Skocz do zawartości

JudgeMe

Starszy Użytkownik
  • Postów

    1814
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez JudgeMe

  1. 12 godzin temu, Lalka napisał(a):

    To już Twoja narracja. Kobieta, zwłaszcza po porodzie, powinna mieć czas dla siebie, choćby po to, żeby odespać, zadbać o siebie. Jest to z korzyścią dla wszystkich

    Powiem szczerze, że ja tak nie mam. 

    Jeśli rodzice mi pomogą przy dzieciach raz na jakiś czas, to jest dobrze. A zresztą ja bym na dłużej niż dwie godziny dzieci nikomu nie zostawiła. Po pierwsze że je karmię, po drugie nikomu nie ufam. 

  2. W dniu 25.08.2023 o 20:12, Brat Jan napisał(a):

    @JudgeMe może z powodu dzieci nie wysypiasz się. Ja w moim wieku po zarwaniu nocy potrzebuję 2 dni aby z powrotem wyglądać "świeżo".

    Może minęło kilka lat i jakieś zmarszczki się pojawiły...

    Xd 

    Mój mąż nieprzytomny chodził jak z dzieckiem wróciłam ze szpitala. A tylko jedną noc średnio przespał. Ja tak funkcjonuje codziennie. A on mi mówi, że potrzebował wtedy drzemki.

    Teraz mu dałam spokój. Sama wstaję, bo mi go szkoda.

    22 godziny temu, Lalka napisał(a):

    niczego niepotrzebna. Z rozmiaru M łatwo zejść do S, XS. Ale rozmiar M jest bardzo ładnym rozmiarem, masz większe piersi, krąglejszy tyłek.

    Powtórzę, nie zastanawiaj się nad tym komu się podobasz i czemu, a czemu nie.

    Skup się na bliźnie, możesz już ją mobilizować, idź sprawdzić mięśnie dna miednicy, sprawdź, czy nie masz rozejścia mięśni brzucha, staraj się znaleźć czas dla siebie, wysypiaj się- angażuj męża w obowiązki, informuj go, gdy go potrzebujesz. Z niczym się nie śpiesz po

    Tak z ciekawości pytam. 

     

    Dzisiaj dziękuję Wam za wszystkie odpowiedzi. 

    Zapomniałam, że w ogóle ten temat założyłam ... Wchodzę na forum, a tu...  tyle powiadomień. 

     

    Ja tak funkcjonuję. 

    Naprawdę nie zależy mi na innych, mam to o czym zawsze marzyłam czyli swoją rodzinę. Ale ciekawi mnie Wasz punkt widzenia. 

  3. Witajcie. 

    Mam do Was pytania. Zarówno do kobiet i mężczyzn. Ciekawi mnie Wasze doświadczenie i opinia. 

    Zauważyłam, że odkąd urodziłam dwójkę dzieci, to w ogóle nie interesuje się mną żaden facet z mojego dotychczasowego otoczenia. 

    Nie wiem, czy jest to kwestia tego, że zaraz po ślubie zaszłam w ciąże, i dlatego, że zostałam mężatką, to się mną przestali interesować. Z drugiej strony w ciąży nawet cieszyłam się większym zainteresowaniem. A teraz to tak jakbym była powietrzem. 

    Z drugiej strony przed ciążą nosiłam rozmiar XS, a teraz noszę rozmiar M. 

    Trochę mi się przytyło, ale bez przesady. Nie wyglądam jak jakieś monstrum.

    Powiedzcie mi jak to jest. 

    Nigdzie sama nie wychodzę, zwykle z dziećmi albo z mężem, więc nawet nie wiem czy jacyś obcy zwracają na mnie uwagę. Tu mam głównie na myśli dotychczasowe otoczenie. Znajomi męża, moi znajomi. 

     

    Jak to było u Was kobiety?

     

    Faceci jak to jest. Mężatka, to już jest dla Was nietykalna? 

    • Haha 8
    • Zdziwiony 1
    • Smutny 1
  4. 5 godzin temu, Lalka napisał(a):

    @JudgeMe Przecież Wasze dzieci dziedziczą 

    No i Ty.

    Masz rację. 

    Doczytałam, że tak. 

     

    4 godziny temu, Lalka napisał(a):

    Pytanie, czy ziemia, na której wybudowali dom jest ich, czy ktoś jest zameldowany w domu prócz nich itd. 

    Ziemia mojego męża, tylko jego, bo rodzeństwa nie ma, oprócz przyrodnich. Matka do której dom należał nie żyje. Zameldowani jesteśmy tylko my. 

