Skocz do zawartości

Lady

Samice
  • Postów

    119
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Lady

  1. Bardzo przyjemnie się czytało, widocznie wystrzelenie jak z torpedy jest ci pisane A ja powiem tak Leonie. Wydaje mi się, że nie tyle kobiety nie chcą nauczyć się grać (chociaż są i takie oczywiście), a raczej mężczyźni nie chcą ich nauczyć, lekceważąco podchodzą do wymiany doświadczeń z kobietami, naukę itd. i to nie tylko jesli chodzi o szachy w sumie. Myślę, że w wielu sytuacjach mężczyźni uważają, że to albo nie dla kobiet, albo są za mało strategiczne, albo to nie opłaca się, bo co za frajda ograć kobietę, albo nie pojmie tego...a tak naprawdę wcale nie spróbowali nauczyć, pokazać, tylko od razu wystawiają ocene. Przecież tak samo kobieta jak i facet, musi nabrać dowiadczenia w czymkolwiek co robi, żeby być dobrą/dobrym, ale skądś te doświadczenie i naukę musi mieć. Skoro mężczyźni wiodą w tym prym, znają się, są lepsi, to dlaczego zamiast narzekać, ze kobiety leniwe są, nie chcą nauczyć? Pamiętam taką sytuacje z biwaku kilka lat temu, kiedy to w dzień chłopacy wyjęli szachy i postanowili zagrać. Dziewczyna jednego z nich była bardzo zainteresowana grą, więc przyglądała się i po zakończonej partii zapytała chłopaka czy ją nauczy i zgadnij co usłyszała...to nie gra dla kobiet. I tak zakończyła się jej nauka gry w szachy
  2. A może coś takiego? Po tym co napisałeś już, wymienić coś takiego jak zrobił Subiektywny, czyli główne grzechy kobiet (tak a propo to bardzo fajny tytuł by był). Zastanowić się, spisać, jeśli znajdziesz więcej to każde pkt po pkt opisać, możesz dodać też jakieś rysunki, zawsze to wygląda bardziej atrakcyjnie w oczach czytelnika. Następnie zrobić rozdział o najczęstrzych pytaniach jakie są do ciebie kierowane(oczywiście dotyczące kobiet). Jeden problem, jeden podrozdział. Ty podajesz najpierw jak zachowałby się zazwyczaj mężczyzna w takiej sytuacji i jakie są konsekwencje tego (jak odbiera to kobieta i dlaczego), następnie piszesz jak powinien to zrobić według ciebie i znów to samo-jakie są konsekwencje i jak kobieta to odbiera i dlaczego. W podsumowaniu możesz dodać coś pozytywnego o kobietach, żeby nie było, że z samych wad się składają, okrasić to fajnym rysuneczkiem i przestrogą oraz wnioskiem ogólnym Jako załącznik możesz dodać tabelkę, w której umieścisz coś na zasadzie - to co mówi, a w drugiej kolumnie-to co myśli w najczęstszych sytuacjach naturalnie Edit: Jeszcze tak myślę sobie, że ciekawym by był rozdział o tym czego mężczyźni oczekują zazwyczaj o kobiet, a co ona może tak właściwie dać. Czyli te całe oczekiwania vs.realia
  3. Gdzieś ostatnio przeczytałam tu na forum coś podobnego do tego: "oczekiwania vs. realia" coś w tym być musi Za rok będzie lepiej Dopiszę do listy
  4. Masz rację Adolf, za rok się poprawię Assasyn ponieważ już ReddAnthony wyczuł pismo nosem , przesyłam to...
  5. Jak rocznica to i torcik się przyda http://wektor.pixmac.pl/4/tort-urodzinowy-anniversary-pixmac-wektor-84352472.jpg
  6. Fakty się nie zmieniły, ale może zrozumiała co zrobiła źle i chciałaby przeprosić. I tyle. Zwykła rozmowa.
  7. A nie myślałeś, że może po prostu chce wyjaśnić i tyle? Beż żadnych podtekstów?
  8. I jak Ty na to zareagowałeś? A raczej jak odpisałeś/odpowiedziałeś/wybrnąłeś z sytuacji?
  9. Nie jestem w żadnym związku i nigdy nie bede, ale nie o to tu chodzi, tylko o sam "problem" i jak jest postrzegany z innej strony.
