Skocz do zawartości

kic-anty

Starszy Użytkownik
  • Postów

    493
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez kic-anty

  1. 3 godziny temu, Mosze Red napisał:

    Związek Socjalistycznych Republik Europejskich chce wprowadzić kolejny rewolucyjny, komuszy pomysł.

     

    Ustalenie cen leków na równo, we wszystkich republikach. Leki i inny asortyment medyczny zdrożeje o kilkaset procent. 

     

    http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/527610,unia-europejska-podniesie-ceny-lekow-w-polsce.html

     

    W krajach bogatych ceny minimalnie opadną, a w krajach kolonialnych wzrosną drastycznie.

     

    Tak UE walczy z naszymi problemami, "mądrzy są i sprawiedliwi".

     

    Nazywanie Unii Europejskiej  Związkiem Socjalistycznych Republik Europejskich jest co najmniej zabawne dla wszystkich ludzi pamiętających socjalizm i jego " zdobycze ". Unia to wspaniały projekt, ale ja nie o tym. O ile mi wiadomo na razie trwa w UE dyskusja jak na koncernach farmaceutycznych wymusić obniżenie cen leków w krajach unijnych. Wolny rynek, niestety słabo tu działa, bo ww. koncerny można podejrzewać po prostu o zmowę kartelową trudną do udowodnienia.

     

    http://www.rynekzdrowia.pl/Farmacja/Europoslowie-chca-nizszych-cen-lekow-w-UE-sektor-farmaceutyczny-broni-sie,163790,6.html

     

    Analogiczna sytuacja była z firmami telekomunikacyjnymi. Wydaje mi się, że akurat w tym zakresie Unia wykazała się sporą skutecznością w wymuszeniu obniżki cen roamingu. 

     

    https://uke.gov.pl/nowe-zasady-roamingu-miedzynarodowego-19429

     

    Czyli UE z jednej strony kopie po tyłkach koncerny telekomunikacyjne, a z drugiej wspiera farmaceutyczne (!?).  Jak do tej pory działania Unii w temacie opieki zdrowotnej i działań wymuszających jej poprawę są całkiem skuteczne, np. unijny wynalazek: Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego.

  2. 5 minut temu, Rysiek Judasz napisał:

    Terapia? U kogo? Większość pajaców pod tytułem psycholog czy psychiatra, to lewusy z zerową wiedzą. Mam znajomego psychiatrę, który jest nałogowym alkoholikiem a żyje wyłącznie z lewych zwolnień lekarskich. :D Pomogłem kiedyś koledze kierując go do speca z Wawy, ale koleś prowadzi selekcję, czyli musisz czekać pół roku na wizytę, po czym post factum powie, że Cię nie przyjmie więcej, bo nie rokujesz. Wizyta kosztuje 2k PLN, ale znajomy wyszedł ładnie a już siedział na torach. Związał się ze starszą od siebie kobietą i wygląda, że gra muzyka.

     

    Niestety masz rację. Felieton wbija w glebę. CHAD, DDA, DDD, BPD to bardzo podobne do siebie zaburzenia osobowości. Moja matka miała CHAD. W domu był niezły sajgon. Kształciłem się na drugim krańcu Polski, byle tylko być daleko od niej. Ożeniłem oczywiście się z kobietą z CHAD i jednocześnie DDA:D.

    Niektórzy to potrafią sobie urządzić życie:D! Kolega bardzo trafnie opisał funkcjonowanie takich " związków " nic dodać, nic ująć. Tu taj dość ciekawy wywiad w temacie:

     

    http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96856,16984324,Toksyczne_zwiazki.html?disableRedirects=true

     

    Sukcesem jest jak z tak porąbanego związku uda się wyjść. Jest to bezcenne doświadczenie.

    Przed chwilą, M.Dabrowski napisał:

    Czyli jakbyś miał tak poważnie poradzić, to nie szukać "fachowej" pomocy z zewnątrz, konkretnie zajmującymi się tymi zaburzeniami?

     

    Bo samemu widzę bardziej błądze, niż sobie pomagam, a odstrzelić się jeszcze nie chcę ;)

    Ja jeśli miałbym coś doradzić, to moim zdaniem warto starannie wybrać fachowca, a nie szarlatana, co jest trudne. Jest bardzo ale to bardzo małych dobrych psychiatrów czy psychologów. Większość z nich to niekompetentni gamonie, którzy mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. 

  3. 3 minuty temu, homers napisał:

    Czemu przepraszasz? To nie idioci tylko jak się pojawia temat kasy to ludzie świrują pawiana. Nic więcej. Od tamtych czasów po prostu się oddalałem od kumpli i doszedłem do miejsca w którym tutaj jestem. Niestety albo stety zadawanie się z ludźmi wśród których się otaczam oznacza jedno - hajshajshajs co by się nie działo

     

    Jeśli tak bardzo zależy im na kasie, to wystarczy ostro zabrać się do roboty i kasa jest, ale ja będę się upierał przy twierdzeniu, że warto być przyzwoitym. Jest to po prostu opłacalne. Warto mieć opinię " frajera ". 

  4. 33 minuty temu, homers napisał:

    Taka tam historyjka - kilka lat temu, kiedy to kasa była od pierwszego do pierwszego. Wracałem z pracy rano i widzę saszetkę. Zaglądam do środka i widzę że kilka moich wypłat mi wpadło.Bomby nie było ale znalazłem dowód kolesia który mieszka w tym samym bloku. Odniosłem i tyle. Jak opowiadłem kumplom to gadali - frajer jesteś.

     

    Przepraszam, ale twoi kumple to idioci. Zachowałeś się jak normalny, uczciwy i przyzwoity człowiek. Zadawaj się z podobnymi do ciebie. Ja i moi kumple zachowujemy się w sytuacjach jw. tak jak Ty. To nic nadzwyczajnego.  Opłaca się być uczciwym. Odsyłam do książki " Odpowiednio dobry " autorstwa wiadomo kogo:). Ja cenię sobie ludzi takich jak Ty, a nie cierpię drobnych złodziejaszków. Szacun kolego!

