Skocz do zawartości

Andrzej_kox

Użytkownik
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Andrzej_kox

Kot

Kot (1/23)

4

Reputacja

  1. Zapowiada się dobrze. Po co się nastawiać źle? Należy uderzać, korzystać, jak nie wyjdzie - trudno, należy obserwować czy nie ma "czerwonych flag", ale czemu nie spróbować?
  2. I to sporo. Większość z komentujących tu nie widzi podwójnego standardu. OK, ona nie musi mi się dokładać do kredytu. Ale dlaczego więc ja mam się dokładać do jej opłat mieszkaniowych?
  3. OK, a co w momencie, gdy taka propozycja padła z mojej strony i spotkała się z wielkim oburzeniem i właściwie histerią? "Tylko ci pieniądze w głowie"?
  4. Masz rację, przekombinowałem. Może postawienie tego jaśniej doprowadzi do consensusu. Ano taką, że nie zgadzam się na to, żeby kogoś utrzymywać i to nie jest "zapraszanie na stałe", tylko "wspólne mieszkanie" Chodziło mi raczej o ogólny ton wypowiedzi tutaj, który w ogóle omija clue sprawy - więc jeśli się poczułeś urażony, wybacz.
  5. Właśnie to. Gdzie wynajem miejsca w pokoju studenckim kosztuje 5 stów przynajmniej (w pokoju 2-osobowym)....
  6. Amortyzacja mieszkania, koszt kredytu, hajs za wynajem. Nazwij to jak chcesz, ja wciąż piszę o jednym i tym samym - a to są tylko kolejne argumenty... Zamiast odnieść się do tego "czy powinna płacić za wynajem więcej niż opłaty+część czynszu" wciąż próbujesz się na siłę przyczepić.
  7. Chłopie, a Ty wiesz, że odpisałeś dokładnie sytuację, do której ja chcę dojść? "Opłaty plus 100zł dla mnie" to jest dokładnie to o czym piszę i dziwię się, że aż tak nie doczytałeś.
  8. Raz, że to akurat mój wybór. I to serio. Lubię decydować, jak ona będzie wyglądać, lubię satysfakcję z tego, że mnie stać i mogę jej to kupić (oczywiście nie wypierdalam na to szczególnie dużych sum) Co do samochodu, to kurczę sorry, ale źle bym się czuł wiedząc, że jeździ padłem bez ABSu i poduszek powietrznych (bo jak prowadzi, wiadomo- jak kobieta...). Ile razy mam powtarzać, że chodzi mi tu o pewną symbolikę? Pisałem wcześniej, że to siano w ogóle nie robi mi różnicy.
  9. I to jest ten problem, czasem chyba już bardziej się opłaca zamówić...
  10. Kolego, jeśli nie widzisz różnicy między KOSZTEM kredytu, a właściwą wartością mieszkania, to fajnie masz, ale do banków to Ty nie chodź. Tak, nie narzekała Śmiało, możesz tak twierdzić. Miłego dnia panu. Nawet jeśli byłby to troll (wg ciebie...), to kwestia, jak widać w ożywionej dyskusji, jest poważna, a zdania podzielone. Niby prawda. Ale nie do końca. Przecież, skoro mieszkasz w mieszkaniu, powinieneś płacić za ten wynajem, nie? Chociażby, jak wspomniałem, za amortyzację mieszkania- pralka się zepsuje, trzeba będzie zrobić remont czy wymienić coś innego - JA za to zapłacę, przecież nie będę brał od niej za to siana... Jeszcze dorzuciłbym podatek od większej liczby wyjść przez dane drzwi niż liczba wejść przez te same. Przecież tak nie wolno! 2 pokoje + kuchnia i łazienka, M3 Miejscówa w centrum Torunia, można by powiedzieć Oczywiście masz rację. Ale jak napisałem, ona nie ma mi dać siana na kredyt. Nie ma się dorzucać do niego! To, o czym mówię, to w uproszczeniu zwykłe siano na wynajem (i to bardzo, bardzo niskie...) Jak wspominałem, chodzi mi tu o zasadę.
