Skocz do zawartości

Piterson

Użytkownik
  • Postów

    18
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Piterson

  1. Wiem wiem że od słów do czynów długa droga, ale pierwszy etap czy nie z jazdą autem jest już na tak więc duży pozytyw. Przyznała rację że wariuje w domu z młodym tym bardziej że znajomych praktycznie nie mamy. Każdy poszedł w swoją stronę mimo że próbowaliśmy utrzymać kontakty no ale...

    Praca na razie na pół etatu i najlepiej w miejscowości zamieszkania by zobaczyć jak młody zniesie żłobek, chociaż akurat o to się nie boję bo uwielbia dzieci i nie ma problemów z tzw zagadaniem do kogoś. 

    Zmieniłem również swoje postępowanie, długa noc w aucie z wyłączonymi telefonami dała mi dużo czasu do przemyślenia, a jednocześnie utwierdziło mi to że żonie trochę jeszcze na mnie zależy, kiedy nikt nie wiedział gdzie jestem i co robię. 

    • Like 1
  2. Witam po kilku dniach, sprawy mają się dość dobrze. Po awanturze takiej na kurwa mać + przedstawieniu swoich warunków i zagrożeniu odejściem. Wytłumaczeniem pojęcia głowy rodziny nastąpiły zmiany, nie od razu ale nastąpiły, sama po dniu zadzwoniła z przeprosinami i przyznała mi rację. Od września młody idzie do żłobka, ona do pracy, a na niedzielę jest umówiona na jazdy doszkalające. Siedzenie w domu zrobiło swoje. 

    • Like 5
    • Dzięki 1
  3. No i kolejna awantura. Zaproponowałem by poszła do pracy, by poszła na jazdy doszkalające, czy młody poszedł do żłobka prywatnego. No i dym powstał że chce się młodego z domu pozbyć, że na żadne jazdy doszkalające nie pójdzie. Że wszystko co zarobi pójdzie na żłobek. Oczywiście że najlepszym rozwiązaniem jest rozwód. Jak zadałem pytanie o to kto jest głową rodziny to usłyszałem że nie ma kogoś takiego że ktoś jest głowa a ktoś dupą. Szczerze mówiąc wyśmiałem ją, bo zapytałem kto Cię utrzymuje? Odpowiedzi nie usłyszałem A najbardziej zabolało to że kasę zabrałem. Że w krajach arabskich tak jest że facet jest głowa rodziny ale nie w PL, zapytałem o naszą umowę to usłyszałem odpowiedz że mógłbym więcej czasu dziecku poświęcać xD ja pierdziele przecież to się zabawne robi. Cyrk na kółkach...

    • Smutny 1
  4. Teraz, Les napisał:

    To też powiedz po nieudanym dniu w pracy że już więcej nie pójdziesz, po nieudanym dniu z kolejką w sklepie, że juz wiecej nie pójdziesz do sklepu, ciekawe jak zareaguje. Wiele osób ma drobne kolizje gdzieś na parkingu, bo uczą się jezdzić. To tak jakby dziecko przewróciło się na rowerze i powiedziało że nie chce juz jezdzić nigdy.

    To jest wygodne, na drobny problem zareagować przesunięciem obowiazków na kogos innego.

    Nawet nie wiesz ile aut przerzuciłem by podpasowac. Niestety. Była na jazdach doszkalających. Instruktorzy nie widzą żadnych problemów. Sama nie potrafi

  5. Godzinę temu, Oddawaj Fartucha napisał:

    Miałem kiedyś podobne życie

    Wow widzę że sam z podobnymi problemami nie jestem. Żoną też nie wie formalnie ile zarabiam, też nie pokazuje tego. Starcza na wszystko ale swoje też odkładam. W każdym bądź razie też dałbym sobie sam radę. 