  10. Dobrze więc, niech będzie, że mam 12 lat, ale wole mieć tyle niż myśleć, ze swiat skonstruowany jest tylko na tym, że każdy każdego robi w balona, że zero w tym zaufania. Tylko jeśli nie ma się zaufania to na jakiej zasadzie taki związek funkcjonuje? Przecież gdyby partner czy partnerka mieli zdradzić, to czy to byłby były, czy była, czy kolega/koleżanka, nieznajomy/a z dyskoteki albo sąsiad/ka ciotki, to nie ma to znaczenia. Jak ktoś chce, to to zrobi, a jak nie, to nie i będzie się trzymał swojego i nie pozwoli na złamanie swoich zasad i rozpad związku. Nie wierze też, że do byłych trzeba się odnosić z pogardą i na pytanie „co słychać” odpowiedzieć „a ch..cię to obchodzi”, bo przeciez wymiana zdań jakakolwiek jest zła i niepotrzebna i przecież jak odpowie się „wszystko ok.” czy porozmawia, to ma to milion podtekstów, a już na pewno seksualny. Bo przecież każdy czyha tylko żeby dobrać się do czyiś majtek, prawda? Nie ma koleżeństwa na tym świecie? Ludzie się nie mogą lubić, czy szanować, to MUSI być samo zło przecież. O pomocy dla osób, które kiedyś były dla nas wazne też nie ma co wspominać, bo przecież to było i minęło, nie spełniłeś swojej roli-sajonara i figa z makiem, jesteś niepotrzebny, więc ode mnie pomocy nie odstaniesz? Nie mam zamiaru być obrończynią wszystkich osób, które utrzymują kontakt z byłymi, bo jak już pisałam wczesniej, mogą być takie motywy jakie Pikaczu przedstawił na początku, ale wcale nie muszą i tak, powiem to jeszcze raz-nic nie jest czarno białe i nie dopasujesz każdej sytuacji do jednego rozwiązania i wniosku. Dlatego mówię o porozmawianiu, o przedstawieniu dla obecnego partnera co i jak, pokazaniu, żeby sam zobaczył jaka to jest ta „znajomość” z byłym i czy jest w stanie to zaakceptować czy nie i wtedy wspólnie podjąć decyzję. Napisałam też również, że uważam, że poza wyjątkami jak praca czy wspólnego dziecko itp. warto się ugiąć i zerwać kontakt z byłym, jeśli to tak boli tą drugą osobę, a jest ona dla nas ważna. I mogę mieć inne zdanie, mogę się mylić nawet, ale nie wyzywam od szerzenia patologii navaro.
  11. Jak mu hormon antymullerowski nie zadziałał, to jest z nami
  12. Podczas fascynujących opowieści to raczej Twoja mina będzie wyglądać tak : https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQFxlETUFcZHsB3CvdjbZh00OTISVcuQWodLqSM231EuCfvmu0gOA
  13. Pokorna bardzo fajnie to opisałaś. Ale skoro Ty urzyłaś prywaty to i ja trochę uszczknę. Nie mam co prawda tak jak i Ty doświadczenia w związkach, ale byłam kiedyś w sytuacji odwrotnej, czyli, że ja poznałam byłą mojego chłopaka. Na początku była zazdrość straszna, ale duma mi nie pozwalał jej pokazać, więc zagryzłam zęby i przetrwałam. Wyszło tak, że zakumplowałyśmy się. I do tej pory mam z nią kontakt
  14. Rozumiem, że siebie uwazasz za o wiele bardziej dorosłego Nie taki mały prawdopodobny skoro jednak bliski.
  15. Po pierwsze napisałam również to:"Jesli jednak widać by było, że cieżko jest jednemu z partnerów i to staje się kością niezgodny to chyba warto się ugiąć, w końcu przecież nie każe ich nienawidzić, tylko przestać się kontaktować." Po drugie jednak nie dla każdego takie wyjście jest. O takiej niemozliwości napisał wyżej w przykłądzie. Nie ma czarno-białe. Poza tym ja miałam zaufanie, że jednak jest to relacja koleżeńska i nie uwazam, że była to niezdrowa relacja. Po trzecie rozmowa na temat "co słychać" jest kombinowaniem? Od kiedy?
