Skocz do zawartości

deleteduser92

Użytkownik
  • Postów

    87
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez deleteduser92

  1. 2 minuty temu, .LaRs napisał:

    Tak, ja mam i chętnie się nimi z Tobą podzielę.

     

    1. Oglądanie kontentu na YouTube w tym jezyku, który mnie interesuje wraz z napisami właśnie w tym samym języku. Dzięki temu śledzę tekst wraz z wymową i staram się zrozumieć filmik.

    2. Załóż sobie konto na Duolingo.

    3. Pobyt w kraju, w którym chcesz nauczyć się języka, obycie się z językiem poprzez słuchanie native speakerów.

    4. Czytanie książek.

    5. Myślenie w tym języku, tłumaczenie sobie czynności, które właśnie wykonujesz np. idę wynieść śmieci, gdy wrócę do domu umyję dokładnie dłonie itd.

    6. Oglądanie telewizji, najlepsze będą bajki, wiadomości.

    Dziękuje bracie!

    • Like 1
  2. 8 minut temu, Bartek2 napisał:

    Jeśli ktoś nie oddaje długu tzn, ze aktywnie Tobie szkodzi. On szkodzi tobie wiec nie miej litości dla niego. Litość to forma wywyższania się- gość jest lepszy od Ciebie, ze Cię robi w chuja? Zacznij mu aktywnie szkodzić jeśli nie odda do wtorku

    Dzięki! Mam coś co on potrzebuje pilnie, więc on o tym wie, że jak nie odda to będzie miał problem.

     

     

  3. 14 minut temu, BlacKnight napisał:

    @Justblaze Jakie wnioski wyciągnąłeś ze swojej sytuacji ? 

    1. Nie pożyczę już temu człowiekowi żadnych pieniędzy.

    2. Nie mogę mieć wyrzutów sumienia o to, że walczę o swoje. Nie jestem dumny ze sposobu który zastosowałem, ale gra się tak jak przeciwnik pozwala ;)

     

    Dzięki!

    • Like 2
    • Dzięki 1
  4. Bracia,

     

    Zwracam się z poniższym problemem. Jestem z natury trochę miękki dlatego często dostaje po dupie. Akurat jestem w takiej sytuacji, że znajomy(również moich rodziców) jest mi winien pieniądze, które miał mi oddać miesiąc temu i oczywiście klasycznie mówi codziennie jutro.

     

    Jak to ja pokornie czekam, ale coś we mnie dziś pękło i napisałem SMS, że dziś przyjadę do niego po odbiór moich pieniędzy. Oczywiście telefon do mnie, próba cwaniactwa, że przyszły tydzień itp itd. Po kilku 'argumentach" typu "jezdzisz taka fura a będziesz sie kłocił o x zł?" Po prostu się wkurwiłem i się wydarłem do słuchawki, że nawet nie ma wyjeżdzac z takimi tekstami i nie interesują mnie jego tłumaczenia.

     

    Finalnie mi ma oddać do wtorku z "odsetkami". Na co się zgodził, jeśli nie to mamy plan który trochę mu zaszkodzi, ale się zgodził. W czym więc problem? Oczywiście w tym, że mam teraz myśli w głowię, że może za ostro poszedłem i że może przesadziłem.

     

    Jak do tego podchodzicie? Jak pozbyć się takich myśli? Przecież to jest chore żebym się obwiniał o walkę o swoje. A środki zastosowałem takie jakie trzeba było, na normalnie nie działało.


    Jestem ciekaw czy też tak macie i jak sobie z tym radzicie.

    Dzięki!

     

     

  5. 7 minut temu, karmazynowy napisał:

    Niestety sytuacja mocno utrudniona, bo w obecnej chwili każdy ma podświadomie zapaloną czerwoną lampkę żeby się nie zarazić tym ustrojstwem. 