    5 godzin temu, meghan napisał(a):

    @JudgeMe

    Przykro mi z racji tego, że Twój mąż jest z rodziny, w której ojciec nawalił, w każdym aspekcie życia dziecka.

     

    Tak jak wspomniałam wcześniej - chcę, by ten wątek był "vademecum", a nie miejscem emocji. 

     

    Przykład sytuacji Twojego męża świetnie się tu przyda! Raczej nie macie wyuczonej bezradności, więc bądźcie tutaj przykładem:

     

    Twój mąż jakie poczynił kroki prawne, by minimalizować potencjalne krzywdy ze strony nieobecnego ojca? 

    Żadnych kroków nie poczynił, bo cierpiał za młodu na deficyt ojca, a bardzo go potrzebował i chciał mieć. Kiedy już go miał, to posiadanie przyćmiło mu wszelki żal. 

    Jednak ja chowam urazę. 

  5. 5 minut temu, Piter_1982 napisał(a):

    Z jednym zastrzeżeniem, to nie jest ostatnio. Ostatnio może to widać bo są większe dysproporcje w zarobkach i możliwościach.

     

    Kiedyś się matki prześcigały, której dziecko samo siedzi (warto porozmawiać z ortopedą jak takie sztuczne pionizowanie wpływa na późniejsze wady postawy), które już mówi, jak auta rozpoznaje, samo gotuje itp. 

    Nie kiedyś. Teraz też. Mnie zawsze pytały: a czy już siedzi?

    Nie, nie siedział, bo nie sadzałam i głęboko piętnowałam wszelkie próby sadzania, dopóki sam nie opanował tej umiejętności. Nie chciałam mu niszczyć kręgosłupa.

    Z kolei ich teksty: a nas sadzali, i jakoś żyjemy. 

    Tak, żyjemy ze złymi postawami i skrzywieniami... 

    Śmieszy mnie to jak matki się cieszyły, że ich dzieci w wieku 5 miesięcy siedziały stabilnie z podparciem poduszkami... 

    Zero wyobraźni... A potem płacz: moje dziecko ma rok i nawet nie raczkuje. 

  6. Zgadzam się ze wszystkim, co tu napisaliście. 

    Ja popadłam na początku macierzyństwa w podobny perfekcjonizm. Tyle było literatury na różne tematy, o rozwoju ruchowym, o rozwoju mowy, o rozwoju emocjonalnym. O diecie. O zabawach. 

    Oszaleć można. 

    W pewnym momencie zauważyłam, że tak bardzo skupiam się na ćwiczeniach z moim synkiem, że on w ogóle się nie śmieje, bo pomijałam nic nie wnoszące do jego życia zabawy w głupie miny, przy lustrze, itp. 

    Szybko uświadomiłam sobie swój błąd na szczęście. Bardzo szybko. 

    W tym wszystkim potrzebna jest równowaga. Mi tego zabrakło, dlatego jestem teraz przewrażliwiona na podobne treści. Jeśli rzeczywiście jest tak, że życie takiego dziecka składa się tylko z ćwiczeń mowy, ruchu, zabawy tylko rozwijające i kreatywnej, to jest to bardzo smutne dziecińswo. Choć można to też ze sobą połączyć, ale rzadko to się udaje. 

     

  7. Witajcie.

    Czy Wy też zauważyliście ostatnio taką modę wśród mam, że ich dzieci mają być we wszystkim najlepsze. 

    Ciągle słyszę jak mamy przechwalają się, że ich dziecko ma 2 lata i już mówi pełnymi zdaniami i w 4 językach. Zna alfabet polski i grecki, a nawet łaciński... 

    Jest kreatywne, bo od pierwszych dni życia miało same kreatywne zabawy. 

    A to wszystko oczywiście ZASŁUGA MAM.

    Zasypiają samodzielnie, jedzą już wszystko, co im się da. Potrafią pływać. A mając 3 miesiące już raczkowały i  mówiły mama... Dzięki komu? Dzięki matkom oczywiście. 

     

    Szczerze zapytałam te matki, czy wszystkie zabawy z dzieckiem mają być teraz sensoryczne, kreatywne. Już dziecko nie może się samo ze sobą pobawić plastikową zabawką? W piaskownicy? Czy jestem gorszą matką, bo nie przerobiłam ogrodu na sensoryczny tor przeszkód? 

    Dlaczego rodzice mają takie niezdrowe parcie, żeby ich dzieci były we wszystkim najlepsze i wszelkie umiejętności zdobywały najszybciej? 

    Jak to rzutuje potem na przyszłe życie dzieci? 

    Co o tym myślicie? 