     

     

  5. Dnia 27.07.2016 o 22:11, Mnemonic napisał:

     

    Musisz.

    Z postu wynika, że mamy podobną "sytuację towarzyską" wynikającą z wieku i doświadczeń życiowych. Ja kiedyś w gronie kumpli rozwodników, z których tylko jeden ponownie się ożenił (ten konkretny przypadek ma potworne parcie na potomstwo, czego nie zrealizował w pierwszym małżeństwie) mieliśmy zdrowy ubaw właśnie w temacie mniej lub bardziej twardych nacisków. Alkoholu trochę się polało, ale coś tam pamiętam :P

     

    Zabierz kumpli na wódkę i pogadajcie ;)

    Słowo ciałem się stało:D. Trochę pogadaliśmy. Otóż kumpel , facet 45+, po makabrycznie ciężkim rozwodzie ( Stalingrad skrzyżowany z bitwą na Łuku Kurskim ). Koleś popłynął finansowo, stracił dom i zdrowie ( zawał ). Niedawno udało mu się kupić mieszkanie. Przez jakiś czas żył tak jak Pan Bóg przykazał w konkubinacie z matką dwojga, prawie dorosłych dzieci. Pani zostawiła swoją chatkę dzieciom i wprowadziła się do kumpla. I żeby było zabawniej- mają brać ślub, mieszkanie ( własność kolegi ) sprzedać i już po ślubie kupić większe. Jak to usłyszałem, to myślałem ,ze zemdleję.  W tym wieku można być tak głupim ? No można. Kumple oczywiście biorący udział w libacji alkoholowej próbowali go wyciągnąć z Matriksa, ale tego ze świrem nie da się zrobić.

     

    Wg mnie kobiety 40+ mają w perspektywie najstraszniejszy swój lęk. To nie strach przed uwiądem urody,z tym mimo walk zaczynają się godzić. Mają zazwyczaj dzieciaki w wieku "około wyprowadzkowym" i perspektywa samotności jest nie do zniesienia :(

    Dla mężczyzn w tym wieku perspektywa samotności też nie jest miła.

     

    • Like 1
  6. 2 godziny temu, Mosze Red napisał:

     

    I owszem wygląda to inaczej, panie 40 +  są zwyczajnie nieatrakcyjne. Brak nowego męża wynika z tego iż ich arsenał się wyprztykał, a  nie dla tego że są bardziej życiowo rozgarnięte ;)

    To zależy od punktu widzenia. Jasne jest pełno nietrakcyjnych, ale całkiem sporo atrakcyjnych. Ja np. przy panienkach lat 20+ czuję się jak pedofil.

    Tak, a po 2 - 3 drinkach zaczyna się narzekanie jaka to ja samotna i nieszczęśliwa jestem, jak mi nie wyszło w życiu.

    Z tym marudzeniem po alkoholu to faktycznie jest męczące, ale dotyczy to każdego przedziału wiekowego.

     

    I pozycja społeczna nie ma tu żadnego znaczenia. Jedyne co je odróżnia to to, że nie czują presji finansowej, która skłania je do upolowania męża, pozostaje jednak szereg innych oddziaływań, którym podlegają.

    Brak presji finansowej to już naprawdę bardzo ale to bardzo dużo.

     

    I myślą, myślą non stop myślą, o ponownym ślubie, tylko kandydatów brak. Biedniejszego sobie nie wezmą bo to sprzeczne z kobieca naturą, będzie mniej zaradny od nich. Jak wezmą młodszego to za max 3 lata zostawi. Wolny facet w zbliżonym wieku o zbliżonej pozycji może w kobietach przebierać więc nie jest nimi zainteresowany, jak ma do wyboru panie prze 30 tką, bez balastu w postaci dzieci.

    Czy tak myślą? No nie wiem. Znam trochę ludzi, ale naprawdę niezwykle rzadko koleś po ciężkim rozwodzie ( bo większość rozwodów jest ciężkich ) wpada na pomysł ponownego ślubu. Trzeba mieć coś z głową, żeby się ponownie ożenić. Jakoś nie zauważyłem, żeby konkubiny moich rozwiedzionych kumpli naciskały na ślub. Może muszę się bardziej uważnie przyglądać:).

     

    2 godziny temu, Brat Jan napisał:

    1) Mają "młodych jurnych" :) czy raczej w zbliżonym wieku do nich samych ?

    2) Jaki ich partnerzy mają status materialno-społeczny względem nich ?

    Zdecydowanie mają facetów z tego samego przedziału wiekowego i podatkowego.

     

    • Like 2
  7. 8 godzin temu, Qsiorz napisał:

    Bracia zastanawiam sie czy jest możliwe powiększenie(przypakowanie) penisa naturalnymi metodami, np ściąganie pierścienia,
    tutaj daję link do tego materiału http://www.msfera.pl/powiekszanie-penisa-dla-poczatkujacych.html
    Jeżeli umieściłem temat w złym dziale to proszę moderację o przeniesienie go do właściwego

     

    Takie pytania to powinieneś kolego zadać urologowi, i to dobremu specjaliście. Piszę to bez najmniejszej ironii. Jeśli ktoś ma jakieś problemy z hydrauliką, to natychmiast jazda do lekarza!

    • Like 1
  8. 1 godzinę temu, Mordimer napisał:

    raczej te co dostały duże alimenty i boją się je ewentualnie stracić po zawarciu nowej umowy małżeńskiej;

    przypadki które widzę powiedzmy na swoim podwórku, dwie karyny mając 30 lat zauważyły że na rynku już niewiele znaczą złapały pierwszego lepszego bad-boya który zrobił im dziecko, efekt do przewidzenia gość czując pismo nosem wymeldował się i uciekł za granicę, drugi był obcokrajowcem więc niewiele mogła mu zrobić - obie szukają jelenia co chwile widzę nowy adorator podjeżdża - także szukają już dłuższy czas obie mają teraz około 35 lat

     

    Obracam się w otoczeniu 40 + i 50+. Znam sporo ludzi i sporo kobiet po tzw. przejściach z dziećmi. I są to wszystko panie, które jak to się mówi są niezależne finansowo bez silnego parcia na związek. Np. lekarki z dochodami ponad 20 kilo PLN, wiceprezes dużego banku, stomatolog, pani inżynier architekt itd. Żadna nie myśli o powtórnym ślubie. Są w związkach partnerskich. Jak coś nie zagra, to rozstanie bez bólu. Pierwszy post był o tępych dzidach, które jedyne co potrafią to być " przy mężu ".

