Skocz do zawartości

Lopez88

Użytkownik
  • Postów

    15
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Lopez88

  1. Dnia 21.01.2019 o 22:47, WielkieOczy napisał:

    No OK. Bardziej klarowne.  A Ty masz rodziców? Nie mogą się zajmować wnukiem? 

    Jedno jest pewne - decyzja o braku ślubu jest czymś co powinno dać Ci przewagę. Jej podejrzenia o romanse Twoje to pierwszy wstęp do jazd. Dlatego proszę Cię, nie wdawaj się w ŻADNE romanse. To, że nie macie ślubu nie zmieni Twojej sytuacji jeśli ona wysunełaby argument zdrady. Zaraz pewnie znajdą się sierotki, które powiedzą Ci, żebys się zabezpieczał intercyza. Gówno prawda. Intercyza nie chroni Cie przed alimentami czy ustaleniem widzeń z dzieckiem. 

    Powtórze pytanie: rozmawiałeś o opiece nad dzieckiem? Naprzemiennej? Tu akurat nie ma znaczenia w jakich warunkach to się będzie odbywać (wiek dziecka- ma 1.5 roku? Tak?) 

     

    Zapisuj sobie wszystko. a rozmowy na ważne tematy (DZIECKO!) nagrywaj. To Ci się przyda w sądzie. Choć sfeminizowane, to często trafić możesz na faceta. W moim przypadku tak było w Polsce. Trafiłem na sędziego. a protokulantka widząc jak jedzie po mojej ex wyszła w połowie. Sprawa została odroczona. Później ten sam sędzia i eksiura była non stop pouczana. Mało tego, sędzia tak ze mna zaczął ją urabiać. że sama juz nie wiedziała czego chce. Baby sa po prostu głupie. Nie bój się o nich tak myśleć wbrew opinii pizdeuszy. Ja to mówie głośno i o dziwo wygrywam wszystko.

    Czytając forum natkniesz się na przykład wybitnie mądrej Marii Salomei Skłodowskiej. Mało kto wie jednak, że owa dama była po prostu zwykła babą. Nie umiała nawet gotować. Myliła cukier z solą. Tego nie znajdziesz w pisanych książkach przez wiecznie zkompleksionych Polakach. Pierre Curie był białym rycerzem i chciał dla niej dobrze - dając jej odkrycie. Nad którym sam pracował. Gdyby wtedy wiedział, że skończy się to Noblem... 

    Jedyną prawdziwą kobietą z sukcesami był Kopernik ;) Taki żart sytuacyjny.

     

    Nie, nie - zdrady żadnej nie było, jedynie wymiana wiadomości oraz jedno spotkanie na którym do niczego nie doszło. Dzisiaj zakończyłem tą znajomość, jej trochę przykro mi też - ale trudno tak musiało być, tym bardziej że już spadały na nią podejrzenia od strony rodziny oraz mojej ex-narzeczonej.  Powiedzcie, ile może wytrzymać kobieta bez słowa aż w końcu pęknie i karze wyjść z domu i nie wracać :D Bo na razie chyba tylko na to czekamy ... macie bracia jeszcze jakieś pomysły, sugestie co do tej sytuacji?

  2. 57 minut temu, WielkieOczy napisał:

    Możesz mi wyjaśnić łopatologicznie o co chodzi z tym dzieckiem? Ona je ma na właśność? Może je weź do siebie i tyle. Wiesz dlaczego system jest zły? Bo tworzą go faceci. Pod jakimś naciskiem kobiet. Nie wnikam co to za sieroty tworzą system, ale tacy sami faceci potulnie godzą się na to, by dziecko zostało przy matce. Z podkulonym ogonem przyjmują zasądzone alimenty. Sami sobie, w którymś momencie pierdolneliśmy w kolano. Alimenty? Jakie kurna alimenty?!  Przyjeło się już, że dziecko z matką. A niby kurwa dlaczego? Bo ma cycki i je będzie karmić piersią do czasu, aż skończy naukę? Ja jestem może inny i cwaniakuję, bo dzieci mam ze sobą, a alimentami  żone straszyłem. Tylko straszyłem. Mam wyjebane na te pieniądze. Do tego jestem wredny.  Zabezpieczylem ponad 200 stron mojej historii u prawnika wraz z nagraniami, które uratowały mi dupę - dosłownie dupę przed wyruchaniem mnie lub zajebanie za pedofilie. Płacę równowartość od tego roku około 2500zł na polskie monety kancelarii (rocznie) na wypadek mojej śmierci i powrotu dzieci do ich matki. Dodatkowo przepisałem polisę na życie tejże kancelarii. Jeśli miałoby to trwać dłużej bez mojej obecności na tym padole. Dostaną cały plik dokumentów i nagrań jaką kurwą była ich matka. Prawnik obiecywał mi, że znajdą moje dzieci, choćby zakopały się na Marsie i to wszystko im przekażą.