    Więc dziewczyny mogą być z automatu negatywnie nastawione ze strachu przed zarażeniem, no chyba że lubią typ BAD-BOY-COVIT19 ??.

    Dlatego uważam że lepiej teraz skupić się na czymś innym i jak sytuacja się unormuje (oby jak najszybciej) zacząć polowanie.

    Zgadzam się. Co nie zmienia faktu, że można sobie już przygotować grunt np. pisząc czy rozmawiając przez telefon, żeby potem po się spotkać :)

  6. 2 godziny temu, Clemenz napisał:

     

    Mój pierwszy post w temacie jako zarejestrowany użytkownik i muszę Ci powiedzieć, że wiele rzeczy, jak i to co w Tobie siedzi jest w 90% podobne do mnie - totalnie, bez żadnego kitu. Mam wrażenie jakbym czytał posty swojej kopii (mowa tutaj o cechach, które sam opisałeś).

    Powiem tak - Stary, nie jesteś sam, a napisanie tego wcale nie miało na celu jakoś dostatnie Cię utwierdzić, że nic się nie zmieni. Zmieni się, a pierwszym krokiem jest chęć i realizacja każdego dnia tego założenia.

     

    Jakbym słyszał samego siebie od wewnątrz.


    Również jestem typem osobnika, który lubi dużo 'rozkminiać', są tego plusy i minusy - a w przypadku relacji z kobietami, niestety więcej minusów (bo zawsze chce żeby było perfekcyjnie, a prawda jest taka, że nigdy nie będzie i z założenia trzeba się z tym pogodzić).
    Jestem właśnie na etapie wyjścia z tej głupiej patologii i 'dobierania sobie do głowy', ale jak to wiele osób (obiektywnie) mi powiedziało - czas, czas i jeszcze raz czas. Rób to co kochasz i zmień się (przede wszystkim od wewnątrz) dla swojego dobra, co pozwoli Ci uciec od nałożonych schematów z przeszłości.

     

    Niebawem sam wrzucę swój temat do 'Świeżakowni', ale muszę go odpowiednio zredagować i potrzebuję na to kilka dni, żeby wszystko ładnie zebrać w całość.

    Gwarantuję Ci, że zobaczysz podobieństwo.

     

    Trzymam za Ciebie mocno kciuki i głowa do góry.

     

    Pozdrawiam.

    Dzięki bracie!

    Czekam na twoją historię.

     

    Pozdr.

  7. 9 godzin temu, azagoth napisał:

    Najpierw sam siebie pokochaj.

    Potem już z górki. 

    Krótko i na temat dzięki!

    9 godzin temu, piti napisał:

    Tak, miałem podobne przeżycia. Bylem bialorycerzem i jak wspominam niektóre zachowania to aż mam dreszcze.

    Najważniejsze jest to, ze zidentyfikowałeś swój problem i zacząłeś działać (psycholog). Również korzystam z terapii i to mi pomaga. Czytaj forum, bo to też pozwala spojrzeć na kobiety z innej perspektywy.

    I musisz uzbroić się w cierpliwość, bo zmiany będą przychodzić długofalowo.

    Tak samo jak Ty bracie byłem i nadal jestem wrażliwy i też brakuje mi momentami asertywności. Ale widzę zmiany w porównaniu z poprzednimi latami i krok po kroku staję się osobą, która coraz bardziej potrafi wyrażać swoje zdanie i emocje.

     

    I w 100% zgadzam się z @azagoth najpierw zaakceptuj sam siebie i naucz się byś szczęśliwy sam ze sobą.

    Dzięki bracie!

    8 godzin temu, leto napisał:

    Przejdzie Ci z czasem. Jak odbudujesz poczucie własnej wartości, przestaniesz się bać kobiet, bo zrozumiesz, że mogą Ci one to poczucie zaburzyć tylko w takim stopniu, w jakim sam im pozwolisz.

     

    Strach przed kobietami = strach przed uderzeniem we własne, mocno nadwątlone, ego.

