawałem sygnały, że jakaś jest moją osobą zainteresowana, ale wówczas pojawiały się rożnego rodzaju wymówki, choć z perspektywy czasu interpretuję to jako zwykły strach, paraliż przed związkiem, nieznanym, społeczeństwem, odpowiedzialnością? Nie czuję specjalnej presji ze strony społeczeństwa, ale jednak lata mijają, a ja nadal sam. Wielu znajomych jest już po ślubach, mają własne rodziny. Problem Za mną dopiero jeden związek, który trwał kilka miesięcy. Zakończył się niedawno. Dziewczynę, starszą ode mnie, poznałem na portalu internetowym. A jakże by inaczej, na żywo mam problem z podejściem i zagadaniem do nieznajomej kobiety. Okazało się jednak, że mieszkamy od siebie w odległości kilkuset kilometrów. Oboje nie straciliśmy jednak zapału. Chcieliśmy się poznać i tak też się stało. Pierwsze spotkanie - od początku miałem poczucie, że mamy zbieżne myśli, poglądy, cele. Na żywo okazała się nawet trochę ładniejsza niż w wirtualnym świecie. Byłem zafascynowany, zauroczony od razu. Zaczęliśmy się spotykać co 2, 3 tygodnie. Oczywiście korespondencja elektroniczna i kontakt telefoniczny był stale utrzymywany i, myślę, że nie był wymuszony. Chciałem ją poznawać. Imponowała mi jej zaradność, posiadanie zainteresowań, ciekawy zawód, charakter i cechy temu towarzyszące. Niestety, kilka spotkań na żywo, spędzenie ze sobą dłuższego czasu niż kilka godzin, wpoiło i utrwaliło we mnie myśl, że ona w gruncie rzeczy mi się nie podoba (ma dość specyficzną urodę o ostrych rysach twarzy). Nie można powiedzieć, że jest w moim przekonaniu brzydka, po prostu prawdopodobnie opadły emocje związane z nowym i zacząłem analizować z innym podejściem do sprawy. Wiem, że to nieodpowiedzialne, niepoważne podejście, ale nie byłem w stanie się przekonać. To wychodziło ze mnie, jak naturalna reakcja organizmu. Próbowałem, walczyłem z tymi myślami, nie chciałem jej stracić przez wzgląd na inne atuty, których szukam u kobiet. Wiem, że są ważniejsze sprawy w życiu niż uroda, która też przemija w jakimś sensie. Ale one wracały, a każde kolejne spotkanie to potęgowało, do tego stopnia, że zacząłem się od niej oddalać. Doszło coś jeszcze, co też trudno mi jest zaakceptować, jako jednego z życiowych priorytetów, chęci ciągłego podróżowania (nawet perspektywy kilkumiesięcznego wyjazdu). Mam trochę inne plany na życie. Stawałem się dla niej sztucznie zdystansowany, wręcz mam wrażenie mało męski, podświadomie pchałem tę relację w stronę friendzone. Jakież było moje zdziwienie, kiedy na ostatnim spotkaniu ona "wypowiedziała mi umowę". W jakiś sposób poczułem ulgę, by po chwili utracić możliwość sensownego wypowiedzenia się na ten temat, aż na łzach kończąc (dosłownie). Dowiedziałem się, że nie jest ona w stanie dźwigać moich emocji, nie czuje chęci przejścia na wyższy poziom relacji, pojawił się także brak perspektywy przeprowadzenia się w moje strony. Przez jakiś czas utrzymywaliśmy jeszcze kontakt. Początkowo to była jej inicjatywa, ale potem było to już tylko zaangażowanie z mojej strony, czego nie chciałem zaakceptować, więc pozostaliśmy "w kontakcie". Od kilku dni nie mamy go wcale. Ja niestety o niej myślę i w jakiś sposób tęsknię za tym co było. Są we mnie ciągle emocje z nią związane, pewien sentyment jej obecności. Nie wiem czy dobrze się stało, jak na to patrzę teraz z dystansem. Może zdołałbym radę się przekonać z czasem do jej urody, natomiast inne cechy zyskują w czasie? Nie wspominając o tym, że mam obawę braku znalezienia kolejnej, pasującej do mnie partnerki pod względem fizycznym i mentalnym, biorąc pod uwagę moje umiejętności budowania interakcji z kobietami. Przykro to pisać, ale takie są fakty. Co dalej? Nie wiem do jakiej kategorii samca się kwalifikuję. Właściwie nieszczególnie mnie to interesuję. Chciałbym po prostu poukładać sobie życie prywatne w odpowiadający mi sposób. Znaleźć kobietę, bo taki stan mi odpowiada. Może gdyby podobała mi się to wszystko potoczyło by się inaczej? Może problem jest we mnie i powinienem się wpierw wewnętrznie uporządkować, zanim przejdę w budowanie związku? Może dziewczyna wymagała już ode mnie jakichś poważniejszych deklaracji? Wówczas nie byłem gotowy, a teraz to się zmienia, patrząc na to co straciłem z innego poziomu? To na tyle, jak na razie. Bardzo chętnie przeczytam Wasze spojrzenie na tę sprawę. Wiem, że tylko ja znam swój rzeczywisty stan, ale może uda Wam się naprowadzić mnie na właściwą ścieżkę, przekazać cenne wskazówki oceniające, jak to wygląda w Waszym przekonaniu. Czy to już jest zupełnie zamknięta sprawa? Nie oczekuję prostej recepty, a raczej spojrzenia na to co mogę zrobić w tej sytuacji. Starałem się opisać moją sytuację rzetelnie, nie unikając nawet krępujących aspektów. Dzięki!
  3. cris93

    Cześć wszystkim

    Cześć, forum i jego tematykę znam od dłuższego czasu, ale czytam intensywnie dopiero od kilku dni. Właściwie wcześniej nie interesowałem się tematami tu poruszanymi, było mi dobrze (lub tak mi się wydawało) ze stanem, jaki posiadałem, jednak rzeczywistość okazała się inna, o czym będzie w osobnym wątku. Pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.