     

    Uciąłem te żale o cofnięciu czasu. Żebyś za tydzień nie chciał cofnąć czasu o tydzień. Pokaż jaja choćbyś miał stanąc przed nią bez slipek. Proponowałeś naprzemienną? 

    Tutaj problemem jest bardziej nasz system pracy, aby sprawnie zapewnić opiekę (córka nie chciała chodzić do żłobka) pracujemy razem na zmiany. Nasze pracę rozpoczynają się od godziny 3-6 rano, a kończą 20-24. I tutaj jest największy problem ... ona nie wróci do rodziców, bo nie ma w nich wsparcia - sama też nie da rady. Ciężka sytuacja, raczej czysta ... ale jak można normalnie funkcjonować mieszkając z osobą, która ustaliła współżycie na podstawie "współlokator" - mieszkanie jest jej mamy, dlatego mi zostaje tymczasowo nocleg u kolegów więc brak warunków aby zabrać dziecko na stałe do siebie. :)

  3. Witajcie, kolejny dzień minął sprawy się trochę obróciły ku mojemu zdziwieniu ?

     

    Po pierwsze wczoraj ze łzami oczach u mojej rodziny, potem u mnie - ja oczywiście zdanie niezmienne czyli brak ślubu, można go przełożyć pomyśleć lub w ogóle nie brać. Dzisiaj natomiast ... zgadaliście, wróciła stara samica. Agresywna, próbująca wmówić wszystko, że to moja wina - szukająca również zaczepek dotyczących jakiś wymyślonych romansów, albo nie wiadomo czego. Ślubu nie chce, ani teraz ani nigdy na ten moment ona - pierścionek oddany. Jej propozycja to rozpocząć to od zera, ale ONA się nie zmieni i wie, że JA też się nie zmienię - czyli wracamy do punktu wyjścia według niej. Obecnie ze względu na dziecko, wróciłem po tych 3 dniach swobody do domu i teraz nie wiadomo co dalej. Sytuacja napięta, brak porozumienia odnośnie opieki i w sumie tyle. To tak chciałem Wam napisać, odnośnie sytuacji - jedno wiadome, po dniu dzisiejszym jestem jeszcze bardziej przekonany do tego że to była słuszna decyzja (po jej zachowaniu). Obecnie będzie to wyglądać tak, że przetrzyma mnie jak najdłużej (bo dziecko) ... aby przyblokować jakiś etap w moim życiu. 

     

    Gdyby tylko można byłoby cofnąć czas ...

    • Like 1
  4. 1 minutę temu, SzejkNaftowy napisał:

    I może ten ktoś będzie Ci mącił w wychowaniu dziecka. Różnie może być więc uczulam na to.

     

    Wiem jedno - ślubu nie bierz, bo dziecku się on na nic nie przyda a tobie kobieta się zmieni co najwyżej na gorsze (ślub to nie jest "utrwalacz" obecnej sytuacji) i jeszcze finansowo ucierpisz na rozwodzie. Nie bierz ślubu, nie bierz ślubu z weselem (jeszcze nie daj Boże na kredyt byś następne lata spłacał szopkę trwającą 48h).

    Tak już postanowiłem, ale stanęło na tym że brak ślubu = rozstanie. W sumie po dłuższych namysłach sam dochodzę do wniosku, że to chyba najodpowiedniejsze rozwiązanie w obecnej sytuacji. Nawet dochodzę do wniosku, że może to być korzystniejsze dla dziecka - jeśli nie będzie widzieć smutnych rodziców. Żebym poszedł teraz przed ołtarz, po tych wszystkich wylewach z mojej i strony jak to źle i niedobrze to musieliby mi coś dosypać chyba do jedzenia na brak świadomości. Wytłumaczcie mi, jak kobieta normalnie myśląca (przynajmniej tak myślałem) może jednego dnia powiedzieć, że jest nieszczęsliwa dłuższy okres czasu (około roku) i następnego dnia normalnie rozmawiać o ślubie... raczej nie jest to normalne zachowanie. Strach przed koleżankami? Rodziną?

  5. 8 minut temu, Carleon napisał:

    Rozumiem.

     

    Emocje, emocje, emocje i te motylki w brzuchu ;)

    Poczytaj na temat hormonów w mózgu wydzielajacych się na początku związku. 

    Poczytaj forum i historię braci. Posłuchaj parę audycji Pana Marka itp. i wtedy podejmij decyzję.

     

    Tak jak pisałem mi wydaje się to normalne, chyba że...