     

    3 godziny temu, DTL napisał:

    Nie no panowie wszystko co piszecie ok.Jestem facetem po rozwodzie i nie zawsze,a w moim przypadku raczej ciężko o pannę bez dziecka,swoje lata mam 40 dychy już dawno pykneło to za bardzo wyjścia nie ma.Wręcz w tym przedziale ja się wystrzegam bezdzietnych bo jeśli jest po 30 stce to jest mega desperatka i tu dopiero trzeba włączyć radary ostrzegawcze.Jak polecisz i dasz się zmanipulować zaraz możesz zostać tatuśem po raz n-ty.Podsumowując czy młode czy starsze babki zawsze trzeba być czujnym.

    No w wieku powyżej 40 lat wygląda to inaczej niż w przypadku młodocianych mam. Czasy się też zmieniają.

    Rok 1986- znam tylko małżeństwa lub związki zmierzające do małżeństwa.

    Rok 2016- znam tylko konkubinaty i tylko jedno małżeństwo.

    Jaka manipulacja? W tym wieku? Masz swoją chatę, twoja ukochana ma swoją. Osobne konta, żadnej wspólnoty majątkowej. Cieszycie się sobą. Cieszycie się życiem. W takich warunkach miłość może rozkwitać. Radary? Czujność? No bez przesady.

    • Like 1
  9. 13 godzin temu, Spira napisał:

    Dzień dobry, nie znalazłem podobnego tematu na tym forum, więc go zakładam.

     

    Ile % mężczyzn w Polsce wychowuje nie swoje dzieci? Jaki procent mężczyzn wychowuje nie swoje dzieci w skali globalnej? Ile mężczyzn wychowuje nie swoje dzieci w krajach rozwiniętych; Niemcy, USA, Wielka Brytania?

     

    Po obowiązkowym przeczytaniu książek mistrza, warto przeczytać jako lekturę uzupełniającą Robina Bakera " Wojny plemników". Wg. Bakera co najmniej 5% dzieci ma innych tatusiów, niż zapisani w metrykach urodzenia. Oznacza, to że u każdego człowieka któraś z pra pra babć pruła się za plecami pra pra dziadka. Biologia.

     

    Wg. szefa ( czytałem z nim kiedyś wywiad ) Pracowni Ustalania Ojcostwa i Identyfikacji Osobniczej Zakładu Medycyny Sądowej z Gdańska około 20% materiału, który do nich trafia to sytuacja jw.:)

     

    Zapraszam do dyskusji. 

     

  10. Dnia 25.07.2016 o 20:28, Długowłosy napisał:

     

    Brnąc przeciwko poprawności politycznej śmiem twierdzić, iż tzw. "samotne matki" to bardzo często produkt naszych czasów.

    Ja jestem zdania, że to zjawisko jest stare jak ludzkość. W literaturze dość często się ten motyw przewija, np. " Dzieje grzechu " Stefka Żeromskiego 

     

    Jako kobieta samotna matka z dzieckiem spada na dno drabiny społecznej. Koleżanki, babki, ciotki wytykają ją palcami, a rodzice starają się ukryć ten fakt przed sąsiadami.

    Tu jestem w zasadzie tego samego zdania, ale moim zdaniem przyczyna jest inna. Gdy mamy do czynienia z młodocianą mamusią, powiedzmy w wieku 17-do 22 lat, to te pannice nie mając zwykle żadnego sensownego wykształcenia ( zawodu ) są skazane na wykonywanie prostych prac fizycznych za niewielkie pieniądze. Czyli  ktoś musi na nie łożyć. Zwykle są to rodzice. 

     

    Jakiś czas temu na libacji alkoholowej kumpel mojego kumpla- gość żyjący z grzebania w waginach, tj. lekarz ginekolog mówił mi, że wśród nastolatek istnieje wręcz plaga niechcianych ciąż. Nie rozumiem tego zjawiska, bo mamy XXI wiek i taka tępa dzida może pójść do lekarza po wiedzę i antykoncepcję. Wychodzi to dużo taniej, niż hodowanie niechcianego bachora. Reasumując : młoda panienka z dzieckiem, była królowa dyskotek, IQ poniżej przeciętnej, bez zawodu, bez perspektyw na zmianę tego stanu rzeczy  " musi " znależć sobie księcia z bajki jeśli chce się wyrwać z gooowna, w którym tkwi.

     

    Na manipulacje samotnych matek szczególnie narażeni są więc Panowie, którzy:

    1. Są młodzi i niedoświadczeni w relacjach damsko-męskich

    2. Fokusują się na seks, mieli w życiu mało kobiet, mają problemy z relacjami damsko-męskimi

    3. Mają niskie poczucie własnej wartości i uważają, że kobieta (a już w szczególności atrakcyjna) u ich boku, doda im statusu społecznego.

    Ja to widzę trochę inaczej. Ktoś tu rzucił przykład Boruca, który mając gigantyczne SMV związał się z matką z dzieckiem, ale to był jego w pełni świadomy wybór, tu prawdopodobnie zaiskrzyło z dwóch stron, " chemia " itd. - to jest raczej wyjątek. Z moich obserwacji wynika, że samotne, młodociane matki mają tendencję do budowania nowych związków na zgniłym fundamencie z beta providerami, którzy są tylko dla nich użyteczni- a to oznacza pewny sajgon w niedalekiej przyszłości.

