Skocz do zawartości

cuwadus

Użytkownik
  • Postów

    18
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez cuwadus

  1. 9 minut temu, Głos Rosądku tego forum napisał:

    Samo rozważanie odejścia od kobiety tylko dlatego, że nie chce dawać tak często dupy jak Ty byś chciał o czymś świadczy,

    I ta uwaga, że od odejścia Cię powstrzymuje to, że dobrze gotuje..

     

    Dla mnie osobiście to obrzydliwe. Albo się kogoś kocha albo się kocha czyjąś dupę i wtedy faktycznie słaby dostęp do niej może być powodem odejścia..

     

    Tak może myśleć tylko osoba o zerowym libido :) dla której bliskość fizyczna nie ma znaczenia.

     

    • Like 1
  2. W dniu 6.06.2019 o 17:36, leto napisał:

    Jak to wyglądało u Was? Mieliście przykłady mocno rozbieżnego libido? Daliście radę wytrwać w takich sytuacjach, czy może udało się Wam partnera/partnerkę aktywować (a jeśli tak, to jak długo trwała praca nad tym)?

    Mi się nie udaje od kilku lat. Ale było tak od początku w sumie więc zdążyłem się jako tako przyzwyczaić do sytuacji. Tak jak koledzy pisali - pewnie ma to związek z wychowaniem bez rodziców.  Jest jakaś wewnętrzna blokada. Sama nie zainicjuje nic. Pomimo tego, że nieraz wystarczy że przejadę jej po udzie ręką albo złapię mocniej za pośladek i robi się mokra to sama o siebie zadbać nie chce. Nie rozumiem tego. Nie potrafi też dojść podczas seksu, tylko łechtaczkowo. Zabawek nie lubi, nie chce próbować nic nowego. Seks sam w sobie jest ok, czasami nawet bardzo. Często jednak czuję, że sprowadza się do zaspokojenia mnie na zasadzie "nie będzie przynajmniej marudził".

     

    Ja mam z tym inny problem. Mam wrażenie, że nie ma na mnie ochoty, nie podniecam jej sam z siebie i ogólnie nie jest mną zainteresowana jako obiektem seksualnym. Czasami bardzo to zniechęca do jakichkolwiek prób kontaktu. Ona zapewnia oczywiście, że tak nie jest. Że dla niej ta bliskość jest bardzo ważna. Ale gdyby tak nie było to sama by ściągnęła czasami te majtki i rozłożyła nogi, albo wzięła penisa do buzi i ssała dla samego ssania. Wiecie o co mi chodzi, prawda? Czasami brakuje mi w niej "wewnętrznej suki". 

    W sumie pewnie dlatego lubię oglądać porno i mam ogromną wyobraźnię jeśli chodzi o seks. Gdzieś tam brakuje takiego totalnego "jebania" bez zahamowań. 

     

    Ps. Mamy po niecałe 30 lat. Seks uprawiamy 5-6 razy w miesiącu. To chyba cholernie mało, prawda? :)

     

    • Like 3
  3. Wow. Moja Kobieta też się wychowywała bez rodziców. Wiem, że jej ojciec był dobrym człowiekiem, ale jako tata się nie sprawdził. Zmarł kiedy miała 16 lat.

     

    • Cytat

      Oziębłość, brak typowej kobiecości, uległości. Choć z wyglądu tego nie widać, zadbana.   

     

    To przez brak ojca?! Myślałem, że po prostu nie ma w sobie seksapilu. Nie umie kręcić pupą na parkiecie, nie jest wyuzdana. Seks nie jest dla niej jakoś bardzo potrzebny, przeżyłaby bez gdybym o niego nie zabiegał. O wygląd oczywiście bardzo dba :).

     

    Cytat

    Bardzo duża niestabilność emocjonalna. Częste kręcenie dramatów, kłótnie z matką, babcią.

    Zastanawiałem się właśnie czy to ja ją doprowadzam do skrajności czy to ona jest niestabilna. Chyba już wiem :)

     

     

    Cytat

    Brak głębszych uczuć, liczy się głównie kasa, hobby, kariera. Jej własna matka stwierdziła, że jest pustą materialistką. 

    "Nikomu nie można zaufać na 100%. Trzeba liczyć tylko na siebie" - jej słowa które od dawna siedzą mi w głowie.

     

     

     

  4. 6 godzin temu, 17nataku napisał:

    Dla kontrastu powiem Ci, że w związku może być tak, że oboje się masturbujecie i mówicie o tym otwarcie. 

     

    Jednak jeśli chodzi o przeglądanie instagrama to moja też się czepia, że oglądam piękniejsze ciała niż jej, ale nie zabrania bo wie, że nie ma takiej mocy :)

     

    Ustal granice i się ich trzymaj bo Pani wejdzie Ci na głowę.

    Moja też, normalka. Czemu miałbym z tego rezygnować? Niech wie, że kręcą mnie seksowne, szczupłe laski a nie pełnomleczne krowy! :D 

     

     

     

    • Like 1
  5. 12 godzin temu, zuckerfrei napisał:

    Wróżę Tobie wiele problemów. Gdzie napisałem, że kobieta to worek na spermę?

    Gdzie napisałem, że kobieta jest gorsza od mężczyzny, nie jest gorsza nie jest lepsza jest inna pod wieloma względami.

