Skocz do zawartości

Stalmer

Użytkownik
  • Postów

    38
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Stalmer

  1. 30 minutes ago, smerf said:

    Badała grunt i dała ci sygnał że jest w potrzebie...

    Trochę tak to odebrałem, bo to jest to co ja bym miał na myśli.

     

    30 minutes ago, Piter_1982 said:

    Dotykaj, eskaluj ale i tak moment pocałunku będzie przełomowy. Jak nie wejdzie jak gdyby nigdy nic dalej prowadź.

    Tu się zgodzę, ale czy nie jest tak, że do pocałunku trzeba dojść właśnie w ten sposób? Samo forsowanie dotyku zazwyczaj nie jest dla mnie większym problemem, dopiero przejście z niego do "jawnego".

     

    32 minutes ago, KolegiKolega said:

    Jeśli pani jest zainteresowana i z tym zainteresowaniem przychodzi na spotkanie, to tylko czeka, żebyś ją choć paluszkiem myźnął, a sama cię za rękę chwyci. Tak to jakoś wychodzi.

    Kiedy byś polecił spróbować to zrobić? Oczywiście nie chodzi mi o konkretną minutę, ale bardziej sytuację. Siedząc gdzieś czy idąc? W trakcie rozmowy czy raczej ciszy? W przeszłości mi to jakoś losowo wychodziło, bo zachodziła taka potrzeba i po prostu już zostawało, ale nie lubię się zdawać na czynnik losowy.

     

    47 minutes ago, KolegiKolega said:

    Ty już jakaś decyzję co do tej pani podjąłeś. W zasadzie jesteś bardzo za. Uwierz mi, ona też na 100% już podobną decyzję również podjęła. Świadomie lub nieświadomie, ale ta decyzja jest i w 10 minut się nie zmieni.

     

    Pozostaje zapytać.

    Myślisz, że warto postawić sprawę jasno? Tj powiedzieć jej wprost, że dalej mi się podoba i zapytać czy też jest zaintersowana? Brzmi w sumie jak najprostsza opcja na ominięcie tych wszystkich podchodów, ale też jest pewnie szansa, że się speszy i do końca spotkania będzie niezręcznie. Te pare lat temu jak się widywaliśmy to mi mówiła, że tak, ale od tego czasu mogło się sporo zmienić, a w odczytywanie sygnałów bardziej subtelnych niż "tak, podobasz mi się" jestem beznadziejny. ?

  2. 39 minutes ago, leto said:

    Ja też najczęściej nie mam, ale podpowiem Ci, że im więcej myślisz o tym jak i kiedy to zrobić, tym będzie gorzej.

    Eh, to jest chyba właśnie mój największy problem. Za dużo myślę nad wszystkim, bo czuję potrzebę planowania i kalkulowania, nie umiem działać spontanicznie. Nie mniej jednak postaram się, dzięki.

  3. 18 minutes ago, leto said:

    To jest standardowa opcja. Alternatywa jest chyba tylko jedna - tak mocne oczarowanie dziewczyny, że sama się na Ciebie rzuci. Która droga jest dla Ciebie lepsza, oceń sam, ja z reguły wybieram tą pierwszą :D

    Że standardowa to wiem, też wydaje mi się, że pierwsza ma więcej sensu, ale kompletnie nie mam pomysłu jak się do tego zabrać żeby to zrobić z wyczuciem. 

     

    21 minutes ago, leto said:

    ile piszesz i (to jest szczególny rak teorii podrywu!) ile czekasz przed odpowiedzeniem na wiadomości od dziewczyny.

    Jaka tu jest wiodąca teoria? Żeby nie odpisywać za szybko, bo wychodzisz na desperata?

     

    9 minutes ago, hogen said:

    Błąd numer 1: Nie znasz jej dobrze, ale już Ci bardzo zależy

    Znam całkiem nieźle, ze 4 lata będzie, w bardzo różnych sytuacjach, także lepiej niż praktycznie wszystkie inne dziewczyny, z którymi się widuję. Głównie dlatego mi zależy, bo jakbym jej nie znał to bym nie miał nic do stracenia

  4. On 3/10/2020 at 3:45 AM, nicolas said:

    To ten temat to chyba w ramach pochwalenia się, a nie pytania o radę ;) To czego nie wiesz skoro w sumie sam mógłbyś jakąś konstruktywną radę w czyimś temacie dać?

    Jak sam zauważyłeś, chwalić się na razie nie bardzo jest czym. Nie wiem dosłownie jak wykonać pierwszy ruch albo chociaż wybadać jej zamiary. W tym mam prawie zerowe doświadczenie, bo w innych przypadkach przychodziło to dużo łatwiej, pewnie przez to, że to inna liga :v

     

    On 3/10/2020 at 3:45 AM, nicolas said:

    wiesz, najcieplej wspominam swoje pierwsze autko (szok, co?). W sumie mam to szczęście że nadal jest w rodzinie, ostatnio musiałem je pożyczyć. No do ***, pół dnia mnie potem trzęsło jak można czymś takim jeździć. A za tydzień to samo, o boże, jakie ono fajne było, jak tęsknie za nim... łapiesz?

    Jasne, rozumiem, dlatego też mówię, że to mocno sztampa. Chociaż różnica jest tutaj taka, że to nie była moja pierwsza miłość. Kontynuując metaforę z autem to tutaj nawet się nim szczególnie nie miałem możliwości przejechać, tylko widziałem w salonie i od tego czasu żałuję, że kupiłem inne ?

