Skocz do zawartości

kamil221

Użytkownik
  • Postów

    110
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez kamil221

  1. A ja pier*ole plebana, nie wierzę w katojebliwość czy inne tego typu ideologie. Wierzę w naukę, dlatego chodzę na tą terapię i chcę dowiedzieć sie co to za poje*any przypadek. Dla mnie to jest lekcja życia. Za dużo zainwestowałem, aby zrezygnować mając myśli, że rozwiązanie może być blisko. Jak dojdę do tego, że faktycznie jest dalej niż bliżej to wtedy robie out.
  2. To są prawdziwe stwierdzenia, fakty. Terapeuta cały czas zbiera informacje, notuje. On nie może powiedzieć po 2-3 wizytach - Pani jest aseksualna, nie będzie mieć Pani partnerka takiego jak ten Pan (chyba że on to wszystko wytrzyma), bo on jest seksualny, a Pani nie. Na forum asów wyczytałem, że te terapie są prowadzone pod tym kątem, aby każdy był zadowolony i cieszył się życiem, a czy to się nazywa homoseksualizm, aseksualizm czy coś innego, to już tylko slogany. Ja chcę jej pomóc. Za daleko to już zaszło, mogę poczekać jeszcze chwilę bądź dwie, tak z ludzkiej poczciwości i za to co przez lata dla mnie zrobiła nie biorąc pod uwagę seksualnych, traumatycznych doświadczeń. Dziewczyna jest abstynentką. Kolację zajebistą zrobiłem, z kwiatami i świeczkami, to był pierwszy etap naszej terapii, praca u podstaw związku, w którym dwoje się "kocha".
  3. 1. Stosunku bez bólu, sprawienie jej przyjemności i zajebistego seksu, który ją odblokuje. 2. Stosunku bez bólu i stwierdzenia przez partnerkę, że ją to nie podnieca 3. Kolejnego stosunku z bólem, omówienie tego na wizycie i dojście do jakichś wniosków przez terapeutę, jak on to widzi. Pkt 2 i 3 dają duży powód do tego, by przeprowadzić rozmowę o tym, że to dalej nie ma sensu.
  4. Myślałem i myślę jak uratować ten związek i te wszystkie lata. Z dnia na dzień dochodzę do wniosku, że może na to nie być ratunku. Pewnie i jestem zaślepiony tym co działało i działa, a nie tym co nie działa i tak to się dzieje. Nie potrafię nie mieć skrupułów, aby odejść tu i teraz, z dnia na dzień. Czekam jeszcze chwilę na to, co przyniesie terapia i stosunek, bo to będzie prawdziwe "sprawdzam" na terapii po tych wszystkich zadaniach. Wyładowałem już kupę czasu na te wizyty, dla spokoju lepiej to dokończyć i później nie żałować. Wg niej ona jest chora, zaburzona, a nie że nie lubi się ruchać...
  5. Tak jest, dlatego według moich doświadczeń jest jak jest z powodu zaburzenia, aseksualności, awersji, innej orientacji czy czegoś innego, a nie tego, że mnie nie pociąga. Swoją drogą tego pociągu może nie mieć (np. aseksualizm). Mniejsza o to. Załóżmy, że faktycznie nie jaram ją jako facet, nie jestem męski i dla niej nie jestem obiektem seksualnym, ale odczuwa pociąg do płci przeciwnej. Po cholerę miałaby sobie marnować życie i hamować swoją"chcicę"? Bo sądzi, że mam dobre DNA do bycia ojcem? Przecież dla niej w takim wypadku to też dąży do frustracji i nabawienia się jakiejś psychozy. A ona przez lata dobrze funkcjonowała i ten seks do niczego jej potrzebny nie był. Dobrze zarabiam, jestem miły i ogarnięty w życiu wystarcza, by tłumić hormony i potrzeby? Mi to się nie klei. To nie jest babka po 40, która wyszukała fagasa, który będzie ją utrzymywać i jej dzieci. Ona otrzymuje pomoc od rodziców. Ma nowy samochód, mieszkanie i jej rodzice zapewnią dobry byt, o to nie musi się martwić. Nie potrzebuje tego ode mnie. _________ Nie jestem trollem. Mam nadzieję, że jak pomogę sobie to ten wątek pomoże komuś w przyszłości, bo trochę o podobnych sytuacjach naczytałem się na forum kobiecym, ale tutaj Panowie nie owijacie w bawełnę, co ułatwia.
