Skocz do zawartości

scOOtt

Troll
  • Postów

    162
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez scOOtt

  1. Panowie - wczoraj poszła do psychologa i zapisała się na stałe wizyty u niego. Dostrzega więc, że nie jest z nią wszystko w porządku - tak jak było kiedyś. Panowie ona przeszła kuracje interferonem i rybawiryną - o skutkach ubocznych poczytajcie sobie w ulotce . A całej tej akcji @Brzytwa by nie było - gdybym zapanował nad swoimi emocjami i po prostu olał to co ona sobie "skrzeczy". Pojechał odebrać kasę i do sklepu tak jak to było założone.
  2. Ciśnie mnie ..... Szczególnie teraz w pracy jak kawa na stół zawitała.....
  3. Kiedyś zupełny przeciwnik malowania ciała farbą, a dziś: Tatuaż przedstawia zdjęcie mojej córki, które zrobiłem samodzielnie telefonem. W rzeczywistości wygląda ono tak: Te jej oczy.....
  4. Moja córa ze mną nie mieszka Jej córa z nami mieszka - gwoli ścisłości. Cała akcja odbyła się w obecności jej córki nie mojej. Nie zmienia to faktu, że prawdą jest to co napisałeś @Brzytwa - dlatego dla mnie jest to swego rodzaju wyzwanie/nauka/praca na samym sobą (szlif charakteru) aby kontrolować siebie, swoje emocje w takich ekstremalnych sytuacjach. Nauczyć się przekazywać swoje emocje i odczucia spokojnie niezależnie od sytuacji, ale w taki sposób by trafiły do niej i żeby poczuła się tak jakbym właśnie zrugał ją i zbeształ z błotem... Emocje..... To cenna lekcja dla mnie, kształtuję w pewien sposób swój charakter przy niej. Uczę się kontrolować swe emocje. Uczę się mieć w pewnych sytuacjach wyjebane na to co mówi. Bo to później procentuje.
  5. Podłączyłem wozidło do kompa - błędów brak. Więc to raczej nie turbina. Mechanik podejrzewa zawór sterujący N75 - pokazał na co patrzeć jak auto nie będzie miało mocy - pożyjemy, sprawdzimy, zobaczymy. Na razie nic niepokojącego się nie dzieje. Jestem po wymianie oświetlenia na LEDy. Wieczorkiem postaram się wrzucić fotkę jak to wygląda. Pozdrowionka
  6. Krótka relacja po tygodniu od wprowadzenia się: Była jedna amba. Wkurwiła mnie tak (a szkoda bo mogłem ją podejść na spokojnie - do tego dążę ... ale ten mój nerwowy charakter.... echh), że wyszedłem z domu i wróciłem o 2:30 w nocy. O co poszło ? Ano o to, że umówiłem się z kolegą (o którego mi swego czasu robiła wojny - nie rozpisując się uzasadnione), że pojadę do niego odebrać należny dług (przy okazji jazdy do sklepu w celu zakupienia paru dupereli dziecku). Zbulwersowała się tym, że nie jedziemy najpierw do sklepu po buty dla dziecka tylko do niego (po robocie czekał pod bramą - wcześniej dzwonił pytał czy ma iść spokojnie do domu ogarnąć się prysznic itp czy czekać pod bramą na mnie - kazałem czekać gdyż i tak mieliśmy wyjeżdzać). Mówię do niej w samochodzie na spokojnie "przestań podkręcać atmosferę bo mi ciśnienie rośnie, umówiłem się tak a nie inaczej - jest godzina 17 - jedziemy tam po pieniędze - 5 min - nie jadę do niego "na posiadówkę". Zaczęło się "skrzeczenie i trucie dupy z jej strony" wkurwiony ale stonowany podczas drogi do niego powiedziałem: "jak chcesz to Cię wysadzę jak Ci się nie