     

    Może do podejścia na kurwa mać mi brakuje sporo, ale od wczoraj wprowadziłem też pewną terapię. Mianowicie wszystkie pieniądze (moje) zniknęły z domu. Wiadomo komunikujemy się obecnie służbowo. Zobaczymy kiedy poprosi o pieniądze. 

     

    Godzinę temu, Oddawaj Fartucha napisał:

    że facet powinien zajebać się na śmierć dla księżniczki  nieroba

    Tylko obserwując żony moich klientów tak to właśnie co raz częściej wygląda. Facet tyra a ona na FB zdjęcia z wycieczek wrzuca, czy opala się w ogródku, a jak przyjadę załatwić zgłoszenie to z łaską przyjdzie i wytłumaczy o co chodzi. Paniom ostatnio w mózgach się poprzewracało, w szczególności tym młodym. Wymagania, srania itd... nawet żona mojego kolegi ona chce nowe auto a ten w podskokach pobiegł i jej kupił xD

     

     

  6. Godzinę temu, Piter_1982 napisał:

    Skup się na firmie i ułożeniu normalnie pracy.

    W moim zawodzie po prostu się nie da. Rano nic nie było teraz 3 zgłoszenia.

     

    1 godzinę temu, kaleczny napisał:

    I to Twój wielki błąd, który sam popełniłem.

    No cóż, mnie podryw nigdy nie rajcowal.

     

    2 godziny temu, Brat Jan napisał:

     

    W sposób który Ty postępujesz to nigdy nie doceni.

    Od wczoraj wprowadziłem zmiany. Zobaczymy czy poskutkuje. 

     

    2 godziny temu, Brat Jan napisał:

     Żonę może wyślij na pół etatu gdzieś?

    Chciałbym ale kto z młodym zostanie?

  7. 4 minuty temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

    @Piterson

     

    A jakie ty masz grzechy tak obiektywnie?

    Grzechy? Szczerze oprócz tego że nie spedzam zbyt dużo czasu w domu to żadnych, niekiedy mimo mojego spokojnego charakteru kilka brzydkich słów się posypie ale tak to brak. 

    Za innymi nie ganiam, z klientami i ludźmi oki. Wszyscy określają mnie mianem pozytywnego człowieka. Pić nie piję. Staram się dbać o swój wygląd

  8. 5 minut temu, Esmeron napisał:

    A może synka do dziadków na parę dni i 

    Może i to było by rozwiązanie problemu, ale jedni w Irlandii, drudzy średnio ze zdrowiem no i też dystans... I tu pojawiają się właśnie problemy :(

    powiem tak. Jak małżonka pracowała, inna kobieta, do rany przyłóż zero problemów, teraz? Niestety tak kolorowo nie jest. My się naprawdę mało co kłóciliśmy. Jak to w związku od czasu do czasu sprzeczka, bez porównania z tym co dzieje się teraz. 

    2 minuty temu, MaxMen napisał:

     

    Tylko kiedyś o rozwodach się aż tak hurtowo nie słyszało. Teraz armagedon.

  9. 29 minut temu, RealLife napisał:

    Poprostu takie mam doświadczenie z tym odpoczynkiem. 

    Przeczytałem właśnie Twój temat. W życiu akurat nie toleruje dwóch rzeczy:

    1. Zdrady

    2. Alkoholu

    Co do pierwszego, tak wiem jest popęd itd ale człowiek ma swój rozum. Masz chcice zwał sobie.

    Co do drugiego swoje w życiu wypiłem,  raz tak się zatrulem że trafiłem do szpitala, od tamtej pory nie wypiłem nawet piwa a będzie chyba z 5 lat już.

     

    Wróciłem obecnie do domu, żona śpi, młody też. Pewnie celowa zagrywka, żebym z synem się nie zobaczył. Tym bardziej wiem że ostatnio około pierwszej chodzi spać. 

    Też mam coś tam za uszami tak jak każdy, nie ma ludzi idealnych ale trzeba wszystko wypośrodkować. Coś trefna jest ta niedziela. 