     

    Masz rozumowanie taniej feministki. Przykre w chuj. 

     

    W głowie masz źle poukładane i to bardzo. Długa droga przed Tobą. Może lepiej podążają za zwierzęcymi instynktami, wtedy coś przeżyjesz. Ech....

    Widocznie źle zrozumiałem Twoje słowa. Przepraszam.

    Mógłbyś jednak nie obrażać od samego początku. Byłoby milej. 

     

    43 minuty temu, Morfeusz napisał:

    Hahaha połóż się już do trumny, czas umierać. Wiesz ilu 50 latków zaczyna od nowa po rozwodach? Poznają 20-latki, mają hobby, podróżują, oprawiają sport. Cieszą się życiem zamiast się dołować i narkotyzować. 

    @cuwadus Odstaw to zielsko, znajdź sobie hobby i zacznij uprawiać amatorsko jakiś sport. Szybko zyskasz większą pewność siebie i lepsze samopoczucie. 

    Ok :)

     

     

  6. 3 godziny temu, foaloke napisał:

    Nigdy nie jest tak, że jedna strona jest bez winy. Kwestia, co dla kogo jest winą. Można starać się, i robić coś w dobrej wierze nie wiedząc nawet, że drugiej stronie to nie odpowiada. Ergo - rozmowa.

    Seks zawsze może być lepszy (tylko pytanie, czy akurat uda Ci się na taki trafić). Czy może być gorszy? Zdecydowanie łatwiejsza opcja. Z mojej perspektywy powiem Ci, że obecnie mam nastawienie Duńczyka z Vabanku - z czasem maleje człowiekowi chęć zysku, a rośnie popyt na święty spokój. Kiedyś człowiek umawiał się z różnymi paniami (tak, różnymi - wolne, zajęte, mężatki, bardziej piękne, i nieco mniej - nie wypieram się tego, ale samobiczować nie zamierzam. Ot, doświadczenie i pewien zamknięty rozdział w życiu, do którego nie zamierzam wracać). Obecnie jestem w długim związku, mam dzieci, i pomimo tego, że pewnych fantazji nie zrealizowałem, to nie planuję niszczyć tego, co mam. Bo nie mam za grosz przekonania, że to, co dostanę, będzie lepsze od tego, co mam. A to, co mam, mi odpowiada.

    Nad brzuchem (i nad resztą ciała) trzeba popracować. Dla swojego zdrowia i samopoczucia.

    Dla mnie trawa to gówno (podkreślenie celowe, żeby nikt się nie czepiał). Odstaw, ja bym przynajmniej tak zrobił. Na pewno zostanie to przez nią docenione (a nie zabrania Ci, bo najpewniej boi się, że ją zostawisz, sądząc po stwierdzeniu, że "najważniejsze, żebyś był").

    Skąd wahania nastrojów? Trawka? Problemy osobiste/w pracy?

    Popracuj nad sobą, polepszysz swoje samopoczucie.

    A co do samego ślubu, to poradzę Ci tak - nie rób nic na siłę. Bo to raczej prosta droga ku przepaści. Na pewno bym na Twoim miejscu szczerze z nią porozmawiał. Jeśli jest taka, jak ją opisujesz, to powinna docenić szczerość.

     

    Trawka raczej wahań nastrojów nie powoduje. Szczególnie jeśli jej nie palisz a vaporyzujesz. I nie robisz tego od rana do wieczora oczywiście :). 

     

    Zmienny nastrój jest spowodowany pewnie niemożnością podejmowania przeze mnie trudnych decyzji. Zawsze miałem z tym problem. Nie potrafiłem wybrać sobie komputera czy roweru roztrząsając wszystkie za i przeciw a co tu dopiero mówić o ślubie czy dzieciach. Bardzo, ale to bardzo wszystko analizuję.

     

     

    Cytat

    Bo nie mam za grosz przekonania, że to, co dostanę, będzie lepsze od tego, co mam. A to, co mam, mi odpowiada.

     

    Gdyby to co mam mi w 100% odpowiadało to pewnie nie rozmawiałbym tu z wami a cieszył się życiem :). A tak moje dylematy mnie wykańczają psychicznie.

     

     

     

  7. 1 minutę temu, 17nataku napisał:

    @cuwadus ja bym Ci radził rozejrzeć się po swojej okolicy za jakimś fajnym miejscem do poznania nowej pasji i to strikte sportowej. 

    Fotografia nie dostarczy Ci tyle endorfin co jakiś sport.

    Podróżowanie też jest raczej raz na jakiś czas i uzależnione finansowo.

     

    Podam Ci mój przykład, od dzieciaka jarałem się surfingiem, oglądałem serial o młodzieży, która wygrała rok w szkole serfingowej - szkoła, obowiązki domowe, treningi surgingu, jakieś przygody i tak w kółko. Chciałem być na ich miejscu. Niestety w polsce ciężko było realizować te marzenia więc odeszly w niepamięć.

     

    W poprzednim roku będąc nad bałtykiem kupiłem deske do bodyboardingu (dla dzieci ale dostarczyła mi tyle pozytywnych emocji, że zapragnąłem więcej), po powrocie kupiłem dwie używane deski, już nie dla dzieci tylko troche bardziej profesjonalne, dla siebie i swojej dziewczyny, która też świetnie się bawiła używając tej dziecięcej. 