     

    On 3/10/2020 at 3:45 AM, nicolas said:

    PS. Ciekawe co to za "jakieś nieporozumienie" było ?

    Zupełnie serio nic istotnego, jakie problemy mogą mieć ludzie w liceum. De facto ja wtedy odjebałem dużo bardziej niż ona, ale trochę przez własną głupotę, a trochę przez bycie otoczonym dziewczynami chętnymi na jej miejsce (co jedna z nich zrobiła, tak jak pisałem) stwierdziłem, że żadna strata. Teraz już cała sprawa jest wyjaśniona, przyczyną była słaba komunikacja i przesadzona reakcja obu stron.

  5. 2 minutes ago, nicolas said:

    Rozwiń, bo to w sumie najważniejsze.

    Pare lat temu się widywaliśmy, nic oficjalnego tylko wspólne wyjścia, ale w klimacie innym niż przyjacielskie. Ja to zakończyłem po jakimś nieporozumieniu, byłem jakiś czas z inną dziewczyną, ale (ta z posta) utrzymywała ze mną kontakt, pytała co jakiś czas jak tam nam się układa, bo słyszała, że pewnie niedługo się rozstaniemy i czy bym nie chciał gdzieś wyskoczyć, takie tam. W międzyczasie trochę to wszystko przemyślałem i doszedłem do wniosku, że jednak popełniłem duży błąd i zakończyłem ten związek, w którym byłem. Potem się z tą koleżanką spotkałem ze dwa razy, bez fajerwerków, ale było spoko w sumie, a niedługo później się wyprowadziłem do innego miasta i zwyczajnie nie było okazji. Mieszkając tutaj spotykałem się z kilkoma różnymi dziewczynami, ale z żadną się nie czułem jak z tą. Ot, cliche mocno, ale co poradzę. Normalnie mam wywalone na relacje i to jest jedyny wyjątek od tego jaki mi się w życiu trafił więc trochę głupio byłoby to po kilku latach stracić.

    14 minutes ago, nicolas said:

    Aha, tak tak :)

    Nawet jeżeli nie to nie problem, bo ja też jestem tego winien :v Nie będę się zagłębiał w szczegóły, ale mam jakieś tam w miarę dobre przesłanki, bo na samo słowo też bym nie wierzył.

     

    16 minutes ago, nicolas said:

    10 linijek tekstu o tym że piszesz z kumplem bez fujarki... nieee, wcale nie dyndasz na haczyku jak szprotka.

    Akurat 10 linijek tekstu to u mnie zupełna norma, ale masz rację. Dyndam i nic z tym nie zrobię dopóki sytuacja się jakoś nie rozjaśni.

     

    17 minutes ago, nicolas said:

    Nie ruchać koleżanek, nie przyjaźnić się z partnerkami. Tak się prościej żyje...

    To średnio w moim wypadku, bo nie zależy mi na ruchaniu, więc partnerki (jeżeli w ogóle) to szukam właśnie głównie do rozmowy. Cała reszta to bonus 

  6. Witam bracia,

    trochę głupio się czuję tworząc ten wątek, bo to strasznie szczeniacka sprawa, ale nic nie poradzę, że mam z tym problem także wolę zapytać bardziej doświadczonych. Jestem niedługo umówiony ze znajomą, z którą już kiedyś się spotykałem i mi dosyć na niej zależy. Nie widziałem się z nią ponad pół roku, pisaliśmy sporadycznie czasem z jej inicjatywy, a czasem z mojej - normalna znajomość. Pare dni temu stwierdziłem, że mogę spróbować coś tam zdziałać także zaproponowałem żebyśmy się spotkali jak będę w mieście. Zgodziła się, ustaliliśmy jak i gdzie - takie casualowe wyjście, ale z otwartą furtką, czyli coś konkretnego na mieście, a potem spacer i takie tam. Od czasu kiedy się umówiliśmy piszemy prawie cały czas, z wyjątkiem czasu na wykładach i snu. Bynajmniej nie dlatego, że ja ją prześladuję, tylko po prostu mamy masę tematów i nawet jak w jakimś momencie rozmowa się skończy to najpóźniej godzinę/dwie później wysyła mi coś innego i jakoś to idzie. Nie przeszkadza mi to, bo od kiedy nie jestem z związku to dosyć rzadko z kimkolwiek piszę, a nie mam jak się z nią spotkać przed weekendem więc to jest niezły substytut. Oprócz normalnych dyskusji (co już jest świetne w relacji z kobietą) dużo też jest mowy o przyszłych wyjściach, zabieraniu się nawzajem na imprezy itp. O to czy tu gdzie teraz mieszkam nie mam jakiejś dziewczyny też się pytała i coś tam w żartach narzekała, że nie ma się z kim całować (to, że z nikim w międzyczasie nie była to wiem, bo jej przyjaciółka jest dziewczyną mojego ziomka).

     

    Nie mniej jednak wcześniej nigdy tak nie było, więc zastanawiam się czy nadinterpretuję to jako jej zainteresowanie czy faktycznie można to traktować jako jakiś sygnał?

    I ważniejsze pytanie - zakładając, że chciałbym tą koleżeńską relację przekształcić w romantyczną, jak się właściwie do tego zabrać? Widzę się z nią za pare dni, jak to się rozgrywa żeby pokazać jej moje "zamiary"? Jakieś losowe łapanie za rękę albo obejmowanie wydaje mi się nienajlepszą opcją, ale innych pomysłów też nie mam.

