Skocz do zawartości

Domi

Użytkownik
  • Postów

    91
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Domi

  1. Wcześniej był tak samo zalatany i jakoś miał czas, więc wiesz.. To nie kwestia czasu, tylko chęci
  2. Wiesz, po prostu zwyczajnie, po ludzku się trochę martwię, nie żebym jakoś bardzo rozpaczała z jego powodu, ale jednak spodobał mi się, więc szkoda by było.... Wydawało mi się, że na spotkaniu iskrzyło, ale może wbrew temu co mówił, jednak z jego strony nie? Nie ukrywam, że trochę mi jednak przykro... Może niepotrzebnie narobiłam sobie nadziei, ale to może dlatego, że po spotkaniu miałam pozytywne odczucia, a i wcześniej mnie zdazył już trochę soba zauroczyć
  3. Szczerze to się nie znam bo nie czytałam ani flilipinki ani bravo girl, ale Ty pewnie lepiej znasz te czasopisma, więc też pewnie jesteś lepiej obeznana
  4. Sorry, ale potwarzasz utarte na tym forum slogany o przestawianiu sobie w głowie. A co trzeba mieć niby nie tak w głowie żeby zastanawiać się czy radnka się udała, serio to takie dziwne, czy niespotykane? No i dlaczego tez zakładacie z góry, że wina lezy po mojej stronie i powinnam się zmienić, może po prostu mamy rózne charaktery i z tego to wynika? Ja nie uważam oczywiście, że jestem idealna, ale po co zakładać z góry, że jestem taka czy inna, skoro mnie nie znacie. Chodzi mi raczej o to jak wyglada sytuacja po opisie jego zachowania, a nie jaki mam charakter bo żeby to stwierdzić musielibyscie mnie poznać, a to w necie niemożliwe. Poza tym jesteś kobietą, a ja wolałabym poznać zdanie facetów bo koleżanek mam kilka, tylko one siłą rzeczy nie myslą tak jak faceci
  5. Piszesz żebym ogarnęła siebie, a mam charaketr jaki mam, części ludzi to pasuje, a częsci nie i już. Mam kilku znajomych, którzy mnie lubia z charakteru, więc sądzę, że potrafię byc fajna, ale może przy tym trochę małomówna i nie z każdym się dogaduję. Niestety jestem troche introwertyczką, co nie każdemu pasuje, ale trudno, staram się byc ciekawa w rozmowie, ale wczoraj może trochę widac po mnie bylo stres i dlatego to tak wyszło. Czasem wychodze na mało pewną siebie bo juz kilka osobmi o tym powiedziało. Analizując całe spotkanie to było krótkie, więc ciężko powiedzieć czy rozmowa później by sie rozkręciła, byc moze tak. Głównie rozmowa opierała na na flircie, który on sam zaczął, więc sztywno nie było. Mówił, że chetnie by mnie zabrał do siebie bo nie może sie napatrzec, ale skoro ja narazie nie chcę to ok, że chciałaby się ze mną spotykać codziennie jesli bym sie do niego przeprowadziła ( ale nie wiem czy mówił to na poważnie ) i takie tam flirty. Pogadaliśmy chwile o tym co nas interesuje i okazało sie, ze mamy cos wspolnego, po czym musial leciec do pracy. Po spotykaniu byłam przekonana, ze wypadlo dobrze, ale potem jak zadzwonił, ze jednak pozniej juz nie bedzie sie mogl wyrwać i był taki malo entuzjastyczny np i powiedzial, ze sie zdzwonimy, a raczej on da znac kiedy bedzie mial wolne i do mnie przyjedzie, to bylo troche dziwne. Bo ja niedlugo znow musze przyjechac do jego miasta, a do tego nie nawiazal... Takze sama nie wiem... Ma watpliwosci co do tej znajomosci, czy moze w ogole chce ja urwac?
  6. Ale do tej pory kontaktowalismy sie codziennie, wiec nagle sugeruje, ze da znac dopiero przy okazji spotkania? Dziwne...