    Zacząłem szukać czy w polsce ktoś się w ogóle interesuje tym sportem, okazało się, że są 3 szkółki serferskie nad bałtykiem, więc w tym roku idę na swoją pierwszą lekcje.

    Dodatkowo w moim mieście jakiś czas temu powstał wakepark gdzie można pływać na wyciągu na wakeboardzie, również spróbowałem i złapałem kolejną zajawkę.

    Tak mnie to nakręca pozytywnie, że ciągle oglądam jakieś filmiki związane z tymi sportami i nie mogę doczekać się urlopu i kolejnego wypadu na deske w mieście.

     

    Moja rada, rozejrzyj się, próbuj, testuj, doświadczaj, jeszcze masz troche życia przed sobą i szkoda je marnować na kanapowanie. Może akurat to czego spróbujesz dostarczy Ci brakujących emocji i przestaniesz rozmyślać nad sensem swojego życia. Polecam :)

    Od zawsze byłem aktywny sportowo - czy to rower, czy piłka, sporty walki, siłownia i inne. Od momentu skończenia studiów jakoś to siadło i waga zaczęła rosnąć. Może nie jakoś diametralnie (+6kg) ale nadal. 

    Nawet ostatnio pochodziliśmy z narzeczoną na crossfit -fajna energia, przyjemne zmęczenie i w ogóle. Ale po 3 miesiącach rzuciliśmy to w kąt i już na kolejne treningi nie poszliśmy.  Lubię biegać, ale brakuje motywacji do regularnych treningów. Dopiero jak na wadzę widzę kolejny kilogram to mam jako takie zaparcie aby go zrzucić :D. Pobiegam jednak 2-3 razy i mówię sobie "na cholerę mi to potrzebne".

     

    Twoja rada jest jak najbardziej dobra. A z drugiej strony kanapa taka wygodna. I tyle dobrych seriali na Netflixie i HBO! Może moją pasją jest po prostu bierny wypoczynek przy TV :D?

     

    Życie to chyba za bardzo sensu nie ma - tak ogólnie mówiąc. Robisz swoje i trafiasz do trumny. Na Twoje miejsce przychodzi kolejny z takimi rozterkami i zaczyna się wszystko od nowa. 

     

     

  8. 57 minut temu, 17nataku napisał:

    Może powiedz nam więcej o sobie, co robisz w wolnym czasie po pracy czy w weekendy?

    Masz jakąś pasję?

    Ziółko odbiera motywacje do działania i wprowadza w stagnację więc dobrze by było ograniczyć albo dołożyć sportu żeby była równowaga.

     

    Tak jak bracia radzą może być tak, że to nie kobieta jest tu problemem lecz Ty sam, może gdy poprawisz to i owo będziesz mógł spojrzeć na sytuacje z innej strony.

    Myślę, że gdybyś spalił nieco brzucha i zaczął się zajmować sobą to kobieta częściej by odkładała insta i szukała Twojej atencji żebyś się nią zajął ;)

    Nie mam pasji. Mówię to szczerze i świadomie. Od dawna szukam, ale nic nie wciągnęło mnie na tyle żeby się temu oddać. Kiedyś to była fotografia - miałem ogromną wiedzę na temat sprzętu, robiłem dużo zdjęć. Potem jakoś mnie to znudziło. Jedynie co mnie jeszcze jako tako kręci to podróżowanie - ale w związku z tym, że trochę już widziałem to przez podróżowanie mam na myśli konkretne wyprawy w azjatycką dżunglę, stepy ameryki południowej albo kenijskie safari. Morze śródziemne jara mnie mniej więcej tak samo jak wypad do Torunia. Ale takie podróże to raz, dwa razy do roku maks, wiadomo. Ziółko aplikowane jest TYLKO wieczorem, po skończeniu wszystkich obowiązków i zadań i jedynie w formie vaporizera od jakiegoś czasu. Dodatkowo w większości razy na optymalnej temperaturze (więcej zdrowotnego CBD niż psychotropowego THC). Rzuciłem palenie skrętów właśnie z tego względu co mówisz.

     

    Godzinę temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

    @cuwadus Jak chcesz zakłamywać samego siebie to powodzenia w życiu.

     

    A jak nie, to czas postawić sobie odpowiednie pytanie jakie wyzwanie Cię kołata tam w środku i spróbować. Przede wszystkim wyjaśnić to Myszce, myszka prawdopodobnie machnie ręką i powie, ach chłopcy muszą się bawić i wróci na insta.

     

    Ale ja bym za cholerę nie wziął ślubu bez poznania każdego aspektu swojej natury. Na bitwach bywałem, na bitwę niedługo wyruszam i ostatnie 4 lata zjadały mnie potwornie, bo trzymałem się w odwodzie dla "kariery". A kojot w środku nie marzy o ślubach i meblach z ikei  tylko górskim wiatrem i ogniem.

    Zadaję sobie to pytanie od dwóch, trzech lat. Codziennie. Nic jeszcze nie wymyśliłem. Doprowadziło to nawet do epizodu depresji i leczenia się u psychiatry. Na szczęście ogarnąłem to i wiem, że leki nie są odpowiedzią. Trzeba sobie radzić ze swoimi lękami świadomie. Samemu. 