  6. Brak seksu mnie boli jak nie wiem. A seks to nie wszystko, ale do tego doszedłem, że jest na tyle istotny że nie dam rady funkcjonować tak przez kolejne lata. Poza seksem jest jeszcze masa aspektów, których tutaj na forum nie poruszam (tych dobrych). Mój wkład w ten związek był ogromny, jej również. Ciężko od tak to zakończyć. My się platonicznie kochamy, tak to działa. Gdyby nie działało, to na pewno tyle lat bym ja i ona w tym nie wytrzymał. Jak coś wyjdzie więcej z tej terapii, to przynajmniej nie będę pluł sobie w twarz, że może było blisko, aby ją zmienić, że to może była kwestia wyleczenia pochwicy, albo innego zaburzenia. Gdybym do niej nic nie czuł, a nam by się w życiu nie układało to inaczej bym podchodził do tematu. Nie znam innego punktu widzenia, ale rozmawiałem z wieloma kobietami w swoim życiu i czasem dogadać się ciężko przez brak oleju w głowie. Zmiana może być jeszcze cięższa, ale faktycznie może być niedługo jedynym sensowym rozwiązaniem.
  7. Między wierszami przemycam wątek rozstania. Daje do zrozumienia, że nie chcę aby moje życie seksualne wyglądało jak przez lata. Jednak chyba nie myśli, że za wszelką cenę mnie zatrzyma, jeśli tak dalej będzie. Ona się poświęca tej terapii, zaangażowała się, sama próbuje odkryć swoje ciało poprzez swój i mój dotyk. Z jej zachowania i podejścia stwierdzam, że jej na tym zależy. Przy wszelkich próbach przed terapią była chęć słowna współżycia, ale to nie wychodziło, bo ją to boli, a przy próbie wejścia zaciskają się mięśnie przez co i moje doznania są totalnie nieprzyjemne. Przez to wstępną diagnozą była pochwica, którą leczymy. Może w końcu seksuolog ją nakieruje na to myślenie o aseksualności o ile moje spostrzeżenia są dobre. Byłoby łatwiej. Homoseksualizm - to w ogóle jakaś sieczka i kosmos, ale kto wie... to już opisywałem wcześniej. Takie miała lęki przed współżyciem, bała się zajścia w ciążę, to była fobia i gumki nie wystarczały. Zadbaliśmy o jej komfort psychiczny. Mniej więcej 2 lata temu chciałem to je*nąć i dałem się urobić w ten sposób z zapewnieniem, że to się zmieni. Opisałem to w 1 poście. Teraz chcę tego uniknąć, angażując się w terapię. Chcę udowodnić, że to MA SENS, albo NIE MA SENSU w sposób merytoryczny. Może mnie poje*ało, albo mam za dobre serce. Albo serio ją kocham i cenię za to jaką jest osobą dla mnie poza sferą seksu.
  8. Hormony się zbada, ale nie wydaje mi się. Te najważniejsze były z tego co wiem kiedyś badane, były wizyty u dobrego ginekologa, który powinien zauważyć ewentualne problemy. W budowie narządów też wszystko grało. Ja nie chce jej pomóc na aseksualizm. Chciałbym, żeby do tego doszła jeśli coś jest na rzeczy. W moim odczuciu chociaż tyle jej się należy za te lata, w których poza seksem była dla mnie dobra jako człowiek, po prostu. Niech dojdzie do tego, że ona nie chce seksu z jakiejś przyczyny...
  9. Przewidziałem, że to pytanie padnie bo jest zasadne. No nic, uświadomić jej to, że przez to nasz związek nie ma przyszłości. Może obędzie się bez płaczu, emocjonalnego szantażu czy innych gier których w kur** nienawidzę. W dodatku może jej będzie łatwiej odnaleźć się w świecie i następny facet to nie będzie typ, który potrzebuje seksu do życia. Inaczej będą kolejni poszkodowani.