  16. I gdzie te zakręcenie? Podałam dwa przykłady-słabszy kontakt i większy. Co ma z tego wynikać?
  17. Ależ będę podawac przykłądy, ponieważ NIE rozmawiamy o mnie (taka była umowa) i o moich wyborach, tylko o problemie ogólnie i tak właśnie się odniosłam do tego. To co ja bym zrobiła w sytuacji, w której jestem jest proste, ale dla innej osoby wcale tak być nie musi (przykład podałam wyżej). A teraz Twoje ostatnie pytanie odnośnie mnie-porozmawiałabym, ale zapewne ustaliłabym jakieś granice, w zalezności od sytuacji, gdyby nie łączyło ich nic, ani dziecko, ani sprawy zawodowe, ani inne duperele, pewnie poprosiłabym, aby ograniczył te kontakty do minimum.
  18. Nie wiem jak było w Twojej sytuacji, tak jak pisałam-u kazdego moze to wyglądać inaczej, nie mogę podpowiadać co ktoś powinien zrobić, a co nie jak nic nie wiadomo. Przykładowo, mój kolega ma dziecko z byłą partnerką. Szantazy ze strony nowej partnerki nie było końca, że ma nie kontaktować się z matką dziecka. Powiedział, że nie zrobi tego, bo chce mieć dobre stosunki z małym, chce wiedzieć co się u niego dzieje itd. Uważam, że postąpił słusznie. Jest fair w stosunku do swojej obecnej kobiety, a przy tak małym dziecku nie można wykluczyć kontaktu z byłą. Także widzisz, są sytuacje i sytuacje. Czasem warto wziać je pod uwagę. Poza tym z tego co wiem to rozmawialiśmy o byłych, z którymi łączą nas relacje koleżeńskie, a nie adoratorach, a to jest bardzo duża różnica
  19. Czyli tak jak napisałam wyżej. Jeśli byłyby konkretne powody i naprawdę przeszkadzałoby to jednej ze stron, uważam, że warto rozważyć możliwość o zerwaniu kontaktu z byłymi.
  20. Po pierwsze to wcale nie jest takie czarno-białe jakie przedstawiasz, dlaczego? Ponieważ jest wiele składowych tego wszystkiego. Najpierw to pytanie powinno być takie-jak bardzo zażyłe są te relacje, bo może nie ma o czym mówić, bo jest to od czasu do czasu zapytanie co słychać, wypicie piwa i pójście dalej, a może być tak, że ktoś jednak utrzymuje ten kontakt intensywnie i bardziej przyjacielsko. Zawsze można dojść do jakiegoś kompromisu i rozwiązania, można zapoznać znajomych i oczywiscie byłego z obecnym partnerem, tak, żeby nie było wątpliwości, można ograniczyć kontakt, są różne wyjścia, bo są różne sytuacje, w zalezności od tego jak bardzo by bolał ten kontakt z byłym i jakie argumenty byłyby za tym, żeby taki kontakt ograniczyć. Przy czym argumenty mam na myśli nie "bo ja tak chce i już", ale konkretne, co złego kobieta robi i dlaczego ten kontakt powinien zniknąć. Wtedy oboje podejmują decyzję co zrobić. Ciężko tak określić dokłądnie co się powinno, a czego nie, bo jak mówię-jest wiele zaleznych. Jesli jednak widać by było, że cieżko jest jednemu z partnerów i to staje się kością niezgodny to chyba warto się ugiąć, w końcu przecież nie każe ich nienawidzić, tylko przestać się kontaktować. A jesli uwazamy kogoś za najważniejszego, no to cóż...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.