     

    48 minut temu, Obliteraror napisał:

    @cuwadus, rozumiem pragnienie. Ale Ty miałeś porównanie, ja nie :)

     

    Czytałem Twój wątek. Gratuluję samozaparcia. Ja już dawno bym poległ i poszedł spróbować jak to jest... 

     

    38 minut temu, zuckerfrei napisał:

    Nieeee. Poważnie? Kompletnie nie rozumiesz tego, że kobiety są różne od nas samców. Chcesz pogadać o swoich tematach gadaj o nich z kupiłem, nie ze swoją kobietą. Nie szukaj w miej przyjaciółki. To tak kurwa nie działa, Ty masz ja dobrze wyruchać, dawać jakieś emocje a nie gadać o polityce. Kurwa co za typ. 

    Poczyniłeś tu więcej smaczków.... ale jest jeszcze reszta forum...  

    Nie no, sorry Przyjacielu ale sprowadzenie kobiety do worka na spermę nie leży w mojej naturze. I mam nadzieję, że nigdy tak nie będzie. Nigdy nie uważałem też, że kobieta jest gorsza od facetów przy rozmowie o polityce, technologii czy religii. Nie żyjemy w średniowieczu, kobiety mogą już nawet głosować <shocking>. Jeśli nie masz w kobiecie przyjaciółki to jak chcesz z nią spędzić resztę życia? Co to za związek bez przyjaźni? Jaki ma cel? Reprodukcję i wspólny grób po jakimś czasie? 

     

     

     

    42 minuty temu, zuckerfrei napisał:

    To już mu przeszkadza.... sam o tym jeszcze nie wie. 

    Reasumując typie chcesz jeszcze posmakować innych cipek tu jest Twój problem. 

    To jest tak, że gdy mam co chcę, wtedy jeszcze chcę więcej i Ty też, gdy już masz co chcesz, wtedy więcej chcesz niż... zjesz. 

    Kierują Tobą instynkty i tyle... wybierz dla siebie najlepiej. 

    Oczywiście. Chciałbym jeszcze wyjść na "rynek" i trochę pobawić się w różne ONSy, Tindery i rzeczy których nie dane mi było przez związek spróbować.

    Podświadomość jednak karze się jebnąć w czerep - bo to wszystko czego w głębi "pragnę" jest strasznie trywialne i płytkie. 

     

    Lewa półkula każe mi spierdalać i bawić się póki zdrowie pozwoli.

    Prawa półkula mówi, że mam zaraz 30 lat i czas na młodzieńcze wyskoki już minął. 

     

    Szkoda, że te instynkty są tak ze sobą sprzeczne. Czuje się jak osoba ze schizofrenią czasami. 

     

  9. 10 minut temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

    HALO, HALO gdzie moderacja mowa nienawiści!

     

     comment_ghcYcZORoCiBIu8KyLtTRKoPQ6ORVHJs

     

    :D

     

    Cytat

    A tak serio, to trapi cię to co każdego mężczyznę ale wielu z tym nic nie robi. Jesteś z fajną kumatą laską od liceum - to jest super.

    Rośnie ci brzuch, odkładasz hajsy, palisz zioło i osiadłeś choć nigdzie neiwybyłeś, gdzie Twoja przygoda, bitwa, wyzwanie?

     

    Tęsknoty męskiej duszy cię trapią i duchy przodków dlatego nie czujesz sytuacji ale nie wiesz czemu.

    Taka moja diagnoza.

     

    Jak z tym walczyć? Szukać wyzwań i bitew czy zabić tęsknotę duszy w zarodku? 

     

     

  10. 56 minut temu, Morfeusz napisał:

    ...

    Co ona mówi o dziecku? Jakie ma zdanie o roli ojca dziecka?

    Ciekawe czy powiedziała by to gdybyś zarabiał dużo mniej od niej a nie 40% więcej. ;)

    Nie było tematu dzieci. Oboje mieliśmy do nich mocno ambiwalentny stosunek. Denerwują nas, przeszkadza nam ich towarzystwo. Ogólnie duże nie.

     

    To, że więcej zarabiam nie ma wpływu na jej codzienne życie. Jeśli chce ciuchy - kupuje sobie sama. Jeśli chce nowy telefon - kupuje go sama. Jeśli chce coś tam innego - kupuje to sama.

    Rzeczy do domu - zawsze 50/50. Czy to lodówka, czy stół. Zrzuta po równo! 

    Samochód w leasingu (na moją firmę) też opłacamy po połowie.

     

    Jeśli chodzi o kasę to ja jestem ogromny żydek. Inwestuję i odkładam. Nie rozpieszczam jej drogimi prezentami.

     

     

     

     

     

     

     

    • Like 1
  11. 13 godzin temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

    @cuwadus

     

    Pani nie ma rodziny i bardzo pragnie stworzyć ją z Tobą i Twoimi rodzicami - zrozumiałe, normalne.

    Pani będzie chciała dziecka ty nie. Pani nie ma wbudowanego poczucia bezpieczeństwa od rodziców, na Tobie będzie projektowana każda życiowa skaza i pretensja, uniesiesz to?