    Dzięki Leto!

    Godzinę temu, Lexmark82 napisał:

    Obudź w sobie czarnego rycerza - zdrowego egoistę który najpiew pomyśli o sobie a dopiero poźniej o kobiecie, zwróc uwagę że osoby które Cię wykorzystywały nie miały z tym problemu.
    Im wcześniej tym lepiej dla Ciebie bo kiedyś może być za poźno. Co masz do stracenia gdy tym razem będziesz myślał o sobie ?
    Jeśli Cię ktoś wykrzystywał to stawiaj Tym kolejnym osobom wymagania, granice.

    Brzmi spoko i masz dużo racji!

    17 minut temu, Tomkowski napisał:

    Ja na przykład wyleczyłem się z romantyzmu. Z biało rycerstwem jest różnie bo uważam że czasami mimowolnie bierze górę. Miałem podobnie jak ty czyli nadopiekuńcza mamusia itp. Mimo że nie mam dużego doświadczenia z kobietkami to ja nie wierzę już w idealną miłość. W wyniku obserwacji i śledząc historię innych doszedłem do wniosku że tak wielu mężczyzn nie może się mylić. To nie ta generacja kobiet co 20 lat temu jeszcze. Wszystko jak dla mnie zaczęło się walić po pierwszej edycji BB w Polsce. Straciłem nadzieję na zdrową relację i związek. Rozejrzyj się dookoła. Na tym forum jest na pewno dużo braci z uporządkowanym życiem zawodowym itp a mimo to nie wychodzi im czasem. To daje do myślenia. Ameryki nie odkryję mówiąc żebyś postawił na ogólny samorozwój. Wysiłek fizyczny. Ćwicz wytrwale a jak zobaczysz efekty to da ci dalszą motywację i pewność siebie. Pozdrawiam.

    Rzeczywiście treningi działają bo ćwiczę regularnie od 3-4 miesięcy. To fakt, muszę po prostu zmienić nastawienie i wyzbyć się tych głupich schematów z głowy.

    Dzięki!

  8. Witajcie bracia,


    Sprawa jest prosta, na spotkaniach z psychologiem i analizą moich dotychczasowych relacji(tych długich i krótkich) zdałem sobie sprawę jakie białorycerstwo we mnie siedzi, dodatkowo byłem wychowany głównie przez matkę dla której byłem oczkiem w głowie, więc możecie się domyśleć co miałem wkładane do głowy i to że raczej żadnych alfą nie jestem...

     

    Jestem dość wrażliwą jednostką i po tym wszystkim jak zdałem sobie sprawę, że praktycznie w każdej relacji byłem zdradzony, poniżany(publicznie tez), wykorzystywany po prostu mam dość. I nie chodzi o to, że chcę to zmienić(oczywiście, że chcę!) ale się cholernie boję następnej relacji...gdy przypomnę sobie te wszystkie sceny to przechodzi mnie zimny pot...trochę ciągle chyba wierze, że kiedyś ktoś mnie pokocha tak na serio(hehe białorycerz w akcji) i tu chyba leży problem, że wciąż wierze w tą romantyczną miłość. Z drugiej strony nie mogę wyzbyć się tych wszystkich patologicznych scen które miały miejsce, jestem przerażony. Chciałbym coś zmienić, ale zupełnie nie wiem co mam robić...

     

    Mieliście tak? Jak przez to przejść i otworzyć się ponownie na kobiety?


    Pozdrawiam i dzięki!

     

     

  9. Panowie w ramach aktualizacji kilka zdań ode mnie:

     

    Od stycznia regularnie ćwiczę na siłce i wpierdalam za dwóch. Efekt - 6 kilo do przodu, coś tam już widać, jestem na maksa zadowolony z siebie. Umiem trzymać się za mordę jeśli chodzi o treningi(często jeżdżę na siłke nawet koło północy - trening musi być). A że praca często do późna to nie ma przebacz.

