Skocz do zawartości

Mattheo

Starszy Użytkownik
  • Postów

    359
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Mattheo

  1. Dzień 11, od 2-3 dni dopadł mnie prawdopodobnie flatline, bo o ile podczas pierwszych kilku dni zauważyłem u siebie wzrost energii, pewności siebie i motywacji, tak teraz ciężko jest mi wgl wstać z łóżka, apetyt się pogorszył. Nawet za bardzo nie chce mi się posiłków przyrządzać, nie mówiąc już o jakimś sprzątaniu, czy ogarnianiu chaty...

     

    Ile u Was to trwało? Dodam, że u mnie nałóg trwał/trwa jakieś ~10 lat (sam mam 25), z tym, że nie zawsze masturbacja była do porno i nie doszło do tego, że musiałem odpalać jakieś naprawdę ostre rzeczy. Do tego przy okazji NoFapu również odstawiłem marihuanę, którą regularnie popalałem, więc podejrzewam, że i to może mieć wpływ na obecne gorsze samopoczucie.

    • Zdziwiony 1
  2. 1 godzinę temu, 3nd3x0 napisał:

    I znowu poległem do kur*y nędzy. Znowu jestem wkurw**y na siebie. Nie wiem jak na to spojrzeć, aktualnie mimo dużego ciśnienia i ciągłej walki ze sobą wychodzi mi 1 raz w tygodniu, a jak przypomnę sobie rok 2020 czy 2021 to wtedy leciałem 3 razy dziennie. Także patrząc długofalowo to jest faktycznie progres, ale za każdym razem jak polegnę to i tak mam wkur*a.

    Jak nie masz z kim zaspokoić potrzeby to raz na tydzień wydaje się być optymalnie, jeśli nie robisz tego w kompulsywny sposób i moim zdaniem nie ma co się na siebie wkurwiać.  Lipa jest dopiero wtedy, gdy wracasz do starych nawyków. 

    • Like 4
  3. Teraz, bzgqdn napisał:

    Zło jest w porno, ostatnio po pół roku abstynenci od tego, włączyłem PH o od razu poczułem takie gorąco w głowie, kiedyś to samo zaobserwowałem przegladajac insta. Więc chyba właśnie nauczyłem się rozpoznawać ten stan kiedy dopina wchodzi za mocno.

     

    Mnie tam ostatnio nawet do porno nie ciągnie, większy problem jest właśnie z softami w stylu instagrama. A łatwo się striggerować, nawet idąc ulicą, gdy jest ciepło i laski odsłaniają dużo ciała, szczególnie gdy już jest się te parę dni bez spustu i przy tym regularnie się ćwiczy. Ciśnienie jest nie do wytrzymania... Osobiście nigdy nie udało mi się wytrzymać więcej niż kilka dni, chyba tydzień, ale próbuję dalej. :) 

     

  4. 19 godzin temu, bzgqdn napisał:

    Nie wiem czy to ma związek z NoFap/NoPorn, ale odkąd zacząłem się bawić w NoFap/NoPorn miałem 3-4 takie kilkudniowe wzrosty pewności siebie o 300%  i nie pamiętam w swoim >30 letnim życiu żebym miał to w przeszłości.

     

     

    Mam tak samo, ostatnio po kilku dniach abstynencji miałem tyle energii i taką pewność siebie i luz, że mogłem przenosić góry. Świetne uczucie. W końcu nie ma tego brain foga, jest motywacja do działania, wiara w lepsze jutro.  Być może przyczyniła się też do tego letnia aura. 

     

    Generalnie uważam, że NoFap ma duży sens, szczególnie dla osób, które są uzależnione. A połączenie tego z rozwojem osobistym i sportem to prawdziwy game changer. Oczywiście jak ktoś potrafi to kontrolować, to ulżyć sobie raz na parę dni nie zaszkodzi, jeśli nie ma się partnerki, tylko problem jest w tym, że jak już raz pójdzie to potem ciężko się powstrzymać od kolejnych. 