    Panie urodzi dziecko jest wielkie prawdopodobieństwo, że dziecka przysłoni wszystko bo będzie jej, J E J. Ja to rozumiem to tragedia nie mieć rodziców ona tego nie przeskoczy i ty też, uniesiesz to?

    Po co ci ślub? Jesteś tu ponieważ nie wiesz. Poczytaj wątki, odnośniki, tematy i jak już nabierzesz wiedzy zastanów się po co ci ślub?

    Powiedz o tym Pani, jeśli stwierdzisz, że nie chcesz inaczej okłamujesz ją, siebie, rodziców. Pamiętaj, że to dziewczyna potrójnie przyjmująca ból, ogromna odpowiedzialność.

    Przyzwyczajenie to nie powód, to lenistwo.

     

    Nie rozumiem tego o tej życiowej skazie. Do tej pory za jej niepowodzenia obwiniany nie byłem. Wszystko co się działo, brała na klatę. Ja byłem jedynie wsparciem w trudnej chwili.

    Mówisz, że w przypadku urodzenia ciąży zejdę na dalszy plan a dziecko będzie tylko jej? Nie tak to sobie wyobrażałem szczerze mówiąc...

     

    Czytam, czytam. Czeka nas ciężka rozmowa. 

     

    Zastanawiam się, czy cała wina nie leży u mnie. Tak jak piszecie - inni zazdrościliby związku od liceum w którym mimo mniejszych i większych problemów trwamy, szanujemy się i dopełniamy. Pewnie - seks mógłby być lepszy, Ona inteligentniejsza i bardziej otwarta na niektóre rzeczy. Ale z drugiej strony - ja też ideałem nie jestem. Żaden ze mnie adonis. Sport odpuściłem, brzuch urósł, często vaporyzuję trawkę, której ona nie lubi (ale nigdy nie zakazuje), mam wahania nastrojów (jak wyżej) i ogólnie nie jestem zbyt dobrym człowiekiem. 

     

     Jakiś czas temu, podczas kłótni usłyszałem mniej więcej słowa: "Nic od Ciebie nie chcę. Nie potrzebuję żebyś był bogaty, nie potrzebuję drogich rzeczy, wystarczy że jesteś". A ja się kur*a zastanawiam czy to jest kobieta dla mnie? Co jest ze mną nie tak do cholery? 

     

     

     

     

     

  12. 5 minut temu, Orybazy napisał:

    Czy zgodzi się na intercyzę? Jeśli tak to pamiętaj, że małżeństwo jest dla dzieci nie dla waszego związku. Związek macie dobry już teraz bez żadnych umów prawnych.

    sama to proponowała :)

     

    Godzinę temu, Libertyn napisał:

    @cuwadus są tacy którym wiecznie jest mało i wciąż aspirują do niewiadomo czego. Jestem przekonany że bez względu na to co zrobisz, owego głodu nie zaspokoisz. Zawsze będzie możliwość że znajdzie się lepsza, ładniejsza. To jak z zarabianiem pieniędzy. Na początku zarabiasz na określone cele, realizujesz je i jesteś usatysfakcjonowany. Z tyłu głowy coś Ci mówi że fajnie byłoby mieć więcej. Jak już masz więcej, to pragniesz jeszcze więcej. W końcu przestaje się liczyć efekt, jakość życia. Wszystko idzie w zapomnienie by mieć więcej, zarabiasz miliony ale by zarobić jeszcze więcej siedzisz po 16 godzin w pracy w domu w zasadzie śpisz i bierzesz prysznic.

    Stajesz się wrakiem człowieka kończysz jak chomik w karuzeli bo zarabianie/szukanie lepszej/pakowanie na siłce/zdobywanie gór uzależnia jak alkohol i panuje nad życiem. 

    100% prawdy. Ale z drugiej strony co? Mam przestać szukać szczęścia i akceptować co mam? 

     

    Godzinę temu, Imbryk napisał:

    To być może nie jest zdrowa ambicja lecz chora droga do nieszczęścia.

     

    @cuwadus no nie wiem, wykorzystaj czas przed podpisaniem ślubu na refleksję po co CI to, nie tej dziewczynie. Za dużo myślisz aby JEJ nie skrzywdzić i takie tam. Podejmujesz decyzje wbrew sobie (oświadczyny "bo tak chyba trzeba") - to jest droga do katastrofy a przynajmniej długotrwałej frustracji.

     

    Przemyśl sobie wszystko, ślub nie ma sensu a może stanowić zagrożenie.

    Aha, no i szykuj się na dziecko. I zmianę nastroju i preferencji Pani. W dowolnym momencie. I będzie to Twoja wina.

    Całe poprzednie lata myślałem bardziej o niej niż o sobie. 

    Czemu ma się zmienić nastrój i preferencja? Dotycząca czego? I gdzie tu moja wina?

  13. Wielkie dzięki za wszystkie odpowiedzi! 

     

    17 godzin temu, Yolo napisał:

    Lepsze wrogiem dobrego.

    Nawet jeśli nie wiadomo, czy istnieje ;) 

    Opisałeś związek, który mimo sporego upływu czasu nadal jest żywy. Całkiem nieźle.

    Czy to wystarczy, nie wiem.

    To Ty musisz sobie zadać pytanie czy ta kobieta jest tą, z którą chcesz się zestarzeć. 