podoba" ona "ok" - zatrzymałem się wysiadła. Przy wysiadaniu jebła drzwiami od auta tak że myślałem że z zawiasów wylecą - wkurw w tej chwili włączył się mi maksymalny - nie wytrzymałem i wywaliłem do niej (niestety przy dziecku) "czy mam Ci tak samo jebnąć jak Ty tymi drzwiami na opamiętanie?! - ona jebła drugimi drzwiami jeszcze mocniej zabierając dziecko i idąc do sklepu na piechotę. Pojechałem do kumpla - odebrałem dług i wróciłem do domu. W międzyczasie ustawiłem się z dwoma kolegami u jednego z nich na piwko i mecz na godzinę 20:00. Wróciła do domu o godzinie 18:30 - niestety - wytworzyła się patologiczna scena - głównie bo ja zamiast na spokojnie jej wyperswadować co myślę na temat jej zachowania w sposób ordynarny powiedziałem, że przy następnej takiej sytuacji wyjedzie stąd na wrotkach.... Całą sytuację później na spokojnie omówiliśmy - wyjaśniliśmy.... Ale te niepotrzebne nerwy z mojej strony...... To moja słabość. Czekała na mnie do 2:30. Wstała zobaczyć w jakim przyjdę stanie. Urżnąłem się ale dziwnie w drodze do domu zaczynałem już trzeźwieć i po wejściu do domu mało co po mnie było widać, że piłem. Zapytała: "Czy wiesz która jest godzina"? Odpowiedziałem: "Późna" i położyłem się spać do sypialni - ona spała w salonie Później z jej zachowania wywnioskowałem, że mocno "siedzi" w niej to, że przez nią wyszedłem sobie ot tak. Mając wyjebane na nią i na ten piątkowy wieczór. Miała w sobie poczucie "zjebałam" ale ten jej charakter... skrzętnie starała się tego nie okazywać.... Znam ją jednak na tyle, że potrafię ją "przejrzeć". Poza tą sceną jest ok - pierze, sprząta, gotuje - zbytnio nie marudzi.... ja staram się jej pomagać - ogólnie OK.
  7. Mam dość palenia papierosów !! Przysięgam przed braćmi że dziś tj. 19.11.2015 o godzinie 13:45 wypaliłem ostatniego papierosa. Powody do podjęcia decyzji mam dwa zasadnicze. 1) Hajs 2) Zdrowie i ogólne samopoczucie Średnio miesięcznie wydaję na papierosy około 450 PLN - kurwa - przecież to jest prawie 5.5 tyś zł rocznie.... Doskwiera mi brak kasy - miesiąc w miesiąc nie mogę sobie pozwolić na to co bym chciał bo jaram paczkę dziennie i PLNy lecą z dymem W dodatku w dniu takim jak dziś - wypijam dwie kawy, zjem coś konkretnego upalę się papierosami i chodzę jak ścierwo - nic mi się nie chce - w ryju kapeć ... DOŚĆ !! Rzucałem już 2-3 razy. Najdłużej nie paliłem 3 miesiące - złamałem się przez nerwy.... Trzymajcie kciuki bracia !!
  8. Moim zdaniem Assasyn - chcesz ją zerżnąć, pociąga Cię i masz wewnętrzne dylematy. Gdybyś sztywno trzymał się zasad, którymi się kierujesz to nawet laska 10/10 mężata, dzieciada nie powodowałaby u Ciebie takich rozkmin Jak chcesz być szczery w 100% w stosunku do samego siebie to goń ją wpizdu Pozdrawiam
  9. Dziecka raczej z sobą nie zabierzesz. Przechodziłem taki kipisz. Też miałem nagrane rozmowy telefoniczne w których moja ex małżonka ewidentnie przyznaje się do zdrady. Wojowała, zastraszała mnie aby rozwód odbył się bez orzekania o winie. Pozostałem nieugięty - na sali sądowej sama się do wszystkiego przyznała ale dziecko niestety zostało z nią - powodzenia.