     

    Czytam aktualnie "no more mr nice guy" - mega książka dzięki za polecenie!

     

    Ogólnie dużo spraw ogarniam wokół siebie, z czego się bardzo ciesze. Poszedłem do dentysty w końcu i za miesiąc, dwa zakładam aparat. Mam ładne białe zęby, ale krzywe... :)

     

    Poprosiłem kolegę który zajebiście się ubiera o pomoc z ciuchami - ja po prostu nie ogarniam tych dopasowań kolorów etc - więc szafa będzie przewietrzana zaraz. Zmieniam także okulary, także dużo nowości i swieżości :) 

     

    Ale jeśli chodzi o relacje i duchowość jest...tragedia.

     

    Im dalej idę w poznawanie siebie etc. tym bardziej widzę jak mam przejebane. Jestem z tych mocno wrażliwych i generalnie teraz widzę jak we mnie było zakorzenione białorycerstwo...

     

    Mam taki dysonans - niby wiem, że nie mogę się tak zachowywać, a jednak to jest tak głęboko we mnie że po prostu samo wychodzi - tyczy się to różnych sytuacji z kobietami.

     

    Do tego zdałem sobie sprawę w jak pojebanym związku byłem, że moja myszka na 99,9 procent walnęła mnie dwa razy po rogach i jak ze mnie zrobiła generalnie gówno.

    Im dalej czytam forum i te wszystkie historie, tym większy strach mam i myśli, że to zwyczajnie pierdolę - ten cały syf...mam na myśli relacje, związki.

     

    Nie umiem tak, trzymać ramy, być chujem czasami itp. A drugi raz tak w chuja się zrobić nie dam bo zwyczajnie wiem, że na to nie zasługuję i ile się nacierpiałem.

    Nie mam pojęcia co dalej począć z tym, czy to chwilowe bo "przebijam skorupę" białorycerza, czy za dużo rozkminiam...

     

    W każdym razie tyle ode mnie, dzięki za wszystkie rady i wsparcie!
    Pozdro!

  10. 16 minut temu, Ramaja Awantura napisał:

    Ja zauważyłem taką rzecz że np w latach 90 mężczyzna miałbyć przedewszystkim CHARAKTERNY. Liczyła się pewność siebie, taka hmm buta i zawadiackość, cwaniactwo i lekkie chamstwo. No taki prawdziwy maczomen XD. I naprawdę widziałem że np. jakiś karakan był ubóstwiany przez młode laseczki itp, albo łysy ogr dresiaż tak samo. Liczył się charakter głównie.

    Teraz...

    Niestety widzę że liczy się jednak bardziej "ładna buźka". Naprawdę fajne dziewczyny widzę z takimi suchoklatesowymi lalusiami że to szok (np. w Warszawie). No po prostu gościa byś zdmuchnął. Nawet dzisiejsze dresy to takie podróby że aż śmiech bierze, taka mocna pozerka. Nie to co kiedyś że trzeba było naprawdę uciekać XD.

    Ogólnie dzisiaj o wygląd, ubranie, zarost, fryzure TRZEBA DBAĆ. Zmieniły się czasy, normalna moda doszła i do nas, Polacy ubierają i wygląją coraz lepiej.

    Mi jest przykro że teraz w gimnazjum nie jestem bo takich wylaszczonych suk co 2 wygląda jak modelka to niestety za bardzo nie miałem :(.

    Co do wzrostu, od czytania internetu mam lekki kompleks z tego powodu (180 mam) ale w "świecie" widzę że nie ma na to zasady naprawdę. Czasami widuje ładną dziewczyne z normalnym typem która jest widocznie od niego wyższa i klei się do niego. Więc w tej kwetii już nie wiem sam...

    To prawda. Mam podobne wnioski. Dzisiaj już mało mnie dziwi :)

     

    P.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.