    Warto dodać, że oboje jesteśmy dosyć słabo doświadczeni w kwestii relacji, stąd pewnie te podchody. Niezależnie od tego jak ten post brzmi, naprawdę nie mamy po 15 lat :v

  7. Ze zwykłych piw żadne nie ma podjazdu do czeskiej Holby. Najlepiej smakuje oczywiście z kija, ale i w butelkach jest bardzo dobre. Cena za 0.5l to 4-5 złotych, w barach 6-7zł, czyli całkiem dopuszczalnie, bo samo piwo jest znacznie lepsze od popularniejszych czechów. No i jest faktycznie robione w Czechach, jeżeli ktoś chce to może nawet wybrać się zwiedzić ich browar.

    Jeżeli chodzi o krafty to tutaj jest za dużo możliwości i za często się one zmieniają żeby wybrać jedno najlepsze. Warto spróbować kilku gatunków i browarów żeby znaleźć idealne pod siebie. Pinta to jest jeden z pewniaków, są najdłużej na rynku więc szansa, że się zawiedziemy jest minimalna. Fajną opcją są też multitapy, bo w niektórych można za darmo lub za symboliczną opłatę (rzędu 1zł) spróbować sobie wielu różnych piw bez konieczności wydawania kilku(nastu) złotych na coś co może okazać się niesmaczne.

  8. Jako, że na forum istnieje ten dział, a ja lubię i częściowo interesuję się tematyką snów to trudno mi powstrzymać się przed utworzeniem takiego wątku. Swoje sny pamiętam dosyć często, jedne mają więcej sensu, a inne mniej. Co ciekawszymi lubię się dzielić, jeżeli ktoś ma jakieś pytania odnośnie tej części naszej świadomości to chętnie spróbuję pomóc. Planuję tutaj spisywać sny, które zapamiętam wystarczająco dobrze, a nie chcę spamować nowymi wątkami więc utworzenie jednego brzmi jak najlepsza opcja, was również zapraszam do dzielenia się swoimi (jeżeli nie uważacie, że zasługują na osobny temat, a chcecie żeby ktoś je przeczytał).

     

    Jestem przeciwnikiem dorabiania do snów jakiejś większej ideologii, nie wierzę w sny prorocze (chociaż kilka razy miałem sytuacje gdzie mogłoby się wydawać, że jednak istnieją), ale myślę, że marzenia senne potrafią nam pokazywać ukryte części naszej świadomości. Z naciskiem na potrafią, bo duża część z nich jest zwyczajnie bezsensowna. Bawię się też trochę w świadome sny. Swojego czasu dużo bardziej niż teraz, próbowałem różnych metod z różną skutecznością, aktualnie już nie staram się ich wymuszać, ale przez zebraną wtedy wiedzę stosunkowo często (powiedziałbym koło raz na miesiąc, a sny pamiętam mniej więcej raz na 3 dni) zdarza mi się taki typ snu mieć, ewentualnie coś co określam jako półświadome, przykład niżej.

     

    Jakie są korzyści z zapisywania snów?

    - Łatwiej nam zapamiętywać kolejne sny

    - Znacznie łatwiej wywołać świadome sny

    - Można zauważyć motywy wielokrotnie pojawiające się w naszych snach (przydatne przy świadomym śnieniu i analizowaniu co podświadomość chce nam przekazać)

    - Możliwość przeczytania ich w przyszłości i wyciągnięcia wniosków

    - Ze snów często można czerpać pomysły, które można przenieść do realnego świata

    - Poprawia umiejętność spójnego przenoszenia myśli na słowa (coś z czym ja mam często problem)

     

    Przechodząc do wspomnienia z dzisiejszej nocy. Zdarza mi się stosować leki na sen. Kiedyś cierpiałem na jakiś stopień bezsenności, aktualnie znacznie mniej, ale nadal czasem je łyknę na przykład jeżeli potrzebuję iść spać znacznie wcześniej niż zwykle lub nie mogę zasnąć z innych powodów. Domyślną substancją stosowaną przeze mnie w tym celu jest hydroksyzyna - na część ludzi w ogóle nie działa, a część po niej śpi jak kamień. Ja na szczęście należę do tej drugiej grupy. Na szczęście, bo lek ten nie jest psychoaktywny (w odróżnieniu od wielu mocniejszych) więc bardzo trudno się od niego uzależnić, lekarze nie boją się go przepisywać, a cena jest śmiesznie niska przy stosowaniu doraźnym. Jednak jednym z efektów ubocznych są bardzo wyraźne i często bardziej abstrakcyjne sny. To jest jeden z nich, zapisany świeżo po przebudzeniu koło 1 w nocy więc może nie być najłatwiejszą lekturą, ale nie chciałem ryzykować utracenia go:

     