     

    Nie wiem cholera. Nie wiem. Mój mózg jest skonstruowany tak, że ciągle chce więcej. Więcej kasy, więcej obowiązków, więcej seksu i więcej adrenaliny. Nie umiem zaakceptować tego co mam.

     

     

    17 godzin temu, Libertyn napisał:

    .....

    Zresztą ideały nie istnieją. To co opisujesz, dla wielu tu byłoby niemal idealną relacją. 

    Wiem. Zdaję sobie z tego sprawę. Ale jak wyżej - mi jest ciągle mało. Ciągle szukam czegoś więcej. Nawet mając już dużo.

     

    17 godzin temu, RealLife napisał:

    Opisałeś całkiem udany związek, ale sam fakt że masz wątpliwości mówi, że jest coś na rzeczy, chodź zazdroszczę związku bo z opisu naprawdę fajny. 

    ...

    No i jest jeszcze 3 kobiety jako partnerki seksualne. Zadaj sobie pytanie czy nie będzie Ci to przeszkadzać a niewielka ilość kobiet potrafi męczyć latami aż stanie się obsesją. 

    ...

    Ja proponowałbym rozmowę z narzeczoną o przełożeniu ślubu  na 2-lata lub ślub z intercyzą, aby w razie czego łatwiej było bo Ci się wyplątać.

    ...

    Rola męża to jeszcze nic. Rola męża + ojca to już grubo. Widzisz się w tym?

    Wiem, wszystko jest niby ok. Kłótnie się zdarzają jak wszędzie. Ciche dni też. Ale na ogół jest w porządku. Moja dusza "romantyka" szuka jednak ciągle wielkiej, ekscytującej miłości.

    Gdyby to była jedna cipka to pewnie by mnie bolało. Tak to poczułem jak to jest z innymi i wiem, że wielkich różnic nie ma :). Jedna się bardziej wygina i jęczy, druga mniej. Z drugiej strony moja głowa odwraca się za każdą napotkaną atrakcyjną laską a mózg podpowiada jakie rzeczy bym jej robił, gdybyśmy tylko znaleźli się nadzy na mojej kanapie. Mam baaaaardzo bujną wyobraźnię w temacie seksu :). W sumie nie napisałem wcześniej że mimo faktu że seks jest z Nią udany to ja jestem dużo bardziej "wyuzdany". Ona należy raczej do tych pruderyjnych. 

    Nie wiem czy odłożenie ślubu przejdzie - Ty na jej miejscu po 13 latach i zaplanowaniu wszystkiego (oraz opłaceniu) chciał przekładać ślub? 

    Nie widzę się w roli ojca. Jestem zbyt dużym egoistom. Lubię wygodne życie. Przynajmniej na ten moment.

     

     

    17 godzin temu, Brat Jan napisał:

    Intercyza!

    Symbioza w moim małżeństwie nastąpiła po nastu latach, więc doceń co masz.

    Dobrze byłoby wiedzieć jakie w tym państwie są przepisy prawa dotyczące małżeństw, rozwodów, itp

     

    Weź pod uwagę, że kobietom po ślubie najczęściej się to zmienia.

    Do dyskusji w takich tematach są kumple.

    Nie oczekuj aż tak szerokich zainteresowań od kobiety.

    Oboje chcemy intercyzę. Tu nie ma problemu. 

    Doceniam - lecz ciągle czegoś brak. Tak w środku, w duszy :)

    Kumple kumplami, ale z kobietą też chciałbym porozmawiać czasami na ambitniejsze tematy.

     

     

    17 godzin temu, Morfeusz napisał:

    Czy na pewno jest taka normalna, skoro nie ma wzorców z domu? 

    Czy przygotowałeś już intercyzę?

    Czy naiwnie uważasz że myszka jest inna niż wszystkie...?

    Ona zaproponowała to miejsce czy Ty?

    Do czasu, dla niej 30+ za chwilę to będzie ostatni dzwonek i wkrótce się o tym przekonasz.

    To dobrze nie wróży.

    Jesteś z nią z przyzwyczajenia i strachu przed samotnością / wolnością. Kolejne małżeństwo "bo tak wypadało". Sam się w to wkopałeś oświadczynami. 

     

    @cuwadus Gdy zostawiałem narzeczoną oświadczyła, że "ślub może odwołać" żebym tylko z nią został. Jeżeli naprawdę coś do Ciebie czuje to odwołanie ślubu nie będzie dla niej końcem związku. Chyba że ma już nową gałąź na boku. 

    Biorąc pod uwagę inne kobiety które poznałem, nie odbiega od społecznych norm. 

    Będzie przygotowana w razie by co. Ona mnie kocha na zabój. Ale oczywiście oboje chcemy się przygotować na "w razie by co". 

    Ja kupiłem działkę pod miastem bez jej wiedzy. Oboje chcieliśmy budować tam dom.

    Instagram dobrze nie wróży - ale i to kiedyś padnie albo jej się znudzi. Chyba.

    Przyzwyczajenie mówisz? Możliwe. Coraz częściej tak myślę. Boje się i nie umiem być sam. Nigdy nie byłem.

    Gałęzi nie ma na 10000% ale odwołanie ślubu skończy ten związek.

     

     

    16 godzin temu, Imbryk napisał:

    Rozwiń temat, co przeżyła?