  7. Jeśli spotkałam się z facetem na pierwszą randkę ( nie w ciemno bo poderwał mnie na żywo) i niby wyglądał na oczarowanego mną, mówił o wspólnej przyszłości tzn. czy będziemy spotykać sie codziennie, komplementował itd., ja reagowałam na to raczej z entuzjazmem, ale powiedziałam, ze zobaczymy i musimy sie lepiej poznać. Później musiał jechac do firmy bo jakis jego nowy pracownik nie przyszedł i nawalił, powiedział, ze moze przyjedzie wieczorem jeśli wyrwie sie z firmy (to taka firma , ze działa do pozna bo prowadzi bar, wiec musial tam byc skoro jego pracownika nie bylo). Po spotkaniu dzwonił jakies 2 godz pozniej, ale ja nie mialam zasiegu, wiec oddzwonilam. I był w takim średnim entzjazmie, powiedział tylko ,ze szkoda, ze tak krotko i zdzwonimy sie kiedy bedzie mial wolne zeby mógł do mnie przyjechac - mieszkamy w roznych miastach. Ja oczywiscie nie dopytywałam sie o spotkanie. Ale rozmowa byla krotka, nie wiem czy byl zdenerwowany tym pracownikiem bo mówił, ze do niego pojedzie, ze go wyleje dyscyplinarnie itd., czy moze spotkanie sie mu nie podobalo... A wy jak myslicie, jak facet mówi "zdzwonimy sie, dam ci znac kiedy bede mial wolne to do ciebie przyjade" to oznacza, ze cos jest nie tak i nie ma ochoty na dalszy kontakt?
  8. Nie związałabym się z byle kim, czy pierwszym lepszym, po prostu ten nowy częściowo odpowiada mi mojemu typowi ( nie ze względu na pieniądze), ale nie zupełnie, jest coś co tamten drugi ma, a ten nie, co nawet ciężko wytłumaczyć słowami. Po prostu inna osobowość, charakter. Choc tak jak pisałam i jeden i drugi nigdy nie byli dla mnie chamscy, dobrze mnie traktują. Tylko ten, który mi odpowiada nie chce wiązać ze mna przyszłości, może też po części dlatego, że bardzo zwraca uwagę, jak i jego rodzina na status społeczny, który mam gorszy od niego? Może dlatego, że nie pochodzę z tak prestiżowej rodziny? A on zwraca uwagę na takie pozory, tak zauważyłam. Pewnie chciałby na żonę jakąś dobrze wykształconą dziewczynę pochodzącą z dobrego domu i z super pracą, a nie kogoś ze ednim wykształceniem, średnią pracą, pochodzącą w dodatku z biednej rodziny, a jego rodzice wydaje mi się, że zwracają na to uwagę, jak i on zresztą
  9. Ale to Twoje zdanie, moje jest inne Uważam, że nie ma innych lasek bo znam go trochę lepiej i wszystkie okoliczności. Co nie oznacza, że z nim nie zerwę, ale raczej z takich przyczyn, że nie ma z nim przyszłości. Mam wrażenie, że tutaj chcecie mi przekazać coś w stylu- "nie zechciałaś fajnego faceta, który się tobą interesuje, ale bad boya, to teraz cierp". Bo wy pewnie boicie sie, że sami znajdziecie się w takiej sytuacji, lub juz sie w takiej znaleźliście. To takie pewnego rodzaju odegranie się tylko na innego kobiecie- czyli na mnie- za potencjalne sytuacje, które mogłyby was spotkać, lub może już was spotkały
  10. No właśnie o to się rozchodzi, że narazie się nie zakochałam...Więc potwierdza to tylko, że do tamtego faktycznie to szczere uczucie,a nie chwilowe zauroczenie
  11. W pewnym sensie mnie chce, ale nie na większe zobowiązania. Tu nie chodzi o żadne ego, tylko zwyczajnie do tego coś czuje, a do tego drugiego nie, także jeśli chciałeś mnie "ukarać" złośliwym komentarzem- (bo jak śmiem nie czuć nic do faceta, który czuje cos do mnie), to się nie udało