    Putin wchodzi na boisko do siatkówki w sali gimnastycznej jakiejś podstawówki. Jestem członkiem rosyjskiej armii/służb i jesteśmy tam, bo prezydent przyjechał ogłosić, że otwiera granicę gdzieś tam na południowym wschodzie (blisko tej szkoły) i można będzie wjeżdżać i wyjeżdżać jak kto chce bez żadnej kontroli. Oczywiście jest to kłamstwo. Służba graniczna w tym regionie dostaje komunikat, że mają strzelać bez rozkazu do ludzi próbujących nielegalnie przekroczyć granicę. To wszystko to elementy wielkiego planu zbierania olbrzymiej ilości ludzkich ciał, nie wiem po co, ale częścią było spalanie ich w celu produkcji prądu. W pewnym momencie na tym spotkaniu ktoś od Putina wręczył najlepszym uczniom tej szkoły mundury, w ramach nagrody za dobre wyniki. Okazało się, że ja i paru innych żołnierzy zapomnieliśmy naszych mundurów więc szybko ktoś nam podał nowe, które ubrałem na normalne ubrania.
    Na tym etapie Putin coś tam przemawia, uczniowie obok się przebierają klnąc pod nosem pół po rosyjsku, a pół po polsku, a ja zauważyłem, że to sen, ale z taką fabułą warto iść dalej. "Wymusiłem" możliwość zobaczenia miejsca przetwarzania tych zwłok i tak oto znalazłem się przed olbrzymimi metalowymi drzwiami w wielkim murze. Po ich otwarciu ukazał mi się wyjątkowo dziwny i odrażający widok, a w nozdrza uderzył zapach obrzydliwy do tego stopnia, że od razu je zamknąłem i musiałem przytrzymać usta żeby nie zwymiotować (faktycznie poczułem treść żołądkową w gardle i zrobiłem mentalną notatkę, bo pierwszy raz mi się coś takiego przydarzyło we śnie).

    Wziąłem kilka głębokich oddechów i w celu uspokojenia się przeniosłem się do zupełnie pustego pomieszczenia z wyjątkiem jednej kartki, na której coś tam pisałem myślami. W pewnym momencie schyliłem się żeby ją podnieść, ale wydała się znacznie cięższa niż powinna w tym rozmiarze, jakbym próbował podnieść całą kartkę, a widział tylko kawałek. Tutaj bardzo błędnie założyłem, że w takim razie już się obudziłem i leżę z zamkniętymi oczami próbując podnieść prawdziwą kartkę. Nic bardziej mylnego, bo dopiero chwilę później po otwarciu oczu obudziłem się naprawdę, żadnej kartki oczywiście nie było.

     

    Ten motyw z zamkniętymi oczami to coś co często czuję w świadomych snach - muszę je cały czas trzymać zamknięte, co odbiera z całego doświadczenia.

    • Like 1
    • Dzięki 1
  9. 15 hours ago, bernevek said:
     
     
     
     
    13 hours ago, bernevek said:

    Cały ten rozwój nastawiony na samorozwój i samoakceptacje pali drogę po której idzie. Skoro facet zaczyna być w pełni samowystarczalny, uzyskuje satysfakcje na drodze innej niż z samicą, to rodzi się pytanie - po co mu ona? Po co facet ma tracić na to wszystko czas? 

    Z tym się absolutnie zgadzam. Raz w życiu, jeszcze w gimnazjum, zdarzyło mi się orbitować wokół jednej dziewczyny i w momencie kiedy spostrzegłem jak to wygląda uciąłem znajomość (co oczywiście strasznie jej się nie podobało i zaczęła się znowu do mnie przystawiać). Stwierdziłem, że nigdy więcej się nie dam tak poniżyć i do teraz w tym trwam. Rozwijam swoje zainteresowania, poszerzam wiedzę, coś tam tworzę, a relacje z kobietami zostawiam na którymś tam planie i z każdą kolejną dochodzę do wniosku, że najbardziej mi odpowiada tak jak jest teraz. Wszyscy powtarzają, że żeby być pożądanym trzeba mieć silny charakter, ale z silnym charakterem idzie też większy szacunek do siebie.

     

     

    14 hours ago, Libertyn said:

    Ja tam ostatnio z kobietą rozmawiałem o fizyce. Było cudnie. Ja się cieszyłem jak dzieciak pod choinką, ona czuła się ważna i doceniona

    Tak też staram się robić. Co prawda o fizyce nie mam pojęcia, ale jak rozmawiam z kimś (niezależnie od płci i moich zamiarów) to właśnie o rzeczach, które nas oboje interesują. Zdarzało mi się, że jakiś czas po takiej dyskusji słyszałem od dziewczyny, że widziała po oczach jak bardzo jestem zaangażowany w tę rozmowę. Zresztą wydaje mi się, że dużo kobiet jest w stanie to zauważyć, dlatego często dają mężczyznom dokończyć tok myślowy nawet jeżeli nie rozumieją.

     

     

    14 hours ago, leto said:
     
     
     
     
    12 hours ago, leto said:

    No ale szukaj, szukaj, znajdziesz. Tyle że chyba raczej nie na tinderze.

     

    11 hours ago, Personal Best said:
     
     
     
     
    9 hours ago, Personal Best said:

    Gdzie MGTOW a Tinder? Nie rozumiem. Jedno to postawa życiowa a drugie narzędzie.

    Tego Tindera wspomniałem żeby zobrazować jaka jest dysproporcja w tym jak traktowani są mężczyźni, a jak kobiety. Inny przykład, pewnie wszystkim tu znany to, że kobiety uważają 80% mężczyzn za poniżej średniej. Nigdy się nie umówiłem z kimś z Tindera i nie zamierzam. Ściągnąłem go po rozstaniu żeby zobaczyć jak to wygląda, raz na jakiś czas wejdę głównie z nudów lub jak siedzę z kolegami i chcemy się pośmiać, bo kompletnie do mnie nie przemawia cały ten system. Dziewczyny, z którymi rozmawiam się spotykam to najczęściej poznane w szkole/na uczelni, na spotkaniach grup tematycznych czy takie, do których sam zagadam na ulicy i rozmowa jakoś się klei. To jest ten podstawowy odsiew jaki stosuję, bo zazwyczaj wystarczy z pół godziny rozmowy żeby ocenić czy chcę w to brnąć - w większości przypadków nie chcę.