     

    Chciałaby mieć może pełną rodzinę, stąd ochocze przygotowanie do ślubu. A raczej WESELA.

     

    Myślę że prędziutko polubicie, na pewno Twoja wybranka. 30 lat to trzeba już szybko płodzić i rodzić.

     

    Kto Ci tak powiedział i co to znaczy to "coś"?

     

    Wygląda na to że związek trochę zbyt bliski. Razem szkoła, razem studia, razem praca. 24h na dobę się widzicie?

     

    Ale po opisie po 12 latach dobrze sobie żyjecie. Żyj szczesliwie i świadomie. Zastanów się co zrobisz gdy ona Ci kiedyś powie że już Cię nie kocha i chce odejść.

    Macie równo wkład w majątek  po połowie, gdzieś to w papierach widać? Wspolwlasnosci na nieruchomościach?

    Zarobki zbliżone?

     

    Jak urodzi to stracicie jedną pensję może. 

    Strata matki w wieku 5 lat. Strata ojca w wieku 16 lat. Wychowywanie w patologicznej rodzinie przez dziadków z wujkiem kryminalistą i bratem debilem. Musiała się wyprowadzić z domu do mieszkania po rodzicach w wieku 18 lat i od tamtej pory może liczyć tylko na siebie. Więc wcale się nie dziwię, że chce mieć pełną rodzinę. Wręcz boli mnie to, że mam takie a nie inne podejście. Chciałbym aby była w końcu szczęśliwa! Co do zaręczyn po 10 latach - poczułem przypływ uczuć, lecieliśmy akurat na drugi koniec świata. Stwierdziłem "now or never". 

    Związek był i jest bliski - w pracy widujemy się jedynie na fajce ale masz rację. Wspólne zainteresowania i praca powodują, że ciągle gadamy o tym samym. Trochę to męczące.

     

    Moje nieruchomości są moje, jej są jej. Ja mam trochę większy wkład niż ona. Zarabiam lepiej o 30-40%. 

    16 godzin temu, Brat Jan napisał:

    Nie produkujcie się tak Bracia, autor nawet przywitania nie zrobił!

    Maznął ten temat, ma 1 posta i tyle go widziano!

     

    Przyznaję, że również dałem się wkręcić.

    Bracie, kajam się! Przepraszam :( Już nadrobiłem błąd.

     

    16 godzin temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

    Czołem @cuwadus

     

    -Jak rodzice Twoi odnoszą się do Pani?

    -Ctzn, że przeżyła 95 % więcej niż nie jeden z nas? Utrata rodzicom to jest kataklizm bez wątpienia, ale posiadanie ich nie koniecznie wróży życie jak pączek w maśle. Panie lubią hiperbolizować i pewnie jeszcze tego nie wiesz.

    -Proste pytanie, po co Ci ślub? Oczekuję jasnej odpowiedzi, po - co - Ci - ślub?

     

    EDIT @Brat Jan Bądźmy wszyscy uważniejsi, rozpędziłem się po tylu wypowiedziach braci. kurna 30 lat ona bez niczego bez rodziców i zgromadzili wielki majątek, głupki z nas.

    Rodzice bardzo ją lubią :) Znają ją od dziecka jakby nie patrzeć.

     

    Opisałem wyżej. Ona jest bardzo silna psychicznie więc nigdy nie pokazywała, że czegoś jej brak z tego powodu. Ale życia wesołego nie miała.

     

    Po co mi ślub? Kuźwa. Nie wiem. Szczerze nie wiem. Myślałem i czułem, że to naturalna kolej rzeczy w związku. 

     

    Jaśnie Wielmożny, Ciebie też przepraszam za brak przywitania. Świnia ze mnie. 

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

    18 godzin temu, manygguh napisał:

    1. Nie pij. Alkohol to gówno. Mało co tak niszczy związki jak to, że ktoś się spija. Poza tym to tchórzostwo i nic tym nie polepszasz, a wręcz przeciwnie. Bez sensu. 

    2. Jak się klei w związku, to ok. Całkiem możliwe, że lepszego związku nie stworzysz, skoro po takim czasie jesteście razem, znacie się na pamięć i nadajecie na podobnych falach.

    3. Co do seksu, musicie próbować nowych rzeczy, pozycji, miejsc itd. Mozecie też poszukać warsztatów z tantry. To jest kosmos, ale trzeba się przełamać i pójść. 

    4. Podpisujesz intercyzę, aż tak dużo to nie zmieni, ale coś tam pomoże jeśli shit hits the fan. 

    5. Bez dzieci, nie ma sensu zakładać rodziny i tym bardziej brać ślub. Musicie pogadać i ustalić. Mówisz, że nie lubicie dzieci. No ale to cudze, swoje raczej będziecie lubić. Jeśli jesteście stanowczo na nie, to nie ma to sensu. Bo dziecko, które czuje się niekochane jest jednym z najbardziej przykrych widoków. Musicie to uzgodnić. 

    6. Przeczytaj ten temat:

     

     

     

    1) wiem wiem, tak tylko napisałem :). 

    2) Oczywiście, jest to możliwe. Z drugiej strony może brakuje mi samotności, której nigdy nie zaznałem. Dlatego mam tego "dosyć". 

    3) Powiedz to jej ;). Ja tam jestem odpowiednio otwarty na różne fetysze.