    Ale z racji że dużo pracuje mam spory kontakt z ludźmi i szczerze jak patrzę na młodzież czy nawet baby to aż mnie coś otrząsa. Głównie faceci zapitalaja a kobity co? Leżą w ogrodzie na krzesłach czy paznokcie robią. Częsty widok. Brat też poznał niby super dziewczynę, wyłuskał się z kasy do zera, dupę zawiózł gdzie chciała a potem go zostawiła, szwagier za to poznał taką że na ponad rok tak go omamila że nie miał z nikim kontaktu. Najlepszy kolega z ławy, swoją żonę zaczął traktować jak szmatę, ona w nim zakochana do bólu, wyzwiska groźby, nawet obdukcję zrobił że go pobiła xD. Rok po rozwodzie. U kumpla historia z wczoraj znają się z 10 lat, małżeństwo od 3, wspólnie zamieszkali i awantura za awanturą. Podobny syndrom do mojej żony czyli pieniądze niech z nieba lecą a Ty mnie za kolano trzymaj, córka dwuletnia, kilka razy już uciekała od niego. Albo żona mojego kumpla niezbyt urodziwego a kasiastego, do mojej wówczas dziewczyny na bezczela powiedziała że jest z nim dla kasy i jej jest tak wygodnie. Co się kuźwa dzieje?

    • Smutny 1
  10. 18 minut temu, RealLife napisał:

    Powiem tak, wuja taki odpoczynek 

    To żeś mnie pocieszył.

     

    Jest mi strasznie źle że nigdy nie zostałem doceniony, za to co robię. Nie usłyszałem nigdy Kochanie napracowales się dzisiaj może jakiś masaż?  Albo idź pogrzeb przy aucie. Strasznie mnie to denerwuje a jednocześnie smuci.

    Myślałem o rozwodzie nie raz, ale kto najbardziej na tym ucierpi? Syn :(

    trzeba było pomyśleć o tym 6 lat temu :(

    1 godzinę temu, Ragnar1777 napisał:

    rodzinę samemu, dlatego zazwyczaj pracują oboje

    Jest ciężko, ale tak się umawialiśmy że damy radę, teraz słyszę ciągłe gorzkie żale

     

    Ktoś pisał o cenie żłobka prywatnego 800zl na 4 godziny, zaś na cały dzień 1400zl i nie jest to Warszawa tylko nie duże miasteczko.

  11. 21 minut temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

     CZYJE / NA KOGO jest mieszkanie?

    Na nią bo odziedziczyła je w spadku, ale sporo kasy w remont wsadziłem.

     

    21 minut temu, Anastazja napisał:
    33 minuty temu, Piterson napisał:

    położę się i posiedzę na telefonie.

    masakra , głupia baba po co się z taką żeniłeś?

    Teraz to już sam zwątpiłem po co...

     

    17 minut temu, Foster napisał:

    Nad tym zastanów się, ale nie podejmuj pochopnych wniosków, ochłoń sobie i daj sobie kilka dni, jeżeli masz możliwość pogadaj z tym o kimś, kumplem, mamą, kimś zaufanym. 

    I tu się pojawia problem... Jestem osobą bardzo zamkniętą w sobie. Też się wahałem czy tutaj napisać...

     

    14 minut temu, Tatarus napisał:

    AnastazjaCórka wraz z byłą partnerką mieszka w UK i nawet nie znam ich aktualnego adresu. Kontakt mam tylko gdy przy rozprawach sądowych /kontakt z ex oczywiście, nie z córką/. Wysyła mi wtedy fotki dziecka, aby mnie zmiękczyć. 

    U mojego kolegi podobnie, kiedyś też mu powiedziałem że długo z tą kobietą nie wytrzyma. Miałem rację. Co z tego że mieszka z córką 30km jak 10 letnie dziecko jak go widzi krzyczy, wpada w furię. A jego była tylko że widzisz że cię nie chce. Mimo przydzielonych widzeń kumpel przestał jeździć bo nie widzi sensu, chociaż bardzo go to boli.