    Raz mi się zdarzyła bardzo dziwna sytuacja gdzie zostałem zaproszony na kawę przez wyjątkowo inteligentną kobietę. Pokusiłbym się o stwierdzenie, że bardziej ode mnie. Widać było, że bardzo dobrze rozumie naturę mężczyzn, zadawała dużo trafnych i szczegółowych pytań, ale jednocześnie sama starała się o sobie powiedzieć jak najmniej. Takie podchody też mnie średnio interesują, chociaż zdecydowanie było to ciekawe doświadczenie.

     

     

    14 hours ago, leto said:
     
     
     
     
    13 hours ago, leto said:

    Dlatego że własna ręka nigdy nie dorówna jędrnemu ciału młodej kobiety.

     

    13 hours ago, Still said:

    @Stalmer Sęk w tym, że w relacjach z kobietami masz się bawić. Zero przywiązania, tylko tu i teraz. Kobiety są jakie są. Jedne głupiutkie inne mądrzejsze. 

     

    9 hours ago, hogen said:
     
     
     
     
    8 hours ago, hogen said:

    Ja to lubie po prostu zdobywać kobiety i zaciągać je do łóżka. Najczęściej seks jest na drugiej randce. A spokojnej można ustawić sobie 2-3 randki w tygodniu ?. Lubię jak mi wysyłają zdjęcia w bieliźnie albo nago. Albo jak piszesz jej jaką bieliznę lubisz, a ona dokładnie to ubiera na randkę. Tak łatwo nimi sterować ?. Póki co głębszego sensu w tym nie ma, tylko zaliczanie kolejnych. Przynajmniej nie bede na starość żałował, ze życia nie przeżyłem.

     

    10 hours ago, ostasi said:
     
     
     
     
    9 hours ago, ostasi said:

    Nigdy nie bawiło mnie rozmawianie lub flirtowanie z kobietami. Interesuje mnie seks z kobietami, a nie rozmowa. Może masz tzw. kobiecą duszę, że lubisz z nimi rozmawiać?

    Właśnie przygodny seks to jest coś do czego też mnie nie ciągnie. Nie krytykuję tego, bo rozumiem, że wielu facetów jak ma chęć i możliwość to czemu mieliby nie skorzystać, ale ja osobiście bym nie chciał iść do łóżka z kimś, z kim nie jestem w związku od jakiegoś czasu. Jasne, jak patrzę na atrakcyjne kobiety to reakcja organizmu jest odpowiednia, ale mam jakąś blokadę psychiczną. Jakby podeszła do mnie na ulicy dziewczyna 10/10 i zaproponowała pójście do niej na seks to bym się nie zgodził. Co nawet mi samemu się wydaje trochę dziwne, bo gdzieś z tyłu głowy nadal mam ten imperatyw, że mężczyzna w moim wieku powinien być mocno nastawiony na takie rzeczy, ale zwyczajnie nie jestem. Trochę przez poprzednie doświadczenia, a trochę z mojej natury. Pod demiseksualizm albo coś podobnego to chyba nie podpada, bo czuję pociąg seksualny do nieznajomych dziewczyn, po prostu nie na tyle żeby chcieć się z nimi przespać. Naprawdę chciałbym kiedyś mieć rodzinę, potomstwo (zwłaszcza syna) i resztę tego, ale nic nie wskazuje na to żeby taki dzień miał nadajeść. Chociaż jestem młody i sporo życia przede mną, także nie tracę nadziei.

    Tak jak tu kiedyś pisałem, flirtować za to lubię, nawet z kobietami co do których większych zamiarów bym nie miał. Traktuję to jako swoistą grę psychologiczną, sprawdzanie na jak dużo mogę sobie pozwolić, a z kobiet często wtedy wychodzą różne ukryte fantacje i pragnienia, nawet jeżeli wcześniej twierdziły, że takowych nie mają. Podobne odczucia mam co do zdjęć. Myślę, że jest w tym jakiś element perwersji. Jeżeli ma już zrobione takie zdjęcia i tylko mi je wyśle to żadna przyjemność, dopiero kiedy są zrobione dla mnie mogę powiedzieć, że mnie faktycznie podniecają. Jeżeli chcesz to nazwać "kobiecą duszą" to droga wolna, zwyczajnie staram się mieć egalitarne podejście, nie daję kobiecie forów pod względem zdolności prowadzenia rozmów tylko dlatego, że mnie pociąga z wyglądu.

     

     
     
     
     
    2 hours ago, SSydney said:
     
     
     
     
    2 hours ago, SSydney said:

    Mimo wszystko czasem lubię się spotkać z jakąś itp. jednak już zaczynając związek wiem, że to tylko na jakiś czas. Dziwne to wszystko.

    Ja podobnie, z tym, że nie chcę wchodzić w związek "na jakiś czas", bo mam poczucie, że to tylko strata tego czasu. Dlatego praktycznie w żadne związki nie wchodzę, bo na tymczasowe mi szkoda energii i pieniędzy, a odpowiedniej osoby do długofalowego jeszcze nie spotkałem

     

    Edit: Przepraszam za paskudne formatowanie cytatów, nie wiem co poszło nie tak

  10. @Yolo Z tymi rozmowami to racja, ale mimo, że się już częściowo przyzwyczaiłem to nadal jest to irytujące. 