     

     

    • Like 7
  8. Mój mąż wpoił mi negatywne przekonania na temat murzynów.  

    Napawają mnie lekkim obrzydzeniem do tego stopnia, że nie jestem w stanie oglądać filmów z ich udziałem. 

    Natomiast na studiach, w pracy miałam ich wielu w swoim otoczeniu, nawet z nimi rozmawiałam i się śmiałam z ich żartów. 

    Jednak raz żartowaliśmy na temat małpiej ospy (a dokładniej ja), uznali to za obelgę z mojej strony... 

     

  9. W dniu 29.07.2023 o 21:34, Lalka napisał(a):

    @JudgeMe Tu masz odpowiedź.

     

    Dziecko po cesarce trzeba masować, w sensie w domu sie to praktykuje, podaje się również probiotyk. Może mieć problemy z brzuszkiem, kolki itd. Napięcie mięśni trzeba sprawdzić.

    Ogólnie nie do końca się z tym zgadzam. 

    Każdy popiera poród siłami natury jako najlepszy. A ja jednak po CC, uważam, że plusów jest więcej dla dziecka. 

    Ile jest historii, że dziecko rodziło się niedotlenione, ile złamanych obojczyków. Flora bakteryjna? A co z matkami, które są nosicielami paciorkowców? Ile ponacinanych kroczy. Ile traumatycznych przeżyć, bo lekarz zwlekał z CC. Ile sztucznej oksytocyny i wizyt u o osteopaty. 

     

    A problemy brzuszkowe biorą się z niedojrzałości układu pokarmowego. Nie sposobu porodu. 

     

    9 godzin temu, icman napisał(a):

    przodków są dziedziczone do czterech pokoleń, są przekazywane w plemnikach, czy komórkach jajowych. 

    Jak to udowodniono naukowo?

    • Like 1
  10. Szczerze nigdy nie próbowałam niczego poza marihuaną. 

    Choć miałam ku temu wiele okazji i dostęp do tego rodzaju specyfików. 

    Nie ciągnie mnie do tego. 

    Po ostatnim razie, po marihuanie, kiedy za dużo spaliłam z jednymi ziomkami z pracy, było mi niedobrze, i od tamtego momentu nie paliłam więcej. 

    Choć miałam wiele razy przy tym fajną zabawę, ten jeden razy skutecznie mnie zraził do dalszego palenia. 

     

     

  11. W dniu 28.06.2023 o 00:49, meghan napisał(a):

    Mój były facet i mój mąż zrobili błąd, mówiąc mi, jak wyglądało ich życie seksualne po mnie i przede mną. 

    Stąd wiem, co robili z i dla swoich kobiet, a ze mną, że tak powiem

    Serio nie jestem w stanie sobie wyobrazić Twojego ciała. 

    Wydaje mi się, że faceci są nazbyt krytyczni. Nigdy bym się nie zdobyła na takie słowa. 

     

    Po pierwszej ciąży jeszcze wyglądałam dobrze. Zauważyłam pierwsze rozstępy dopiero wtedy,  kiedy zniknął mi całkowicie brzuch (wcześniej przez brzuch ich nie widziałam xd). Teraz pewnie jest ich więcej. 

    Zdaję sobie sprawę, że już nie wrócę do figury sprzed ciąży, nie takiej jaką miałam. 

    Patrzę po zdjęciach jak z brzuchem i niemowlakiem na rękach pozuję. 

    A dodatkowo od ciągłego pochylania nad młodym, pochylam się w życiu codziennym (ciągle łapię się na tym, że się zaczynam garbić). 

    Moje cycki już nie są takie jędrne jak niegdyś, ale wyżywiły za to zdrowego potomka. 

    Patrzę w lustro i jestem odrobinę załamana, że moje młodzieńcze życie bezpowrotnie przeminęło (tylko tym, nawet nie wiem czy figurą). 

    Czy to zmieniło moje relacje seksualne. Nie. A wręcz przeciwnie. Bo się niczego nie wstydzę, tyle razy paradowałam z cyckiem na wierzchu przy mężu, z brzuchem, etc, że już nic go nie zszokuje. 

    Czego najbardziej nie znoszę w swoim wyglądzie, to linea negra, która utrzymuje się od początku pierwszej ciąży. I pępek. Już sobie wyobrażam jak będzie wyglądał wkrótce po drugim potomku. 

    Ja wiem, że bym mogła szybko wrócić do formy jakiejś, ale ja nawet nie będę miała na to czasu. 

    Ale do czego zmierzam. Wszystko zależy od faceta, a nie od figury jako takiej. 

     

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.