     

     

     

    Samica lat 26. Od początku lecąca w seksualność, prowokacyjne zdjęcia na portalu, wypięta pupka i cyc. Gadka znana - "siemka, siemka" i następnego dnia kawka. Jest spoko ale samica leci ostro w seks, sama obłapia itp. Samiec myśli - ok - chcesz się bzykać, to no problem. Szybka zmiana miejscówy na chatę i samica ląduje na pierwszym napotkanym stole, oczywiście już bez dolnej partii odzienia (ale, zauważmy, i tak nie było tego wiele :P ). Samiec - "moment, tylko gumkę wyciągnę", "nie, nie lubię bez, dojdź we mnie", oczywiście samiec guma na szablę i robi swoje ale samica skwaszona na maksa. No ale cóż.... chciałaś dać, to teraz masz :P Po seksie - wiesz jestem matką 3 letniego synka. Kulturalne "do widzenia", gacie na dupę i "nara" :)

    Ten powyższy przykład jak dla mnie jest przerażający. Świadczy o ty, że baba ma zryty beret. Znam taką. Ma dwójkę dzieci, każde z innym, a tą miłą gromadkę utrzymuje strasznie wk..iony tatuś panienki.

     

    Z puntu widzenia młodego, napalonego faceta o słabym braniu wśród kobiet faktycznie łatwo wpakować się w bagno, ale jeśli już się nieco poznało życie, to samo zjawisko jest całkiem przyjemne. Np. kumpel po cholernie ciężkim rozwodzie spotykał się z pięcioma kobietami ( samotnymi matkami ) w tym samym czasie. Jak mawiał każda kobieta powinna mieć swoją szansę. :D. Wiem z własnego doświadczenia też, że takie portalowe podboje bardzo szybko się nudzą, bo jednak moim zdaniem lepiej być w dobrym związku, a świadomość, że pani się ze mną spotyka z przyczyn " pozamerytorycznych " jest taka sobie.

     

    Jest też druga grupa samotnych matek, te w wieku powiedzmy około 40 lat. Są to zwykle kobiety po rozwodach, niezależne finansowo i tu raczej nie widzę aż takiego parcia na znalezienia gałęzi. Są zwykle ostrożne ( te które ja znam ) i też preferują  tzw. związki partnerskie. Ale wątek był nie o tym.

    Jak zwykle zapraszam do dyskusji i dzielenia się własnymi uwagami :)

     

     

  11. 2 godziny temu, Romek napisał:

    Fałszywe oskarżenia przez kobiety mogą nie być wcale rzadkie i  dotyczy to także Polski. Kilkanaście lat temu trafiłem na dołek po tym, jak uszkodziłem gościa, który zaatakował mnie siedzącego w samochodzie, przebywając tam jeden dzień dokoptowali mi do celi gościa, którego calineczka oskarżyła o gwałt, gość opowiadał, że "pompował' lale całą noc i o jakimkolwiek gwałcie nie może być mowy i prawdopodobnie tak było, bo laleczka nazajutrz odwołala zeznania i gość  wyszedł.                                      

    Jednym z ulubionych zagrań rozwodzących się pań w Polsce jest fałszywe oskarżanie byłych mężów o przemoc. To bardzo częste zjawisko. W polskim systemie prawnym składanie fałszywych zeznań ( w sprawach cywilnych ) niczym praktycznie nie grozi. A jak wygląda ustalanie alimentów? Te sławetne "możliwości zarobkowe" mężczyzny. Najbardziej zabawne, że przed tym szambem bardzo łatwo się obronić, tj. nie żenić się , a jeżeli już to tylko i wyłącznie z intercyzą.

    5 godzin temu, Rysiek Judasz napisał:

    Jak jeszcze bywałem w NY to wielu facetów przed pójściem na randkę z dziewczyną, prosiło o podpisanie specjalnego oświadczenia przygotowanego przez prawnika, w którym pani oświadczała, że idzie z własnej, nieprzymuszonej woli.

     

    To mi się podoba. Świadczy to o wysokiej świadomości prawnej tamtejszego społeczeństwa. Faceci tam po prostu umieją dbać o swoje interesy.

  12. 4 godziny temu, Barhar napisał:

    .

    Masz chociaż jakiś pukiel Jej włosów do wąchania ? To pomaga czasem na chwilę przestać tęsknić jak zamkniesz oczy i wyobrazisz sobie, że leży koło Ciebie.

    Pukiel włosów z głowy (!?). Lepsze byłyby włosy z winogronami.  Zużyta podpaska, albo Jej majty z kleksem byłyby bardziej na miejscu jako fetysz do wąchania.:D

     

    A tak na poważnie @Tarnawa życzę Ci, aby wszystkie twoje lachony w pewnej perspektywie czasowej z Tobą zrywały, i każda na widok pierścionka zaręczynowego w Twoich łapkach żegnała Ciebie staropolskim spier...aj.

  13. 3 godziny temu, kootas napisał:

    Czy mógłby kolega przedstawić w punktach, gdzie peło było prokapitalistyczne? Poza Aferami Amber gol itd, gdzie robili coś pod swoich wasali.

     

    Niestety kolego nie mogę tego zrobić. Napisałem, że PO było nominalnie partią prokapitalistyczną= bandą zakłamanych sk..synów.

    Wg słownika j. polskiego PWN słowo nominalny  oznacza " istniejący tylko z nazwy ". Nie chciałem być wulgarny, a bez tego trudno mi opisać co sądzę o ośmiu latach ich rządów.

  14. 15 minut temu, Brat Jan napisał:

     

    Może mu odpowiada rola niewolnika?

    Wśród facetów też bywają masochiści :)

     

     

     

    Moim zdaniem to nie masochizm tylko wzorce wyniesione z domu i wdrukowane w jego BIOS. Jest prawdopodobne, że jego ojciec tkwił w podobnym gooownie. Mechanizm chyba taki sam jak u córki alkoholika ( DDA ), którą już jako dorosłą kobietę kręcą tylko alkoholicy lubiący po pijaku dać jej w dziób.