  10. Odgrzali, to prawda :-) Radzę sobie dobrze odkąd zacząłem wykorzystywać wiedzę nabytą z tego forum. Ostatnio oglądając z moja Tv po 23 włączyłem blok programów erotycznych w których były anonse - w 99% pań. W 90% mezatych. Treści typu: "na codzień przykładna pani domu, mężatka szuka ogiera do spełnienia swoich erotycznych fantazji" itp mowię do swojej (a juz wcześniej kilkakrotnie rozmawialiśmy na temat zdrad i ich przyczyn) widzisz to tylko potwierdza moja teorie - baby to chuje :-). Ogólnie wymieniliśmy jeszcze kilka zdań po czym powiedziała ze czuje sie jakbym o niej tak mówił hehehe. Położyła sie spać - na fochu - niech "trawi" ;-) Założę sie ze dzis bede miał zajebisty sex :-)
  11. Czy taki dźwięk podczas przyspieszania (musicie sie wsłuchać) to dźwięk turbiny ? http://sendfile.es/pokaz/562869---uua1.html
  12. Panowie - jesteście wielcy !! Gdybyście tylko mogli wejść w mój umysł - zapewniam, że wiedzielibyście, że nie mam klapek na oczach i widzę piękny świat - nie tylko obecną partnerkę. A finał w buzi i tak będzie I koniecznie muszę być pierwszym który "zbada" jej anusa A tak już na poważnie: Naprawdę to forum uczy - zachowania względem kobiet tu opisywane - kiedyś w życiu bym nie uwierzył, że to może działać. Może jakbym posiadał taką wiedzę wcześniej - moja córka miałaby teraz normalny dom Ale i tak będzie jej dobrze bo kiedyś jej chłopak zapozna mnie w takiej koszulce:
  13. Jak na razie sprawdza się to co pisaliście - ożywiła się w kwestiach łóżkowych. Ale do pełnego finału w ustach jeszcze jej nie przekonałem, twierdzi, że zwymiotuje
  14. Tak, to automatyczna skrzynia biegów multitronic. Dopiero co zmieniałem w niej olej. Zmieniałem też przewód od turbiny do intercooler'a bo oryginalny miał lekko ułamane zapięcie, przez tą małą dziurkę chlapało olejem (nie dużo ale auto było usyfione po stronie tego przewodu od spodu i postanowiłem to zrobić) - jeździło poprawnie ale wkurzało mnie jednak to że ten olej gdzieś tam syfi. Po zmianie przewodu na zamiennik miałem taką sytuację, że mechanik niedostatecznie go wsunął i podczas dodania gazu wypadł - auto praktycznie unieruchomione, jakoś się "doczołgałem" z powrotem do niego - zapiął poprawnie przewód i od tej pory nic już takiego się nie przydarzyło. Staram się odpalać auto rano by pochodziło tę minutkę przynajmniej zanim ruszę. Dopóki na blacie nie ma 90st nie przekraczam 2000 RPM. Często jeżdżę po mieście a tam może i przyznam się do tzw. "PSJ"* ale jak wylece poza miasto to nie obawiam się mu depnąć. Ten drugi raz gdy nie działała turbina zdarzył mi się wczoraj. Dziś np. jadąc odcinek 30 km włączyłem tryb sport na skrzyni i po rozgrzaniu nie schodziłem poniżej 2500 RPM średnio utrzymując prędkość 140-150KM - tak na przedmuchanie turbiny bo też słyszałem opinię żeby po prostu "dać jej popracować a nie jeździć jak pizda" *PSJ- pizdowaty styl jazdy Wcześniej jeździłem benzynowym silnikiem 1.25 o straszliwej mocy 75KM - Ford Fiesta
  15. Panowie - zalecam spokój Wszystkie Wasze rady i poglądy przeczytałem z uwagą. Szanuje je. Ale zastanawiam się czy Wy naprawdę macie mnie za kompletnego kretyna ? Przecież napisałem, że obecna partnerka nic nie dostanie ode mnie materialnego. Nie jestem idiotą i nie przepiszę jej mieszkania lub nawet jego połowy czy też auta. Każda poważniejsza inwestycja do mojego mieszkania np. zakup agd/rtv - będzie omawiana szczegółowo by później w razie "unhappy ending" oszczędzić sobie nerwów - kiedy się tak stanie po prostu powiem - dzięki miło było ale ja idę dalej swoją drogą. Ex żona próbowała wojować, usprawiedliwiać się, dzieliła majątkiem jak skórą na niedźwiedziu, dążyła do rozwodu za porozumieniem stron i odpierdalała milion innych scen bym nie dążył do swego i co ? ..... weszła na sale sądową i przyznała się do wszystkiego w ciągu 5 min. Uczucie to jedno a rozsądek poparty doświadczeniem życiowym to drugie
  16. Na chwilę obecną już dwukrotnie zdarzyła mi się sytuacja, że auto nie miało mocy - nie przyśpieszało jak powinno. Tak jakby turbina w ogóle się nie załączała. W obydwu przypadkach zgasiłem auto, uruchomiłem ponownie i problem zniknął. Nie wiem co to może być za przyczyna. Dziś przy okazji wizyty u mechanika powiem mu o tym fakcie - niech podłączy kompa i niech sprawdzi. Mam nadzieje, że to nie początek końców żywota turbiny. Nie świszcze, nie gwiżdże podczas przyśpieszania. Jedynie z kratek nawiewowych przy przyśpieszaniu słychać taki bardzo delikatny cichy pogłos powietrza - świstem bym tego nie nazwał.