     

    Ciężko w ciągu ostatnich 5 lat mojego życia znaleźć moment kiedy nie miałem takiego czasu. Nawet jak byłem w związku to często czułem, że to nie jest coś co mi odpowiada. Może połknąłem za dużo czarnych pigułek, ale wydaje mi się, że trafiłem na nie już przez wcześniejszą awersję do współczesnej dynamiki płci. 

    • Like 1
  11. Nie jestem pewien czy bardziej pasuje tutaj czy w luźnych rozmowach, także jak coś to proszę o przeniesienie. Jestem też przekonany, że to nie pierwszy (i nie ostatni) temat tego typu, ale mimo tego pozwolę sobie go utworzyć. 

     

    Także Bracia może mi powiecie, jak to robicie, że dalej widzicie sens w spotykaniu się, a co ważniejsze we wchodzeniu w relacje z kobietami? Bo ja poważnie na tym etapie nie wiem. Może mam źle ułożone wartości, może to kwestia wieku czy cokolwiek innego. Jak tak patrzę to mi się zupełnie odechciewa. Już pomijając w ogóle fakt, że z większością nawet nie mam o czym rozmawiać, bynajmniej nie przez brak prób z mojej strony, tylko dlatego, że ja próbuję rozmawiać o rzeczach bardziej abstrakcyjnych, a one o swoich znajomych, serialach, które oglądały czy innych takich pierdołach.

     

    Nie sądzę też, że kobiety są głupsze albo cokolwiek takiego. Spędziłem trochę czasu myśląc nad tym i doszedłem do wniosku, że takich mężczyzn może być tyle samo (jeżeli nie więcej, patrząc po różnicy w rozkładzie IQ), ale kolegów dobieram sobie tylko na podstawie intelektu, a przy umawianiu się z dziewczyną dochodzi też oczywiście kryterium wyglądu. Problem w tym, że nawet ten mały procent kobiet odpowiadających mi pod względem wyglądu i intelektu nie wydaje mi się wart całego tego zachodu. Jakieś gównotesty, dawanie im uwagi, domyślanie się o co im chodzi i reszta tego, a na końcu nadal masz sporą szansę, że wybierze bolca B, bo oprócz mnie w kolejce są ich dziesiątki (setki jeżeli ma Tindera albo coś podobnego).

     

    Nawet nie wspomnę (a nie, jednak wspomnę) o tym Tinderze. Jakie to jest rakowisko to mnie przerasta. Zwłaszcza w Polsce, bo będąc za granicą i używając fake gps porównywałem sobie z wieloma krajami całego świata i gorzej niż u nas jest chyba tylko w USA. Sam nawet nie wiem po co to ściągnąłem, chyba głównie żeby zobaczyć jak to wszystko działa, ale tylko bardziej mnie to przekonało do rzucenia tego wszystkiego w cholerę. Jeżeli aktywnie używam Tindera to mam koło 3-4 matchy na dzień, czyli całkiem dopuszczalnie biorąc pod uwagę jak wygląda mój profil, ale nie jestem w stanie się zmusić do umówienia się z nimi, do większości nawet nie piszę, bo mi szkoda czasu i energii na pisanie po raz kolejny co tam na studiach albo jaki serial ostatnio oglądałem. Za to jeżeli ktoś jeszcze nie wie jak wygląda Tinder "z drugiej strony" to polecam sobie kiedyś założyć fake konto jako kobieta lub zobaczyć u ładniejszej koleżanki na telefonie i szybko się przekonacie dlaczego mam do tego tak negatywny stosunek.

     

    Jak już się umówię z jakąś dziewczyną (głównie dlatego, że mi proponuje, a ja nie mam nic lepszego do roboty) to albo potem tego żałuję, bo czuję, że to kompletna strata czasu, albo nie chce mi się robić żadnych kroków, bo w analizie SWOT nadal wynik wychodzi negatywny. Na brak uwagi nigdy nie narzekałem, ale nie potrafię do sprawy podejść poważnie, bo całość mnie odrzuca i z dnia na dzień to poczucie się tylko pogłębia. 

     

    Czy MGTOW to jedyna droga dla mnie? A może warto dalej próbować i liczyć na "tą jedyną"?

     

    Pic rel, bo na pewnej grupie facebookowej poczytałem wątek o spotykaniu się codziennie z innym chłopakiem (albo i kilkoma) co tylko utwierdziło mnie to we wcześniejszych przemyśleniach.

    84593999_1064862477189174_9142106410891345920_n.jpg?_nc_cat=108&_nc_ohc=Eq8gq34_IF8AX9Jj6e5&_nc_ad=z-m&_nc_cid=0&_nc_zor=9&_nc_ht=scontent.xx&oh=495d0af584cd91ad15f9bc640db2cdc4&oe=5ED94E9682001426_187266149296358_3821415403217747968_n.jpg?_nc_cat=101&_nc_ohc=ZUvo_XrkWQIAX-5naDj&_nc_ht=scontent-waw1-1.xx&oh=212bbb807b568bf2392d5d804dcd8d2d&oe=5EC55360

    • Dzięki 1
  12. Pozostało pogratulować Wielkiej Brytanii odzyskania niepodległości i życzyć szczęścia na nowej, miejmy nadzieję lepszej, drodze. Dla mnie to wygląda jak ostatnia szansa na przywrócenie europejskiego Okna Overtona do miejsca gdzie było pare(naście) lat temu. Z tym, że jest to bardzo marna szansa. Nie mniej jednak jest to jedyne co mamy tu u nas, także gratulacje i bardzo proszę o kartę stałego pobytu na moment kiedy Armia Europejska stanie się rzeczywisotścią.