    4) ajnoł.

    5) Masz całkowitą rację. Nie zdecyduję się na dziecko jeśli nie będę tego czuł. Jeśli będzie nalegała mimo braku mojej chęci to to wszystko walnie o krawężnik.

    6) good one! Dzięki !

    Sorry za post pod postem, nie mogłem już edytować a chciałem Ci odpisać.

     

  14. Hej Samcy,

    przez przypadek trafiłem na to forum. Gratuluję udanej społeczności i miejsca gdzie faceci mogą się wygadać. Chciałbym poznać punkt widzenia innych panów na mój przypadek. Streszczę jak tylko mogę.

     

    Ona rok młodsza. Wychowywana bez rodziców. Poznaliśmy się w liceum. Przechodziliśmy razem 3 lata z większymi i mniejszymi problemami szczeniackich miłości. Przyszły studia, wybraliśmy ten sam kierunek. Na studiach mieliśmy dwie przerwy gdzie jedna była z mojej winy, druga z jej. Zachciało nam się imprezować i poczuć innego mięska ;). Ona była moją pierwszą. Ja dla niej pierwszym. Miałem dwa krótkie seks-romanse których żałuję, ale czasu nie cofnę. Przynajmniej na starość będę mógł mówić że spałem z AŻ trzema kobietami (heh..). Koniec końców, niezależnie od sytuacji w jakich się znajdowaliśmy, zawsze wracaliśmy do siebie. Coś nas niesamowicie przyciągało i przyciąga nadal.


    Po studiach zdecydowaliśmy się zamieszkać razem. Właśnie mija 3 rok. Niecałe dwa lata temu założyłem jej pierścionek na rękę bo po 10 latach w związku wypadało coś z tym zrobić. Czułem że tego chcę. Teraz im bliżej ślubu (wrzesień) tym ze mną gorzej. Mam zimne poty na samą myśl, nie mogę spać, w pracy zamiast pracować to myślę o tym czy dobrze robię wybierając tę kobietę jako jedyną.  Ona żyje przygotowaniami do ślubu. Ja najchętniej piłbym wódkę aby o tym nie myśleć (nie robię tego, ale kusi). Nie czekam na ten wielki dzień przebierając nóżkami. 

     

    Jak wygląda nasze życie? Zaraz stuknie nam 30stka. Dużo latamy po świecie. Pracujemy w jednej firmie. Dobrze zarabiamy. Mamy spory majątek i nie możemy narzekać. Razem gotujemy, sprzątamy, załatwiamy sprawy. Panuje niezła symbioza. Oboje lubimy podobne seriale czy muzykę. Mamy podobne spojrzenie na to gdzie chcielibyśmy mieszkać za kilka lat. Seks? Po 12 latach fajerwerków nie ma, ale umiemy się nadal dobrze zabawić. Czy to wieczorem z pełną namiętnością czy rzucając się na siebie przed wyjściem do pracy na 2 minutowe uniesienie. Jej ciało nadal mnie strasznie kręci. Na razie oboje nie myśleliśmy o dzieciach. Nie lubimy ich. Mamy za to dwa dostojne koty :). Chciałbym nie zabrzmieć brutalnie ale muszę napisać wprost, że trochę odstaję od niej jeśli chodzi o intelekt. Ze mną można pogadać o polityce, sporcie, motoryzacji, informatyce, technologiach, reklamie i wielu innych tematach. Można napisać, że jestem całkiem nieźle "oczytany". Ona zaś siedzi nosem w Instagramie oglądając "coś" i olewa inne, nieważne dla niej sprawy. To trochę boli, szczególnie gdy spotykamy się ze znajomymi, którzy lubią inteligentnie podyskutować lub kiedy ja mam ochotę wieczorem na bardziej inteligentną konwersację niż dwa zdania skwitowane słowami "nie znam się na tym". Jednak nadrabia to swoim ogromnym sercem - pomoże każdemu kto tej pomocy potrzebuje. Jest również sumienna, pracowita i ma aspiracje na dalszy rozwój zawodowy. Coś za coś, można by rzec ;)

     

    Dobra. Przechodząc do sedna - mam pieprzone wątpliwości. Bardzo bym nie chciał ich mieć bo ryje mi to dziurę w głowie. W głębi czuję, że nadal Ją kocham, ale boje się, że to jest taka miłość z przyzwyczajenia. Bardziej braterska niż ta prawdziwa, związkowa. Jednak skąd w sumie mogę wiedzieć jak wygląda "inna miłość" skoro całe moje dorosłe życie to Ona. Nie znam nic innego. Nie widzę siebie z inną kobietą. Nie widzę siebie randkującego czy chodzącego po klubach jako singiel. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić jakby to było mieszkać z jakąś inną Panną. Z drugiej strony, nie widzę się w roli męża. Boje się, że zmarnuję jej kolejne kilka lat i stwierdzę, że mam dość. Nie chcę dokładać jej kolejnych tragedii życiowych i przeciągać przez rozwód. Dziewczyna przeżyła już więcej niż 95% z nas. Być może, są to jednak chwilowe rozterki z mojej strony które miną? A ja będę szczęśliwy że wytrwałem przy wspaniałej kobiecie? 

     

    Samcy - co robić? Jak podejść do tego problemu? 

     

     

     

     

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.