  17. Fajnie, że podajecie tu przykłady z życia wzięte. Doceniam też to, że uświadamiacie mnie w tym co może mnie czekać. Kochałem żonę, byłem z nią w trudnych dla niej chwilach (choroba) pomagałem. W zasadzie wyciągnąłem ją z paychicznego gówna jakim było molestowanie jej przez jej własnego ojca - degenerata ktory w konsekwencji zapił sie na smierć. Moja ex teściowa oczywiście nie zdawała sprawy sobie z tego ze tatuś kazał córce dotykać pindola i inne takie. Wszystko z nia przeszedłem. I kurwa obudziłem sie zdradzony. Przez 3 miesiące łgała mi w oczy ze nikogo nie ma (juz wtedy wiedzialem ze cos jest nie halo). Podczas gdy ja siedziałem w domu z córa lub córa była pod opieka babci (mojej mamy) ta odpierdalala tango w najlepsze. Zjebalo mi to beret. Nigdy juz nie dam sie wysterowac kobiecie. Z obecna partnerka jest tak ze ona by chciała być najważniejsza ale moja podświadomość nigdy mi nie pozwoli - zawsze bede miał w pamięci to co przeszedłem po rozstaniu z ex. Bardziej płakałem za tym ze moja córka musi przez to przejść - przeżyć. Ze bede musiał jej tłumaczyć dlaczego jest z rozbitej rodziny. To trauma. Bracia - jak mi sie kolejny raz obecna kobita "wykolei" to po prostu zamknę za nia drzwi i ide dalej. Rachunek zysków i strat wyszedł mi pozytywnie. Nie traktujcie mnie do końca jak zasmarkanca ktory sie zalofcial i myśli chujem zamiast głowa bo tak nie jest. Ps. Obiecuje Wam ze kiedyś wpadnę na zlot. Opowiem Wam jesli chcecie jakie zagrywki ze swoim gachem odpierdalala moja ex żona. To sie w głowie nie mieści. A wszystko zaczęło sie od tego ze musiała zmienić prace. Z biurowej dobrze płatnej wręcz urzędowej roboty trafiła na recepcje siłowni. Reszty sie chyba juz domyślacie prawda ?
  18. Nie do końca jej to wyszło. Stąd szarpanina, jej fochy w postaci: "nie czuję się ważna dla Ciebie" i podobne shit testy, które mam w dupie bo z pewnych rzeczy nie zrezygnuję i w pewnych tematach nie ma chuja bym poszedł na kompromis. Powiedziałem jej wprost kiedyś: Nie graj ze mną w gierkę pt: Ty + Hania albo moja córka bo z góry jesteście na przegranej pozycji - nie wygrasz - nie ma chuja. Wspólne konto na "budżet domowy" to mój pomysł. Jej wypłata + równowartość jej wynagrodzenia ze swojej pensji przelewam ja i to może być "nasze wspólne" na opłaty, życie itp - na osobnym "wspólnym" koncie O reszcie swoich pieniędzy na swoim koncie do którego ona nie ma wjazdu - decyduję ja tak samo jak ona decyduje o dysponowaniu kwotą alimentów, które dostaje od ojca Hani. Ona się foszy w gruncie rzeczy bo ja pewne sprawy stawiam wprost. Krótko. I jestem nieugięty. A jej się to do końca nie podoba bo psychika tak a nie inaczej funkcjonuje. Zapewne takimi postawami wzbudzam w niej pożądane emocje - dziś mi napisała: "(...) kocham Cię, nie wiem dlaczego, ale nie potrafię od Ciebie odejść, łatwiej było mi odejść od D. (ojca Hani)...."