    • Like 1
  5. Zawsze możesz spróbować wynająć coś nawet na rok, ale z miesięcznym okresem wypowiedzenia, co by mieć w razie czego jakąś furtkę. 

     

    Jako, że masz trochę odłożonej kasy i zapewne zarabiasz przyzwoicie, to dlaczego by nie spróbować? Nie wiem jak daleko masz docelowe miasto, ale jeśli do ~200km to zawsze możesz przyjechać na parę dni jeśli Ci się zatęskni za wioską. Sam tak robię i polecam taką opcję. Tylko musisz się nastawić na to, że życie towarzyskie w wielkim mieście ot tak Ci się nie poprawi samo z siebie i to Ty będziesz musiał wyjść do ludzi i podejmować inicjatywy. Plus jest taki, że w dużym mieście jest przynajmniej jakaś szansa znaleźć kogoś o podobnych zainteresowaniach, bo na wsi to wiadomo jak to wygląda, większość raczej wyjeżdża. 

    • Like 1
  6. W dniu 8.07.2021 o 22:45, Messer napisał:

    To jest fizycznie możliwe, on mnie nie wkręcał? Serio na krypto wyciąga się aż takie pieniądze tak prostym kosztem? Jest ktoś to w stanie "potwierdzić", czy człowiek mnie nie wkręcał i to jest możliwe tak łatwo?

     

    Jest możliwe, ale znając życie nie wspomniał o ryzyku i o stratach, a rynek zawsze może pójść w stronę przeciwną i co wtedy? Zamknąć pozycję ze stratą, czy czekać na odbicie ryzykując jeszcze większą stratę? To nie przypadek, że na daytradingu zdecydowana większość jest pod kreską, tylko szkoleniowcy sprzedający "kursy" będą wmawiać inaczej, że to takie proste. Oczywiście zyski i to duże na krypto są jak najbardziej możliwe, ale jak chcesz się zainteresować tematem to bardziej polecałbym spojrzeć pod kątem długoterminowej inwestycji - budowie portfela z krypto mających fundamenty, uwzględniając również swój stosunek do ryzyka. 

    Tak, czy inaczej warto się zainteresować tematem, dużo darmowej wiedzy jest na wyciągnięcie ręki :)

    • Dzięki 1
  7. 9 godzin temu, Chicco napisał:

    Najwięcej tracą frajerzy którzy mają mało kapitału, powiedzmy 20-30 tyś i wszystko inwestują w krypto mając nadzieje że zrobią z tego 100k. Gówno zrobią a nie 100k, na jednym shitcoinie zyskają na kolejnych wszystko stracą. To jest właśnie typowe kasyno.

     

     

    Najwięcej tracą ci, którzy nie mają wiedzy i robią głupie ruchy w panice, na przykład sprzedawanie fearu zamiast poczekać na odbicie i wtedy zdecydować co zrobić dalej. Mam znajomego, który wchodził w cardano jak było poniżej 0,10 kapitałem około 10k zł i trzyma dalej. Chyba tak źle na tym nie wyszedł. Ja też w sumie wchodziłem podobnym kapitałem i mimo popełnienia każdego możliwego błędu jestem zadowolony, chociaż wiadomo, mogło być dużo lepiej.  Ogólnie wchodzić teraz w rynek  to jest duże ryzyko ze względu na niekorzystne risk-reward ratio, chociaż wydaje mi się, że potencjał do wzrostu jeszcze jest, a takie korekty są zdrowe w kontekście długoterminowego trendu. 

  8. 23 minuty temu, Chicco napisał:

    Taa a później szybko stracisz jak teraz ludzie którzy weszli w doge na górce. Shitcoiny bo chyba o nich mówisz to właśnie shit :)

     

     

    Ładowanie się w shitcoiny po takich wzrostach to już czysty hazard, niewiele ma to wspólnego z inwestowaniem. 