  15. 1 godzinę temu, kryss napisał:

    Kic-anty albo nie wiesz albo celowo zakłamujesz prawde,stawiam na drugie

    Zapomniałeś kto nam zafundował hiperinflacje,złodziejską prywatyzacje itd....właśnie Twój madry balcerowicz z funflami

    Przypomne Ci, też za darmo

    http://blogmedia24.pl/node/52717

     

    @kryss Niby jak miałbym zakłamywać prawdę? Bardzo dobrze pamiętam tamte czasy. Hiperinflacja w 1989 roku była skutkiem załamania się gospodarki PRL za co nie sposób obwiniać pana profesora Balcerowicza. Jak pamiętam, hiperinflacja  (ponad 600% rocznie ) została zdławiona właśnie dzięki planowi Balcerowicza. Leszek Balcerowicz objął tekę ministra finansów 12 września 1989 roku w rządzie Tadeusza Mazowieckiego z głównym zadaniem zdławienia hiperinflacji . Pamiętam, że latem 1989 pieniądze trzymałem tak jak wszyscy, w dolarach. Bieda, ceny wariowały. Mój ojciec, gdy się urodziłem, to założył  mi tzw. książeczkę oszczędnościową i całe życie, regularnie co miesiąc wpłacał całkiem sporą kwotę. W 1989 dzięki PRL-owskiej hiperinflacji zrobiła się z tego równowartość roweru. Nie sposób o tym zapomnieć. Skutki hiperinflacji są takie, że wszystkie afery łącznie z prywatyzacją to jest drobiazg.

     

    No i mam deja vu. PiS, program 500+ itd. PiS dla mnie i moich kumpli jest partią przerażającą. Mamy powtórkę z rozrywki- PRL bis. Ostatnie wybory, to jednak nie były wybory między dżumą a cholerą.

     

     

  16. @Subiektywny Chyba się lekko nie zrozumieliśmy, tzn. moja wypowiedż była zbyt mało precyzyjna. :D Moim zdaniem warto brać przykład z tych pań, które zapisały się do tych klubów. Sam lata temu należałem do klubu żeglarskiego i nie było to kosztowne hobby, ale ja  wolę tzw. turystykę kwalifikowaną. Dostaje się tam mocno w kość, a to eliminuje ludzi słabych ( tzn. ze słabym charakterem ). Poznaje się fajne kobiety i zdobywa przyjażnie na całe życie. Kluby " turystyczne "są świetnymi "stawami hodowlanymi" dla chłopaków też. Na dwutygodniowym spływie kajakowym czy na wyprawie w góry widzisz " gołą prawdę ", a w pubie poznajesz tylko wersję demo.  

    • Like 2
  17. 25 minut temu, Subiektywny napisał:

     

    Panowie ! Co bystrzejsze niesparowane jeszcze dziewczyny u mnie na studiach zapisywały się w miejsca, gdzie można było poznać odpowiednio ustawionych życiowo gości do wzięcia. Nie żadne tam weekendowe bujanie w klubach - bo to byle sympatyczny a przebiegły student bez grosza może wejść i szpanować że jest kimś innym. Otóż jak dziś pamiętam, że panny zapisały się do ... klubu jachtowego i równolegle do jakiegoś mocno ą,ę klubu jeździeckiego !!! A że to druga połowa 90tych była - to obie z tych rozrywek należały do kosztownych, ergo - goście którzy tam byli musieli mieć odpowiedni poziom materialny. I z tego co pamiętam jedna wyrwała nawet gościa w tym klubie jachtowym i wyszła za niego za mąż :D

    Dalszych losów nie znam - urwał mi się kontakt. Tak więc strategię polowania na 'odpowiednich łowiskach' celem ustrzelenia 'grubszego zwierza' widziałem na własne oczy. Co więcej - jest skuteczna :rolleyes:

     

    Ale co jest złego w takiej postawie? To bardzo dobry pomysł w trakcie studiów zapisać się do jakiegoś klubu. Poznaje się mnóstwo bardzo fajnych ludzi. Przypadkowi zwykle wymiękają szybko. Wcale nie jest to kosztowne, a imprezy są super. Na tym głownie polegało życie studenckie. Takie kluby jak ten:

    http://www.fify.pl/nasze-przygody-w-roku-2016

    lub ten: http://www.morzkulc.pg.gda.pl/ 

    albo ten: http://www.bystrze.org/bystrze/                Tego jest mnóstwo.

    Działały za tzw. moich czasów wręcz jak biura matrymonialne. Wspólne zainteresowania bardzo łączą ludzi. Ja nie mogę się nadziwić obecnym, znanym mi studentom, że im się nie chce. Takie kluby  mają charakter międzyuczelniany, czyli wiara z polibudy integrowała się z wiarą z medycyny czy uniwersytetu ( głównie prawo brylowało). Doskonały sposób na poznawanie fajnych osobników płci przeciwnej.

     

     

     

     

  18. Jak czytam ten wątek, to śmiać mi się chce. Pamiętam ten entuzjazm na forum po " dobrej zmianie ". Złe, antypolskie peło. Mamy teraz prawdziwie narodową władzę. Żyjemy w kraju, gdzie tylko populizm+ ignorancja wyborców= zwycięstwo PiS-u. Ja i moi kumple ( pokolenie 50+ ) mamy pełno blizn po PRL-u. Czujemy się, jakbyśmy przeżywali  deja vu.  Program 500+? A dlaczego nie 1000+? Podsumowaniem rządów "dobrej zmiany" ( tak jak podsumowaniem PRL-u ) będzie zjawisko ekonomiczne zwane hiperinflacją.

    Panowie popytają rodziców na czym to polega i jak się wtedy żyło.

     

    @Mosze Red- nie wszyscy dadzą radę wyjechać, niestety. Proszę sobie wyobrazić, że powstaje partia, która obiecuje w swoim programie wyborczym, że: wprowadzi podatek liniowy, zlikwiduje wszelkiej maści przywileje emerytalne (kilkaset tysięcy " emerytów " po 15 latach obijania się w służbach mundurowych ma dożywotnie emerytury. Znam byłego ZOMO-wca, który w wieku 35 lat przeszedł na emeryturę! ), wprowadzi wolność gospodarczą ( ustawa Wilczka ), zamknie nierentowne kopalnie, uzdrowi finanse publiczne itd. 