  12. Może i jest to jakaś myśl.... A może wtedy ten, w którym jestem zakochana się ocknie jak mnie straci... Czasami doceniamy coś bardziej jak to stracimy. Ale nie będzie to gierka, tylko naprawdę nastawie się na odejście
  13. Tylko problem w tym, że ciężko będzie mi znaleźć takiego jak ten, w którym się zakochałam bo mało facetów ma dla mnie w sobie to coś, w sumie spotykałam się w ciagu zycia z wieloma facetami (nie mylić z tym, że z wieloma sypiałam),a tylko do jakichś 3 czułam chemię jakąś większą
  14. Dlaczego nie zasługuję? Na razie niczego mu nie obiecywałam, ale widzę, że mu zależy, nie chcę byc nie fair wobec niego ani go skrzywdzić, chciałabym dać mu szansę, tyle, że nie wiem czy uczucie przyjdzie z czasem czy nie... Może ktoś miał podobną sytuację i w końcu pokochał tą druga osobę?
  15. Przede wszystkim nie chciałabym być sama w przyszłości bo o ile mogę być przez jakiś czas singielką, to raczej na zawsze samotna nie czułabym się szczęśliwa, a on nadawałby się na męża, ale problem w tym, że jakoś nic do niego nie czuję poza sympatią, choc chciałabym bo wtedy byłoby znacznie łatwiej. Nie wiem czy myślicie, że uczucie może pojawić się z czasem? Szkoda mi go odrzucać bo to fajny facet, ale z drugiej strony ciężko mi z tym.
  16. Problem w tym, że nawet chciałabym się zakochać w tym nowym bo jest naprawdę fajny, ale jakoś nie potrafię, to jest silniejsze ode mnie Z kolei ten, którego kocham chce tylko luźnej znajomości i pewnie nie będzie z nim przyszłości, on też nie jest jakimś badboyem bo ma wiele zalet, a przede wszystkim czuję do niego chemię, a do tego co go poznałam na razie tak słabo, ale staram się sama siebie przekonać, że warto dac mu szansę, tylko to nie jest proste bo serce mówi swoje, a rozum co innego. Z kolei boję się, że kiedy będę tkwiła latami w związku bez zobowiązań, to w końcu zmarnuje sobie życie.
  17. Ten, którego kocham chce się spotykać, ale bez zobowiązań, bez planów na przyszłość, a ja chciałabym mieć męża w przyszłości...  Myślicie, ze uda mi się pokochać kiedyś tego nowego, który ma wiele zalet, ale nie czuję do niego chemii? Czuje się nie fair wobec tego, w którym się zakochałam, że spotykam się z innym. Ale on mi nie dał wyboru, bo traktuje naszą znajomość luźno, o czym powiedział mi zresztą wprost. Tak naprawdę nie chce zapomnieć o tym którego kocham i chyba zawsze będę go pamietać. To takie trudne... Z drugiej strony rozsądek podpowiada mi żebym dała szanse temu nowemu bo jest fajny, zaradny, przystojny, ale niestety nie do końca w moim typie. Napiszcie mi na podstawie własnych doświadczeń, może miał ktoś podobny problem?
  18. Też mi sie tak czasem zdaje... Tzn. to zalezy, razm mu zalezy bardziej, raz mniej, ostatnio widocznie mniej...
  19. A dla mnie nie do końca bo oddalanie się partnera zawsze ma jakąś przyczynę, a lepiej zauwazyć ją na początku i jej zapobiec niż kiedy dojdzie do rozstania. Ok, problem może wydawać się błahy. I taki byłby w długim związku, choć tez mógłby stanowić początek jakiegoś dłuższego kryzysu. Ale w krótszych znajomościach łatwiej jest coś zepsuć
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.