     

    Poza tym warto zacząć inwestować od małego kapitału, jak nie będziesz potrafił z tysiąca zrobić dwóch, to i z miliona tym bardziej nie zrobisz dwóch milionów. Nawet jeśli przyjdzie kolejna hossa, to już będziesz obeznany ze zmiennością i poznasz siebie, jak reagujesz na spadki i wzrosty. :) 

    • Like 1
  9. 16 godzin temu, Massamba_ napisał:

    Na moim przykładzie doskonale widać, że czasem portfel z 70% w jeden projekt może się pięknie udać.

     

     

    Oczywiście, że może. To jest chyba najlepsza taktyka, kupno wartościowego projektu na niskich poziomach w czasie bessy uśredniając cenę (np. przeznaczasz sobie co miesiąc jakąś pulę i inwestujesz, wrzucasz na staking i czekasz aż sentyment się zmieni). Cierpliwość, cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość. 

    • Like 1
  10. 1 godzinę temu, Martius777 napisał:

    Miej wyjebane, rozwijaj siebie, poszerzaj horyzonty myślowe, zainteresuj się nauką, zadbaj o swój dom,  siebie, nie uzależniaj szczęścia od kobiety.

    Tylko, że odcinając się zupełnie od kobiet nie nauczysz się ich "obsługi". Nie będziesz miał pojęcia co na nie działa i jak z nimi należy postępować by mieć sukcesy, a im dłużej będziesz ich unikał i skupiał się na sobie tym ciężej będzie się potem przełamać. Takie rady moim zdaniem są krzywdzące szczególnie dla młodszych osób, które pomyślą sobie, że wystarczy, że zadbają o swój status i rozwój, to kobiety same przyjdą. Owszem, przyjdą, ale po sponsora. 

    • Like 2
  11. W dniu 16.11.2020 o 21:21, trop napisał:

    Strasznie "ciężko" pisze Hawkins. Mógłbyś Bracie po krótce zoobrazować tą technikę? Jeśli to nie problem oczywiście. 

    Dlatego właśnie wspomniałem by przeczytać dwa razy, bo za drugim razem jak będziesz czytał to wszystko będzie Ci się w głowie układało jeśli chodzi o jej treść. Ogólnie 95% (albo i więcej) społeczeństwa radzi sobie ze swoimi emocjami na 3 sposoby - tłumienie, wyparcie i projekcja. W technice uwalniania chodzi o to by pozwolić tym emocjom/uczuciom być i zaakceptować, że one są i przestać je zasilać swoją energią tak jak autor tematu to robi dopierdalając sobie i na każdym kroku szukając negatywów. @Messer wspominał o tym więcej, poszukaj w postach. :) 

  12. Doskonale Cię rozumiem, bo moja sytuacja była niemalże identyczna. Ekonomia/finanse to dobry kierunek, szczególnie jeśli się tym interesujesz to daje Ci sporo możliwości, tylko na początek polecałbym duże miasto. Sam skończyłem pierwszy stopień w mniejszym mieście, przeprowadziłem się do większego by znaleźć pracę, którą teraz łączę ze studiami niestacjonarnymi na drugim stopniu. Bardzo polecam takie rozwiązanie. Oczywiście rodzina może być przeciwna (pomimo, że chcą dla Ciebie dobrze), ale jesteś dorosły i musisz być sam odpowiedzialny za swoje życie. Najczęściej jest tak, że na swoich decyzjach wychodzi się najlepiej, masz jeszcze kilka miesięcy by na spokojnie się zastanowić.