    Czy taka partia miałaby  jakieś szanse na wygraną? 

     

    Ja z kumplami utożsamiamy się z tymi oto poglądami. Polecam, jest świetnie napisana. Proszę zwrócić uwagę na tytuł. Ta książka jest za darmo:

    http://www.balcerowicz.pl/pl/a/11,Wolnosc-i-rozwoj-ekonomia-wolnego-rynku

    Warto też to przeczytać:

    http://www.balcerowicz.pl/pl/a/264,Ksiazka-Trzeba-sie-bic-z-PiS-o-Polske

     

    Żeby nie było. PO, nominalnie było partią liberalną= prokapitalistyczną. W praktyce, też nie stroniło od populizmu i zwykłego, oportunistycznego skurwysyństwa ( np. OFE, "ciepła woda w kranie ", służba zdrowia. Długo by wymieniać ). Czekamy na kryzys a' la 1989 rok.

     

     

  19. 10 godzin temu, jake napisał:

    Tematu alfa-beta nie należy spłycać, bo jest on wielowymiarowy.

    Prawda, 100% prawdy

     Wielu zapewne pomyśli: alfa to jest Pan Życia, beta przegrał życie - mniej więcej taki przekaz promują różnej maści spece od PUA żeby, żeby wyciągać grubą kasę za kursy podrywania.

    PUA itp. na dłuższą metę są bez znaczenia. " Zaliczanie " panienek może być, ot takim nietypowym hobby, ale zdecydowana większość znanych mi facetów jednak dążyła do stworzenia " normalnych " związków= rodziny itd.  Alfa Pan Życia, Beta przegrał życie ( !?) Nie , to nie tak. Beta Provider zwykle bierze się za budowanie związków na zgniłym fundamencie jeśli nie ma świadomości, że dla kobiety jest " tylko " użyteczny. Mi lata temu w głowie się nie mieściło, że kobieta może związać się z facetem bez tej tzw. chemii ( ja jestem typowym beta :D). Charakterystyczne jest , że wśród znanych mi facetów ( typowych beta ) po konfrontacji ich wyobrażeń na temat związków z życiem, tj.  po przerobieniu rozwodów, nikt, ale to nikt z nich o ponownym ślubie nie chce słyszeć.

     

    W tych czasach będąc Betą, jeśli się chce, to można się zaruchać na śmierć. Jest mnóstwo kobiet w kiepskiej sytuacji materialnej, które zrobią naprawdę wiele za mglistą obietnicę poprawy swojego bytu. Można ten mechanizm wykorzystywać, tylko po co.

     

     Kobieta nie jest w stanie bezinteresownie pokochać ŻADNEGO faceta, facet jest zawsze tylko narzędziem.

    Tu się z tym twierdzeniem nie zgadzam. Tym się alfa od bety różni ( przynajmniej ja tak to rozumiem ), że alfę kobieta pokocha " bezinteresownie ", a betę- bo jest " użyteczny "

     

    Alfa dostaje seks za swoje dobre geny, które dostał za darmo od rodziców, beta za dzielenie się owocami swojej ciężkiej pracy. Co jest lepsze i prawdziwe? Nie wiem, seks to tylko transakcja, za która płacisz różną walutą.

    Duże uproszczenie

     

    W czeluściach internetu znalazłem post panienki, który moim zdaniem doskonale ilustruje różnice między sytuacją bety i alfy. W poniższym przykładzie wszystko się dobrze skończyło, tj. pani zerwała związek z betą. Ale historia mogła mieć inne zakończenie ( ślub, dzieci+ np. jakiś kredycik na 30 lat, brak seksu, problemy z doopy, panii sobie znajduje kogoś na boku - " bo mąż miał dać szczęście, a nie dał " rozwodzik itd. I na koniec pier...lenie, że jej się życie nie ułożyło......)

     

     

    " Kilka lat temu byłam stałą (bierną) czytelniczką tego forum ( forum pt. brak seksu w małżeństwie- ). Zmagałam się z zupełnym brakiem seksu w związku i szukałam wszędzie pomocy, informacji, rady.

    W związku bez seksu - lub raczej z seksem rudymentarnym:) - trwałam 8 lat. Poza seksem nasza relacja była świetna - byliśmy przyjaciółmi, dzieliliśmy pasje i poczucie humoru, uwielbialiśmy swoje rodziny i przyjaciół. Sielanka. Poza tym jednym aspektem... 

    Wszystko zaczęło się od tego, że podczas pierwszych stosunków odczuwałam ból. Nie potrafiliśmy sobie z tym poradzić, żele ani wino nie pomagały. Konsekwencją było moje unikanie stosunków. Zaczęły się wędrówki po ginekologach i seksuologach. Z tymi drugimi doświadczenia mam raczej kiepskie, ich porady były albo niepoważne (więcej żelu, to na pewno suchość!), albo jeszcze bardziej niepoważne (mamy problemy, bo żyjemy bez ślubu), albo czysto mechaniczne (włóż to, obróć się tak).
    W końcu zaczęła narastać w naszym związku frustracja, ja uwierzyłam, że to musi być mój problem (bo on, jako bardziej doświadczony, wcześniej takich problemów nie miał), że jestem oziębła, może aseksualna. 
    Próbowaliśmy się rozstać po dwóch latach, ale po dwóch miesiącach wróciliśmy do siebie - nasze przywiązanie, miłość, przyjaźń były zbyt mocne.
    Potem przyszły kolejne lata bez seksu lub z seksem w stanie szczątkowym. Po pewnym czasie stało się to dla nas czymś normalnym, libido jakby zanikło, zarówno u mnie, jak i u mojego partnera. Nie zdradzaliśmy się, wszystko wydawało się takie dobre i poukładane. Nastąpiły zaręczyny, planowanie ślubu... Ślubu miał być ukoronowaniem naszej prawie bajki - ja w jedwabnej sukni, ślub na południu Francji, w restauracji na klifie... I kiedy już zapłaciliśmy zaliczkę za hotele i restauracje, kiedy miałam już suknię i część zaproszeń była rozesłana - doznałam olśnienia.
    Olśnienia, że takie wspólne życie nie jest możliwe. Że chcę mieć dzieci, a niby skąd miałabym je wziąć? Że oboje tłumimy coś, co w końcu jakoś wybuchnie, znajdzie szczelinę i uderzy. I że lepiej skończyć to teraz.
    Zerwałam zaręczyny, ale wszystko odbyło się bez bólu, bo poza stratami materialnymi nic nie straciliśmy. Mój partner przyjął moją decyzję spokojnie, mówiąc, że on nigdy by tego nie zrobił, ale wie, że podjęłam tę decyzję dla nas obojga i że będzie to jak wycięcie sobie jakiegoś organu nożem, ale musimy to zrobić.