  10. Nie ma z tym problemu, ale w sumie nie wiem czy ją to podnieca czy jest to na zasadzie całowania np. ręki.
  11. Filmy z motywem erotycznym były nieraz. Ją nakręca głównie romantyzm, kontakty damsko-męskie w takich filmach. Jest zbliżenie, dotyk, ciepło, pocałunki itd. Nie przekładało się to za bardzo nigdy na chęć odbycia stosunku czy jakichś gier o charakterze seksualnym poniżej pasa. Co do aseksualności to podobnie myślałem dopóki nie zgłębiłem tematu. Aseksualizm może być romantyczny, demi, grey itp. itd. o ile nie są to wymysły ludzi. Człowiek wiele potrafi wymyślić.
  12. Tak, stymulacja łechtaczki ją nie kręci totalnie. Próbowałem, sama też. Ona tego nie czuje. Może nie umi?
  13. Wierzę w dobro. Nie katojebliwe czy inne manipulowane, po prostu ludzkie tak jak napisałeś Komti. Ten epizod terapii coś dla mnie znaczy i daje też do myślenia. To, że specjalista stwierdza zaburzenie takie jak pochwica to nie są żarty. Kobiety jak faceci mają problemy w sferach seksualnych i jest ich masa. Fakt jest taki, że może to mieć podłoże psychologiczno-emocjonalne, albo też po prostu jak tu koledzy zauważacie JEJ NIE POCIĄGAM. Ona też się poświęca, układa życie pod terapię po to, aby było lepiej. Chcę jej pomóc, żeby sama doszła do jakichś wniosków. Może życie mi odpłaci, karma do mnie wróci. Albo spadnę z jeszcze większego konia. Cholera wie...
  14. Nie będę. Szedłem pod prąd, wbrew zasadom biologii i wiem już że to prowadzi do nikąd. Póki co daje sobie jeszcze chwilę na efekty terapii, jakieś wnioski seksuologa. On przecież też musi brać pod uwagę męskie potrzeby, więc nie wydaje mi się, że to w nieskończoność będzie wałkowane po to, aby tylko jej było dobrze... Wasze posty utwierdziły mnie w przekonaniu, że marnowanie kolejnych lat to głupota. Z dnia na dzień tego nie zmienię, bo taki jestem - podchodzę pragmatycznie do życia. Mimo to przyjdzie pewnie taki dzień, że to pierdo*nie. To będzie równać się z rozstaniem. Ona na coś takiego nie pójdzie. Nie ten typ człowieka. Tak jak pisałem, ona jest tak do mnie przywiązana że poza mną świata nie widzi (chociaż szczerze to wolałbym aby było inaczej to i mi byłoby łatwiej) Dzięki za Wasze wywody!
  15. Brzmi jak bycie przegrywem życiowym, to fakt. To co napisałeś to prawda, ale nie będę się nad sobą użalać. Zje*ałem przez te lata wiele do potęgi, ale całe życie przede mną, a swoją wartość znam. Wiesz to że ja nie znam innego życia nie pomagało. Zostałem w to wciągnięty i się dałem, przyzwyczaiłem do takiego życia. W dodatku osoba z którą jestem jest i była od początku dla mnie mega dobra, a przecież nie samym seksem człowiek żyje? Stąd tak to się ułożyło...
  16. Nosz pewnie, że stawał. Ręczny, frustracja, tłumaczenie sobie tym i tamtym, że młode dziewczyny tak mają, że to przyjdzie z czasem. Co innego gdy wiesz jak myśli kobieta, która się w seksie spełnia, a co innego w moim wypadku. A psychicznie to weekendowa flaszka z kumplami pozwala odreagować, pracoholizm też trochę pomagał.