     

    Tylko na nic to wszystko będzie jeśli nie zmienisz dialogu wewnętrznego. To co masz wewnątrz manifestuje się na zewnątrz. Non-stop dopierdalasz sobie, że nie ruchałeś, że nie chodzisz na imprezy... I co z tego? Życie to maraton, nie sprint, niektórzy potrzebują trochę więcej czasu by się rozpędzić, a by to zrobić musisz pierw uwolnić całą negatywną energię, która się w Tobie skumulowała i Cię ogranicza. Możemy Ci pisać, żebyś zaczął ćwiczyć, znalazł hobby, poszedł na divy itd, ale wszystko to będzie na nic jeśli wciąż będziesz w sobie pielęgnował te negatywne emocje, bo moim zdaniem tu tkwi największy problem (widzę analogię do swojego przypadku). Polecam Technikę Uwalniania D.Hawkinsa, najlepiej przeczytaj sobie dwa razy i zacznij stosować. 

    • Like 1
  13. 14 godzin temu, fikakowo napisał:

    Najgorsze jest to, że kobieta w dzisiejszych czasach nic sama pierwsza nie zrobi. Cały czas musisz zapierdalac a i tak nie masz gwarancji, że cos z tego wyjdzie.

    Gwarancji to nie masz nigdy. Nawet na to, że dożyjesz do jutra. One też nie mają gwarancji, że po paru latach sobie nie pójdziesz do młodszej, a ona straci swoje najlepsze biologicznie lata. 

  14. Moim zdaniem w obecnych realiach jest mega ciężko (ja 23 lata), bo eventy praktycznie nie istnieją, zajęcia na uczelni są zdalne i zostaje jedynie opcja on-line, która sama w sobie jest ciężka, a teraz to już w ogóle, szczególnie w młodym wieku, gdzie jeszcze jesteś na dorobku i nie masz ustabilizowanej pozycji. Mimo tego udało mi się ostatnio umówić z taką ~7-8/10, wszystko fajnie, pięknie, ale jak pokazała mi swojego Tindera to ilość tych wiadomości i propozycji mnie przeraziła. Większość oczywiście żenująca, ale patrząc na tę zatrważającą ilość to nawet z ciekawym otwieraczem i profilem ciężko się przebić. 

    • Smutny 1
  15. Godzinę temu, Montella26 napisał:

    Gorzej jak taki delikwent nie ma znajomych i nie ma możliwości chodzić na domówki. A z wiekiem gdy się pracuje jest coraz ciężej. I co takiemu komuś doradzisz. Ludzie poznawali się przez znajomych.

    Generalnie żyjemy w czasach, które nie sprzyjają socjalizacji, coraz większa część naszego życia przenosi się do internetu, a lockdown i "pandemia" tylko ten proces przyspieszają. Rozumiem, że jest ciężko, szczególnie, gdy zaczyna się pracę i szkolne/studenckie znajomości się urywają, bo już nie ma tego łączącego spójnika (szkoły, studiów). Tylko trzeba sobie również zadać pytanie dlaczego taki delikwent nie ma znajomych? Może jest odpychający w swoim sposobie bycia? Ja jeszcze stosunkowo niedawno miałem w 101% mentalność przegrywa, a mimo tego udawało mi się mieć jakieś znajomości, o dziwo nawet z płcią przeciwną, często nawet byłem zapraszany na imprezy. A był to czas, gdy ciągle użalałem się nad sobą, byłem uzależniony od PMO, używek, a strach w zasadzie kierował moim życiem. Także nie chce mi się wierzyć, że przeciętny typ nie jest w stanie mieć znajomych, z którymi mógłby wyjść gdziekolwiek. Oczywiście łatwiej jest zamknąć się w piwnicy i narzekać jakie to laski są złe, bo życie w takiej bańce jest... wygodne. Większość tych, którzy tak żyją tak naprawdę nie chce z tego wyjść i trzyma się tej bańki rękoma i nogami, czyta redpillowe/blackpillowe teorie i opiera na nich swoje niepowodzenia i frustracje. 