    To była najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć.
    Ja i T. dalej jesteśmy przyjaciółmi. Poznał mojego aktualnego partnera, który jednak chyba nie do końca mi wierzy, jak wyglądał mój i T. związek. Nie mieści mu się to w głowie:)

    A ja i mój aktualny narzeczony... cóż. Jesteśmy razem już 3 lata. Wciąż uprawiamy seks jak świeżo zakochani, nawet 3 razy dziennie. Dni bez seksu mogę policzyć na palcach jednej ręki. Gdy przypominam sobie, że posądzałam samą siebie o aseksualizm, zbiera mnie na gorzki śmiech, ale i przeszywa mnie strach, bo mam poczucie, że otarłam się o perspektywę życia bez seksu, bez namiętności, bez tego wszystkiego, co tak naprawdę jest bardzo bliskie mojej naturze i jest dla mnie niezwykle ważne.

    Nie twierdzę, że rozstanie jest jedynym wyjściem z sytuacji w przypadku problemów z seksem. Na pewno nie, gdy problemy pojawiają się po okresie udanego życia seksualnego. Ale jeżeli w łóżku nie układa Wam się od samego początku, jeżeli podstawowe metody nie pomagają (lampka wina na rozluźnienie, satysfakcjonująca gra wstępna, żel itd), jeżeli nie pomaga seksuolog, psycholog... trzeba tę opcję rozważyć. I nie bać się jej. Ta osoba nie musi znikać z Waszego życia. Niedobranie się pod względem seksualnym jest jak najbardziej możliwe i nie zawsze można tę przeszkodę pokonać...

     

    Seks z właściwym partnerem jest źródłem przyjemności, z niewłaściwym - źródłem nieprzyjemności.

     

    I jeszcze a propos "jak Twój facet sobie poradził tyle lat bez seksu"... To jest niezwykłe, jak to pytanie powraca zawsze w kontekście faceta, jak gdyby dla faceta była to niewiarygodna tortura, a dla kobiety tylko lekko niekomfortowa sytuacja.
    Cóż, radził sobie własnoręcznie. Poza tym ten seks między nami czasem występował, jak napisałam powyżej, w szczątkowej ilości - raz na pół roku, raz na rok, częściej miłość francuska. Mój partner miał też ewidentnie dość niskie libido, które w dodatku w pewnym momencie jakby zupełnie się wyłączyło. Podobno coś podobnego występuje u niektórych osób w przypadku izolacji - np. w więzieniu, na statku czy w celibacie u księży: jednych to męczy i doprowadza niemal do wariactwa, u innych jakby zanika, wycisza się.
    Zresztą różnica widoczna była po rozstaniu - ja od razu zaczęłam odbijać sobie lata abstynencji, mojemu byłemu zajęło kilka miesięcy, zanim zaczął spotykać się z innymi kobietami."

  20. 4 godziny temu, Rysiek Judasz napisał:

    @kic-antyNie wyprzystojniałeś, tylko jesteś UŻYTECZNY - to jest ogromna różnica, parafrazując KUPUJESZ atencję kobiet, tylko nie płacisz za to wprost.

    Czapka z głowy przed tym co napisał @jake, faceci robią z powodzenia na TYM polu problem, bo program pod tytułem MUSZĘ PRZEKAZAĆ geny jest najsilniejszy z wszystkich programów, jakie mamy zainstalowane w głowie. Teoria kompensacji też jest świetna, ja ją doskonale zrozumiałem dzięki rozważaniom Zdzisława Beksińskiego, który sam tworzył w ramach aktu hiperkompensacyjnego 

     

     

     

    @Rysiek Judasz Myślę dokładnie tak samo jak ty. Jestem świadomy, że "wyprzystojniałem"= jestem użyteczny=> mam więcej chętnych białogłów w mojej stajence, chętnych na dzielenie się ze mną moimi pieniędzmi w zamian za parę miłych chwil , ale tu trzeba być świadomym swojego poziomu smv, żeby na minę się nie władować. Zapomniałem o cudzysłowie, który jest jak najbardziej na miejscu. Tak się jakoś składa, że wśród moich kumpli, w najbliższym kręgu są sami faceci o niezbyt wysokim smv, po rozwodach, ale każdy z nich zastosował teorię, czy raczej zasadę hiperkompensacji w praktyce. To jest moim zdaniem jedyna droga dla mężczyzn beta na poradzenie sobie z męskim imperatywem biologicznym, żeby załączyć tu i ówdzie.

     

    @Rysiek Judasz "Nie znam takich badań, bo ich nie ma, podobnie jak nie ma badań naukowych odnośnie SMV" .

    Wydaje mi się, że takich badań naukowych na temat smv długo jeszcze nie będzie, naruszyłyby silne, społeczne tabu na ten temat. Np. Robin Baker w słynnej " Wojnie Plemników " ( lektura obowiązkowa ) podaje, że około 5% ojców wychowuje nie swoje dzieci ( czyli ich ukochane małżonki będąc w związkach małżeńskich pobierały materiał genetyczny gdzieś na boku ). 