     

    Pół roku nie paliłem fajek, nie wytrzymałem..  pale z powrotem bo nerwy chciały mnie zjeść

     

    Ogólnie wielkie dzięki za rady. Zaczynamy terapię na małżonce jak nie pomoże to sorry rozwód. Szkoda mi będzie tylko syna i jak teraz nawet o tym myślę to nam łzy w oczach

  12. 1 minutę temu, trop napisał:

    Duża czerwona lampka!!!

    Kiedyś znajomy mi powiedział że z nie wytrzymam z nią... Po tych latach razem zaczynam stwierdzać że miał rację.

    6 minut temu, Les napisał:

    Pokażcie mi rodzinę, gdzie kobita jezdzi autem i załatwia sprawy, zarabia hajs a facet jest biedniejszy, to zacznę zazdrościć innym rodziny ;)

    Żona mojego kolegi, lecz kij ma dwa końce i ciągle go gania, o to czy o tamto

    13 minut temu, Les napisał:

    No to niech zrobi? Jaki problem. 

    Może inaczej, ma pj tylko jeździć kompletnie nie potrafi a przez to miała dzwona i powiedziała że więcej za kierownicę nie wsiądzie.

    18 minut temu, Obliteraror napisał:

    jesteś głową rodziny, jej jedynym żywicielem i zasługujesz na szacunek ze strony żony, to oczywiste.

    Też tak uważałem... Zwróciłem kilkukrotnie uwagę to usłyszałem że jej wymawiam. 

    19 minut temu, Obliteraror napisał:

    Powiedz, pewnie ona bardziej chciała dzieci, niż Ty, mam rację? 

    Szczerze to tak.

    8 minut temu, Trevor napisał:

    Będzie trudno ale albo powalczysz albo sie poddasz. Twój wybór.

    Sił mi już brakuje.

    Najgorsze są teksty że jesteś impotentem, że do niczego się nie nadajesz, że ten czy tamten to taki super, że Ci to super dom mają itd. 

    Po prostu chciałbym odpocząć, wyłączyć się, co to za związek jak na każdym kroku słyszę że jakbym była sama to młody do żłobka by się dostał, że dała bym bez Ciebie radę. Wieczne spiny o wszystko, nawet o głupie śmieci że zapomniałem wynieść czy położę się i posiedzę na telefonie.

    • Smutny 2
  13. Mam zawód na telefon ile klientów zadzwoni tyle pracy na dany dzień mam - branża medyczna. Pieniądze z tego są ok dlatego to robię. Dodatkowo lubię to. 

    Przed i po ślubie było oki, póki żona pracowała. Kiedy zaszła w ciążę nastąpił obrot o 180 stopni. Chociaż długo staraliśmy się o dziecko i już wtedy zacząłem czuć że coś się zmienia bo zostałem traktowany jak buhaj rozpłodowy, awantura była na trzy fajerki i temat został odpuszczony. Urodził się młody który wisiał na okrągło na cycu. Spadły na mnie przeróżne obowiązki oprócz pracy, zakupy, pranie, gotowanie, sprzątanie. Wspólne wyjścia nie istnieją. Spać razem też nie śpimy bo młody okupuje łóżko. Niestety młody od samego początku był trudnym dzieckiem. Liczyłem że z wiekiem wyrośnie, niestety... Byliśmy u kilku lekarzy i każdy uważa że jest żywiołowym dzieckiem, ma duże pokłady energii. 

    Dzisiaj naprawdę nie wytrzymałem i kilka brzydkich słów poleciało...