  17. Jeszcze zaraz dojdzie do tego, że my się kojarzymy z życia i trzeba będzie się na browar ustawić.. Siostra jest, ale jakie ona ma problemy to ja nie wiem. Nie sypiam z nią;) wydaje mi się, że to jednak jest zbieg okoliczności
  18. 100% to dużo, ale 99 bym dał bez wahania. Ja już o tym pisałem, że to byłoby prostsze jakby ona miała te skoki w bok. Po prostu ten kierunek tutaj się nie klei biorąc pod uwagę to ile o niej wiem, o jej życiu...
  19. Z tego co wiem żadnego lania, pomiatania i traum rodzinnych nie było, ale faktycznie "spłaca" to, że kiedyś bywał rzadko w domu i ich zaniedbywał rozwijając firmę. I to stwierdziła moja dziewczyna po wielu rozmowach ze mną. Ano mechanicznie spust w pochwie zawsze można dokonać. Tylko to prymitywne, no nie?
  20. albo i się nie otworzy, bo może jest aseksualna i potrzebuje związku z osobą o 0 libido albo taką, która też jest "zaburzona". To tak jakby, gej miał otworzyć się na seks z kobietą. Obejrzyjcie sobie ten materiał chociaż to takie ogólniki, bo aseksualność ma wiele odcieni, od romantycznej po konkretny brak zainteresowaniem innymi osobami do intymnej relacji. Trafiłeś Pan w punkt.
  21. Zbyt proste tłumaczenie. A może właśnie o to chodzi, że aż nadto proste i w punkt. Po co planowałaby ze mną przyszłość, rodzinę i dzieci? To nie ode mnie padały masowo takie plany. Wszystko dla świętego spokoju? To jest niegłupia, seksowna dziewczyna, znalazłaby sobie niejednego..
  22. Na tym właśnie ta terapia nie wygląda. Też byłem przeciwny, ale znalazłem się w takim położeniu, że chciałem to ratować wszelkimi metodami. Terapia to nie przekonywanie do seksu tylko dojście do tego czego naprawdę Ty potrzebujesz, co Ci się podoba. Przynajmniej tak to czytam po wielu wizytach. Jak ona do tego dojdzie i powie mi, że mi tego seksu nie jest w stanie dać i ją to nie jara to wszystko może stać się łatwiejsze. I rozstanie może będzie prostsze... Seksualność nie jest czarno-biała. Są różne zaburzenia, orientacje, awersje, których sam nie przepracujesz choćby nie wiem co, bo do tego potrzebna jest wiedza. Najłatwiej byłoby wszystko pierd*****, ale "wymiana na lepszy model" nie musi okazać się dobra, bo co jak sobie będę posuwał, a będę przykładowo zdradzany na prawo i lewo? Życie jest poj****e
  23. Dziś już znamy dzięki terapii. Wcześniej przed próbami stosunku to była ręczna masturbacja jednostronna, bo ja tego potrzebowałem. Chciałem odwzajemniać, stawiając jej potrzeby na równi. Dotykałem, próbowałem, ale skoro ona nie miała takich potrzeb, a wręcz np. mineta ją odpycha z zasady, to po co ja miałem to robić? Nic na siłę, bo przecież do tanga trzeba dwojga. Obecnie są te zadania od seksuologa, pieszczoty obustronne dotykając się, ona poznaje swoje ciało. Od 3 msc stosunku nie ma. Wszystko omawiamy na terapii. Mimo jej słów, że coś tam czuje ja nie mam wrażenia, że ją to podnieca, rajcuje..
  24. Dla jej poczucia bezpieczeństwa. Powodem braku prób i jej zainteresowania tym tematem był m.in. lęk przed zajściem w ciążę, co już opisywałem. Chciała zabezpieczyć jak się da, aby mieć komfort psychiczny już przed pierwszym razem. Prób współżycia było sporo tylko nieudanych, bo ona ma przejawy zaburzenia, które nazywa się pochwica. I to leczymy. Pytanie skąd to się bierzę. Ja swoją tezę postawiłem wyżej, ale mogę się mylić, bo żaden ze mnie terapeuta czy specjalista. Nosz przecież ja to wiem... mi gumka by wystarczyła. Tylko seks to temat dla co najmniej dwóch osób, nie jestem w tym sam;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.