     

    Z kolei wg. szefa Pracownii Ustalania Ojcostwa i Identyfikacji Osobniczej Zakładu Medycyny Sądowej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, z którym czytałem wywiad około 20% badanych próbek, które do nich trafiają wykazują innego tatusia niż ten nominalny. Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić dokładnych badań statystycznych na ten temat. A co np. wynika z badań Robin Bakera? U każdego z ludzi któraś z pra pra pra.... babek pobierała materiał genetyczny gdzieś na boku. To tyle w temacie SMV.

  21. @jake Dobrze powiedziane. Dokładnie tak to działa. Wiem coś o tym bo jestem typowy beta. Do mniej więcej czterdziestego roku życia byłem zupełnie przezroczysty dla kobiet. Nagle, po zmianie mojego statusu wyprzystojniałem. Gdybym wiedział jak to działa jakieś dwadzieścia lat temu!  Ale na naukę nigdy nie jest za póżno. Tu młodsi koledzy mają fajnie, cała, niezwykle użyteczna wiedza jest na forum podana wręcz na tacy ( min. książki mistrza ).  Pozwolę sobie też przytoczyć zapodany przez Marka link do artykułu, który warto przeczytać: 

     

    http://michal.katny.pl/2016/07/08/genotyp-dar-natury-czy-przeklenstwo/#more-2229

    • Like 3
  22. 22 minuty temu, Bobby napisał:

    @kic-anty Przeczytałem, dzięki za link, ciekawy artykuł i sporo w nim prawdy. Ale nie patrzy na sprawę do końca holistycznie. Choroba nowotworowa jest bowiem efektem przewlekłego stanu zapalnego organizmu. Jest symptomem. A zatem celem w leczeniu (czy też prewencji) nie jest tylko wycięcie chorobowo zmienionego obszaru + okolic, ale przede wszystkim zapobieganie powstawaniu tych stanów zapalnych, a więc i dobre odżywianie (czyli odpowiednia ilość składników pokarmowych w odpowiednich proporcjach), witamin i mikroelementów.

    Szkoda, że autorki nie opisały również znanego wpływu suplementacji dużymi poziomami witaminy D na powstrzymywanie rozwoju raka prostaty (niektórzy polscy specjaliści już to stosują) i na zapobieganie chorobom nowotworowym w ogólności.

     

     

     

    Jedzenie, żle zbilansowana dieta  jest po prostu jednym z czynników ryzyka, podobnie jak palenie czy kontakt z azbestem. Można te czynniki kancerogenne wyeliminować zmniejszając ryzyko zachorowania na raka. Jeśli chodzi o raka prostaty, to pierwsze słyszę jakoby witamina D miała powstrzymać rozwój raka prostaty. Nic o tym nie mówią  wytyczne Europejskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej na temat leczenia raka prostaty. Są one aktualizowane co roku.  Autorki artykułu przytoczyły wyniki najnowszych badań naukowych na temat odżywiania. Dla mnie niezwykle istotne jest żródło informacji. Wiem, że publikacje w " Przeglądzie Urologicznym " są gwarancją rzetelnej wiedzy.  Tu wykład biochemika dr Jerzego Gubernatora: " Wpływ diety na powstawanie nowotworów ":

     

    http://blog.siegnijpozdrowie.org/2013/01/wplyw-diety-na-powstawanie-nowotworow.html

  23. Dnia 31.05.2016 o 16:23, Rysiek Judasz napisał:

    Ubranie, oprawa, zasoby mają marginalne znaczenie w przypadku SMV. 90% to jest genotyp. Inna sprawa, że ludzie z wysokim SMV to często luje albo psychopaci. Dlaczego? Bo od świata zewnętrznego dostają niemal wszystko w zasadzie za darmo, a tu wchodzi w grę naczelna ludzka cecha pod tytułem lenistwo. Kupujesz Mercedesa, aby poczuć się dobrze a nie dla faktu, że to Mercedes, podobnie jest z ludźmi. Jeśli masz facjatę na którą lecą kobiety, to na tego Mietka nie będziesz musiał pracować, bo Ci same kupią, więc idziesz w marychę, piwko, karty itp. A później ludzie się dziwią, co ona w nim widziała. Właśnie to. Naczelnym celem ludzi na ziemi jest przetrwanie i zdywersyfikowanie genów, a reszta naszych działań jest podporządkowana właśnie tym dwóm zadaniom i jest niejako wtórna, poza aktami hiperkompensacyjnymi, ale to już jest temat na inny wątek.

     

    Nic dodać, nic ująć. Jest dokładnie tak jak piszesz. Po mniej więcej dwudziestu latach spędzonych w delegacjach napatrzyłem się na takie akcje, że gdybym ich nie widział na własne oczy, to bym nie uwierzył,  że takie historie są możliwe. Mieliśmy w robocie czynnego i praktykującego alkoholika o niesamowitym braniu wśród kobiet. Kosił co chciał. Wtedy zobaczyłem co to znaczy wysokie SMV. Ja mam dość niskie SMV ( słabe geny ) i byłem idealnym materiałem na beta providera. Ale tacy jak ja nie są też bez szans. Jest od cholery kobiet, które mają pensje grubo poniżej średniej krajowej, a mają rozliczne hobby na czele z zamorskimi podróżami i potrzebują jakiegoś misia, który będzie im te potrzeby finansował. 

     

    Kumpel z roboty o niskim SMV ( tzn. niezbyt urodziwy ), pracujący jako kapitan ż. w. założył konto na sympatii. Trochę zdjęć, a to z Nowego Orlaenu, a to z Tokio, a to N. York i nagle zrobił się baardzo przystojny. Miał na koncie ponad trzydzieści tysięcy odsłon! Korzystał z tego pełnymi garściami. Jest to droga dla facetów mało urodziwych ( słaby genotyp ). Każdy chce załączyć. Ci mało przystojni też. Czyli panowie trzeba się rozwijać i wiedzieć jak ten cyrk na kółkach działa, a też będziecie się wymieniać z paniami płynami ustrojowymi ku zadowoleniu obydwu stron.

    • Like 3
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.