    Jesteś samcem który dąży do jakiś celów w życiu. Zarabiasz dużo pieniędzy, albo masz jakieś ekscytujące życie,  lub siedzisz na kanapie przed telewizorem z tym że w kazdym z tych przypadków samica jest w ciebie zapatrzona. Czy wtedy przeszkadzał by ci brak tematów do rozmów ? Myślę że problem jest w tej monotonni.

     

    Mały offtop: @Imbryk remont mieszkania już skończony?

    No nie wiem czy normalne jest to, że młodzi ludzieje mimo że mają dziecko i 27 lat nie potrafią ze sobą rozmawiać bo nie mają żadnych tematów, spędzić ze sobą wolnego czasu gdy nie ma dziecka razem czy coś zaplanować...

  6. 3 minuty temu, Carleon napisał:

     

     

    Może jestem młody i głupi (20), ale patrze tak po małżeństwach w rodzinie i jakiś dłuższych związkach. Dochodzę do wniosku że tak po prostu po jakimś czasie jest.

     

    Przypomnij sobie jak było na początku z obceną kobietą. Nie tak samo romantycznie ?

     

    Według mnie gdybyś się związał z tą koleżanką z pracy to po 8 latach byłoby to samo co masz obecnie.

     

     

    Właśnie nie mogę sobie w sumie nic przypomnieć, bardziej ja za nią biegałem - wtedy niski wiek, i takie zafascynowanie wywalczyłem i tak potem się siedziało. Bez żadnych fajarwerków, wspólnych wyjazdów, wyjść, czy czegokolwiek. Od jakiegoś czasu brak tematu do rozmów nawet. Nie jest tak, że pójdę do tamtej dziewczyny i będę z nią coś tworzył bo tego raczej nie chcę w tym momencie i nie chcę podejmować przez nią jakiś decyzji bo wiem, że wszystko kiedyś musi się uspokoić. 

  7. 2 minuty temu, Imbryk napisał:

     

    Z literatury, a raczej youtube-tury polecam wpisać po angielsku hasła "red pill fathers", "family alpha", "red pill awakened while married", posłuchać, poczytać, wyciągnąć wnioski, może zmienić sposób myślenia.

    Co pociągnąć?

    Ten "związek" ... nie ma po polsku żadnego z tych filmów? :(

  8. 8 minut temu, Imbryk napisał:

    Tylko weź pod uwagę że pani w pracy jest wypachniona, sympatyczna i całe gówno i syf, gnój psychiczny zostawia mężowi w domu. Tego nie zobaczysz dopóki nie zwiążesz się z panią z pracy.

     

    Akurat, ta Pani jest wolna :) 

     

    Trochę ciężka sytuacja, na pewno ślub odpada - bo jest on dla mnie po tych wydarzeniach bez sensu i stratą czasu. Nie chcę się znowu zatrzymać na 2/3 lata, żeby to przeciągnąć - ani ja, ani ona się nie zmienimy. Tylko teraz pytanie, czy to na pewno będzie dobra decyzja według Was i jak to zrobić? Czy może uważacie, żeby to spróbować pociągnąć.

  9. Ona raczej nie idzie na pieniądze, zresztą nic takiego nie mam tak na prawdę na ten moment (wizja dwóch mieszkań ewentualnie) - ale trochę ją znam i o tym raczej nie myśli. Tutaj dla mnie problemem jest wypalenie i jej podejście, które niestety zaczęło mi przeszkadzać ostatnio (ok. 3 miesiące temu) kiedy poznałem tą dziewczynę i zacząłem z nią pisać. Atrakcyjna dziewczyna, która jest romantyczna z opowieści - oczywiście do niczego nie doszło. Ponadto zacząłem, zaglądać do czyiś "podwórek" (wiem, że nie powinno się tak robić) - i widzę cholerne różnice. Przez te lata, nigdzie nie byliśmy sami kiedyś jak zaproponowałem parę razy to powiedziała, że będziemy się sami nudzić ? Wiem, że teraz do niej coś dotarło tylko ja nie wiem czemu jestem zdania, że to potrwa 2/3 miesiące i zaraz wrócimy do punktu wyjścia. Same teksty, typu "może ślub to uratuje" - jest słaby. 

  10. 1 godzinę temu, Rexer napisał:

    Piszę z założeniem, że dostosujesz się do regulaminu. Kobiety takie są, w jej wieku 3/4 koleżanek wychodzi za mąż - ona również powinna. A miś się trafił, więc czemu nie. Jeżeli już zrobiłeś dziecko, to powienienś zrobić WSZYSTKO dla jego dobra. Jeżeli razem z matką wychowacie je lepiej - to zostań. A jeżeli ona cię ogarnicza i przez nią masz nie mieć spokoju, nie wiem, mniej zarabiać - to zostaw ją i osobno. Warto sprawę przemysleć na spokojnie i nic pochopnie nie czynić. Ale powtórzę, dobro dziecka na pierwszym miejscu. Jego przede wszystkim nie powinieneś zostawić. 