    • Like 1
  16. 31 minut temu, marcopolozelmer napisał:

     

    Pan w filmie mówi, że zaczepianie przypadkowych dziewcząt sprawi... Co sprawi? Widziałeś jego inne filmy? Na przykład te ze swoimi kursantami w akcji,

    gdzie na tysiąc podejść dostają 800 zlewek, a pozostałe 200 spierdala w podskokach jak tylko gościu się spojrzy w ich stronę? Gdzieś to tutaj jest na forum,

    wystarczy sobie znaleźć, tyle właśnie daje zaczepianie ludzi na chodniku, ale on ma to w dupie głęboko, byle hajs się zgadzał i wyjebane jajca. 

     

    No jeśli to podchodzenie miałoby wyglądać tak jak na filmie z tym kursantem w spodniach z dziurami na całe kolana to rzeczywiście słaba opcja, gościu czaił się na te laski i podchodził/podbiegał z partyzanta, mega cringowo to wyglądało i sam czułem się zażenowany oglądając to. Już na samym starcie stawiał się w pozycji pieska i szanse jemu podobnych są takie jak tych 98% gości, którzy pisali do Twojej koleżanki. Można być dobrym w Tindera, zrobić sobie fajne zdjęcia, rzucić kilka fajnych tekstów i pociągnąć rozmowę w fajnym kierunku doprowadzając do spotkania. A na spotkaniu okazuje się, że to co działało na Tinderze nie działa w świecie realnym, więc tak czy inaczej uważam, że warto pierw wyćwiczyć skilla "na żywo", a potem brać się ewentualnie za portale. Oczywiście nie mówię, żeby od razu podchodzić do randomowych lasek na ulicy i je zagadywać, bo to jest ciężka sprawa, szczególnie dla gościa, który nigdy tego nie robił i brakuje mu obycia z kobietami. Nie ma co rzucać się od razu na głęboką wodę tak jak ten kursant. Lepiej zacząć od jakichś znajomych, domówek, potem może jacyś znajomi znajomych i powoli się uczyć interakcji z płcią przeciwną, aż w końcu dojdzie się do takiego poziomu, że zagadanie randomowej laski na ulicy i prowadzenie z nią rozmowy przyjdzie naturalnie. 

  17. 25 minut temu, purpose napisał:

    Chyba, że do plusów mogę zaliczyć to, że pomimo wszystko, czasem naprawdę spędzamy miłe chwile lub razem gdzieś wyjdziemy/pojedziemy i mam przy boku fajną pannę bo akurat wizualnie jest bardzo dobrze

    Czyli pani nie oferuje nic poza ładnym opakowaniem i dobrym seksem. Moim zdaniem nie ma opcji byś ją sobie ułożył, bo jak zaczniesz trzymać ramę i wprowadzać swoje zasady, to na Twoje miejsce (zakładając, że jest atrakcyjna) jest już 10 chętnych cuckoldów, którzy będą jej usługiwać z przyjemnością. Odpowiedz sobie na pytanie, czy sam seks jest wyżej w Twojej hierarchi od spokoju ducha i niezależności. 

    • Like 1
  18. Godzinę temu, Tomek9494 napisał:

    Szkoda bo zostanę już całkowicie sam.

     

    Uwierz mi, że lepiej być samemu niż zadawać się z taką "ekipą".  Zachowanie "kolegi" jak na typowego prostaka przystało, dziwi jedynie bierność reszty, która zapewne ma przy tym jeszcze ubaw. Nie ma co się martwić, że zostaniesz sam. Będziesz miał czas by popracować nad sobą, zwiekszyć zdolność zarobkową, zacząć uprawiać sport, czy cokolwiek produktywnego co zwiększy Twoją pewność siebie. 

     

    Poprawiając swoją jakość jako człowieka, przyciągniesz do siebie lepszych ludzi, którzy będą Cię szanowali, a nie jakichś prostaczków, którzy chcą się pośmiać. :) 

    • Like 5
    • Dzięki 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.