Na szczęście się nie ożeniłem (a było blisko) choć tak wyszło, że w moim życiu pojawiła się córka, która jak na razie jest jedyną kobietą w moim życiu, o którą warto zabiegać.
To co wy tu piszecie to ja do tego doszedłem niejako z doświadczeń z kobietami. Było tego trochę. Może 8, może 9 różnych, krótkich, długich związków. Nie wiem co w dzisiejszych kobietach siedzi ale zawsze mnie to drażniło. Manipulacje, kombinowania, zdrady, podchody itp. Po tych związkach, postanowiłem zrobić sobie przerwę gdzieś na 4 lata. Kompletny brak umawiania się z laskami. Wzięcie się za rozwój osobisty. Bycie "samotnym" ojcem jakoś podświadomie do tego motywuje. Rzucenie palenia, sport, ogarnięcie finansów, dodatkowe źródła dochodów (handel pierdołami na OLX, handel na GPW). Po 4 latach coś mi odbiło i przez pół roku dostawała się do mnie jakaś laska z firmy. Tyle, że tu było inaczej. Kolacje ze śniadaniami były częste, pomimo tego, że to trwało 3 miesiące. Na uwagę zasługują śniadania, bo te były zrobione w iście królewskim stylu. Ten pijacki krótki związek był praktycznie bez kłótni. Ale odbiło mi tak, że zabrałem ją na wczasy zagraniczne. Miesiąc po tych wczasach się rozpadło bo - okłamałem wielce jej koleżankę (coś o córce się pytała, a ja się nie za bardzo chciałem zwierzać obcej babie z moich problemów). Czyli standard. Znalezienie problemu z dupy by się zaczepić. Jak się rozpadło no to z wkurzenia jej napisałem, że albo oddaje hajs za wczasy, albo nie ręczę za siebie. Oddała, po 2 miesiącach. Kac moralny jednak pozostał, że miałem na tyle oczy zarośnięte waginą, że ją tam zabrałem. Był jeszcze jeden związek z rozwódką z netu. Ta już od początku dążyła do seksu. W sumie spoko, gumki tanie to można szaleć i do tego bym to ja u niej zamieszkał (jasne, przeprowadzę się do klitki w bloku, choć mieszkam w 100m2 kamienicy z balkonami ? bo szanownej pani się nie chce ruszyć ze swojego kochanego miasta). Też się rozpadło szybko ale tu to na odchodne jej napisałem, że chyba nie chcę być z laską, która się do mnie dobiera po 2 tygodniach. Chyba przez te 4 lata wolności zbudowałem w sobie firewall, na tyle odpowiedni żeby nie dać się zbytnio nabrać na babskie gierki. Poprzednich związków nie warto wspominać, bo te raczej były toksyczne. Oprócz związku z matką mojej córeczki. Do ciąży była wręcz idealna, potem jej odbiło, wyprowadziła się bo jej narobiłem aferę, że pali jak jest w ciąży i że to będzie jej wina jak się dziecko chore urodzi. Oczywiście jej matka i ona naskoczyły na mnie jaki to ja jestem wariat, że jej matka jarała i dzieci zdrowe (akurat). Po tych wszystkich jazdach wtedy miałem dosyć, wsiadłem w samochód i pojechałem na Bałkany. Samotnie, bez nikogo. Potem kolejna laska z firmy, z tą przeżyłem chyba najlepszy seks ale też niestety największe jazdy. Tyle by się nie rozpisywać. Czy jestem samcem alfa czy beta czy omega, nie wiem. Dla mnie to obojętne. Żyję dla siebie i dla córeczki. To jest dla mnie skarb. Na razie ma 8 lat i niezły z niej urwis, co mnie bardzo cieszy. Ten gościu z YouTube jest spoko. Młodym tłumaczy jakie ma mieć podejście do życia, a starym, wychowanym w tradycji "szanownej pani całuję rączki" i żyjącym w toksycznych małżeństwach, otwiera oczy. Powinien otwierać oczy, nawet dla dobra tych dzieci. Niekiedy jest tak, że nie warto być z laską, tylko dla dobra dziecka. Czasem dobro dziecka wymaga rozstania. Po co ma oglądać te jazdy i rzucanie talerzami.