  11. W punkt. O to właśnie chodzi, gdzie kolegom chyba coś umknęło. Powtarzam, mówimy o kwocie rzędu 350zł max (z czynszemi opłatami...) Gdzie do "mojej kieszeni" szła by maksymalnie stówa... Chyba można to wyliczyć w amortyzację mieszkania? I o to właśnie chodzi. Nie o kwotę, ale o znak 'troszczę się o nasz związek' a nie ''dołożę finansowe minimum". Co związku- ona gotuje, ja często sprzątam, generalnie o mnie bardzo dba i tu nie mam nic do zarzucenia. Ale wiadomo, trzeba patrzeć ogólnie, a nie na pojedyncze aspekty
  12. Panowie, nie nadinterpretujcie, bo niektórzy z Was sami sobie dopowiedzieli dużo rzeczy i wyciągnęli złe wnioski. 1) Owszem, ona dba o mnie, pomaga mi w wielu rzeczach, działa to w 2 strony 2) Pieniądze o których mówimy to kwota rzędu 300-350zł. Tanio, jak na mieszkanie. Oczywiście poradziłbym sobie bez tego z palcem w dupie, ale dla mnie to ma bardziej charakter symboliczny - że traktujemy się partnersko i fair, a nie na zasadzie sponsoringu. Nigdzie nie napisałem, że ma mi się dorzucić typowo do kredytu. Najpierw czytaj, potem pisz. Chodzi tu o zasadę, oczywiście nie biorę od niej siana na kredyt na zasadzie 'biorę kredyt i daj mi 10 koła na niego". Kwota, która by trafiała do mnie 'za wynajem to około stówy miesięcznie. Nie będę od niej brał kasy ma remonty ani nic takiego; to, za co ona ma płacić, to zwykła amortyzacja (A nie chce się na to zgodzić). Żyjemy w relacji częściowo BDSM. To duża część naszego życia Jeśli tak podchodzisz do tematu to powodzenia, stawiaj wszystko laskom, a potem płacz, jakie to są złe, bo kolejna była z Tobą dla hajsu.
  13. Cześć, jestem Andrzej. Od jakiegoś czasu zerkałem na forum, ale dopiero teraz postanowiłem się zarejestrować. Zarabiam dobrze, jestem napakowany, nigdy nie miałem problemu z kobietami. Teraz jestem z jedną od półtora roku, już zdążyłem spławić jej dwie koleżanki, które próbowały mnie podrywać ? Problem jest w tym, że kupiłem mieszkanie. Mam kredyt na 30 lat, co prawda przy moich zarobkach stanowi on jakieś 25% mojego dochodu netto, no ale jest i trzeba go spłacać. W momencie wprowadzenia się do mieszkania zabrałem do siebie również moją kobietę. Problem zaczął się przy dzieleniu rachunków. Owszem, połowę czynszu i opłat ona pokrywa. Jednak wychodzi to parę stów, niewiele (ona też zarabia). Natomiast ja opłacam cały kredyt. No i tu jest sprawa, mamy sprzeczkę na gruncie tym, że ona twierdzi, że nie będzie spłacała mojego kredytu, bo to mieszkanie jest moją własnością i ona to ma w dupie. Ja natomiast twierdzę, że i tak w takim razie mieszka taniej o 60% niż miałaby wynajmować, a do tego mogłaby dołożyć się chociaż trochę do nie tylko amortyzacji mieszkania (remonty itd), ale też, jeśli nie koszt mieszkania, to dorzucać się do kosztu kredytu (koszt kredytu w moim wypadku to ok. 80 tysięcy). Ja pojmuję to nie tylko jako czysto ludzka zapłata za zamieszkanie, ale też jako jakiś wkład w nasz związek - no kamon, przecież i tak płaciłaby połowę tego, co jakby miała mieszkać sama... Co o tym myślicie? Boję się, że ona leci na siano (chociaż dobrze to ukrywa), bo wiadomo, kolacyjki ja opłacam, furą jeździ moją (ja mam też motocykl, a poza tym wolę jeździć do roboty rowerem dla zdrowia), sukieneczki, prezenciki, też ja (chociaż nigdy na to nie nastawała - ale może dobrze się ukrywać).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.