    • Like 1
    • Haha 1
  13. Za każdym razem jak słyszę porównanie tego wirusa do grypy to krew mi się gotuje. Lekarzem nie jestem i nie będę udawał, że wiem co się dzieje, ale to zwyczajnie nie wygląda dobrze.

    Cała sytuacja jest dziwna, tak jak przy wszystkich poprzednich epidemiach (ebola, ptasia grypa czy inne SARS) było wieczne straszenie w mediach, tak teraz ciągle powtarzane jest, że wszystko jest pod kontrolą i będzie dobrze. Statystyki śmiertelności? Pochodzą od rządu, który już kiedyś kłamał w sprawie epidemii na własnym terytorium (tym razem też już to zrobili, ze szpitalem, który niby jest, a nie ma) i mam przeczucia, że tutaj też nie mówią wszystkiego. Kroki, które podejmują wyglądają dużo bardziej drastycznie niż powinny gdyby to faktycznie była druga grypa albo inne "tylko osoby starsze lub ze słabym zdrowiem". Do tego dochodza wszystkie informacje, które ludziom stamtąd się udało przekazać reszcie świata (teraz już pewnie w zdecydowanej większości blokowane) i one także sugerują, że znamy tylko ułamek sytuacji. Z powodu grypy nie wystawia się wojska. Z powodu grypy nie zamyka się granic. Z powodu grypy nie buduje się szpitali w panicznym tempie. 

    Zresztą nawet zakładając, że śmiertelność faktycznie jest taka niska jak oficjalne źródła podają, to (tak jak wyżej ktoś napisał) nadal jest to wirus i może się ten stan rzeczy szybko zmienić. Dodatkowo nawet przy niskiej śmiertelności wciąż jest to wyjątkowo zaraźliwa śmiertelna choroba, na którą nie mamy leku ani szczepionki.

    • Like 3
  14. chonolulubistrobarProblem z kaviarniami czy czymś podobnym leży w statusie prawnym kavy. Jest ona legalna, ale nie jest jeszcze dopuszczona jako produkt spożywczy więc formalnie nie można jej jeszcze sprzedawać jako jedzenia/napoju/suplementu diety. W Warszawie jest lokal właścicieli Kava Europe, Chono Lulu gdzie się wycwanili i sprzedają kavę "do domu", ale nie ma problemu żeby przyrządzić i wypić ją na miejscu. Sęk w tym, że teraz jest zamknięte do kwietnia bodajże. 

     

    Jeżeli chodzi o "dawkę" to pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Jest zauważalna różnica między odmianami i producentami, ale także we wrażliwości danej osoby i pożadanych przez nią efektach. 30g to raczej na tym wyższym końcu spektrum, radziłbym zacząć od 10g w pierwszej porcji, poczekać 30-40 minut i dalej dorzucać w zależności od potrzeby (najlepiej z przerwami 10-20 minut żeby zobaczyć efekty). Przy mikronizowanej porcjuje się też trochę inaczej, ale 10g nadal będzie odpowiednie.

     

    Co do tej kavy z linku to nie jestem przekonany. Nie powołują się na żadnego znanego producenta (ani właściwie na jakiegokolwiek), opakowania mają własne więc też nie sposób odgadnąć pochodzenie zawartości. Tak jak wyżej pisałem, Kava Europe jest sprawdzone (niestety nadal puste magazyny). Teraz jeszcze się dowiedziałem o Kalm with Kava, którzy są europejskim dystrybutorem innego sprawdzonego producenta. Na chwilę obecną niestety też wyprzedani, ale (w odróżnieniu od Kava Europe) u nich restocki są regularnie więc polecałbym poczekać te pare dni i zamówić ze sprawdzonego źródła. 

  15.  
     
     
     
    On 1/29/2020 at 2:49 PM, SzatanKrieger said:

    Innych tytułów, które wspomniałeś w tym poście nie znam. Mówisz, że warto przejrzeć? 

    Jak najbardziej warto. Beginners Guide świetnie prowadzi narrację i łączy ją z różnymi ciekawostkami odnośnie game dev'u. Gra jest autorstwa twórcy The Stanley Parable i pod względem mechanik nieznacznie się różni, ale zamiast komediowych zmagań z narratorem dostajemy tutaj osobistą podróż przez tworzone na przestrzeni czasu dzieła dewelopera zmagającego się z osobistymi problemami (i ich wyjaśnienia dawane przez osobę mu bliską). Całość pozwala nam niejako "wejść" w jego umysł i zrozumieć co przechodziło mu przez myśl kiedy przelewał swoje emocje w formę prostych gier.