     

    Tak, tak - już zmieniłem avatar. Taka jest prawda, teraz jest dużo w naszym towarzystwie dzieci i ślubów, które były i się szykują. Na początku miałbyć w miarę skromny - ale z czasem dochodziło co raz więcej udziwnień. Po prostu przez te 5 lat wkładaliśmy wszystko do worka, który teraz pękł.

     

    Jeśli chodzi o dziecko, wychodzę z założenia że po co mu nieszczęśliwy ojciec i matka w domu? Przecież odczuje to na 100% ... nie teraz, ale później. A może ona kogoś pozna, który bardziej będzie jej odpowiadał i będzie jej lepiej? Mam wrażenie, że w tym układzie dłużej któreś z nas i tak zaliczy boki ... tym bardziej, że mówi teksty przy wszystkich typu "nie wiadomo czy się któreś z nas nie zakocha", "rozwody to normalna sprawa" i tym podobne. Jeśli, ktoś z takim założeniem wychodzi to jest dla mnie to oczywiste i daje do myślenia. Najgorzej, jest skuteczne odejście - tym bardziej, że nie ma wsparcia od rodziców i szuka go u moich i przedstawia mnie czasami w najgorszym obrazie.

  11. 2 minuty temu, WielkieOczy napisał:

    To po co ona chce ten ślub?  Nie pytałeś jej??? Jej zapytaj nie nas czy siebie.

    Myślała, że dziecko to podciągnie do góry - nie udało się, teraz myśli tak samo o ślubie. Ale to już dla mnie zbyt duże ryzyko, dlatego nie chcę go brać o czym ona wie, ale tego do dziś nie akceptowała - zobaczymy co jutro powie.

    • Like 1
  12. Cześć, jestem obecnie w kropce - postaram się to po trochu opisać. :)

     

    Mamy po 27 lat, i jesteśmy razem z kobietą (narzeczoną) - już 6 lat. Razem mieszkamy już 3 lata, mamy 1.5 roczne dziecko, za kilka miesięcy zaplanowany ślub. Po zaręczynach nie rozmawialiśmy o ślubie, lecz toczyliśmy swoje życie do przodu - do momentu rozmowy na temat chrzcin gdzie padł genialny pomysł połączenia ich ze ślubem ? Oczywiście jak to samiec, chcący uniknąć awantury było mi to obojętne na co się zgodziłem. Lecz im bliżej ślubu tym co raz więcej wątpliwości. Wydaje mi się, że nasze uczucia wygasły i raczej nie przez dziecko - tylko już dużo wcześniej. Wolnych chwil razem nie spędzamy, tylko raczej każdy osobno (różnica charakterów - ja spokojny, ona rozrywkowa). Kobieta, z którą planowałem wziąć ślub raczej romantyczna nie jest, raczej typ kobiety z jajami - niby nie przeszkadzało to, do czasu kiedy nawiązałem jakąś tam relację z koleżanką z pracy i wtedy się wszystko zmieniło ... czyli ciągła analiza, na temat przyszłości swojej. Czy na pewno chcę, żeby tak wyglądało moje życie - czyli prosto, bez żadnych romantyczności czy czegokolwiek. Bez pytań, wspólnych tematów do rozmów, tylko wypełnić swoje obowiązki i każdy w osobnym rogu łóżka - czasami jakiś tam seks i spanie. Na dzień dzisiejszy, powiedziałem że nie biorę ślubu w tym terminie który zaplanowaliśmy ponieważ musimy być pewni, a obecnie jesteśmy nieszczęśliwi (gdzie zgodziliśmy się z tym obydwoje) - więc po co brać ślub jak na razie tak na prawdę nic nie ma? Dla rodziców, znajomych, czy żeby się pokazać? Na dzień dzisiejszy uważa, ona że nie chce czekać ze ślubem i dla niej oznacza to koniec - niby w porządku, całe życie przede mną tylko wszystko komplikuje dziecko i jego "utrata". Trochę chaotycznie ale chciałem to z siebie trochę wyrzucić - może ktoś miał podobny problem. Teraz sedno, czyli pytanie - zostać w tym suchym związku i być przy dziecku, czy odejść i żyć samodzielnie. Oczywiście, ta koleżanka z którą pisałem raczej nic nie znaczy - po prostu zauważyłem, że nie musi to wszystko tak wyglądać jak do tej pory, co raczej akceptowałem dla dziecka i ogólnego spokoju. Ale wazon pękł i teraz albo trzeba go sklejać, albo pozamiatać. Liczę, że coś podpowiecie - dzięki.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.