  19. Bracia. Przeszedłem piekło na ziemii... Od 18 roku życia byłem z kobietą (ex żoną) - przez 11 lat byliśmy ze sobą na dobre i na złe, przeszliśmy naprawdę trudne tematy. Bolało mnie to W CHUJ. Jedyne co jest w stanie mnie teraz złamać psychicznie to krzywda mojej córki moich rodziców lub mojej siostry - na pewno nie rozstanie z nową partnerką. Ona chce na mnie wymusić gościa, którym byłem w poprzednim związku. Od 18 roku życia, uczynny, pomocny, martwiący się bardziej kimś niż sobą. Nie kurwa, nie będę taki i to jest jej główny problem. Ona wie jaki ja potrafię być a taki nie jestem przez całą spierdolinę małżeńską przez którą przeszedłem.
  20. Ale do jasnej cholery ona tez pracuje, zarabia + dostaje alimenty na dziecko. W kwestii wymuszania własności samochodu - padło z jej strony zapytanie - z mojej odpowiedź. Koniec tematu. Nie drąży go, coś tam pofoszyła się o pojęcie wspólnoty itp ale ciach temat i nie wracamy do tego. W kwestii mieszkania - nie ma w ogóle i nie było tematu przepisywania własności itp. Nie było tematu: "Kiedy mnie zameldujesz". Nie przybierała formy roszczeniowej. Nie ubiegała się "jak o swoje". Wręcz dzięki jej kuzynowi - odbył się remont pokoju dzieci - przysługa za przysługę - zero PLN mnie to kosztowało. W tych kwestiach zna moje stanowisko - nie będzie nigdy tak, że z miłości do niej oddam/przepiszę jej "pół królestwa". NIE POJEBAŁO MNIE !! Próbuje ułożyć sobie z nią normalne partnerskie relacje biorąc pod uwagę jej (kobiety) naturę i biorąc pod uwagę wszystkie Wasze spostrzeżenia i refleksje. Po tym jak na własne oczy widziałem jak rodzi się moja córka - dojrzałem do pewnych rzeczy w życiu - prawdą jest, że coś się przestawia w człowieku. Dla mnie najważniejsze jest mieć kogoś na kim mogę polegać. Przez 11 lat z ex żoną nie kłóciłem się prawie wcale. Otoczenie jak się dowiedziało, żeśmy się rozeszli - nie wierzyło !! Takie kurwa szczęśliwe małżeństwo - tyle razem przeszli..... Byłem z ex jak w pierwszych diagnozach stwierdzono u niej stwardnienie rozsiane - ilu z Was wówczas mając 20 lat zostałoby u boku swojej kobiety ? Wnosiłoby ją kurwa na czwarte piętro na plecach bo chodzić nie mogła.... A po takim czasie przyszedł macho - zamachał banknotem i poszła wpizdu.... Tak mi się odwdzięczyła po cichu drążyła mnie jak kropla skałę.... Obecna partnerka nie jest w stanie wyrządzić mi takiej krzywdy jaką już przeszedłem (nie dam się zmanipulować jak pionek) ..... Wybacz red - ale takie patologiczne artykuły nijak mają się do mojej sytuacji. Trzeba być kurwa kretynem, żeby nie widzieć czegoś złego w relacji partnerka-pasierbica. Zrobi jej choć małą krzywdę - wyleci na zbity pysk !!!
  21. A co Wy na to, że była propozycja mieszkania u niej - to znaczy - jej rodziców. Chata 300m2 piętrowa - piętro na górze do naszej dyspozycji. Wówczas nie wiedzieli nic o moich zasobach.....