     

    Undertale to kompletnie inna bajka - ciężko przełożyć to uniwersum na nasze realia, ale sama historia dotyka wątków akceptacji, poświęcenia dla wspólnego dobra, straty czy przyjaźni (jest to motyw powtarzający się bardzo często). Unikatowa jest zwłaszcza pod względem mechanik, podstawowych sposobów na ukończenie gry są 3 - każde dające zupełnie inne zakończenie, ale na dobrą sprawe żadne dwa przejścia nie będą takie same. Duża część postaci czy wydarzeń, które napotkamy jest generowana losowo więc replayability jest bardzo wysokie, a sama gra pamięta takie rzeczy jak save'y, poprzednie zakończenia, to jak w poprzednich podejściach traktowaliśmy NPC itd co sprawia, że czujemy wagę swoich czynów, bo zwyczajne wczytanie poprzedniego zapisu niekoniecznie naprawi nasze przewinienia. Gra nie bez powodu ma tak dobre recenzję i tonę oddanych fanów, fabuła oprócz głównego wątku zawiera sporo tajemnic odnośnie przeszłości świata, które możemy odkryć jeżeli włożymy w to odpowiednio dużo czasu (czy to przez śledzenie odkryć społeczności czy przez szukanie samemu). 

     

    Jeżeli chodzi o gry to warte wspomnienia są też:

     

    Firewatch - swoisty rollercoaster emocjonalny, połączenie historii o stracie, radzeniu sobie z nią, przyjaźni i odpowiedzialności z unikatowym gameplayem (ostrzegam, dużo chodzenia i podziwiania widoczków), rozwiązywaniem zagadki i klimatem niepewności odnośnie tego co się wydarzy następne lub co nas czeka po powrocie z "przechadzki". Umiarkowanie wzruszające, chociaż są takie momenty, ale sama historia i sposób jej opowiedzenia zasługują na polecenie. 

    My Name is Addiction - to jest dziwne dzieło. Trudno nawet to zakwalifikować szczegółnie jako grę, ale dla uproszczenia tak zróbmy. Całóść opowiada o zmaganiach młodego mężczyzny z uzależnieniem od pornografii. Spodziewam się, że jest tutaj sporo osób, które ten problem dotyczy lub przynajmniej interesuje. Gra jest krótka, tania i momentami lekko niekomfortowa, ale tego ostatniego można było się spodziewać ze względu na poruszaną tematykę. 

    A Story About My Uncle - tu historia jest dosyć prosta, ale mimo wszystko zakończenie było dla mnie w pewien sposób wzruszające. Do tego dochodzi bardzo przyjemna w użyciu mechanika "haka" pozwalającego nam niczym spiderman zaczepiać się ścian i huśtać lub przyciągać do nich. Generalnie bardzo solidna platformówka odbiegająca od standardowej konwencji gatunku, jednocześnie opowiadająca ciekawą opowieść. Na g2a do dostania za niecałe 5 złotych, na wypadek jakby cena steamowa kogoś odrzucała.

    • Like 1
  16. 1 minute ago, nihilus said:

    @Stalmer Klasyka gatunku. Były jakieś wspólne wyjścia a Ty nie kułeś żelaza gdy było gorące, nie zadziałałeś zdecydowanie w kierunku pani, więc zostałeś skierowany na orbitę w charakterze zapchajdziury i czasoumilacza. Ona już nie jest Tobą zainteresowana. Jeśli taki układ Ci odpowiada to to ciągnij, ale nic od niej nie uzyskasz. Dla własnego komfortu psychicznego lepiej wychłodzić tę znajomość i poszukać nowej laski.

    Powiedziałbym, że w jakimś stopniu "kułem", potem to też ja zakończyłem tę relację. Przez odległość między nami teraz i tak by nic nie mogło być nawet jakbym chciał, ale fakt faktem nie szukam związku. Jakiś czas temu doszedłem do wniosku, że jedną z nielicznych części stosunków damsko-męskich, którą lubię jest sam proces spotykania się i gierki psychologiczne zawarte w podrywaniu/flirtowaniu, bardziej niż to do czego prowadzi. Także w sumie nawet mi pasuje ten układ "czasoumilacza", ale pokusiłbym się o stwierdzenie, że jest on obustronny. No i tak jak pisałem, umawiam się teraz z jedną dziewczyną regularnie, okazjonalnie z jakimiś nowo poznanymi, więc raczej trudno zarzucić mi marnowanie okazji, ale też nie jestem jakimś Chadem-ruchaczem i bardzo rzadko mam ochotę przenieść relację z dziewczyną na "następny poziom". Mam trochę poczucie, że to niezupełnie powinno tak wyglądać. Może to skrzywienie wynikające z przeszłych doświadczeń, może niesmak jaki wywołuje u mnie obecna dynamika płci, a może jestem po prostu niedojrzały i z czasem moje podejście się zupełnie zmieni. Na razie jednak mam z tego więcej korzyści niż problemów

  17. Generalnie spora część twórczości tego pana, w mojej opinii jest on dobrym pisarzem.  Niewszystkie są stricte wzruszające, ale stanowcza większość wywołuje u mnie silne emocje - jedne wzruszenie, inne refleksję, a jeszcze inne są po prostu zabawne w kreatywny sposób. Najczęściej jest to mieszanka wszystkiego po trochu.

     

     

    Ten jest jednym z moich ulubionych, bo porusza poważne tematy jednocześnie łącząc je z niebanalną formą i specyficznym humorem:

     

     

    A, jeszcze ten utwór na mnie działa za każdym razem. Nawet jak ktoś nie lubi rapu (chociaż tutaj trudno mówić o czymś typowym w rapie) to zachęcam do przesłuchania śledząc tekst:

     

    • Like 2
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.