    Żona... Powiem szczerze że powinno chcieć się wracać do domu, niestety ja tak nie mam... Wolę dłużej popracować. Dodatkowo jak mieszkaliśmy bliżej moich rodziców, zawsze były dymy że im pomagam. Mamy własne mieszkanie w bloku, ostatnio przebakiwania padają że fajnie by dom mieć..  ale co to to nie, żadnych dużych kredytów. Moim małym hobby są auta, też wieczne dymy o to bo po co Ci to na co itd... kurcze też mi się chyba coś od życia należy.

    A straszenie rozwodem? Mało razy było? Nic to nie daje... Kiedyś wyszedłem z domu w nocy i wróciłem na następny dzień. Jeszcze pretensje... Czy żona mnie kiedyś przeprosiła? Może z dwa razy jeszcze jak ją przycisnąłem...

    Życie seksualne u nas praktycznie nie istnieje...

    Co raz bardziej myślę o rozstaniu bo po prostu się męczę

     

    • Smutny 1
  14. Nie wiem czy dobrze dodaje, jak nie to przepraszam i proszę o przeniesienie do odpowiedniego działu. 

     

    Witam wszystkich jeszcze raz. Muszę się wyżalić i poradzić bo niestety jestem załamany, mam doła. Zaraz kończę 31 lat, jestem 6 lat po ślubie gdzie z żoną znamy się od ponad 10 lat. Mamy 2,5 letniego syna, który jest po prostu demonem praktycznie od urodzenia zero odpoczynku a z przyczyn odległościowych na pomoc od rodziców liczyć nie możemy. Żona nie pracuje bo do żłobka młody się nie dostał - punkty punkciki, zaś prywatny to koszt najniższej krajowej. Ja za to pracuje codziennie piątek świątek i niedziela, ponieważ wiadomo mam 3 osoby na utrzymaniu. Od pierwszego do pierwszego wystarcza. Ale do sedna, obserwuje inne dzieci od dłuższego czasu i cisza spokój, chodzą przy nodze, jeżdżą w wózku, ale nie nasz syn. Jego jest wszędzie pełno. Wystarczy na sekundę zdjąć oczy z tego co robi a już albo go nie ma lub coś odwali. Fajnie że jest ruchliwym dzieckiem ale jesteśmy wykończeni. Dodatkowo małżonka o kompletnie wszystko się czepia. Wiem że jestem ojcem ale po prostu boję się własnego dziecka. Na zakupy razem nie idzie jechać bo przecież młody w wózku nie usiedzi, a bez wózka gonitwa po całym sklepie lub zrzucanie towarów z półek, przez co najczęściej sam robię zakupy, dodatkowo żona mnie dobija, bo i siły na przyjemności nie ma czy bo coś źle powiedziałem i fakt w kierunku do młodego ostatnio przegiąłem, wiem o tym i źle mi z tym ale nie wytrzymałem. Nawet przez myśl mi nie przechodzi drugie dziecko, a jak ktoś mi mówi o drugim to dostaje ostry opitol. I tak jak dzisiaj, mam dosyć życia. Chciałbym żeby mnie nie było. Nie wiem czy ja się na ojca nie nadaje? Staram się jak tylko mogę. Wiem że nie spedzam dużo czasu ale 3 osoby na utrzymaniu plus oczywiście wszystkie opłaty na mojej głowie, z resztą taka była umowa, że jak młody do żłobka się nie dostanie to ja będę zarabiał a Ty opiekujesz się synem. Ktoś pewnie napisze że nie samą pracą człowiek żyje ale jak inaczej utrzymać rodzinę?

    Dzisiaj naprawdę chciałem odejść, zapomnieć, zginąć. Najgorsze jest to że najbliższa mi osoba czyli żona nie potrafi mnie zrozumieć, czy wesprzeć  czuję się ostatnio jak maszynka do zarabiania pieniędzy a nie jak mąż i to czepianie się kompletnie o wszystko, nawet o to że po pracy położyłem się i zasnąłem ze zmęczenia. Obecnie się do siebie nie odzywamy mimo że miała być super niedziela. Ehh. Brak mi słów i sił

    • Like 1
    • Smutny 18
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.