  22. Rozpierdalacie mi system Panowie - ale jestem Wam za to wdzięczny bo na pewno coś zostanie w mojej głowie. Chce dla siebie i swojej córki "normalny" * dom. Hania ma 5 lat - ostatnio rozczuliła się bardzo, że taty nie ma - powiedziała: "Mamo czemu nie mieszkamy z tatą" ? Zaczęła płakać.... Widziałem po reakcji A. że złapało ją to mocno za serce. Ona dla niej też chce normalnego domu. Chce faceta, który się nimi zajmie, obdarzy uczuciem, chce poczucia, że jest ważna. Jest w pewnych sytuacjach jak mała dziewczynka, którą trzeba prowadzić za rękę. Jakiś czas temu - zadzwoniła Hania od taty z zapytaniem: "Mamo czy ja mogę zamieszkać z tatą". Dla niej takie słowa to cios poniżej pasa. Jest mocno z nią zżyta. Nie zostawia jej praktycznie nigdzie, jak chodziła na pieprzoną siłownię to zabierała ją z sobą i razem ćwiczyły mimo, że byłem w domu i spokojnie mogła ze mną zostać. Mam dysonans między tym co mówicie ogólnie o kobietach a nią. Na pewno jest w niej głęboko zakorzeniona matczyna miłość (długo starali się o dziecko, pierwsze poroniła) i chęć zapewnienia Hani w miarę normalnego domu, stabilności - więc na tym polu jesteśmy zgodni. Wielokrotnie też, "opanowała" moje dziecko, podchodząc do niej tak jakbym sobie tego życzył - tak jak do swojego. Tutaj Panowie jest mój słaby punkt. Rodzina - ja jej po prostu chcę !! Kłócimy się o pierdoły, unosimy się emocjami, do tego dochodzi syf z poprzednich małżeństw - ale... kocham ją i staram się wierzyć w to (gdyby nie to forum i doświadczenia z poprzedniego małżeństwa wogóle nie miałbym takich rozkmin - klapy na oczach - kocha mnie - jestem przeszczęśliwy wszak wielokrotnie wykazywała troskę o mnie), że ona też mnie kocha a nie tylko liczy na zyski materialne i niematerialne (dobro Hani). Fajnie jest po prostu mieć takie poczucie, że przychodzisz do domu i czeka na Ciebie ktoś a nie jebane puste cztery ściany. Staram się do tego wszystkiego podchodzić z dystansem. Na chłodno. Nie dać się wmanipulować w jakąś gierkę. Zachować trzeźwy umysł. I na koniec Wam powiem: Dałem jej tyle oznak słabości, że jeśli by chciała mnie wyjebać na dzieciaka tylko po to bym przy nich był i służył za dojną krowę - już dawno by to zrobiła.
  23. Wszystko to co napisałeś a co pogrubiłem jest prawdą i w jej przypadku sprawdza się w 100%. W chwili obecnej to ja mam nad nią przewagę - to ona się wyprowadziła i to ona chce jednak wrócić - ja podejmuje decyzje i szczerze w czterech literach mam rozkminy dlaczego wraca. Bo kocha ? Bo chce bym zapewnił jej i jej dziecku byt ? W duszy mam to. Pozwolę wrócić na moich warunkach. Od tego momentu nie zamierzam tracić tej przewagi nad nią. A w całej tej sytuacji doszukuje się bardzo ważnego plusa dla mnie - ona będzie/jest dla mojego charakteru swoistą "szlifierką" - przyda się to cenne doświadczenie. Krótko, treściwie i na temat! Tak do tego podchodzę. Związek partnerski w którym oboje dostajemy coś od siebie. Nie podoba się to c'ya!
  24. Wcześniej było tak, że żałowałem, pokazywałem słabość - w sensie tęskniłem za nią (pokazywałem, że mi zależy - do czasu!). Ostatnia spina między nami = z mojej strony stanowcze nie. Utrzymywałem ją w tym stanie ponad 2 tygodnie. Koniec końców wyszło tak, że wróciliśmy do siebie. Od kiedy się do mnie wprowadziła i zaczęliśmy być ze sobą na co dzień, do momentu jej wyprowadzki, utwierdziłem się w przekonaniu, że jeśli ją stracę to po prostu przejdę nad tym do porządku dziennego. Daleki jestem w chwili obecnej od desperacji. Przeanalizowałem rachunek zysków i strat. Podejmę ostatni raz ryzyko utrzymania tej kobiety w ryzach. W tej sytuacji jestem o szczebel wyżej niż ona. To ona zjebała, to ona dostała pocisk od swoich rodziców. W konsekwencji tych wszystkich zdarzeń ona wie: że jeśli nie zacznie nad sobą pracować - zostanie sama z rodzicami. A ja wcale nie będę za nią płakał. Naprawdę podchodzę do tematu na chłodno. Będzie jak będzie. Na pewno nie dam sobą manipulować, nie pozwolę jej z siebie zrobić pantofla (choć usilnie próbuje) i będę trzymał rękę na finansach. Życie pokaże. Panowie - ja też mam swoje doświadczenia z 11 lat małżeństwa, które to zostały wzbogacone o bezcenną wiedzę zawartą tu na forum. Albo będziemy razem albo nie - jeśli nie - to jestem na tyle ogarnięty, że nie zostanę na lodzie - nie dam się wydymać - zamknę za nią drzwi i zacznę kolejny rozdział w moim życiu - tak do tego podchodzę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.